niedziela, 25 października 2015

Rozdział 18

 


-Wstyd, wstyd, wstyd...


Oglądałam widoki, trzymając się na samym końcu naszej grupy, co jakiś czas robiłam zdjęcia lub zatrzymywałam się żeby lepiej się czemuś przyjrzeć.
-Bella nie oddalaj się od grupy - Zostałam upomniana po raz nie wiem który
-Nie mam zamiaru - Westchnęłam
Dreptałam powoli żeby nie przewrócić się o żaden z wystających kamieni, a nie było ich tu mało.
-Wiesz że będziemy wracali tym samym mostem, a Justin ci już nie pomoże - Jakaś dziewczyna pojawiła się obok mnie i syknęła mi do ucha
-Ee...o co ci chodzi? - Zmarszczyłam brwi
-Robisz wszystko żeby mieć go przy sobie a on cie nawet nie lubi kretynko. Wyraźnie ci to dzisiaj powiedział, a ty nadal myślisz że masz jakieś szanse?
-Słucham?! - Zamrugałam z niedowierzaniem
-Odpieprz się od niego, nigdy cię nie polubi, nigdy nie będziecie dobrymi znajomymi a co dopiero kimś więcej!
-Ty jesteś chora - Postukałam palcem po czole
O czym ona w ogóle mówi, ja i Bieber?!
Och błagam. Mogła wpaść na coś lepszego
-Uważaj sobie na słowa bo jeszcze bardziej narobisz sobie kłopotów suko
-Wiesz co? - Zatrzymałam się i spojrzałam na nią -Spierdalaj - Syknęłam jej twarz
-Ty szmato! - Jej dłoń uderzyła nie aż tak mocno w mój policzek.
Ale jednak...
Spojrzałam na nią z niedowierzaniem i ułożyłam dłoń na policzku. Pokręciłam głową i odeszłam bez słowa.
Dlaczego ja mam ciągle jakieś problemy. Dlaczego wszyscy się mnie czepiają?!
Nic nie robię. Źle
Robię coś. Też źle
Spuściłam głowę i ruszyłam za resztą, całe szczęście wszyscy byli zajęci sobą i nikt nie zwracał na mnie uwagi.
-A co ty tak z tyłu? - Jazzy podeszła do mnie
-A tak jakoś - Wzruszyłam ramionami
-Co się stało? - Och ona wie wszystko
-Nic co powinno cię martwić - Uśmiechnęłam się
-Bella powiedz mi proszę
Przymknęłam powieki i przygryzłam wnętrze policzka
-Dziewczyny ciągle czepiają się mnie że ja coś z twoim bratem - Przeczesałam ze zdenerwowania swoje włosy
-Och. A ty coś z moim bratem? - Poruszyła brwiami
-Nie. Oczywiście że nie, dlatego nie wiem jaki one mają problem
-Te dziewczyny są takie głupie. Myślą że jak będą takimi pustymi laskami, to będą miały każdego chłopaka, a chłopcy nie lubią takich dziewczyn.
-Nie wiem, ale ja i twój brat? -Parsknęłam
-Nigdy nie mów nigdy - Szturchnęła mnie biodrem
-Agh
-Dobra, dobra - Spojrzałam na nią, wyglądała jakby coś ją dręczyło
-A teraz ty powiedz co się dzieje
-Co ma się dziać?
-No nie wiem ty mi powiedz
-Nic się nie dzieje
-Jazz
-Bella
-Ty mnie możesz cisnąć, ale ja ciebie nie? Widzę że coś cię gnębi
-No bo chodzi o to, o Justina i Ciebie, bo, ty... Bardzo go nienawidzisz?
-Um - Co ma na celu odpowiedzenie na to? -Trochę bardzo
-Ok - Widziałam jak przygryza wnętrze policzka
-A teraz gadaj co to ma do rzeczy?
-To będzie miało jakiś wpływ na nas?
-Huh? - Zamrugałam
-No wiesz jesteś świetną koleżanką- Wzruszyła nieśmiało ramionami
-Przecież mówiłam ci że nie ważne co będzie działo się pomiędzy mną a twoim bratem, nie będzie to miało wpływu na mnie i na ciebie
Uśmiechnęła się lekko. Zatrzymałam się i ją przytuliłam
-Naprawdę - Pogładziłam jej włosy
-Dziękuję - Mocno mnie objęła
-Nie ma za co
-Jest
Zaśmiałam się, objęłam ją ramieniem
-Gdzie Ana i Carla? - Zapytałam
-Gdzieś na początku grupy
-Ach.
~*~
-Jest okej idź będę za tobą, a dziewczyny przed.-Kiwnęłam głową, stanęłam na moście i złapałam mocno poręcz z obu stron. Wciągnęłam mocno powietrze i zrobiłam pierwszy krok
-Dobrze -Dłonie Biebera na tali trochę mnie uspokoiły -Nie ma się czego bać. Świetnie sobie radzisz.
Nie wiem dlaczego to robił przecież jego obowiązkiem było przeprowadzenie mnie tylko w jedną stronę. Jednak byłam mu wdzięczna, naprawdę przy nim aż tak się nie bałam, nie mam pojęcia dlaczego tak było.
Podniosłam wzrok i niepewnie rozejrzałam się dookoła. Przełknęłam ślinę, widok naprawdę był niesamowity.
Delikatne ruchy dłoni na moich biodrach wybudziły mnie z zachwytu, zauważyłam że stoję w miejscu
-Wszystko okej?
-Tak. To piękne - Uśmiechnęłam się  lekko
-Mhm - Kiwnął głową
Odwróciłam głowę i powoli ruszyłam dalej.
Puściła poręcz i zagryzłam wnętrze policzka
-Szalona - Bieber zaczął się cicho śmiać
-Bujaj się - Burknęłam
-Jesteś pewna? - Zapytał rozbawiony
Spojrzałam w dół, rozstawił nogi tak że jakby poruszył się na boki to most by się poruszył.
-Nie - Spanikowana złapałam jego dłonie które teraz splecione były na moim brzuchu.
Śmiał się cicho
-Spokojnie. Możesz iść dalej - Mocniej mnie objął
Robiłam małe kroczki do przodu wciąż trzymając kurczowo jego dłonie.
-Myślisz, że jakbyśmy teraz spadli to od razu byśmy się roztrzaskali, czy byśmy się jeszcze męczyli? - Zapytałam nagle
Jego klatka piersiowa zawirowała przy moich plecach
-Nie wierzę że o to zapytałaś - Byłam pewna że kręci głową z niedowierzaniem
-Jestem ciekawa
-Lepiej tak nie mów bo serio spadniemy
-Ewentualnie ja polece pierwsza a ty upadniesz na mnie i ty się jakoś pozbierasz a ja zginę
-Albo na odwrót
-Albo na odwrót - Powtórzyłam cicho
W ogóle czemu ja o tym myślę?!
Matko zaraz zwariuje chcę do domu.
Zamknęłam oczy kiedy wokół wszystko zawirowało. Tak nagle, a było ok
-Co jest? - Zapytał zaniepokojony
-Słabo mi - Spuściłam głowę
Odwrócił mnie przodem do siebie i złapał moją twarz
-Patrz na mnie. - Szepnął -Hej, otwórz oczka
Awww to powiedział Justin Bieber?
Uchyliłam niepewnie jedno
-A teraz drugie
Zrobiłam to i popatrzyłam na niego
-Świetnie. Tak dobrze ci szło. Co się nagle stało? - Jego kciuki głaskały moje policzki
-Nie wiem - Mruknęłam zawstydzona
-Nie myśl już o tym okej? - Patrzył prosto w moje oczy
Pokiwałam wolno głową. W tym samym czasie most zakołysał się i zafalował niebezpiecznie. Z przerażeniem złapałam jego ramiona.
Spojrzał przez moje ramię
-C...co to by...było? - Wyjąkałam
-Jakaś idiotka - Warknął
Odwróciłam głowę i zobaczyłam że z jakieś 5 metrów przed nami stoi ta dziewczyna która mnie dzisiaj uderzyła.
-Och - Szepnęłam do siebie
-Znasz ją? - Zapytał
-Kojarzę - Mruknęłam
-Aha - Patrzył na mnie podejrzenie
Most znów się zakołysał, a mi aż kolana się ugięły
-Wow, trzymaj się - Przycisnął mnie do siebie -Masz jakiś problem ze sobą?! -Krzyknął
-To do mnie? - Szepnęłam przy jego koszulce
-Nie - Głaskał w uspokajającym geście moje plecy - To do tej dziwnej typiary,  może ma ADHD i tak skacze,  czy coś. 
Zaśmiałam się cicho na co mi zawtórował.
-Już jest w porządku?
-A nie zrobi tego po raz kolejny?
-Nie, nauczyciele już ją zabrali. 
-Okej
-Chodź.  Już nie daleko
Odsunęłam się trochę od niego i odwróciłam tak,  że znów stałam do niego plecami. 
~*~
O 20.00 wszyscy mieliśmy być przed ośrodkiem więc wyszłyśmy z dziewczynami jakieś 5 minut wcześniej zastanawiając się o co chodzi.
Ubrana byłam w taki zestaw,  a wokół bioder przewiązaną miałam czarną bluzę. Tak na wszelki wypadek.
-Co oni znowu wymyślili -  Burknęła Jazzy
-Może znów wycieczka do lasu -  Westchnęła Carla
-Wydaje mi się że drugi raz by nas tam nie zabrali -  Przypomniałam sobie sytuację jaka miała miejsce kilka dni temu.
Do tej pory mam ślady na plecach,  po tym jak Bieberowi coś odwaliło i pchnął mnie na drzewo. 
Ana potknęła się kiedy przechodziłyśmy przez próg i w ostatnim momencie wszystkie trzy złapałyśmy ją,  kiedy jej twarz była kilka centymetrów nad betonem. 
-Matko Ana -  Odetchnęłam z ulgą kiedy stanęła na równych nogach
-Matko - Zaczęła się głośno śmiać -Przepraszam - Pisnęła -Widział to ktoś? - Dalej śmiała się i zakryła dłonią usta
-Kilka osób - Jazzy też zaczęła się chichrać
-Ty ofermo - Carla pokręciła głową rozbawiona -Twój ukochany Scoot to widział - Zaśmiała się głośniej
-Co? - Oj Ana nie była już taka wesoła
-No popatrz stoi tam - Kiwnęła dyskretnie głową w stronę chłopaków
-Nie, nie, nie, nie, nie - Ana powtarzała, spuściła głowę i szybko poszła w stronę ławek
-Oj Ana, nie przejmuj się - Zachichotałam cicho
-Zawsze sobie siary narobię
-Oj tam, każdemu mogło się zdarzyć - Jazzy poklepała ją po plecach
-Idźcie w tamtą stronę za ośrodek - Pan od wf powiedział do nas -Rozpalimy ognisko
-No i wszystko jasne - Mruknęłam do siebie
Wolnym krokiem szyłyśmy gdzieś pomiędzy kilkoma osobami. Nie było jeszcze wszystkich
-Zacznę go chyba unikać - Ana wygięła usta
-Ja będę unikać Pana od wf,  ty Scoota i już będzie nam raźniej - Jazzy wyszczerzyła zęby
-Myślę że nie pomagasz - Poklepała Jazzy po ramieniu z lekkim uśmiechem
-Tak właśnie myślałam - Zacisnęła usta w cienką linię i odsunęła się trochę
Wszystkie byłyśmy pozbawione, ale każda próbowała to ukryć. Na darmo jednak bo po chwili nie wytrzymałyśmy i buchnęłyśmy gromkim śmiechem.
~*~
Wpatrywałam się totalnie odłączona od rzeczywistości w płomienie, które ogrzewały moje ciało.
Do moich uszu docierało tylko echo rozmów i śmiechów wszystkich wokoło.
Podniosłam spod nóg patyk i zaczęłam nim  kreślić jakieś wzięli na ziemi
-Zaśpiewajmy coś - Pani klasnęła w dłonie
Kilka osób za wiwatowało a inni całkowicie się zamknęli, w tym np ja.
-Okej więc - Pan klasnął w dłonie -Znacie Love life?
Ja znałam, ale talentu do śpiewu nie mam więc nawet się nie odzywam.
-Myślę że każdy to kojarzy więc zacznę
I zaczął, i nawet całkiem dobrze mu szło
Uniosłam wzrok bo naprawdę pozytywnym zaskoczeniem było, gdy wszyscy zaczęli śpiewać refren. Uśmiechnęłam się i cicho zanuciłam pod nosem.
Jazzy piała obok mnie, wcale nie ukrywając że fałszuje, myślę że zdawała sobie z tego sprawę bo szturchnęła mnie w bok i zaczęła piać głośniej.
Odchyliłam głowę do tyłu i zaczęłam się śmiać.
-No dalej - Znów mnie szturchnęła -Chyba nie śpiewam tak źle.
Pokręciłam pozbawiona głową i zaczęłam fałszować razem z nią.
Wszyscy chłopcy  pozakładali sobie nawzajem ręce na karku i zaczęli się kołysać na boki. W momencie kiedy było 'lalalala...' dosłownie darli się do księżyca.
Ku mojemu zdziwieniu nawet Bieber kołysał się z innymi chłopakami i śmiejąca się śpiewał, albo poruszał ustami.
To był naprawdę dobry widok. Wszyscy byli zjednoczeni, chłopcy się kołysali, a my złapałyśmy się za dłonie, uniosłyśmy je w górę i dołączyłyśmy do nich.
Oczywiście jak to w moim życiu bywa, prawie każda piękna chwila musi zostać przerwana czymś, niekoniecznie miłym.
W tym przypadku było jeszcze gorzej.
Kiedy skończyliśmy śpiewać wokół nas pojawiło się dość dużo ludzi.
-Możemy się dołączyć? - Zapytał mężczyzna
-Jasne - Odpowiedzieli nasi nauczyciele
Obserwowałam jak nasze koło się powiększa więc przysunęłam się bardziej do Jazzy.
Zacisnęłam dłonie na materiale spodni i opuściłam na nie wzrok.
Dopiero kiedy ktoś obok mnie mocno uderzył w mój bok spojrzałam do góry.
Zamarłam
Obok mnie z szerokim uśmiechem siedział chłopak który tamtej nocy w lesie chciał robić ze mną rzeczy których ja w żadnym wypadku nie chciałam.
Moje przerażenie wzrosło kiedy mrugnął do mnie, a jego dłoń musnęła moje kolano.
Zerwałam się z siedzenia przez co prawie wszystkie oczy skupiły się na mojej osobie.
-Co się stało? - Zapytała jedna z moich nauczycielek
-Ja... - Z zakłopotaniem spuściłam głowę -Źle się poczułam. Mogłabym wrócić do pokoju?
-Tak, ale niech ktoś idzie z Tobą
Jak na zawołanie przy moim boku pojawia się Lucas
-Ja ją zaprowadzę - Mówi i obejmuje mnie w pasie
-Potrzebuje medycznej pomocy? Coś Cię boli? - Pyta pan od wf
-Jest w porządku. Myślę że to zmęczenie -
-Jak tylko gorzej się poczujesz od razu Lucas masz nas o tym powiadomić
-Jasne - Powiedział
Ruszyłam już przed siebie nie czekając na niego. Odetchnęłam głęboko i wsadziłam dłonie w kieszenie.
-Powiesz mi co się dzieje? - Lucas nagle znalazł się obok mnie
Posłałam mu smutne spojrzenie kiedy jego ręką owinęła się wokół mojego pasa.
Oparłam głowę o jego ramię
-Ten chłopak który dzisiaj koło mnie usiadł -  Zaczęłam mówić dopiero kiedy zbliżaliśmy się do ośrodka -Jak była dyskoteka, ja wyszłam się przewietrzyć i on ze swoimi kolegami złapali mnie. On chciał mnie...
-Nie zrobił tego... - Warknął i mocniej mnie ścisnął kiedy przeszliśmy przez próg
-Nie, ktoś wszedł do lasu i najprawdopodobniej był to Nick
Przytulił mnie mocno do siebie i pocałował w czubek głowy.
Zaprowadził mnie do pokoju i został tam ze mną aż do powrotu wszystkich.
Dziewczyny przyszły po mnie żebym szła z nimi do pokoju Biebera i reszty bo wszyscy tam siedzą, ale znalazłam wymówkę że jeszcze trochę źle się czuje i wolę zostać sama w pokoju. Zgodziły się i zostawiły mnie samą.
W wolnym czasie poszłam się umyć i ubrałam się w krótkie spodenki i koszulkę na ramiączkach, oczywiście pod spodem obowiązkowo bielizna.
~*~

