wtorek, 2 grudnia 2014

Rozdział 8




 -Tajemnice....



Przez kilkanaście minut siedziałam i wpatrywałam się w drzwi za którymi zniknął Justin. O co do cholery mu chodziło?
On jest bardzo poważnie chory psychicznie!
Odrzuciłam kołdrę na bok i zetknęłam na moje przecięte kolano....stąd ta krew. Westchnęłam i wstałam, wolnym krokiem udałam się do łazienki i wsadziłam nogę pod prysznic. Oczyściłam ranę i przykleiłam plaster, umyłam dłonie i wróciłam do łóżka najpierw jednak biorąc swoje zeszyty i długopis.
Przykryłam się i złapałam jeden z zeszytów które przyniósł mi Bieber.
Był podpisany i to nie był zeszyt Justina tylko Nicka. Wzięłam telefon i wybrałam numer chłopaka.
Odebrał po drugim sygnale
-Hej Nick
-Część Bella - Mruknął
-Dlaczego Justin dał mi twoje zeszyty?
-Nasza pani prosiła żebym mu dał dla ciebie
-Och to dziękuje
-Nie ma sprawy
-A tobie nie są potrzebne?
-Nie przez kilka dni nie będzie mnie w szkole więc nie potrzebuje ich
-No dobrze. Jeszcze raz dziękuje
-Spoko - Zaśmiał się -A jak się czujesz?
-Coraz lepiej. Dzięki
-No to zdrowiej. Pa
-Pa
Rozłączyłam i wzięłam się za przypisywanie.
NASTĘPNEGO DNIA
Zeszłam po schodach na dół i usiadłam w kuchni na krześle, przyglądałam się jak mama robi ciasto.
-Mogłaś się cieplej ubrać - Przyłożyła wierzch dłoni do mojego czoła -W pokoju jest termometr zmierz sobie gorączkę.
Powlekłam się do pokoju za salonem i wzięłam z pojemnika termometr. Wsadziłam go pod pache i położyłam się na kanapie w salonie, tata oglądał wojny magazynowe i ja polubiłam to chyba tak mocno jak on.
Usłyszałam pikanie
-36 i 9 - Powiedziałam
-Całe szczęście ale chodź jeszcze weź tabletki.
Odniosłam przyrząd na miejsce i podreptałam do kuchni, tam czekała na mnie porcja leków, przełknęłam je.
-Co to za ciasto? - Znów usiadłam przy mamie
-Drożdżowe z truskawkami
-Moje ulubione - Pisnęłam
-Ale nie dla ciebie - Zaśmiała się mama
-A dla kogo? - Oburzyłam się
-Pattie przychodzi z Jeremym, Jaxonem i Justinem
Oparłam się i wypuściłam powietrze z ust
-Kiedy? - Spuściłam wzrok na dłonie
-Dzisiaj
-Ja będę w pokoju siedziała
Mama spojrzała na mnie i chciała coś powiedzieć ale ją wyprzedziłam
-Nie chce zarazić Jaxona
-Ech w sumie to racja
W duchu podziękowałam za to że nie będę musiała patrzeć na tego psychola.
-Ale kawałek i tak chce - Zaśmiałyśmy się
-Może dostaniesz
Z uśmiechem rzuciłam się na kanapę i oglądałam dalej.
°°°
Chyba przysnęłam bo obudziłam się o 17.30. Ledwo przytomna podeszłam do lodówki i sięgnęłam po sok pomarańczowy, nalałam całą szklankę i zrobiłam sobie ogromną kanapkę z sałatą, serem, szynką, pomidorem i ogórkiem, przekroiłam ją na pół i położyłam na talerz.
Mama ustawiła jakieś jedzenie na stole w salonie co oznaczało że niedługo się zjawią
-O której przyjdą? - Zapytałam
-Za pół godzinki
-Dobra to ja spadam na górę
Złapałam za jedzenie i poszłam na górę.
Położyłam jedzenie na biurku i szybko poszłam do łazienki się umyć.
Po 15 minutach ubrana w legginsy i za dużą koszulkę (link) usiadłam przy biurku i otworzyłam laptop żeby poszukać jakiegoś ciekawego filmu. W końcu zdecydowałam się na jakiś thriller ''La cara oculta'' włączyłam i zaczęłam jeść.
Początek jak to początek nieco nudny więc rysowałam coś sobie na małej karteczce i zerkałam co trochę w monitor w końcu akcja zaczęła się rozkręcać, zaśmiałam się jak doszło do sytuacji +18 już na prawie samym początku. Przewróciłam oczami nie przestając bazgrać na kartce. Po pewnym czasie skupiłam się tylko na filmie bo zaczynał robić się interesujący, przez momenty które nie koniecznie mnie interesowały wpadłam na pomysł pomalowania paznokci.
Ubrałam na stopy stopki bo trochę było mi zimno w nogi, a to nie dobrze tym bardziej że jestem chora i wróciłam do oglądania.
°°°
Film się skończył a ja weszłam na stronę biblioteki która znajduje się w sąsiednim mieście i zaczęłam szukać jakiś ciekawych książek, kiedy wybrałam wszystkie dostępny tomy "Zew nocy" wypełniłam kartę zamówienia i wysłałam, a po chwili przyszedł komunikat że za godzinę książki będą dostarczone do mojego domu.
Zamknęłam laptop i podeszłam do mojego parapetu, przykucnęłam żeby wziąć ostatnią część Greya i siadając na poduchach zaczęłam czytać. Niektóre fragmenty w tej książce były naprawdę świetne i dobrze mi się ją czytało Christian Grey jest najbardziej zmiennym człowiekiem o jakim kiedykolwiek słyszałam, ale równocześnie jest bardzo kochany, dla swojej Any zrobiłby wszystko tak jak dla dzieci. Oczywiście nie da się ominąć pikantnych scen które teraz są często ale nie tak bardzo jak w pierwszej części. Wstrząsnęłam głową i spojrzałam w okno. Słońce powoli zaczęło się chować i przez chwilę oglądałam zachód zupełnie zapominając o fragmencie który czytałam. Było pięknie, tak spokojnie, pomijając dzieci i osoby w moim przedziale wiekowy którzy kręcili się przed sklepem, niektórzy zakochani, a inni próbujący za wszelką cenę zdobyć chociaż jedno spojrzenie od osoby przeciwnej płci. One są totalnie nie zainteresowane, a niektórzy muszą żyć ze świadomością że o nich nikt, nigdy nie będzie tak się starał. Zerknęłam na książkę i wzdychając włożyłam do środka zakładkę i rzuciłam ją w drugi koniec parapetu pomiędzy poduszki.
Podeszłam do szafki i upadając przed nią na kolana schyliłam się po kilka kuferków, w których znajdowały się moje duperele.
Rzuciłam je na łóżko i sięgnęłam po jeszcze kilka, które po chwili wylądowały obok tamtych, wdrapałam się na moje łóżeczko i przykrywając nogi złapałam za jeden kuferek a inne odłożyłam na bok. Wysypałam jego zawartość na białą pościel i zaczęłam przeglądać moją biżuterię, miałam tego tak dużo a nosiłam jedynie niektóre kolczyki. Rzeczy nie potrzebne odłożyłam na bok a resztę wysypałam do środka pudełka, po czym wysypałam zawartość następnego, w nim były lakiery...cała masa lakierów. Przebierałam we wszystkim i odkładałam na bok coś co było popsute lub nie potrzebne. Lekko zmęczona opadłam na poduszkę za mną i westchnęłam bo teraz muszę to wszystko schować powrotem, jednak los chciał inaczej.....
°°°
Obudziłam się gdy za oknem zapadał półmrok a jedynym źródłem światła w moim pokoju był lekki blask lamp ulicznych i księżyc ukryty za drzewami. Wyciągnęłam ręce na wierzch kołdry i przyciągnęłam się, odwracając w tym samym czasie głowę na lewą stronę.
W czasie kiedy moja głową opadła na drugą stronę z mojego gardła wydobył się krzyk a ciało aż podskoczyło do góry.
Dlaczego?
Bo przy łóżku na fotelu siedział Bieber i wpatrywał się we mnie. Próbując unormować oddech podniosłam się i oparłam o poduszki
-Co tu robisz? - Zapytałam
Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji jakby ktoś go zaczarował. Wzruszył jedynie ramionami i dalej się na mnie gapił.