Leżałam na łóżku. W pokoju jak i na korytarzu panuje spokój. Jedyny dźwięk to chwilowe wybuchy śmiechu, jak mniemam z pokoju w którym znajduje się połowa ośrodka. Nie jest to jednak na tyle głośne że nauczyciele mieli by to usłyszeć, tak sądzę...
Księżyc oświeca mi pokój więc nie jest całkowicie ciemno.
  Kołdrę mam tylko na stopach, bo tak jest idealnie, nie za zimno, nie za gorąco. Chociaż tutaj zimno nam nie grozi, jest dobrze, no może nawet odrobinę za gorąco.
Wyciągami stopy spod kołdry i kładę je na niej. Mimo wysokiej temperatury moje stopy ukryte są w stopkach, ale to już takie przyzwyczajenie, po prostu bez nich czuje się nie komfortowo.
Myślę o tym że w najbliższym czasie  powinnam zadzwonić do Rona i w sumie teraz jest chyba najbardziej odpowiednia pora, bo u nich jest dzień. Nie mam jednak pewności że jest on w naszym kraju, możliwe że gdzieś wyjechali razem ze swoim gangiem, no ale nie dowiem się jak nie sprawdzę.
Już jestem zdecydowana sięgnąć po telefon kiedy drzwi pokoju otwierają się a w środku pojawia się postać Biebera oświetlona przyciemnioną strugą światła z jakiegoś pokoju, lub z lampki na końcu korytarza.
Nie mówiąc nic, zamyka za sobą drzwi i wskakuje do mojego łóżka przez co jestem właśnie wciskana w materac
-Co Ty myślisz że robisz Bieber? - Warczę
-Leże? - Odpowiada tak jakbym zadała najgłupsze pytanie pod słońcem
-I akurat z pośród czterech łóżek w którym aż trzy są wolne, wybrałeś właśnie te które jest już zajęte przez moją osobę? - Ironia aż kipi z moich ust
-Tak mi się wydaje? - Mówi niepewnie
Przez chwilę zastanawiam się czy on przypadkiem nie jest pijany, ale nie czuje od niego żadnego alkoholu   -Mi się wydaje, że jest mi za ciężko - Burczę
-No cóż - Wpycha głowę w zgięcie mojej szyji -Bywa - Mruczy
-Idź do któregoś z wolnych łóżek, skoro już musisz tu przebywać  - Spycham go z siebie
Dopiero kiedy jego ciało jest obok mnie, łapie normalny oddech i cieszę się lekkością.
-A co to - Kręci głową przy mojej. Odsuwa się kawałek i sięga ręką pod moją głowę po czym brutalnie zabiera mi mojego ukochanego jaśka, którego przywiozłam tutaj ze sobą -Jaka milutaka - Wciska głowę w moją podusię a ja marszczę czoło nie wiedząc jak na to zareagować.
-Oddawaj - Mówię w końcu i próbuje zabrać co moje, ale uniemożliwia mi to
-Nie oddam, więc masz dwa  wyjścia, myślę że wiesz jakie. - Od razu przychodzi mi do głowy odsunięcie się i danie mu tej satysfakcji.
Po chwili jednak uświadamiam sobie że to Bieber a ja nie będę sprawiała mu przyjemności. Nie wiem co miał na myśli mówiąc że są dwa  wyjścia, skoro żadne z nich to uległość.
Znam za to sposób żeby jednak oddał mi mięciutką poduszeczkę.
Zbliżam się i wtulam twarz tak blisko jego, że jego oddech łaskocze moj policzek.
Nie doczekuje się jednak żadnej reakcji.
Halo! Właśnie granica została przekroczona! Możesz się odsunąć?!
Myśli wybuchają w mojej głowie ale on nadal jest tą całą oazą spokoju.
Co z nim nie tak?
  Odsuwamsię od niego i kładę sztywno na plecach.
-Właściwie to dlaczego tutaj przyszedłeś? - Spojrzałam na niego
Otworzył oczy i popatrzył na mnie
-Bo u mnie nie ma możliwości spokojnie poleżeć
Przygryzłam wnętrze policzka
-Ale... - Zawahałam się -Dlaczego akurat ten pokój? - Szepnęłam
Westchnął i przekręcił się na plecy.
-Nie wiem - Mruknął -Tak wyszło
Wpatrywał się w sufit
-Nie wolałeś zostać z nimi? - Przekręciłam się na bok i patrzyłam jak jego wargi poruszają się w odpowiedzi
-Nie
Patrzyłam jak jego długie rzęsy opadają na policzki i drgają delikatnie.
Wysunął z ust koniuszek języka i przesunął nim delikatnie i wolno po wargach przez co zalśniły lekko od wilgoci. Nie chętnie oderwałam od nich wzrok i przeniosłam go na jego idealny nosek, mocno zarysowane kości policzkowe, ciemne brwi i te długie rzęsy. Poruszyły się kiedy otworzył oczy i po raz kolejny popatrzył na sufit.
Przysunęłam się do niego tak że moje ciało przylegało do jego boku. Wciągnęłam dolną wargę do środka i mocno zacisnęłam na niej zęby.
Wypuściłam powietrze zatrzymane w płucach, zamknęłam oczy i przycisnęłam mocno usta do jego policzka.
Byłam zawstydzona. Naprawdę, bardzo zawstydzona. Chciałam to zrobić już  wcześniej, ale nie miałam odwagi. Byłam mu naprawdę wdzięczna za to ile razy pomógł mi na tej wycieczce.
Nie wiem ile trzymałam usta przy jego ciepłym policzku, ale nie krótko. W końcu odsunęłam je od niego, a czoło oparłam o jego skroń. Mój płytki oddech uderzał o wilgotne jeszcze miejsce na jego twarzy, a oczy w dalszym ciągu pozostawały zamknięte.
-Dziękuje - Szepnęłam -Za wszystko co tutaj dla mnie zrobiłeś - Musnęłam tym razem delikatnie, miejsce które pocałowałam wcześniej i westchnęłam.
Było mi głupio nawet się poruszyć, odsunąć choćby na tyle żeby już nie musiał się ze mną dotykać.
Otworzyłam oczy i zagryzłam wnętrze policzka kiedy zaczął się przekręcać.
Co mam zrobić?
Chce stąd zniknąć...
Albo nie...
Chce zostać, tak jest w porządku...
Nie lubię go, ale niech zostanie...
...niech zostanie...
Zadrżałam kiedy jego dłoń dotknęła mojego policzka, uchyliłam lekko usta żeby złapać oddech bo zapomniałam że przez nos też można oddychać...
Odgarnął palcami kosmyki włosów i schował mi je za ucho.
Patrzył mi prosto w oczy i to było tak cholernie krępujące że dosłownie płonęłam zawstydzona.
-Tylko za to tutaj? - Uśmiechnął się rozbawiony
Uderzyłam go lekko w ramię i położyłam się na plecach. Teraz mogłam złapać normalny oddech.
Zaśmiałam się cicho bo zrozumiałam że to był jego sposób na przerwanie tego napięcia.
-Wiem że chcesz powiedzieć 'Och Justin dziękuje Ci za to że istniejesz, pragnę Cie' - Śmiał się cicho
-Nie pragnę Cię! - Krzyknęłam rozbawiona
-Jasne - Uniósł się i przełożył przeze mnie nogę
Patrzyłam rozbawiona jak klęka i podciąga spodenki w kroku, powoli usiadł mi na biodrach i poprawił sobie koszulkę
-Co Ty robisz? - Zmarszczyłam brwi
-Siadam? - Podparł się na dłoniach, które ulokował po bokach mojej głowy.
Grzywka opadła mu lekko na oczy, wyciągnęłam dłoń żeby ją odgarnąć, ale jego dłoń mi to uniemożliwiła. Złapał mój nadgarstek gdy moje palce były już na wysokości jego czoła.
-Nie wolno - Pokręcił głową
Złapał drugą moją rękę, skrzyżował mi nadgarstki i przycisnął do poduszki nad moją głową.
-No weź - Chciałam wyszarpnąć się z jego uścisku ale nie udało mi się to.
Wydęłam usta i zmierzyłam go wzrokiem. Biała koszulka na ramiączkach opinała jego umięśnioną klatkę, było mu trochę widać brzuszek przez to jak materiał podwinął się do góry, a silne ramiona napięły się kiedy chwycił moje ręce.
Spojrzałam wyzywająco w jego oczy i zamrugałam kilka razy
-Wiem że chcesz bym ich dotknęła -Zacmokałam
Pokręcił głową, pochylił się nie opuszczając wzroku z moich oczu, jego dłonie zacisnęły się na moich nadgarstkach, a  głowa zniżyła do mojego ucha. Musną je ustami przez co jego oddech owiał wrażliwe miejsce, a ja wypuściłam drżący oddech.
Uniósł lekko twarz i jego wargi dotknęły moich ust.
Mruknęłam z zachwytu kiedy jego język przejechał po złączeniu moich warg więc od razu je uchyliłam, a on wpełzł do środka.
Chociaż go nie lubię, to za każdym razem kiedy mnie całuje rozpływam się, przez moje ciało przebiegają miliony dreszczy i uwielbiam to błogie uczucie. Wiem że nie powinnam się tak czuć, ale tak bardzo potrzebowałam bliskości że w tym momencie mogłabym zostać w jego ramionach na zawsze.
Cholera co jest ze mną nie tak?!
Całował mnie tak jakby nie robił tego od wieków i jedyne o czym marzył przez cały ten czas to właśnie to.
Dłonie naciskały się i luzowały na moich nadgarstkach, ale gdy znów chciałam je wyrwać warknął cicho pod nosem i mocno wgniótł je w poduszkę.
Wygięłam się w mały łuk gdy odsunął się ode mnie.
Chciałam jeszcze.
Dlaczego już przystał?
Zrobiło mi się smutno.
Jednak mój smutek nie trwał długo. Kiedy zobaczyłam jego spojrzenie, dzikie spojrzenie, wiedziałam że to nie koniec.
Jego jabłko Adama poruszyło się gdy przełknął ślinę i możecie mi wierzyć że to było tak cholernie seksowne, aż miałam ochotę go tam polizać.
Patrzył na mnie z  góry, gdy spragniona łapałam powietrze. Moja klatka piersiowa poruszała się w niespokojnym tempie tak jak jego.
Uchylił usta jakby chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował. Zagryzł wargę, wyglądał tak ponętnie, chciałam żeby znów mnie pocałował.
Bardzo chciałam.
Przygryzłam wnętrze policzka i zamrugałam zawstydzona.
Odchyliłam głowę i spojrzałam na jego rękę, na napięty nadgarstek...
Jego gorące usta dotknęły mojej szyi
Jęknęłam cicho i uniosłam lekko biodra.
To nie było specjalnie!
Taki odruch
Sapnął mi do ucha.
Wsunął jedną dłoń pod moją koszulkę i ułożył ją na wcięciu w talii, a drugą podparł się obok mojej głowy.
Na początku w ogóle się nie zorientowałam że mnie puścił i moje ręce wciąż skrzyżowane w nadgarstkach leżały nad moją głową.
Rozplątałam dłonie i ułożyłam je na jego  ramionach. Lubiłam jego napięte bicepsy, gładziłam je delikatnie, bałam się że gdy mocniej go dotknę lub przejadę po jego skórze paznokciami to zranię go, był taki delikatny w dotyku aż mu tego zazdrościłam.
Znów uniosłam biodra, tym razem jednak był to umyślny ruch, chciałam go poczuć. Poczułam. Bardzo poczułam. Zrobiło mi się gorąco na myśl o tym że to właśnie ja tak na niego działałam.
Chyba że wyobrażał sobie inną.
Przestałam go całować więc jego usta też przestały się poruszać. Odsunął się i popatrzył na mnie.
Przełknęłam ślinę i położyłam głowę na poduszce również mu się przyglądając. Moje dłonie zjechały niżej aż owinęłam palce wokół jego nadgarstków.
-Z...zrobiłem coś nie tak? - Uniósł jedną dłoń, złapał moją i lekko pocałował wierzch
Pokręciłam głową
-Po prostu myślałam o tym - Zarumieniłam się -Ja..eee..a z resztą nie ważne
-Ważne - Przejechał palcami po moim policzku