Odwróciłam twarz w stronę okna i wtuliłam twarz w poduszkę oddychając równo.
Przypomniało mi się że nie schowałam tych duperelków, sięgnęłam ręką do szafki nocnej i zapaliłam lampkę, usiadłam i zaczęłam chować rzeczy które teraz walały się po całym łóżku totalnie ignorując chłopaka. On mnie przeraża. Bo kto normalny wchodzi sobie do czyjegoś pokoju i gapi się jak psychol na tą osobę?!
Mój wzrok padł na biurko gdzie leżały zamówione przeze mnie książki. Przygryzłam wnętrze policzka
-Ty je przyniosłeś? - Dalej nie patrzyłam na niego
-Tak - Odpowiedział
-Dzie...
-Spoko - Przerwał mi
Zmarszczyłam czoło i przestałam na chwilę, po czym znów zaczęłam pakować rzeczy i biorąc wszystkie kuferki ześlizgnęłam się z łóżka i podeszłam do szafki na której stały wcześniej.
Kucając wsunęłam je na miejsce i prostując się podeszłam do okna. Jak to miałam w zwyczaju otworzyłam je i zaciągnęłam się świeżym powietrzem.
Na twarzy poczułam powiew letniego ciepłego powietrza, a na karku....
Moje oczy zwiększyły się.
Szybko się odwróciłam co sprawiło że prawie zderzyłam się z twarzą szatyna.
-Co ty robisz?! - Odchyliłam głowę do tyłu
-Patrze - Jego oczy były lekko przymknięte
-Patrz gdzie indziej - Chciałam odejść ale uniemożliwił mi to
-Czy mi się wydaje, czy ty mnie nie lubisz? - Uśmiechnął się lekko
-Nienawidzę cię i dobrze o tym wiesz. Jesteś chory psychicznie i powinieneś się leczyć - Odepchnęłam go z całej siły jaką miałam i odsunęłam się w stronę łóżka.
-Uważaj kurwa na słowa - Złapał mocno moją rękę
-Pieprz się - Wyszarpnęłam ją
Poczułam jak pchnął moje ciało tak że upadłam plecami na miękki materac, a on zbliżył się do mnie.
Serce dudniło w mojej klatce piersiowej i wydawało mi się że on to słyszy.
Uśmiechnął się i podpierając się na dłoniach zawisł nade mną.
-Już nie jesteś taka cwana? - Odgarnął mi włosy za ucho.
Wzdrygnęłam się na jego dotyk i odwróciłam głowę w drugą stronę.
-Nie dotykaj mnie - Skuliłam się pod nim
-Kolejna rzecz której nie lubisz? - Przejechał palcami po moim policzku
-Kim ty jesteś ?! - Syknęłam unosząc lekko głowę tak że prawie stykaliśmy się nosami
 Otworzył usta ale w tym samym momencie laleczka wybuchła płaczem. Zmarszczył brwi i chyba nie zamierzał się ruszyć więc wykorzystując chwilę zakłopotania odepchnęłam go tak że upadł na materac obok mnie a ja wstałam i podeszłam do fotela na którym leżała lalka. Z westchnieniem zaczęłam ją kołysać a w usta znowu wetknęłam ołówek.
-Prawdziwe dziecko też będziesz karmiła ołówkiem? - Usłyszałam jego głos
-Nie twój interes co będę robiła z moim dzieckiem - Warknęłam
-Tylko że to też moje dziecko - Prychnął
-Och czyżby? - Podeszłam do niego, stał przy oknie. Wepchnęłam mu w ręce lalkę -Więc zajmij się swoją córeczką cwaniaku.
Jego oczy się powiększyły a ja podeszłam do ściany żeby zapalić światło, usiadłam na fotelu przy biurku i zaczęłam przeglądać przyniesione książki, już nie mogłam się doczekać się kiedy zacznę czytać. Teraz nie mogłam tego zrobić bo skupienie się byłoby wyczynem, po pierwsze w moim pokoju siedzi świr i nie wiem co może mu wpaść do tego pustego łba, a po drugie trzyma na rękach beczącą lalkę, która za cholerę się nie uspokaja.
Oparłam głowę o oparcie i zamknęłam oczy
-Ucisz to - Rzucił mi lalkę
-Szybko się poddajesz - Zaczęłam ją kołysać
-Śmieszne - Prychnął i zgasił światło
Nie pytałam czemu to zrobił bo tok jego myślenia był nie do ogarnięcia. Po 15 minutach odłożyłam lalkę na fotel i poszłam do łazienki umyć zęby i twarz, wyszłam z niej i podeszłam do łóżka. Za nim się położyłam zerknęłam na Justina który siedział jak gdyby nigdy nic, na moim miękkim parapecie, przewróciłam oczami i wślizgnęłam się pod kołdrę.
Ziewnęłam i wtuliłam się w poduszkę
-Możesz oddać zeszyty Nickowi już mu podziękowałam
-Chyba mi powinnaś podziękować
-Chciałbyś
Położyłam się tak że patrzyłam na niego. Siedział z jedną nogą pociągniętą do góry i trzymał ją zgiętą w kolanie, głowę opartą miał o szybę a wzrok skierowany w niebo.
Jego telefon zaczął wibrować więc wyciągnął go z kieszeni i przez chwilę wpatrywał się w ekran,  przeczesał palcami włosy i blokując ekran spojrzał na mnie. Lekko zakłopotana że przyłapał mnie na gapieniu się na niego spuściłam głowę i zamknęłam oczy.
°°°
Obudziłam się a za oknem było bardzo ciemno, zerknęłam na zegarek, 2.30 przewróciłam się na drugi bok i odrzuciłam kołdrę w nogi bo było mi gorąco, nic jednak to nie dało dlatego moment później pozbyłam się legginsów i żeby zrobiło się jeszcze chłodniej wstałam i uchyliłam okno. Światło w pokoju Justina było zapalone więc położyłam się na poduchach i wpatrywałam w jego pokój. Przez pewien czas panował spokój, jednak po chwili zobaczyłam go, był w samych bokserkach i stał przy szafce obok okna, grzebał w niej zawzięcie czegoś szukając. Zaśmiałam się cicho kiedy zamknął drzwiczki z udawanym spokojem i to dlatego że chyba znów się poddał, tym razem w szukaniu.
Ten człowiek jest totalnym kretynem i chorym psychicznie człowiekiem ale dzięki niemu będę miała zajęcie....będę go obserwowała.
Stał ręką oparty o szafkę a głowę miał opuszczoną w dół, zaczął powoli przekręcać twarz w moją stronę, dobrze nie widziałam jego twarzy ponieważ był za daleko ale mogłam się domyślić że był wściekły, choćby dlatego że szybko odszedł w stronę drzwi i już po chwili nie widziałam nic bo światło zgasło. Dobra....to było dziwne...
Wstałam i rzuciłam się na łóżko.
°°°
W piątek wieczorem byłam już całkowicie zdrowa i w ogóle nie chciało mi się spać, dlatego po pierwszej w nocy ubrałam szare dresy, vansy i dużą bluzę Lucasa i wyszłam na dwór. Tym razem wybrałam się bez psa i nie szłam nad jezioro tak jak kiedyś, teraz nogi kierowały mnie w przeciwnym kierunku i szczerze? Sama nie wiedziałam gdzie idę, nigdy tam nie byłam.
Stanęłam na polnej drodze która prowadziła do lasu, moim ciałem wstrząsną dreszcz strachu. Po co ja tu przylazłam?!
Chciałam się wycofać, jak najszybciej wrócić do domu, jednak moje nogi prowadziły mnie do przodu. Wiecie co jest najlepsze? Że masakrycznie boję się lasów tym bardziej gdy jest ciemno, a jednak...ciągle miałam cichą nadzieję że to głupi sen i zaraz obudzę się w łóżku. Kurczowo ściskałam telefon w dłoni i przedzierałam się przez gałęzie, z każdej strony dobiegał do mnie inny dźwięk, niektóre straszne a inne straszniejsze.
W końcu wyszłam z lasu i teraz szłam po polu na wzgórze.
Kiedy już się tam znalazłam moje usta rozchyliły się w zdumieniu, mianowicie, przede mną stał ogromny opuszczony budynek, mimo iż była noc to wyglądał jak pałac.