Kurde dlaczego ją zawsze muszę zepsuć chwilę ?!
-To nie istotne - Uniosłam dłonie i jedną położyłam na jego karku, a drugą w końcu mogłam wsunąć w jego włosy. Przyciągnęłam jego twarz do swojej i znów pocałowałam.
Masowałam skórę jego głowy i ciągnęłam lekko za króciutkie włoski przy karku.
  Przycisnął do mnie  mocno biodra, przez co jęknęłam i zsunęłam dłoń niżej aż wbiłam paznokcie w jego pośladek.
-Na pewno?
-Na pewno.
Szeptaliśmy.
Schowałam dłonie pod jego koszulką kiedy całował moją szyję i zjeżdżał coraz niżej.
Wiem że to co robiliśmy było szalone, ale tak bardzo mi się podobało i było tak strasznie przyjemnie.
Myślę że właśnie teraz Bieber obudził we mnie wszystkie te seksualne emocje, które narastały we mnie każdego dnia gdy spotykałam jakiegoś przystojnego chłopaka i marzyłam sobie o nim. Od czasu mojego pierwszego razu nie miałam żadnych seksualnych przygód bo nie jestem z tych co za każdym razem gdy nachodzi je ochota...biegną do przypadkowego faceta.
Ale cholera!
Co ja teraz zrobię?!
Nie lubię go, a tak bardzo nie chce by przestawał.
Chce żeby wszystko porządnie skończył.
Jestem na pieprzonej wycieczce i chce robić niegrzeczne rzeczy z chłopakiem którego nie cierpię!
Czy ktoś mi w końcu powie co jest ze mną nie tak?
  Uniósł się nade mną i patrząc mi w oczy, zaczął się o mnie ocierać.
Och mój słodki ... - Przymknęłam z przyjemności oczy i zacisnęłam w pięści materiał jego spodenek.
Jego oddech stawał się coraz płytszy tak jak  mój.
Wykonał taki ruch biodrami że prawie krzyknęłam, ale powstrzymałam się bo w tym samym momencie drzwi otworzyły się gwałtownie.
Nasze głowy automatycznie okręciły się w tamtym kierunku. Zmarszczyłam brwi widząc w przejściu dziewczynę która mnie uderzyła.
-Przyszłam po Ciebie Justin - Warknęła
Na jej twarzy malowała się wściekłość
-Co? - Zmarszczył czoło
-Przyszłam po Ciebie - Powtórzyła
-Jaja sobie robisz? - Parsknął
-Nie - Zaśmiała się
-Kim Ty w ogóle jesteś?
-Ros - Uśmiechnęła się szeroko
Weszła do środka i wyciągnęła do Justina dłoń 
Otworzyłam usta w niedowierzaniu.
Czy ona naprawdę jest taka głupia i nie wie że to nie najlepszy moment na takiego typu sprawy?
-Słuchaj ROS - Był zły -Ty...Ja...Czy... - Wspierając się już na jednej  ręce, drugą zacisną u nasady nosa. Wyglądał na wściekłego.
Zaczęłam lekko masować jego uda.
-Czy Ty sobie żartujesz ? - Wychrypiał w końcu i znów na nią spojrzał
-Nie? - Zmarszczyła brwi - 
Pomyślałam że chcesz może do nas dołączyć bo chyba nie chciałeś się pieprzyć się z tym czymś, nie lubisz jej nawet - Wskazała na mnie a później uśmiechnęła się i owinęła wokół palca włosy.
Moje dłonie się zatrzymały a oddech ugrzązł w gardle. Coś zabolało mnie w środku.
Dlaczego wszyscy uważają że jestem nikim? Co ja im takiego zrobiłam że mają mnie za nic nie warte gówno?!
Uciekłam wzrokiem w drugi koniec pokoju, tam gdzie było okno.
-Wyjdź - Warknął wskazując jej drzwi -I radze Ci, nigdy więcej nie wchodź mi w drogę.
-Ale..
-Wynocha!
Wzdrygnęłam się kiedy krzyknął,  zacisnęłam usta i w tym samym czasie drzwi trzasnęły, a ja znów lekko się zatrzęsłam.
Spojrzałam nie pewnie na niego.
-Przepraszam - Westchnął
-Za co? - Mruknęłam cicho
-Za nią
-To nie twoja wina - Westchnęłam -Z resztą przyzwyczaiłam się do takiego traktowania - Przekręciłam głowę na bok
Westchnął i szarpnął za swoją grzywkę, spojrzał na nas tam gdzie byliśmy złączeni i zsunął się ze mnie. Ułożył się obok tak jak na początku
-Zaraz przyjdzie tu któryś z opiekunów. - Poprawiłam bluzkę i spodenki
-Czemu? - Też się poprawił
-Bo ona pójdzie i powie jak nas zastała
-Jak w przedszkolu - Westchnął -To znaczy że mam iść?
-Nie wiem - Usiadłam
Zsunęłam z włosów gumkę i nie opuszczając ich, zaczęłam je zbierać bo trochę się rozsypały. Związałam wysoko kitkę i zwinęłam ją w koczka, zsunęłam gumkę z nadgarstka i związałam.
Opuściłam ramiona i przygryzłam wnętrze policzka
-Muszę iść do łazienki - Spuściłam nogi z łóżka i wsunęłam na stopy trampki
-Ja w zasadzie też
Odwróciłam głowę i spojrzałam na niego. Siedział w takiej pozycji jak ja tylko po drugiej stronie i plecami do moich pleców, czoło oparł o dłoń a łokieć na kolanie.
Wstałam i przeszła kilka kroków, zacisnęły uda kiedy poczułam między nimi dyskomfort.
Oblałam się rumieńcem.
  Uniósł głowę i spojrzał na mnie
-W porządku? - Wstał
-Tak. W porządku - Mruknęłam
Bawiłam się palcami i spuściłam na nie wzrok. Moje spojrzenie powędrowało na spodenki Justina
Och...
-A u Ciebie? - Zapytałam zawstydzona i znów zrobiłam się czerwona
Jego dłoń powędrowała do krocza
-Dam radę - Odchrząknął
Pokiwałam.
Obróciłam się i podeszłam do drzwi, złapałam za klamkę, ale nie nacisnęłam na nią, czułam na tali jego dłonie.
Obrócił mnie w swoją stronę i złapał dłonią policzek.
Pochylił się i złożył na moich ustach pocałunek delikatny jak piórko.
Odsunął się i pogłaskał kciukiem mój policzek.
Otworzył drzwi i wskazał że mogę iść.
Tak też zrobiłam, szliśmy obok siebie aż do łazienek, tam się rozdzieliliśmy, on poszedł do męskiej, a ja do damskiej.
Zabrałam z szafeczki papier i zamknęłam się w kabinie, zrobiłam siku i wyszłam. Odłożyłam papier i podeszłam do umywalki. Umyłam dłonie i opłukałam twarz zimną wodą. Temperatura ani trochę nie spadła, wciąż byłam rozpalona.
~*~
Następnego dnia od samego rana zwiedzaliśmy różne rynki i zabytki, a o 19.00 mieliśmy wracać do domu. Że spakowanymi walizkami czekaliśmy na nasz autobus.
Pod tamten drugi ośrodek  podjechało pogotowie, nie na sygnale, ale światła migały między drzewami.
-A co tam się stało?
Nauczyciele zaczęli szeptać między sobą.
Nie słuchałam ich bo nie szczególnie mnie to interesowało.
Myślałam o wczorajszej nocy, wstydziła się teraz nawet spojrzeć w stronę Biebera.
Dziewczyny o nic nie pytają, ale myślę że Jazzy coś podejrzewa bo ciągle na mnie spogląda.
-Wiesz - W końcu stanęła obok mnie
-Wczoraj w nocy pan od wf szukał Ciebie i Justina. Gdzie Wy byliście? - Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej
A już miałam nadzieję ...
-Ja byłam w łazience, spotkałam później pana i z nim rozmawiałam. - Uciekłam wzrokiem gdzieś w bok, żeby tylko nie patrzeć jej w oczy.
-Aha. Kłamiesz - Stwierdziła
Spojrzałam na nią i momentalnie zrobiłam się czerwona jak burak, czułam to.
Otworzyła usta i chciała chyba coś powiedzieć ale on podszedł do nas.
Matko...
Zerknął na mnie i zaczął coś mówić do Jazzy, ale ja nie słyszałam. Jeszcze bardziej czerwona spuściłam wzrok na buty i tam się wpatrywałam.
-Nie jestem pewna czy chce wiedzieć co Wy wczoraj razem robiliście - Powachlowała sobie
Rumieniec nawet na chwilę nie znikał z mojej twarzy, tylko się nasilał.
-Zaraz chyba wylewu dostaniesz, jesteś tak czerwona - Stwierdziła
-To już przestań - Mruknęłam
Później przyjechał autobus, jechaliśmy godziny do lotniska, później znów autobusem do naszego miasteczka.
Tym razem bez przerwy siedziałam z Jazzy i byłam zasypywana milionami pytań. Odpowiedziała tylko na dwa które nie dotyczyły Justina Biebera...
W naszym mieście byliśmy o 23.30 a do domu miałam wrócić z Jazzy i jej bratem...samochodem ich rodziców.
Jak wyjaśniła mi Jazzy, jej tata przyjechał do wujka który mieszka właśnie koło stacji i zostanie u nich na noc więc Justin może zabrać samochód, a na drugi dzień ktoś pojedzie po tatę Jazz.
Kiedy wyszłyśmy z autobusu i zabraliśmy nasze walizki, Jazzy była ledwie przytomna. Stała z głową opartą o moje ramię i chyba zasypiała.
Noc była cieplutka więc nie narzekałam że Justina nie ma już od 20 minut.
W końcu zobaczyłam ciemny samochód i odetchnęłam z ulgą bo w naszą stronę zbliżała się grupka chłopaków.
Justin zatrzymał się obok nas i zabrał nasze walizki żeby wsadzić je do bagażnika.
-Jazzy - Szturchnęłam ją lekko
-Co - Burknęła -Daj mi spać
-Wchodź do samochodu - Justin podszedł i otworzył tylne drzwi.
Jazzy wczołgała się na siedzenia i rozłożyła na wszystkich. Justin zamknął je za nią i otworzył pasażera wskazując mi dłonią żebym weszła.
-Dzięki - Weszła do środka i zapięłam pas.
Pojawił się po chwili obok i ruszył. Patrzyłam jak ze skupieniem prowadzi. Za każdym razem gdy skręcał lub gdy wyrzucał bieg, jego szczęka zaciskała się i wyglądało to naprawdę seksownie.
Jego dłonie mocno trzymały kierownicę i och...te seksowne dłonie...
-Gapisz się - Odezwał się tak nagle że aż podskoczyłam
Kolejny raz tego dnia spaliła buraka i odwróciła się w stronę okna
-Wcale nie - Mruknęłam
-Mhm
Na jego twarzy błąkał się mały uśmieszek
W ciszy przebyliśmy reszte drogi aż zatrzymaliśmy sie na moim podjeździe. Wyszłam z samochodu, Bieber też, podszedł do bagażnika i wyciągnął moją walizkę, przyprowadził ją do mnie i z uśmiechem przekazal mi rączkę
-Trzymaj, napalona dziewczyno - Cwaniacki uśmieszek nie schodził z jego ust
-Napalona? - Parsknęłam cicho 
-Bardzo napalona - Zacmokał 
-Przepraszam bardzo, a czy to mi prawie pękły spodenki z podniecenia? - Zakpiłam 
-Gdybyś miała fujarę na pewno by pękły - Przybliżył się i szepnął mi w twarz 
-Gdybym miała...ekhm...to nie podniecałbyś mnie - Wzruszyłam ramionami 
-Czyli przyznajesz że cię podniecam? - Uśmiechnął sie szeroko 
-No a ja ciebie? - Też się uśmiechnęłam 
-Wcale - Prawie stykaliśmy się nosami 
-Naprawdę? - Przybliżyłam sie maksymalnie 
 Moja dłoń powędrowała do jego krocza i przez luźne spodenki złapałam jego penisa. 
Jego oczy błysnęły a uśmiech zmalał, spojrzał na dół co wykorzystałam i delikatnie musnęłam jego usta w tym samym czasie poruszyłam palcami.  Wypuścił drżący oddech 
-No i co mi teraz powiesz? - Uśmiechnęłam się 
-Nie przestawaj - Jęknął cicho 
Zaśmiałam sie i przestałam, poprawiłam jak gdyby nigdy nic włosy i odchrząknęłam.
Patrzył na mnie z niedowierzaniem 
-Twoja siostra jest w aucie, a do tego, wcale cie nie podniecam - Puściłam mu oczko i weszłam na podwórko