Zbliżyłam się do schodów i przejechałam palcami po poręczy, w tym samym momencie poczułam jakby jakaś dziwna siła przyciągała mnie tam i kazała wejść.
Kiedy stałam przez drzwiami, wszystko do mnie dotarło. Spanikowana odwróciłam się tyłem do drzwi i zobaczyłam las, cholernie gesty las, zaniedbana łąka i ten stary opuszczony budynek. Wszystko było jak z przeraźliwego horroru, jedyne czego tu brakowało to osoby lub ducha cy coś.....
Kim bym była gdybym nie wykrakała?
Usłyszałam łamanie gałęzi, niewiele myśląc złapałam za klamkę i weszłam do środka moje serce biło sto razy szybciej niż na zewnątrz. Tutaj nawet klimat i powietrze było jak z horroru, kroki słyszałam coraz wyraźniej więc zerwałam się do biegu i ruszyłam przez ciemne korytarze gubiąc się przy pierwszym zakręcie. Kiedy myślałam że jestem wystarczająco daleko wyciągnęłam z kieszeni telefon. Brak zasięgu.
Cholera powiedzcie że to głupi żart. Jęknęłam zrozpaczona.
Wyobraźcie sobie moją minę gdy usłyszałam ciężkie buty na betonowej podłodze.
Przeżegnałam się i szybko pobiegłam przed siebie w tym samym czasie próbując za wszelką cenę dodzwonić się do kogoś z listy moich kontaktów. Kiedy na wyświetlaczu pojawił się komunikat że zasięg jest dostępny, do mojej głowy wpadła jedyna osoba która  mogłaby mi teraz pomóc. Szybko wybrałam numer, w myślach tylko błagałam żeby odebrał.
Pierwszym razem niestety ale się nie udało
-Proszę - Wyszeptałam
Dźwięk połączenia został przerwany a po drugiej stronie usłyszałam zły, zaspany głos
-Czego kurwa!
-Musisz mi pomóc - Wyszeptałam
-Bella?
-Tak. Proszę przyjedź jak najszybciej na...na... - Cholera gdzie ja właściwie jestem?
-Co się dzieje?
-Przyjedź w miejsce gdzie kiedyś stał stary wiatrak, za lasem jest... - Kroki znów były blisko mnie a telefon zaczynał pikać -Proszę przyjedź - To ostatnie co zdążyłam powiedzieć bo straciłam zasięg a do tego telefon mi się rozładował.
Złapałam głęboko powietrze i powoli wychyliłam głowę zza filaru, najpierw na prawo; nic, później na lewo; znowu nic.
Dosłownie na palcach przebiegłam do następnego filaru i schowałam się za nim, zobaczyłam przede mną drzwi więc czym prędzej podbiegłam do nich i wybiegając przez nie upadłam na suche gałęzie które wbijały mi się dosłownie wszędzie.
Jęknęłam i wstałam otrzepując się, szłam na przód domu. Będąc już koło schodów zobaczyłam po drugiej stronie kogoś z kapturem na głowie więc nie widziałam twarzy którą nagle odwrócił w moją stronę. Szybko odwróciłam twarz w drugą stronę i zaczęłam uciekać w stronę lasu. Wyraźnie słyszałam jak biegł za mną, dlatego zaczęłam skręcać w różne strony żeby chociaż na chwilę go zgubić. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie w pasie i przykłada dłoń do ust. Chciałam krzyczeć, ale uniemożliwiła mi to jego dłoń, zaczęłam wierzgać nogami i piszczeć.
-Ciii to ja - Szepnął mi do ucha
Odetchnęłam i złapałam jego dłoń którą odsunęłam od twarzy, a kiedy poczułam grunt pod nogami odwróciłam się i mocno w niego wtuliłam.
Nie protestował
-Chodźmy stąd - Złapałam jego dłoń i pociągnęłam i stronę powrotną jednak on ani drgnął.
Spojrzałam pytająco na niego
-W tamtą stronę - Pokazał palcem inny kierunek i przyciągnął mnie tak że założył rękę na moje barki.
Przez całą drogę trzymałam jego dłoń a on obejmował mnie, do momentu aż doszliśmy do jego samochodu. O dziwo przez całą drogę nie słyszałam żeby ktoś za nami szedł, ani się już tak  nie bałam.
-Więc co tam robiłaś? I co się stało? - Zapytał kiedy jechaliśmy do domu
-Nudziło mi się więc poszłam na spacer i dziwna siła ciągnęła mnie tam....jednak nie było tam pusto, ktos był i zauważył mnie dlatego biegłam
-Czy ty jesteś nienormalna?! - Wybuchł
-Co?
-Jest po pierwszej w nocy a ty chodzisz po lesie
-Nie planowałam tam iść
-Trzeba było zwiewać jak najszybciej
-Wiem
-Mogło rozerwać cię tam jkieś zwierze, albo chory zboczeniec...
-Wiem - Westchnęłam
 Westchnął i spojrzał na mnie.
-Przepraszam Luk - Przygryzłam wargę i spuściłam wzrok na dłonie
-Za co?
-Za to co ostatnio powiedziałam. Nie myślałam o tym co mówię, wszystko było pod wpływem impulsu. Jestem taka głupia ale naprawdę mi przykro, przepraszam.
-Już dobrze - Westchnął
Pomiędzy nami zapanowała cisza, a kiedy zaczęliśmy zbliżać się do mojego domu odetchnęłam z ulgą.
Zatrzymał samochód pod bramą i spojrzał na mnie
-Nigdy więcej nie łaź nigdzie sama - Spuścił głowę i zacisnął szczękę -I pod żadnym pozorem nie myśl o tym że kiedykolwiek mógłbym cię uderzyć.
Moje usta były lekko uchylone
-Obiecuje. Przepraszam raz jeszcze
-W porządku Bella
-Dziękuje i dobranoc - Uśmiechnęłam się do niego
-Dobranoc
Wyszłam z jego samochodu i czekałam aż odjedzie, on jednak stał i patrzył na mnie. Osunął szybę na dół
-Nie pojadę póki nie zobaczę że znikasz w domu
Zaśmiałam się i otwierając furtkę przeszłam przez nią. Zamknęłam ja i odwróciłam się w jego stronę, pokazał palcem że mam iść dalej wiec szłam tyłem marszcząc brwi.
Pokręcił głową i zaśmiał się cicho
-Do domu Bella
-No idę, idę - Uniosłam ręce w geście obronnym
Zniknęłam za domem i podchodząc do drzwi zatkało mnie bo były zamknięte. Szybko podbiegłam do furtki ale Luk zdążył kawałek odjechać. Uderzyłam z otwartej dłoni o czoło, czemu nie wzięłam kluczy! Nie zapukam bo mnie zabiją że gdzieś wyszłam....
Samochód Luka zatrzymał się przy mnie
-Co ty do cholery robisz? - Prawie krzyknął
-Ktoś zamknął drzwi - Jęknęłam -A ty co robisz? Przecież odjechałeś
-Miałem dziwne wrażenie że coś zrobisz
Westchnęłam
-Dobra właź bo z tego co wiem to jesteś chora a dzisiejsza noc nie należy do najcieplejszych
-Eee ale jak oni zobaczą że mnie nie ma to mnie zabiją
-Coś wymyślimy - Nachylił się i otworzył mi drzwi -Chodź
Stałam zastanawiając się czy iść czy nie, serio będę miała problem, a teraz nie mam ich mało. Przygryzłam wargę i nie widziałam co mam zrobić
-Kobieto szybciej, lać mi się chce - Wybuchłam cichym śmiechem
Pokręciłam głową i weszłam na siedzenie pasażera.
-Gdzie mnie wieziesz? Serio będę miała przesrane i nawet mogę cię zarazić, chociaż w sumie już wyzdrowiałam ale..
-Dobra! Rozumiem - Przytaknął  
-Sory 
Przez resztę drogi nie odzywał się do mnie ani ja do niego, nie miałam pojęcia gdzie mnie wiezie, może to dobrze bo inaczej uciekłabym i znów nie wiedziałbym gdzie uciec.
Pomyślałam o osobie która tam była. 
Tak rozkminiałam nad tym, że nie zauważyłam nawet kiedy znaleźliśmy się przed niewielkim domkiem. 
-Ładnie tu - Mruknęłam -To twój dom? - Tak, ja nie miałam pojęcia gdzie on mieszka
-Tak. Chodź - Wysiadł więc zrobiłam to samo i podążyłam za nim 
Weszliśmy do domku, który w ogóle do niego nie pasował, był miły, przytulny jakby mieszkała tu para zakochanych, a dbającą o wygląd byłaby dziewczyna 