środa, 15 lipca 2015

Rozdział 17

 



-Cierpliwość...


-Co tutaj robisz? - Zapytałam dziewczyny siedzącej obok mnie
-Przyjechałam do rodziny
-Aaa - Zerknęłam we wsteczne lusterko
Jakiś samochód jechał za nami
-Ktoś za nami jedzie - Powiedziałam
-Przyspieszę może ich zgubię
-Nie - Szybko pokręciłam głową -To może być ktoś znajomy więc jak zaczniemy uciekać będzie zbyt podejrzanie
-To mam jechać normalnie
-Tak tylko nie tam dokąd zmierzamy
-Rozumiem
Jechałyśmy już normalną ulica i Andrea mogła bez problemu wjechać w inną ulicę, później znów skręciłyśmy i w końcu zatrzymałyśmy się pod jakimś domkiem i chociaż była noc widziałam że domek jest śliczny
-Wiesz gdzie jesteśmy? - Zapytałam dziewczyny
-Pod domem mojego wujka - Zaśmiała się
-Niezła chata
Rozejrzałam się dookoła, dzielnica była pusta i cicha więc wnioskuję, że tamten samochód pojechał dalej
-Chyba nikogo nie ma - Mruknęła
-Też mi się tak wydaje
-Dobra jedziemy, pojadę drugą drogą
-Okej
Patrzyłam jak przemierzamy ulice i wjeżdżamy w las. Powiedzieć że nie byłam przestraszona byłoby niczym w tym co czułam, ja byłam przerażona, źle kojarzyły mi się lasy dlatego przymknęłam oczy i czekałam aż dojedziemy
-Coś ci jest? - Pogłaskała opiekuńczo moje ramie
-Nie - Uśmiechnęłam się trochę sztucznie ale..... -Trochę jestem zmęczona
-Uch mogli cię już stamtąd nie wyciągać o tej godzinie
-Braci moich nie znasz? - Prychnęłam -Chociaż Paul powiedział że nie muszę, ale ja chciałam, dawno nie jeździłam i trochę mi tęskno
Zaśmiała się pod nosem
-Nie będziesz miała przesrane jak zauważą że ciebie nie ma?
-Lucas obiecał mnie kryć
-Oby mu się udało
Pokiwałam głową i w tym samym czasie wyjechaliśmy z lasu na co odetchnęłam z ulgą i wypuściłam cicho powietrze z ust
-Chyba nie lubisz lasów co? - Zerknęła na mnie
-Nie bardzo - Zacisnęłam usta w wąską linię i przygryzłam wnętrze policzka

~*~

Na miejscu jak to mieliśmy w zwyczaju, od razu wjechałyśmy pod jakieś namioty i od mojej strony został podstawiony samochód do którego od razu wskoczyłam.
-Będę tutaj czekała - Powiedziała Andrea -Na razie idę wtopić się w tłum
-Okej - Uśmiechnęłam się
Wyciągnęłam telefon z kieszeni i zobaczyłam że mam sms od  Paula

Od: Paul
-I jak?
 Do: Paul
-Jest ok. Zaraz wyścig

Na odpowiedź nie musiałam długo czekać

Od: Paul
-To powodzenia  :D
Do: Paul
-Przyda się ;)
Od: Paul
-Napisz jak będzie po
 Do: Paul
-Ok

Schowałam telefon i pojechałam na linie startu.
Samochodów było w chuj dużo i w większości siedzieli sami chłopacy.
Skąd wiedziałam?
Bo mieli otwarte okna i śmiali sie do siebie jak chorzy psychicznie.
Zmarszczyłam czoło kiedy ich wzroki spoczęły na moim samochodzie, ich śmiechy trochę zmalały, ale dalej uporczywie wpatrywali się w mój samochód, całe szczęście wszystkie szyby były przyciemniane. Pomiędzy moim samochodem a tym przede mną było z 8 metrów różnicy.
W końcu z jakiegoś samochodu wyszedł wysoki chłopak i zaczął sie zbliżać do mnie.
Po co on tu idzie?!
Zaczęłam nerwowo wiercić się w fotelu kiedy stanął obok mojej szyby i zapukał w nią palcami.
Zablokowałam szybko wszystkie drzwi
Inni patrzyli w naszą stronę rozbawieni
-Pokaż morde - Krzyknął chłopak
Kretyn
Kiedy zaczął zbliżać twarz do szyby, uderzyłam w nią z całej siły na co chłopak odskoczył, a wszyscy zaczęli się śmiać.
Zaczął powoli odchodzić wciąż patrząc na mnie aż stanął kilka metrów przed moją maską i wystawił w moją stronę dwa środkowe palce.
-Tak chcesz się bawić? - Mruknęłam sama do siebie
Nacisnęłam gaz i jak najszybciej pozwalała mi odległość, ruszyłam na niego. Z piskiem zatrzymałam się dotykając zderzakiem jego kolan. W jego oczach widziałam przerażenie, dlatego wykorzystując chwile zaczęłam powoli gazować i wcisnęłam klakson.
Odszedł szybkim krokiem i wsiadł wściekły do swojego samochodu

Jechałam gdzieś za czterema samochodami, droga tutaj była tak wąska że nie miałam możliwości wyprzedzić ich.
Kto urządza wyścigi w tak chujowym miejscu?!
Próbowałam wcisnąć się pomiędzy samochód przede mną, a barierkę po boku ulicy ale za nic nie mogłam tego zrobić.
Gwałtownie zahamowałam tak jak samochody przede mną. Zmarszczyłam czoło nie wiedząc o co chodzi
Nagle z jednego samochodu wyskoczył chłopak
-Cofajcie szybko !! - Zaczął się drzeć
Sam wskoczył do samochodu i zaczęli cofać na ile im pozwalała odległość między mną a samochodami za mną.
Zmarszczyłam czoło i tez zaczęłam cofać w końcu ruszyły wszystkie samochody, a po chwili rozległo się głośne uderzenie.
Nie dowierzałam patrząc jak drzewo przed nami zgniata barierki a gałęzie spadają na nasze samochody.
Skuliłam sie na siedzeniu kiedy wielka gałąź spadła na moją szybę i roztrzaskała ją w drobny mak. Drobne szkło spadło na mnie i powbijało mi się w ubranie. Otrzepałam się mniej więcej i zorientowałam że teraz każdy może mnie zobaczyć.
-Cholera - Szybko naciągnęłam na głowę kaptur i spychając samochody z całej siły na boki, niektóre już zdążyły odjechać. Odjechałam w miejsce gdzie spokojnie mogłam wykręcić i zrobiłam to najszybciej jak tylko potrafiłam. Na wolnej już ulicy naciągnęłam kaptur jeszcze niżej na czoło i szybko pognałam z powrotem.
Mam nadzieję że nikt mnie nie widział.
Słyszałam jak samochody w dali tez już ruszyły z powrotem, dlatego przycisnęłam gaz i wjechałam na teren z którego wyjechałam. Znalazłam nasz namiot i szybko do niego wjechałam
-Dlaczego tak szybko wróciłaś tą samą drogą i gdzie szyba? - Zapytał mnie wysoki mężczyzna
-Na drogę zwaliło się drzewo i wszyscy musieli wracać, inni już jadą, a duża gałąź spadła na samochód. Przepraszam
-Bella co się stało? - Andrea podbiegła do nas
-Drzewo spadło na drogę i zawróciliśmy
-O matko nic ci nie jest?!
-Trochę mnie ręka boli ale nic mi nie jest
-Skontaktuję się z Tomem i nic się nie stało, ważne że tobie nic nie jest - Powiedział mężczyzna
-Dobrze. A my możemy już wracać?
-Tak i mimo że nie ukończyłaś wyścigu to dobrze ci szło. Tym bardziej że jest to jedna z trudniejszych tras
-Zauważyłam - Zaśmiałam się
-No nic - Wyciągnął dłoń -Miło było
-Tak - Uścisnęłam ją
Odwróciłam się i ruszyłam razem z Andreą do jej autka otrzepując się po drodze z drobnych szkiełek
W czasie drogi powrotnej napisałam sms do Paula co się wydarzyło i wróciłam do patrzenia przez szybę.
-Jesteś pewna że wszystko w porządku? - Zapytała po raz kolejny kiedy w ciszy zbliżaliśmy się do ośrodka
-Tak Andrea - Uśmiechnęłam się -Dziękuję - Przytuliłam ja kiedy zatrzymałyśmy się
-Nie ma za co - Pogłaskała mnie po włosach
Odsunęłam się od niej
-Leć bo będziesz miała przechlapane
-Racja
Uśmiechnęłam się ostatni raz i szybko zaczęłam biec w stronę ośrodka przez mały lasek. Bałam się tak bardzo że ledwo łapałam oddech.
W końcu znalazłam się kilkadziesiąt metrów od budynku i zatrzymałam próbując unormować szalejące serce.
Pokręciłam głową na moją słabą kondycję i wolnym krokiem ruszyłam w stronę okna, nagle stanęłam i zaczęłam się zastanawiać jak ja tam do cholery wejdę?!
Nie przemyślałam tego.
Warknęłam pod nosem
Spojrzałam na lewo i zobaczyłam Biebera podążającego w tym samym kierunku co ja
Szedł jakiś zamyślony a nagle zaczął się śmiać i kręcić głową
Zmarszczyłam czoło patrząc na niego jak na idiotę 
-Psychol - Mruknęłam pod nosem
-Och zobaczymy czy będziesz taka pewna siebie wchodząc przez to okno - Wskazał na nie rozbawiony 
-Zobaczymy - Mruknęłam cicho -To nie jest śmieszne - Prychnęłam
-Och jest - Znów się zaśmiał
Nie patrzył pod nogi tylko gapił się na okno, więc jestem pewna że nie zauważył gałęzi pod jego nogami do której się zbliżał
Wlepiłam w niego uparte spojrzenie i chrząknęłam cicho żeby na mnie spojrzał.
Zrobił to w końcu, a ja uśmiechnęłam się do niego na co zmarszczył brwi, puściłam mu buziaka, było jednak warto dla jego przekomicznej miny. Nie dziwił się jednak długo bo po chwili jego stopa zaczepiła się o gałąź i runął na ziemię jak długi.
Zakryłam dłonią usta i zaczęłam się śmiać kiedy zamrugał zdezorientowany i lekko zakłopotany
Och serio?!
Bieber zakłopotany!
Spuścił głowę kiedy usiadł i kopnął gałąź na bok
-Oj Bieber pokrako jak można nie zauważyć tak dużej gałęzi? - Rozbawiona podeszłam do niego
-Zamyśliłem się - Mruknął otrzepując dłonie
-Z pewnością - Wyszczerzyłam się
-Zrobiłaś to specjalnie co nie? - Spojrzał na mnie
-Nie wiem o czym mówisz - Uśmiechnęłam się szeroko i wyciągnęłam w jego stronę dłoń
Spojrzał na mnie marszcząc czoło
-No dalej pomogę ci chociaż w jakimś stopniu się odwdzięczę - Przewróciłam oczami
-Nie jestem słaby - Burknął
-Ale wredny
Znów na mnie spojrzał a ja kopnęłam go w prawą nogę
Dosłownie zabijał mnie wzrokiem w tym momencie
-No co? Sprawdzam czy wszystko w porządku - Wzruszyłam ramionami
-Idź juz lepiej i zacznij się wspinać i tak nie uda ci się tam wejść
-To mi pomożesz
Prychnął i zaczął się śmiać
-No dalej - Złapałam jego dłoń -Wstawaj dupku
Przewrócił oczami ścisnął mocniej moją dłoń a ja pociągnęłam go do góry, pomógł mi trochę podpierając się drugą ręką bo obawiam się że bym go nie podniosła.
Otrzepał spodnie i poszliśmy pod okno
Ominął mnie i  podskoczył łapiąc się parapetu, już chciał się podciągnąć żeby wejść na niego ale mu na to nie pozwoliłam
-Ej - Syknęłam
Pociągnęłam go lekko za tylną kieszeń jego spodni a one zjechały mu z tyłka i spadły do łydek
Zaczęłam się śmiać ale zakryłam usta dłonią żeby nikt nie usłyszał
-Carter! - Warknął i zeskoczył z powrotem
Złapał spodnie i podciągnął do góry
-Nie musisz mnie rozbierać przy każdej możliwej okazji
-Sorrry - Chichotałam dalej
Złożył ręce na klatce piersiowej i uniósł brew
-No to dawaj - Kiwnął głową na parapet
-Nie dosięgnę - Wyciągnęłam ręce próbując dostać się do parapetu
Patrzył na mnie przez chwile z dziwnym wyrazem twarzy
-I co w związku z tym? - Uśmiechnął się przebiegle, widocznie rozbawiony
Stanęłam w takiej pozycji jak on
-No zgadnij - Tupałam stopą
-Chcesz żebym ci pomógł Carter? - Nachylił się do mnie
-Brawo Bieber - Tez się nachyliłam
Patrzyliśmy sobie w oczy, a dzieliło nas może jakieś 10 centymetrów?
Jego wzrok zjechał nagle z moich oczu na usta a ja zamrugałam
Serio?
Dlaczego?
On chyba nie chce.....?
Przybliżyłam się do niego bardziej i szturchnęłam moim nosem o jego
-Oczy mam wyżej - Uśmiechnęłam się
Spojrzał w nie i kiwnął głową
-Dobra dawaj nogę - Zrobił z dłoni koszyczek
Złapałam jego ramiona i stawiając stopę podskoczyłam. Złapałam parapet a on uniósł mnie tak że oparłam o nie kolano a później drugie, za nim jednak weszłam do środka poczułam jak jego ogromna dłoń zderza się z moim pośladkiem
-Bieber pieprzony dupku - Syknęłam w jego stronę i szybko weszłam do środka
Wlazł zaraz po mnie
-Następnym razem nie ściągaj mi spodni z dupy - Puścił mi oczko i wsuwając dłonie do kieszeni przeszedł obok mnie
-Kiedyś je zgubisz
Z szerokim uśmiechem poszłam za nim 
Wszedł do swojego pokoju a ja poszłam do Lucasa
-Jesteś misiu - Przytulił mnie
-Obiecałam że wrócę - Uśmiechnęłam się
-I jak poszło? Nic ci nie jest?
-Nic mi nie jest a poszło słabo, ale opowiem ci kiedy indziej - Odsunęłam się od niego
-No dobrze - Pocałował moje czoło
-Idę spać bo jestem zmęczona
-To dobranoc - Znów pocałował mój policzek
-Dobranoc
~*~
Całe szczęście w pokoju jeszcze nie było dziewczyn a ja spokojnie mogłam się przebrać i położyć. Po jakiejś bezsennej godzinie, przyszły zmęczone i też się położyły.
Minęło jakieś 10 minut a do drzwi ktoś zapukał
-Proszę - Mruknęłam
Dziewczyny usiadły na łóżkach i tez spojrzały na drzwi
Otworzyły się ale było tak ciemno że nie było nic widać
-Światło - Jęknęła Ana
Zapaliło się a my przymrużyłyśmy powieki tak samo jak Scoot który trzymał głowę w naszym pokoju
-Ummm hej - Uśmiechnął się
-Hej - Powiedziałyśmy równo
Czyżby przyszedł do Any? A tak na marginesie omal nie spadła ze swojego wyrka kiedy go zobaczyła
-Emm moglibyśmy pogadać Bella? - Zapytał nie pewnie
Zmarszczyłam czoło
-Ze mną? - Palnęłam troche zaskoczona
Serio myślałam że przyszedł do Any, a tym czasem czego on może ode mnie chcieć?
-Nom
-Ok
Wstałam i spojrzałam na zdziwione dziewczyny i smutną Anę
Uśmiechnęłam się do niej i wyszłam za Scootem
-Więc słucham - Spojrzałam na niego
-Chodź trochę dalej
Zamrugałam
-Po co?
-Proszę?
-Uh Scoot
-No błagam Bella
Niechętnie ale poszłam z nim w drugi koniec ośrodka gdzie nikt nie chodził
-No bo chciałem cie o cos prosić - Szeptał
-O co?
-Chodzi o wyścigi - Moje ciało się napięło
Instynktownie rozejrzałam się po ciemnych korytarzach ale na szczęście nikogo nie widziałam
-Obiecałeś nikomu nie mówić
-Nie mam zamiaru - Potrząsnął szybko głową
-Więc o co chodzi? - Szepnęłam
-Bo słyszałem że za dwa tygodnie ma być wyścig na obrzeżach naszego miasteczka. Kolesie coś gadali z naszej klasy o tym i coś napomknęli o tym że nie da się załatwić na to wejściówek - Złożyłam ręce pod piersiami i zmarszczyłam czoło -No i później graliśmy w karty i ja przegrałem no i jak pewnie się domyślasz dostałem za zadanie skombinować te bilety, a jeśli tego nie zrobię mam na apelu zabrać mikrofon dyrektorowi i krzyknąć że jestem gejem
-Jesteś gejem?! - Otworzyłam szeroko oczy
-Oczywiście że nie! - Zaprzeczył szybko
-Uff - Mruknęłam
-Nom i tak jakoś pomyślałem o tobie
Właściwie wizja Scoota krzyczącego że jest gejem, jest bardzo kusząca
-Chciałabym to zobaczyć - Wyszczerzyłam zęby
-Ech - Westchnął -Czyli nie pomożesz? - Spuścił głowę -Okej. Przepraszam że wyciągałem cię w nocy - Chciał iść ale złapałam go za nadgarstek
-Zaczekaj - Uśmiechnęłam się lekko -Nie obiecuję ale zobaczę co da się zrobić
-Naprawdę? - Oczy mu lekko zabłyszczały
-Tak
-Dziękuję - Przytulił mnie
-Nie ma za co, jeszcze nic nie zrobiłam - Śmiałam się cicho
-Zgodziłaś się a to już coś
-Powinniśmy teraz wrócić osobno do pokoi?
-Chyba tak będzie bardziej bezpiecznie
-W takim razie dobranoc - Pomachałam mu i ruszyłam korytarzem
-Pozdrów Anę ! - Krzyknął szeptem
Uśmiechnęłam się szeroko do siebie
-Jasne - Szepnęłam tylko i szybciej ale wciąż cicho ruszyłam do pokoju
~*~
Weszłam szybko do pokoju a dziewczyny tak samo jak przed moim wyjściem, wciąż trwały w tych samych pozycjach.
Och...
-Scoot kazał cię pozdrowić - Uśmiechnęłam się do Any i wlazłam do łóżka
 -Naprawdę? - Zapytała lekko się uśmiechając
-Tak - Wstałam i zgasiłam światło, po czym wróciłam z powrotem pod pościel
-A co chciał od ciebie? - Zapytała Jazzy
-Eee - Cholera co mam niby wymyślić ?! -Bo.... Pan Nick kazał mu, przekazać mi, że zawody będą - Ułożyłam głowę niepewnie na poduszce i czekałam na reakcję
-Aha - Czułam że mi nie wierzy -I zrobił to w nocy?
-Noooo, nie wiem czemu teraz, nie pytałam
-Dziwne
-Co?
-Przecież mógł to powiedzieć przy nas
-No mógł - Przymknęłam oczy
-Coś kręcisz
-Jazzy - Westchnęłam
-Dobra daj jej spokój - Mruknęła Carla
-Mhm - Wiedziałam że Jazzy tak szybko nie odpuści
~*~
 Na śniadaniu jadłam powoli naleśnika obserwując wszystkich na stołówce. Każdy bez wyjątku był jakiś zamulony, ich głowy zwisały nad talerzami, mówiąc że każdy bez wyjątku mówię serio dosłownie, nawet nauczyciele. Och! Mój błąd! Pan od wf wyglądał jak człowiek.
Czyli że nauczycie też wczoraj nie źle zabalowali.
Parsknęłam pod nosem i odłożyłam widelec
-Idę do łazienki - Mruknęłam do dziewczyn
-Mhm - Mruknęły znudzone i wgapiały się w swoje talerze
Co się dzisiaj z wszystkimi stało?
Wyszłam z pomieszczenia i przeszłam po korytarzu aż doszłam do schodów prowadzących na górę. Tak bardzo nie chciało mi się tam wchodzić.
Wydęłam usta i stanęłam na pierwszym stopniu
-Nie, nie chce mi się - Powiedziałam sama do siebie
Zeszłam ze schodka i usiadłam na nim.
Dobra dzisiaj nawet ze mną jest coś nie tak.
Parsknęłam
Ze mną zawsze jest coś nie tak.
Wyciągnęłam słuchawki, włożyłam je w uszy i puściłam muzykę. Głowę oparłam o poręcz i zamknęłam oczy. 

Dźwigam twoje brzemię w ciążącym mi sercu
I wiatr jest tak lodowaty, jestem otępiała.
Dźwigam twoje brzemię, zaczynając od nowa
Z tysiącem oczu na mnie
Potykam się

Uderzyłam bokiem głowy i twardą poręcz, nawet nie wiem dlaczego. Zamrugałam i rozejrzałam się, nikogo nie było w pobliżu. Całe szczęście. Znów zamknęłam oczy i powróciłam do poprzedniej pozycji

Połóż się przy mnie w płytkiej wodzie
Obok mnie, gdzie słońce nadal nad nami świeci
Połóż się przy mnie w czystej wodzie
Przy mnie, gdzie promyk nadziei nie zgaśnie dopóki
Nie zawyją syreny

Uwielbiam tę piosenkę jest taka....hmmm....emocjonalna?
Tak, myśle, że to właśnie to.
Przeważnie słucham szybkich piosenek, wesołych, nie bardzo przepadam za tymi przygnębiającymi, ale ta urzekła mnie już za pierwszym razem.
Nagle piosenka zamilkła a z telefonu zaczęła lecieć melodia mojego dzwonka. Numer był nieznany.
Wyciągnęłam słuchawki i odłączyłam je
-Halo?
-Bella
-Kto mówi? - Zmarszczyłam czoło, kojarzyłam ten głos ale nie mogłam sobie przypomnieć
-Stary przyjaciel - Zaśmiał się bez humoru
Po tym śmiechu od razu wiedziałam kto
-Erick - Powiedziałam nie pewnie -Czego chcesz?
-Gdzie jesteś? - Warknął
-Słucham? - Myślałam że nie dosłyszałam
-Gdzie jesteś?! - Powtórzył głośniej
On serio myśli że będę z nim teraz gadała? Że tak po prostu powiem mu gdzie jestem? Co robię? Może jeszcze niech po mnie przyjedzie?! Pogadamy jak starzy dobrzy znajomi?!
Co kurwa?!!!
-Pojebało cię? - Prawie krzyknęłam
-Słuchaj...
-Nie! To ty posłuchaj! - Przerwałam mu -Nie chce mieć z tobą nic wspólnego! Rozumiesz?! Myślisz że będę z tobą normalnie rozmawiała po tym wszystkim?
-Przeprosiłem
-Przeprosiłeś? Myślisz że jedno słowo przepraszam sprawi że o wszystkim zapomnę?
-Byłem pijany
-Każdy się tak broni, a ty wcale nie byłeś pijany. Wiesz co? Nie chce mi się z toba gadać. Nie dzwoń do mnie, nie pisz, nie przychodź. Daj mi po prostu spokój! - Rozłączyłam się
Oddychałam ciężko, a ręce trzęsły mi się kiedy wkładałam telefon do kieszeni rurek, słuchawki zawinęłam na nadgarstku.
Zeszłam na dół poddenerwowana i zauważyłam że prawie wszyscy idą do świetlicy więc również podążyłam za  nimi. W środku wszystko było posprzątane po wczoraj, na podłodze nie było już materaca, a za to w ogromnym kole stały krzesła
-Siadajcie - Powiedziała któraś nauczycielka
Zajęłam miejsce pomiędzy Jazzy a Aną i patrzyłam jak na przeciwko siadają chłopcy. W końcu każdy zajął swoje miejsce
-Dobra więc zagramy w gre - Pani przemówiła
W dłoni trzymała pluszową piłeczkę wielkości dużej dłoni
-Gra będzie polegała na tym że będziemy podawać sobie piłeczkę i na przykład ja rzucam piłkę do Mike'a i on musi powiedzieć po jednej rzeczy z wyglądu i z charakteru, która się mu we mnie podoba.
Mike zrobił duże oczy z zakłopotania
-Oczywiście my będziemy tylko słuchać, wy gracie pomiędzy sobą. Skoro już masz piłkę Mike to zacznij
Rozejrzał się po wszystkich osobach i rzucił piłkę do jakiejś dziewczyny, a ona od razu powiedziała co jej sie w nim podoba.
Odplątałam słuchawki z nadgarstka i wsunęłam końcówkę do telefonu który wystawał lekko z kieszeni, żeby tylko nauczyciele nie zauważyli. Przełożyłam kabel przez kark i na chwile przestałam kiedy widziałam jak z rąk jakiejś dziewczyny piłka leci do Biebera.
Zmarszczył czoło patrząc na nią, nie wiem czy ją znał, ja kojarzyłam ją tylko z widzenia 
-Wygląd, hmm masz ładne - Zmierzył ją wzrokiem -Rumieńce, a nie znam cię więc o charakterze nie mogę nic powiedzieć
Pokiwała głową zawstydzona i spuściła wzrok
Zamrugałam i chciałam niezauważalnie wsadzić słuchawkę w ucho ale dostałam miękką piłeczką w brzuch. Zmarszczyłam brwi i puściłam słuchawkę, schyliłam się po piłeczkę która wylądowała pod moimi nogami i nie pewnie ją podniosłam.
Mój wzrok spotkał się ze wzrokiem Biebera, który skrzyżował ręce na piersi i wpatrywał się we mnie zaciekawionym spojrzeniem, prawie tak jak każdy w sali, jego wzrok jednak był inny
-Wygląd - Szepnęłam i przygryzłam wargę
Co mi się w nim podoba?!
Matko
Nigdy o tym nie myślałam
Czułam się jakby to trwało wiecznie
Odchrząknęłam
-Tatuaż ''cierpliwość'' na twojej szyi  - Powiedziałam rozbawiająco szybko -Charakter - Zaczęłam od razu
Och a wydawać się mogło że wygląd był trudny.......
Przecież ja go nienawidzę
Patrzyłam na wszystkich a oni na mnie, chłopcy przyglądali mi się w zamyśleniu jakby od tej odpowiedzi zależało ich życie. Dlaczego na innych tak nie patrzyli
On miał taki sam wzrok 
-Jesteś, huh....myślę... myślę,... że to, to jest w porządku.... jak, op....opiekuńczy potrafisz być - Ja pierdole to było straszne
Czemu się tak jąkałam?!
Och a teraz ja mam podać komuś piłkę?
Mam dowiedzieć się co ktoś o mnie myśli?
Przecież ja wiem co ludzie o mnie myślą
Nie chce być kolejny raz upokorzona
Spuściłam głowę i wpatrywałam się w piłkę
Zaschło mi w gardle ale za to oczy mi zaszły łzami. To może wydawać się dziwne, ale wolałam być wszędzie tylko nie tutaj, nie teraz kiedy wszyscy na mnie patrzą
-Bella podaj komuś piłkę - Odezwała się nauczycielka
Zamrugałam i uniosłam wzrok, nie patrzyłam na nikogo prócz Biebera.
Już nie raz mnie upokorzył.
Odetchnęłam głęboko
To tylko kolejny raz, nic nowego.
Jestem przecież przyzwyczajona
Rzuciłam mu piłkę a on zamrugał zaskoczony.
Od razu mój wzrok powędrował na kolana, na nich trzymałam dłonie mocno ze sobą splecione
Czułam jak robię się czerwona chociaż jeszcze nic nie powiedział
-Włosy i nie lubię cię  - Zamrugałam 
Przygryzłam wnętrze policzka 
-Na pewno jest coś co w niej lubisz - Powiedział pan od wf 
-Jestem pewny że nie ma czegoś takiego - Rzucił piłkę do jakiejś dziewczyny 
Chociaż już gadał ktoś inny, wzrok prawie wszystkich utkwiony był we mnie.
Chociaż tyle że nie powiedział, że jestem brzydka. Ale włosy?
Serio?
A w sumie je lubię.
Odwróciłam głowę i włożyłam słuchawkę w ucho, nacisnęłam przycisk przy słuchawkach i muzyka zaczęła grać w moich bębenkach. 
 Piłka latała z rąk do rąk, a ja ze spuszczoną głową słuchałam słów piosenek, w końcu piłka wylądowała w dłoniach Scoota, on natomiast przekazał ją Anie 
Spojrzała na mnie przestraszona a ja uśmiechnęłam się do niej delikatnie 
-Och, no.......t..twoje oczy i jesteś miły 
Uśmiechnęłam się 
Zarumieniła się, a on z uśmiechem puścił jej oczko. 
Rzuciła szybko piłkę komuś innemu a on powiedział coś miłego na jej temat. 
Byłam jedyną dziewczyną która usłyszała coś niezbyt miłego, ale w sumie plus dla niego za szczerość.  Wsadziłam w ucho drugą słuchawkę i przestałam słuchać tej głupiej paplaniny 