-Masz dziewczynę? - Wymsknęło mi się 
Odwrócił sie do mnie przodem i zmarszczył brwi 
-Wybacz nie jestem zainteresowany - Pokręciłam głową 
-Nie o to mi chodziło - Ściągnęłam buty i podążyłam za nim do salonu 
-Jasne - Wziął do ręki pilot i włączył wiszącą na ścianie plazmę -Zaraz wracam - Wyszedł i jak dobrze myśle to poszedł się ''odlać''.
Usiadłam grzecznie na kanapie i oglądałam mecz bo akurat to leciało a ja nie chciałam nic wciskać, bo znając życie popsułabym coś. 
Wyciągnęłam z kieszeni telefon i zerknęłam na godzinę 2.10
Dopiero teraz odczułam jaka jestem śpiąca. Ziewnęłam i naciągnęłam rękawy niżej na dłonie, a głowę oparłam o poduszki. 
###
Chłopak wszedł do salonu i zauważył, że dziewczyna zasnęła, nie bardzo wiedząc co zrobić wziął koc i przykrył ją, jednak pomyślał że na kanapie może być jej nie zbyt wygodnie i mógłby zanieść ją do swojej sypialni. Szybko odgonił te myśli, a zastąpiły je te w których uświadamia sobie że ma w dupie czy jest jej wygodnie, czy nie i tak dzisiaj zbyt dużo dla niej zrobił. 
Wolnym krokiem wszedł po schodach na górę i zrzucając z siebie ciuchy rzucił się na łóżko, zamknął oczy i próbował usnąć bo był cholernie zmęczony jednak coś nie dawało mu spać, walnął pięścią w materac i zszedł z niego. Chciał wziąć dziewczynę do siebie, do swojej sypialni, ale kiedy wszedł do salonu i przybliżył się do kanapy machnął ręką i sam wrócil na górę. 
-Jedna noc - Mruknął i zasnął 
Obudził się o 4 nad ranem, zszedł całkowicie ogarnięty i ubrany na dół do salonu gdzie dziewczyna dalej smacznie spała. 
Tym razem nie miał jednak serca i nie obudził jej, wziął jej drobne ciało na ręce i przewrócił oczami myśląc o tym że pewnie jak wszystkie dziewczyny w jej wieku...odchudza się. 
Jakimś cudem zamknął za sobą drzwi i otworzył od samochodu gdzie na tylne siedzenia położył ją. 
Jechał przez miasto dzwoniąc do Toma z którym był umówiony dzień wcześniej, mieli obgadać coś związanego z ich pracą. Tak więc Tom czekał na Luka w magazynie, a przez to że wyszedł drzwi były otwarte bo nie było sensu zamykac ich. 
Podjechał pod dom dziewczyny 
-Bella - Odwrócił głowę do tyłu
Nic.
-Bella - Szturchnął ją lekko 
-Hm? - Mruknęła 
-Masz dom otwarty i jak nie chcesz żeby ktoś cie przyłapał to wysuwaj 
Podniosła zaspane powieki i zamrugała kilka razy 
-Jakim cudem jesteśmy tu? - Szepnęła 
-Normalnym - Przewrócił oczami
-Nie wiem jak to zrobiłeś ale dziękuję - Uśmiechnęła się i pociągnęła za klamkę.
Podeszła do szyby od strony kierowcy i zapukała. 
Luk marszcząc brwi osunął szybę i spojrzał na nią pytająco.
Nachyliła się i pocałowała jego policzek
-Dziękuję - I poszła
Z niedowierzaniem patrzył przez pewien czas w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą stała dziewczyna....
###
Na szczęście wszystko poszło dobrze i rodzice nie skapnęli się że mnie nie ma.
 Wieczorem siedziałam na moim parapecie i wpatrywałam się w podwórko Bieberów...
Nie bez powodu...
Już po chwili z domu wyszedł Justin.
Tak! Czekałam na niego !
----------------------------------------------------------------------------------
Bardzo wam dziękuję za tyle komentarzy!!!!
Jednak mam prośbę :( 
Niech każdy skomentuje RAZ a nie po kilka komentarzy, a jeżeli chcecie wiedzieć kiedy następny od tego jest ask ;c
Wiem że rozdział nudny, ale nie miałam weny :( 
Przepraszam za błędy!