-Dobrze na dziś wystarczy - Nauczycielki wstały 
-W końcu - Mruknęłam pod nosem 
-Ostatnie pytanie - Powiedziała jedna i wyciągnęła kartkę i długopis -Kto z was ma lęk wysokości podniesie rękę. 
Po co im to niby?
Zobaczyłam jak kilka dziewczyn unosi dłonie więc niepewnie też to zrobiłam 
Ugh niestety ale miałam lęk wysokości i skoro im to potrzebne to musiałam się tu przyznać.
-Dobrze więc niech w sali zostaną dziewczyny które boją się wysokości i do tego zostaną jeszcze, Mike, Colin, Justin, Olivier i Tom - Wskazywała kolejno na chłopaków 
-Reszta może iść do pokoi i przebierzcie się w coś wygodnego - Powiedział pan od wf
Zostałyśmy w pięć w sali razem z pięcioma chłopakami 
-Pan Mike stanie obok pani Willow - Kurwa oni dobierają nas w pary?! Nie ! Błagam n...
-Pan Bieber obok pani Carter - Umarłam 
Nie słuchałam już reszty tylko pustym wzrokiem wpatrywałam się w podłogę 
-Idziemy na wiszący most, wasi partnerzy dotrzymają wam towarzystwa i pomogą zmierzyć się ze strachem. Nie przejdziecie bez swoich partnerek.
Błagam.....
-Nie ma mowy - Powiedział zdenerwowany Bieber
-Nie będziemy dyskutować, wszystko już ustalone, a dobraliśmy was we właśnie takie pary bo nie lubicie się tutaj najbardziej. 
-Ja nie idę - Wstałam 
-Idziesz Bella, razem z panem Bieberem 
-Nie chce 
-Musisz i nie kłóćmy się 
~*~
Wszyscy już przeszli przez ten pieprzony most, a ja czułam sie jakbym była w innym świecie. Było mi nie dobrze kiedy tylko na niego spojrzałam, a co dopiero miałabym na niego wejść. W mojej głowie była jedna wielka karuzela. Siedziałam na trawie i patrzyłam jak Bieber kręci się wokół mnie, jak inni chłopcy próbują namówić dziewczyny a one zapierają się na wszystkie możliwe sposoby. 
-Wstawaj i właź na ten pieprzony most, mam dość czekania aż łaskawie podniesiesz swoją dupę
-Idź sam - Szepnęłam 
-Nie mogę bo i tak będą darli pizdy, że mam po ciebie wrócić 
Wstałam i na chwiejących się nogach ruszyłam w stronę lasu 
-Co robisz?
-Wracam do ośrodka 
-Nie możesz
-A od kiedy to ty tak się każdego słuchach, co?! Zostaw mnie w spokoju, nie mam zamiaru tam wchodzić 
-Przez ciebie będę miał przejebane! - Wysyczał i złapał mnie mocno za nadgarstek 
-Przepraszam okej! - Krzyknęłam 
Czułam jak moje policzki robią się czerwone 
-Naprawdę się boję - Spuściłam głowę 
-Przecież będę tuż za tobą - Westchnął 
Pokręciłam głową
-Jak o tym myślę to robi mi się słabo 
-To myśl o czymś innym
-O czym na przykład? - Spojrzałam na niego
-Że idziesz po zwykłym chodniku, że to jak czujesz że się buja, to tylko złudzenie 
-On się buja? - Spojrzałam na niego przerażona 
-Trochę Bella - Przewrócił oczami 
-Nie chce - Pokręciłam głową 
Chciałam usiąść pod drzewem ale uniemożliwił mi to. Złapał za moją talię 
-Patrz na mnie - Rozkazał 
Podniosłam wzrok na niego 
-Będę ciągle przy tobie. Słyszysz? Będę do ciebie mówił. Nie puszczę cię nawet na moment 
-Możesz kłamać - Burknęłam 
-Mogę - Przytaknął -Ale nie muszę - Złapał mój podbródek
-Nie ce - Wydęłam usta 
-Chodź - Rozkazał 
-Nie
-Tak
-Nie 
-Bella
-Musze siku - Odwróciłam się i chciałam iść do lasu, ale złapał mnie za rękę 
-Nie kłam 
-Nie kłamię - Naburmuszyłam się 
-No błagam chodź tam 
-Wiesz co to strach? 
-Ale czego dokładniej się boisz?
-Nie wiem, po prostu przeraża mnie taka wysokość, boję się że spadnę 
-Nie spadniesz. Obiecuję 
Spojrzałam w jego oczy 
-Mówisz prawdę ?
-Tak - Westchnął 
Kiwnęłam głową 
-Jesteś gotowa?
-Nie
-Be...
-Ale chodź - Nie dałam mu dokończyć 
Ruszyłam w stronę mostu, od razu zaczęłam się trząść, cała drżałam patrząc na mostek i siatkę przywiązaną od niego do grubych poręczy. Złapałam niepewnie drewno i zacisnęłam wokół niej palce. Z drugą dłonią chciałam zrobić to samo, ale kiedy ją uniosłam, zamiast barierki, złapałam dłoń Biebera. Spojrzałam na niego 
-Nie bój się - Mocniej ją ścisnął 
Przygryzłam wnętrze policzka, odwróciłam się do niego tyłem i postawiłam stopę na deskach. 
Spojrzałam w bok i a później pod nogi
-Zamknij oczy - Usłyszałam przy uchu 
Mocno ścisnęłam jego palce i zamknęłam powieki 
-Pomyśl o czymś miłym, o czymś po czym lubisz chodzić
Przeniosłam się nagle na plaże, na piasek który przesypywał się przez moje stopy 
-Właśnie tak - Ciepły oddech owiał moje ucho 
Próbowałam myśleć o tym jak woda uderza o brzeg, jak obmywa nasze stopy, idziemy i rozmawiamy normalnie, nie kłócimy się i chyba sie lubimy.
Cóż pomarzyć można...
Nagle zakołysałam się na boki i przerażona otworzyłam oczy, byliśmy w połowie. 
-Nic się nie dzieje idź. Dobrze ci idzie - Dziwne że jeszcze mu palców nie połamałam 
Tak bardzo mocno go trzymałam z przerażenia.
Musiałam tam spojrzeć, musiałam 
-Nie rób tego - Powiedział -Nie patrz 
Spojrzałam 
Matko moja
Wpatrywałam się w niekończący się dół i dosłownie odlatywałam patrząc tam. Zaczęłam sie pochylać w stronę barierki, ale silne dłonie objęły mnie w pasie 
-Popatrz na mnie - Odwrócił mnie w swoją stronę 
Osunęłam się i usiadłam na deskach 
-Bella - Ukucnął i złapał moją twarz -Musimy iść 
Pokręciłam głową i położyłam się 
-Przeszłaś tak dużo i się poddajesz? - Prychnął 
-To się rusza - Szepnęłam 
-Nic ci nie będzie - Stanął nade mną okrakiem i znów ukucnął prawie na mnie siadając -Nie wierze że się poddajesz - Szepnął z niedowierzaniem 
-Przykro mi - Położyłam dłoń na jego kolanie
Wciąż chciałam czuć się bezpiecznie
-I tak musisz stąd zejść, chyba, że wolisz żeby w nocy jakieś zwierze po ciebie przyszło i cie rozszarpało - Uchyliłam jedno oko
-Jesteś dupkiem 
Potarł palcami brodę i spuścił głowę śmieją się cicho
-Już kiedyś coś wspominałaś 
Zamknęłam oczy 
-Popatrz
Otworzyłam je i spojrzałam na przedramię które mi pokazywał 
-Co tu jest napisane? - Postukał palcem tatuaż 
-Wiara - Westchnęłam  
-Właśnie. Wierzę w ciebie, ale ty zaczynasz mi to utrudniać 
-A ty nie boisz się że spadniesz? 
Spojrzał w dół a później na mnie i pokręcił głową  
-Boje się że jak dłużej tu zostaniemy to ci coś odwali i ty spadniesz 
Otworzyłam szeroko oczy z przerażenia 
-Nie chce
-To chodź 
Wstał i wystawił do mnie obie dłonie.
Wolno uniosłam swoje, a on je złapał i podciągnął mnie do siebie. 
Objął mnie w tali tak mocno że moja głowa przyciśnięta była do jego piersi, nie mogłam się ruszać. 
-Możesz się do mnie przytulić jeśli ci to pomoże - Mruknął
-Och, serio? Trzymasz mnie tak mocno że ledwo oddech łapię, a mam złapać ciebie?
Poluźnił tylko troszeczkę uścisk 
-Stawiaj małe kroczki do tyłu
I tak zrobiłam
Przesuwaliśmy się tak długo, aż poczułam miękką trawę pod stopami
Odetchnęłam z ulgą i oparłam się o pobliskie drzewo 
-Szliśmy prawie pół godziny - Pokręcił głową patrząc na zegarek 
Wyprostowałam się i popatrzyłam na niego
-Dziękuję - Szepnęłam 
Machnął ręką 
-Ta 
Odszedł do grupki chłopaków 
-Pokraka - Powiedziała jakaś dziewczyna 
Zaczęły się ze mnie śmiać.
Spuściłam głowę i usiadłam pod tym drzewem. Twarz schowałam w kolanach 
Nie cierpię tego do czego jestem zmuszana. 
*Justin's P.O.V*
Patrzyłem jak siedzi smutna pod drzewem a te głupie dziewczyny śmieją się z niej. 
Ona naprawdę bardzo sie bała.
Była wręcz przerażona
-Jak ci sie udało ją przekonać żeby przeszła? - Zapytał jeden z chłopaków 
Patrzyłem na nią i na to jak wsadza w uszy słuchawki 
-Jest silna - Szepnąłem
________________________________________________________
Piosenka:
Cher Lloyd - Sirens 
Przepraszam osoby które zawiodłam. 

środa, 3 czerwca 2015

Rozdział 16

 


 -Nie ma dwóch podobnych nocy...



Odepchnęłam Justina od siebie i zamrugałam kilka razy, zakryłam dłonią usta i jak najszybciej wybiegłam z łazienki. Na korytarzu było jeszcze kilku chłopaków, którzy też biegli do swoich pokoi, szybko wbiegłam do swojego
-Dlaczego ty zawsze nam znikasz?! - Pisnęła Carla
-Kładź się - Pisnęła Ana
Jazzy zgasiła światło i wszystkie zniknęłyśmy pod kołdrami .
Skuliłam się i zakryłam pod czubek nosa, zrobiło mi się gorąco kiedy wspomniałam to jak wszyscy widzieli mnie półnagą, a do tego całującą się z Bieberem.
Matko całowałam się z Bieberem.
A co najlepsze...podobało mi się i bardzo dobrze pamiętam te usta.
To z nim całowałam się w Meksyku.
Tylko co on tam robił w tym samym czasie co ja?
Coś mi się wydaje że teraz już nie zapomnę tych ust.
Będę widziała je codziennie...

Drzwi się otworzyły, a po chwili zamknęły.