Głosujcie w ankiecie i zaglądajcie do zakładki SPOJLERY !!!!
KOMENTUJCIE!!!
(odpowiadam chętnie na wszystkie pytania)

Mój ask:http://ask.fm/biebsie94
TT: https://twitter.com/Ania86972230
Pierwszy blog : http://holidayloveandmore.blogspot.com/

19 komentarzy:

  1. TY sądzisz że rozdział był nudny, jak dla mnie bardzo fajny i ciekawy. Już nie mogę się doczekać na kolejny :*** " Justin och ten Justin "

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział! Czekam na jakieś akcje i na nn

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju Justin jest taki tajemniczy!! Nie mogę się doczekać kolejnego;c dlaczego skończyłaś w takim momencie?!:c

    OdpowiedzUsuń
  4. uhuhuu ;) mega xd

    OdpowiedzUsuń
  5. KIEDY NN BO INACZEJ ZAMECZE CIE NA ASKUPROSZĘ

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak to jest brak weny to chcę więcej tego braku weny

    OdpowiedzUsuń
  7. To jest genialne zaczęłam czytać dzisiaj i się zakochałam. Chcę już następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Vsndkzkzjs *o*

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy będzie nowy rozdział? <3 kocham to

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy będzie nowy rozdział ? Nie mg się doczekać <3 Proszę dawaj częściej ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. CZEMU KARZESZ NAM TAK DŁUGO CZEKAĆ SMUTNO NAM BEZ CIEBIE

    OdpowiedzUsuń
  12. Ehh co tu dużo mówić? ;) Zajebisty tak jak zawsze ;* Weny życzę i czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Wow! Ja chcę next!

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedy dodasz kolejni codziennie rano i wieczorem sprawdzam czy jest nowy i jestem wkurzona ze nie ma po prostu się niecierpliwie kocham to i potrzebuje nowego rozdziału bo zwariuje ;******

    OdpowiedzUsuń