-Wow ale się działo - Szepnęła Carla
-Jestem zakochana po uszy - Zapiszczała Ana. Wstała i podbiegła do włącznika światła
-Co robisz? - Zapytała Jazzy
Nie odpowiedziała tylko podeszła do dużego lustra które wisiało na szafie i odchyliła koszulkę. Zrobiła się cała czerwona, a szeroki uśmiech rozprzestrzenił się na jej ustach gdy zobaczyła malinkę na piersi.
-On mnie naznaczył - Wyszczerzyła się
-Bo mu kazali - Carla wystawiła jej język
-Daj jej się nacieszyć - Zaśmiałam się
-Ej ale te sceny były gorące. Ana ze Scootem, ty z Justinem
-No właśnie wszyscy gapili się z otwartymi ustami na was - Jazzy usiadła
-Pewnie nie umiem się całować - Zakryłam usta dłonią która zakryta była za długim rękawem bluzy
-Ta! Wręcz przeciwnie - Ana zgasiła światło i weszła do swojego łóżka
-Ej na serio - Mruknęła Jazzy -To tak wyglądało
-To było polecenie - Ułożyłam się znowu
-Boski Scoot ma boskie pomysły - Westchnęła Ana
-Walnięty Scoot...ma walnięte pomysły - Schowałam się pod kołdrą
-Ej - Poczułam jak coś ląduje na mojej głowie
Wychyliłam się i złapałam poduszkę odrzucając ją w stronę Any.
-Nie chce mi się spać - Jęknęłam
-Mi też - Odpowiedziały wszystkie
-Więc...? - Sapnęła Jazzy 
-Więc...muszę siku - Odrzuciłam kołdrę
Ubrałam legginsy
-Idziecie też? - Zapytałam stając przy drzwiach
-Nie - Pokręciły głowami
-No okej
Wyszłam po cichu z pokoju i ruszyłam przez długi ciemny korytarz.
Cholera chyba się bałam
Z niektórych pokoi wypływał pod drzwiami strumień światła.
Szybciej zaczęłam przemykać obok pokoi, trzymając się ścian.
W końcu weszłam do łazienki i tam zapaliłam światło, odetchnęłam i weszłam do jednej z kabin. Szybko zrobiłam siusiu i podeszłam do umywalki, umyłam dłonie i twarz.
Zgasiłam światło i znów ruszyłam ciemnym korytarzem, cholera przez tą ciemność nie widziałam numerków na drzwiach. Znalazłam w końcu mój pokój i po cichu weszłam do środka. Słyszałam spokojne oddechy więc macając dostałam się do mojego łóżeczka i opadłam na nie. Odbiłam się jednak od czegoś twardego i sturlałam na sam brzeg
-Co jest do cholery - Usłyszałam zachrypnięty głos
Otworzyłam szeroko oczy i szybko wstałam, podeszłam do ściany i zapaliłam światło.
W pokoju byli sami chłopcy, Scoot, Kamil, Justin i jeszcze jakiś typ
-Och - Mruknęłam -Ja...
-Już się stęskniłaś? - Usiadł wygodnie i oparł się o ścianę bo łózka to był tylko materac, poduszka i kołdra
-Pomyliłam pokoje - Spuściłam głowę i bawiłam się rękawem...cholibcia...jego bluzy. Dlaczego się nie przebrałam?! -Sorki - Odwróciłam się i chciałam wyjść
-Zanim wyjdziesz - Zatrzymał mnie jego głos
Odwróciłam się do niego przodem, całe szczęście chłopcy spali jak zabici
-Dlaczego żaden z nauczycieli nie przyczepił się do mnie o to że zniknęliśmy wtedy w lesie?
Wzruszyłam ramionami
-Nie wiem
-Ja myślę że wiesz
-Mhm - Kiwnęłam głową -Źle wiesz - I wyszłam
Póki świeciło światło mogłam zobaczyć numerek na drzwiach i skapnąć się, że nasz pokój jest dwa pokoje dalej.
-Coś ty tak długo robiła? - Zapytała Jazzy
-Zabłądziłam i odwiedziłam pokój chłopaków przez przypadek
-Których chłopaków?
-Scotta, Justina....
-Scotta? - Nagle usłyszałam głos Any
-Tak ale całe szczęście spali jak zabici. Chociaż pewnie w ogóle bym się nie skapnęła, że nie jestem w swoim pokoju gdyby nie to, że wpakowałam się Justinowi do wyra.
-Co? - Wszystkie zaczęły się śmiać
-Nooo.... - Przeciągnęłam -Dobra idę spać. Branoc
Śmiały się jeszcze przez pewien czas ale w końcu przestały
###
-Wiesz o co poprosił mnie Scott? - Powiedziała Jazzy wchodząc do pokoju
-O co?! - Ana aż zapiszczała
-Żebyśmy na dzisiejszą impreze ubrały sie w te ich koszykarskie koszulki
-Po co? - Zmarszczyłam brwi
-Nie wiem, ale prosił
-Ale one są przepocone - Carla zmarszczyła czoło
-No właśnie - Jazzy rzuciła się na łóżko
-Och - Ana nagle wybiegła z pokoju
-A jej co? - Zamrugałam i poprawiłam kitkę
-Nie zwracaj na nia uwagi, ma czasami takie odpały - Carla machnęła ręką
-Okej - Zamrugałam
-Mam to - Wróciła nagle zasapana
-Co masz?
-W piwnicy jest pralnia
Wzięłyśmy więc koszulki i zaniosłyśmy na dół
~*~
O 11 wszyscy byliśmy gotowi do drogi. Mieliśmy zwiedzać Koloseum!!! Zawsze chciałam tam jechać i w końcu moje marzenie się spełniło. Wsiedliśmy do naszego autobusu i ruszyliśmy w drogę .
Byłam trochę zamulona dzisiaj i w autobusie chciało mi się spać, ale w końcu się ogarnęłam i starałam wsłuchiwać w rozmowę dziewczyn.
Nie, jednak nie.
Przymknęłam oczy i oparłam głowę o szybę.
-A ty co taka dzisiaj? Nie wyspałaś się? - Jazzy szturchnęła mnie
-No właśnie nie. Ciągle się budziłam jakby coś nie dawało mi spać. Dziwne to było ale nie wiem o co chodzi 
-Nikogo u nas w nocy nie było bo wstawałam siku - Carla wzruszyła ramionami
-To nie to - Wykrzywiłam usta -Już mówiłam to było coś dziwnego nie umiem określić
-Jakieś złe moce? - Ana otworzyła szeroko oczy
-Nie - Westchnęłam -Było....dziwnie....miłe
-Orgazm przez sen - Jazzy machnęła ręką
-Jesteście chore - Złapałam się za głowę a one znów zaczęły się śmiać
###
Wracaliśmy o 15, nogi mnie trochę bolały bo wierną fanką spacerów to ja nie jestem, tym bardziej gdy ktoś mnie pogania.
O 17 miała zacząć się dyskoteka, było tak gorąco że sama z własnej woli postanowiłam ubrać dzisiaj spodenki no i koszulkę Biebera.
Dlaczego?!!!!
-Jak się ubieracie? - Zapytałam dziewczyn
-Spódniczka
-Spodenki
-Spódniczka
-Och okej a buty?
-Obcasy - Powiedziały równo
No to jestem w dupie....
Mi znając życie też będą kaz...
-Ty też !
-Ech - Pokręciłam głową i zamykając oczy oparłam się o oparcie
-A co ty ubierasz? - Zapytała Jazzy 
-Spodenki - Mruknęłam
-O tak !
-O taaaak - Przewróciłam oczami mówiąc od niechcenia
-Oj rozchmurz się
Posłałam jej spojrzenie z ukosa
Uniosła ręce w geście obronnym i jak na razie dała mi spokój
~*~
Ubrałam jeansowe spodenki wciągnęłam w nie koszulkę Justina (z jego nazwiskiem) do tego czarne buciki które pożyczyła mi Carla. Włosy w wysoki kucyk, dobrze rozczesałam i troszkę wyprostowałam końcówki bo lekko się zawinęły. Usta musnęłam bezbarwnym błyszczykiem, oczy delikatnie wodoodpornym tuszem i wsadziłam sobie w kieszeń telefon.
-Może być? - Zapytałam
-Cudownie - Jazzy mnie przytuliła
-Jaka ty jesteś laska - Ana pokręciła głową
-Bez przesady - Przewróciłam oczami
-Taka prawda - Carla westchnęła
Wszystkie ubrały męskie koszulki i tak jak mówiły Carla spódniczkę, Jazzy też, a Ana spodenki troszkę krótsze od moich, no może nie troszkę, lekko było widać jej pośladki.
-Możemy iść
-Okej
Wyszłyśmy z pokoju, Jazzy zamknęła drzwi i ruszyłyśmy pustym już korytarzem do wyjścia.
-Wszyscy już chyba tam są
Jednak za nami drzwi trzasnęły a później pojawili się chłopcy.
Mruknęłam pod nosem niezadowolona i przyspieszyłam trochę
-Komuś się spieszy - Jazzy się zaśmiała
-Lubie tańczyć - Uśmiechnęłam się
Pchnęłam drzwi i wyszłyśmy na gorące powietrze
-Niezłe dupcie - Zagwizdał któryś za nami
-Cieszcie się że patrzeć możecie - Zaśmiała się Carla
-Wole dotknąć
-Nie ma takiej możliwości
-Skąd pewność że są prawdziwe? - Krzyknął
Szłam wciąż nie patrząc do kogo należał głos
-Idź i dotknij - Ten głos poznałam to Bieber

Dupek...

-A jak mi zajebie? - Zaśmiałam się cicho pod nosem
Muza zaczęła dudnić kiedy powoli zbliżaliśmy się do celu
-Nie peniaj
-Sam ją klepnij Bieber
-Nie jara mnie jej dupa
Dziewczyny chyba nie słyszały bo gadały między sobą ale oni byli chamscy i w sumie to dobrze że nie słyszą tych kretynów
-Nie klepne?
-Nie klepniesz
Zapanowała cisza pomiędzy nimi i w tym samym czasie dotarliśmy pod drzwi od budynku, już miałam łapać za klamkę ale poczułam mocne uderzenie w pośladek przez co się zachwiałam i w ostatniej chwili wyciągnęłam dłonie przed siebie i uderzyłam nimi w szybę. Zamrugałam w szoku i odwróciłam sie
-Ty świnio ! - Krzyknęłam na Biebera
-Justin jak ty się zachowujesz - Krzyknęła jeszcze głośniej Jazzy
-Wyluzuj - Zaśmiał się i uniósł dłonie
-Powinnaś strzelić mu w twarz - Powiedziała do mnie Jazz
-I ty jesteś moją siostrą? - Parsknął
-Nie warto - Mruknęłam
Szarpnęłam za klamkę i weszłam szybkim krokiem do środka. Tutaj muzyka była jeszcze głośniejsza, na mini scenie, DJ miał rozłożony swój sprzęt i chyba dobrze się bawił puszczając muzykę dance. Och jak ja uwielbiam ten rodzaj muzyki.
Można się przy tym bawić przynajmniej
-Przepraszam z niego - Jazzy złapała mnie za łokieć
-Nie twoja wina - Uśmiechnęłam się
-Nie miałam pojęcia że on się tak zachowuje, znaczy nie wiedziałam że może byc takim chamem przy innych
-W porządku, przyzwyczaiłam się
-To nie pierwszy raz, prawda? - Wzruszyłam ramionami i oparłam się o scianę
-Zostawmy to Jazz
-On nie ma prawa się tak zachowywać
-Nic na to nie poradzimy
-Tak mi głupio
-Przestań - Uśmiechnęłam się i pogłaskałam ją po ramieniu -Chodźmy potańczyć
Złapałam ją za dłoń i pociągnęłam do Any i Carly
Właśnie puścili moją ulubioną piosenkę więc zaczęłyśmy poruszać się w rytm  i przy okazji nuciłam sobie pod nosem

Maria, Maria,
Maria, Maria, Maria, ooh
Maria, Maria, Maria, ooh
Maria ooh, Maria ooh

You got me up, you got me down
Every little thing got me coming around eeh
From the way that you talking to me
Looking at me like what you waiting for?
You got that thing that makes me come back for more

Masz mnie, masz mnie
Każda mała rzecz przyciąga mnie do Ciebie
Od sposobu, w jaki do mnie mówisz
Do tego jak na mnie patrzysz,jakbyś na coś czekała?
Masz to coś, co każe mi wracać po więcej

Poczułam dłonie na brzuchu i dalszy tekst piosenki śpiewany do mojego ucha

You see this is it come here baby
Don't be shy now Yala baby,
something about you got me crazy
No more waiting, yalla baby
Higher and higher, i’ve never felt like this
I hope you ready, get ready yeah
Cuz I’m going in
Hey baby I don’t know what to tell you
You so shy, ok but I know I gotta see you
I gotta say and it’s true bonita
I just wanna be with you
What’s your name seniorita

 Widzisz to jest tutaj kochanie
Nie wstydź się, masz coś co doprowadza mnie do szaleństwa
Nie trzeba czekać, kochanie
Wyżej i wyżej, nigdy nie czułem się tak
Mam nadzieję, że jesteś gotowa, przygotuj się
Bo wchodzę w to
Hej, kochanie, nie wiem co ci powiedzieć
Jesteś tak nieśmiała, ok, ale wiem, że muszę cię zobaczyć
Muszę powiedzieć, i to prawda
Ja po prostu chcę być z tobą
Jak masz na imię Seniorita

Wyszczerzyłam zęby i odwróciłam się przodem do mojego kochanego Lucasa, który teraz obejmował mnie mocno w tali
-Maria? - Zaśmiałam się
-Moja słodka Bella - Przycisnął usta do mojego policzka
Uśmiechnęłam się i przytuliłam do niego
-Tęskniłam - Mruknęłam
-Ja tez słoneczko
-Dlaczego nie było cie ostatnio jak gralismy w butelkę ?
-Oglądaliśmy mecz  z chłopakami przepraszam
-Nic się nie stało
-A działo się cos ciekawego ?
-Nieeeeee - Oparłam czoło o jego klatke piersiowa
-Czyżby?
-Mhmmmm
-Kłamiesz - Mruknął mi do ucha
-Oj Lucas
-Mów Bella - Cmoknął moje ucho
-Całowałam się z Bieberem - Schowałam twarz w jego białej koszulce.
Czułam jak jego mięśnie się spinają
-Dwa razy - Dokończyłam
-Dlaczego? - Przytulił mnie mocniej
-Pierwszy raz to było polecenie, a drugi....w zasadzie też tylko że z lekkim opóźnieniem i w łazience
-Co? - Odchylił się ode mnie
-Uciekaliśmy do pokoi i on mnie złapał, wciągnął do łazienki i pocałował, ale uciekłam - Szybko sprostowałam
-Chuj
-Nie ważne
Objęłam go i zacmokałam
-No tańcz misiu
Westchnął i zrobił o co ''poprosiłam''
~*~
Około północy wszyscy nauczyciele zniknęli i na imprezie zostaliśmy sami, bez żadnej opieki. Dziewczyny z tamtego ośrodka tak kleiły sie do chłopaków z naszej szkoły że aż niedobrze się robiło na ten widok.
Chłopcy z naszej szkoły okazali się bardzo towarzyscy i tańczyli co trochę wyrywając na parkiet każdą z nas. W końcu jakos tak wpadłam w ramiona mojego tancerza z Meksyku. Spuściłam głowę i odwróciłam się do niego tyłem żeby nie musieć patrzeć na niego
-Próbujesz przywołać wspomnienia? - Zakpił
-Jakie wspomnienia? - Udałam że nie wiem o czym mówi
-Nie udawaj - Przycisnął mnie do siebie mocniej
-Masz dziwne urojenia Bieber
-Mam ci przypomnieć? - Szepnął mi do ucha -Możemy bardziej się w to 'zagłębić' - Podkreślił ostatnie słowo i liznął płatek mojego ucha
Z odruchu mój łokieć spotkał się z jego brzuchem, a on puścił mnie zaskoczony i zaśmiał się masując swój brzuch
-Zagłębić to się może moja noga w twojej dupie, kretynie
Odwróciłam się od niego i poszlam do dziewczyn
-Idę się przewietrzyć - Krzyknęłam do Jazzy
-Iść z tobą?
-Nie musisz, trafię - Uśmiechnęłam się
Pokiwała głową, a ja oddaliłam się w stronę drzwi. Wyszłam na chłodne powietrze i odetchnęłam zmęczona, potarłam twarz dłońmi i odeszłam na taki kawałek że zrobiło sie w miarę cicho, wiedziałam jednak jak trafić do ośrodka, tym razem nie miałam problemu z odnalezieniem drogi.
Usiadłam na ławeczce i odchyliłam głowę do tyłu zaciągając się świeżym powietrzem
Siedziałam w tej pozycji z jakieś piętnaście minut i pewnie robiłabym to dalej gdyby nie to że słyszałam szelest i śmiechy
-Cześć koteczku - Usłyszałam za uchem a po chwili obok mnie usiadło kilku chłopaków
Od razu skuliłam się na miejscu i zaczęłam w myślach błagać żeby już sobie poszli
-Skąd jesteś? - Jeden z nich pogłaskał mnie po odkrytym udzie
Nie odpowiedziałam tylko odsunęłam się trochę od niego, ale zaraz złapał mnie chłopak z drugiej strony
-Co robisz tutaj sama? - Szepnął mi do ucha
Chciałam wstać ale chłopak stojący przede mną pchnął mnie z powrotem
-Gdzie chcesz uciekać?
-Spieszy ci się?
-Zostawcie mnie - Znów chciałam wstać
-A co, źle ci tu? - Chłopak który stał, objął mnie i pociągnął tak że stałam pomiędzy nimi
-Muszę iść
-Nic nie musisz
-No chyba że pójdziesz z nami
Któryś z nich zaszedł mnie od tyłu i zasłonił usta dłonią
Szarpnęłam się, ale to nic nie dało, jedynie wywołało śmiech pomiędzy nimi
-Czego chcecie - Warknęłam kiedy puścili moje usta
-Jak na razie to żebyś była cicho - Szarpnęli mnie wgłąb lasu
-Nie - Mruknęłam i zaczęłam się bardziej szarpać
Moje oczy zaszły łzami tak że nic nie widziałam
-Uspokój się, nie będzie bolało - Zaśmiali się
-Proszę dajcie mi spokój - Jęknęłam
Przyparli mnie do jakiegoś drzewa i wtedy pierwsza łza spłynęła po moim policzku
-Zapamiętasz sobie że takie ładne dziewczynki nie powinny same chodzić po nocach - Mruknął mi jakiś do ucha i szarpnął za zapięcie spodenek
-Błagam zostawcie mnie
-Troszkę za późno nie sądzisz? - Odpiął guzik
-Pomocy! - Krzyknęłam
-Przymknij się - Warknął
Jakiś drugi chłopak podszedł i zakrył mi usta dłonią
Spodenki zjechały w dół moich nóg, koszulka Justina zakryła mnie do poły ud za co w duchu dziękowałam, jednak wiedziałam że to również za chwilę zniknie.
Chłopak zaczął odpinać pasek swoich spodni, a ja szarpałam się na wszystkie strony, płacząc jak mała dziewczynka
-Cicho - Warknął jeden z nich stojący w pobliżu -Słyszycie?
-Co - Chłopak naprzeciwko mnie zsunął z siebie spodnie i bokserki
Zacisnęłam oczy i próbowałam się cofnąć
-Ktoś tu chyba idzie
-Co ty pierdolisz? Sprawdź to
Czułam szarpnięcie za majtki i po chwili leżały obok mojej nogi 
-Kurwa spierdalamy - Pociągnął chłopaka który stał przede mną
Ten prawie się wywrócił przez spodnie które zwisały mu wokół kostek, pociągnęłam nosem i szybko podciągnęłam moje spodenki. Dalej cicho płacząc pobiegłam przed siebie najszybciej jak umiałam, nie chciałam już na nikogo wpaść
-Bella - Ktoś krzyknął
Nie zwracałam jednak uwagi na głosy, biegłam wciąż przed siebie czując jak suche patyki wbijają mi się w stopy. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na to że nie mam butów. Wbiegłam na drogę którą trafie do naszego ośrodka i tym razem poczułam ostre kamienie pod stopami.
Zapłakałam głośniej i wbiegłam do środka, na szczęście było bardzo cicho co oznaczało że wszyscy dalej są na zabawie.
Podeszłam do moich drzwi i zrozumiałam że nie mam klucza, spuściłam głowę i rozejrzałam się dookoła, było pusto, ale i tak cholernie się bałam, bałam że oni tu przyjdą, że przyjdzie ktoś inny, że znów będą czegoś próbować.
Osunęłam się po ścianie i schowałam twarz w dłoniach.
Znów ktoś chciał mnie zgwałcić
Kolejny raz
Dlaczego ja?
Nagle usłyszałam stukot butów i momentalnie zamarłam. Zaczęłam się trząść, a łzy znów płynęły mi po policzkach skapując cicho na koszulkę.
Gdzieś na końcu korytarza zapaliło się światło, przez co wokół mnie troszkę się rozjaśniło. Byłam w stanie dojrzeć kto idzie jednak gdy osoba była już blisko mnie.
Kilka metrów ode mnie Bieber zaczął majstrować kluczem przy drzwiach od swojego pokoju, cicho podśpiewując pod nosem. Odwrócił na chwile wzrok i zerknął na mnie, po chwili jednak wrócił do otwierania drzwi. Przestał nagle, znów na mnie spojrzał i zmarszczył brwi
Trochę się uspokoiłam jednak nie ufałam mu na tyle żeby czuć się bezpiecznie,
Odwróciłam twarz w drugą stronę niż on i oparłam policzek na kolanach
-Co ty tu robisz? - Wzdrygnęłam się kiedy usłyszałam go dość blisko
-Siedzę - Szepnęłam wciąż na niego nie patrząc
-Tyle zdążyłem zauważyć. Chodzi mi o to dlaczego jesteś tu a nie na imprezie?
-A co cię to obchodzi!? - Powiedziałam zbyt podniesionym tonem i spojrzałam na niego
Zmierzył mnie wzrokiem
-Co ci się stało?
-Nic - Znów szepnęłam
Spuściłam wzrok na moje brudne stopy. Oczy mi sie zaszkliły, wstałam więc i na chwiejnych nogach ruszyłam w stronę łazienek
-Ktoś ci coś zrobił? - Szedł za mną
Nie odpowiedziałam tylko weszłam do łazienki i podeszłam do jednego z prysznicy,  odkręciłam wodę i zaczęłam obmywać poranione nogi.
Nagle łazienkę opanowała jasność a ja przymrużyłam oczy
-Krwawisz - Powiedział
Wzruszyłam ramionami, rzeczywiście z moich stóp leciała krew, ale to było teraz najmniejszym problemem.
Kiedy moje nogi były czyste, odwróciłam się i podeszłam do umywalki, puściłam wodę i umyłam twarz. Wytarłam mokre miejsca papierowym ręcznikiem i zostawiając za sobą mokre ślady stóp, ruszyłam ku wyjściu.
Bieber wciąż stał w drzwiach i obserwował mnie, weszłam na pusty korytarz i znów usiadłam pod moimi drzwiami
-Jazzy ma wasz klucz? - Zapytał
Pokiwałam i objęłam nogi
Już go nie było
Znów bardziej zaczęłam się bać
A jednak...
On sprawia że na chwile zapominam....

Nie minęło zbyt wiele czasu kiedy wrócił. Otworzył moje drzwi i wpuścił mnie do środka. Od razu ukucnęłam przy walizce i wzięłam czarne legginsy, koszulkę, ręcznik i żel
Stanęłam z tym i spuściłam wzrok na rzeczy
Boję się
-Idź. Będę pilnował - Mruknął
Niepewnie na niego spojrzałam, po czym szybko ruszyłam w stronę łazienki słysząc jego kroki za sobą.
Weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi na klucz
Chociaż drzwi były zamknięte ja wciąż się bałam. Jedyne co pozwalało mi na szybkie umycie się, to myśl że on tam jest.
Jak najszybciej pozbyłam się ubrań i weszłam pod chłodny strumień, omijając włosy, umyłam się i wychodząc wytarłam. Ubrałam bieliznę a na to wcześniej wybrane ciuchy i wsunęłam na nogi kapcie. 
Zabrałam spodenki, koszulkę i wyszłam z pomieszczenia. Pod drzwiami nadal stał Bieber 
-Dzięki - Mruknęłam i zgasiłam światło 
-Powiesz teraz co się stało?
Pokręciłam głową i weszłam do pokoju 
-Dobra to chociaż chwile zaczekaj - Przewrócił oczami i wyszedł z mojego pokoju
Wrzuciłam ubrania do walizki a na siebie wciągnęłam jeszcze bluzę i usiadłam na łóżku.
Na co mam czekać? 
Zsunęłam sie niżej i położyłam głowę na poduszce, wtuliłam się w nią i w bluzę którą miałam na sobie. Nie miałam sił na więcej łez, byłam po prostu zmęczona. 
Zmęczona wszystkim.

~*~

Przewracałam się z boku na bok aż w końcu uchyliłam powieki i odchyliłam lekko kołdrę którą byłam przykryta po samą szyję. Westchnęłam i wgapiałam się w sufit, wydarzenia z wczorajszego dnia uderzyły we mnie nagle, a łzy zebrały się w moich oczach. Szybko zamrugałam i przewróciłam się na bok, dziewczyny jeszcze spały, wyciągnęłam więc telefon i słuchawki z szafki i szybko podłączyłam po czym włożyłam do uszu i puściłam coś szybkiego. Coś co pozwoli mi chodź na chwilę odlecieć. 
Nie było to jednak prostę więc zaczęłam myśleć o czymś innym, czymś przyjemniejszym, i jak to ja miałam w zwyczajach dałam się ponieść wyobraźni. 
Zwinęłam sie w kłębek i zaczęłam myśleć co powiem Carly, nie chciałam im mówić co wydarzyło się wczoraj więc muszę wymyślić dobre kłamstwo związane z jej butami. 
Było mi za gorąco więc zepchnęłam z siebie kołdrę i bardziej skuliłam. 
-Bella - Poczułam szturchnięcie w ramię
-Huh? Co? - Wyciągnęłam z uszu słuchawki i spojrzałam lekko przestraszona na Jazz 
 -Gdzie wczoraj zniknęłaś? 
-Um - Zamrugałam i usiadłam już prosto
Siedziała obok mnie  
-Ja...no poszłam się przewietrzyć a później nie mogłam was znaleźć więc przyszłam tu - Uśmiechnęłam się. 
Może uwierzy... 
-Bez klucza? - Zmarszczyła czoło 
Cholera...
-Och...no... - Kurwa pomocy 
Zmarszczyła czoło i ponagliła mnie 
-Ja chyba wiem co ona wczoraj robiła - Powiedziała Carla
Myślałam  że one śpią...
-Co? - Zapytała Jazzy 
-Wróciła wcześniej do pokoju, buty stoją prawie na przejściu, ma na sobie męską bluzę...
Zaraz. Chwila! Co?! 
Buty? Przecież zgubiłam je w lesie
-A co najlepsze - Szepnęła Jazzy -Ta bluza należy do mojego brata 
Zamrugałam w szoku i spojrzałam po sobie, rzeczywiście miałam na sobie bluzę Biebera, założyłam ją nawet nie zwracając uwagi na to do kogo należy. 
-To dlatego Justin wziął ode mnie klucz? Myślałam że go nie lubisz
Uchyliłam usta i spojrzałam zszokowana na Jazz, później na dziewczyny które wyczekiwały jakiejkolwiek reakcji   
-Ale...to nie tak - Wydukałam 
-To znaczy? 
-Bo ja, nie wiem my nic - Pokręciłam głową
Byłam zakłopotana, nie miałam pojęcia co wymyślić 
-Nie było go tu nawet 
-Mhm - Mruknęła Jazzy
-Muszę do łazienki - Wstałam szybko 
Miałam na stopach skarpetki, a jak dobrze pamiętam to kładłam sie bez bo bolały mnie stopy. Teraz jednak nie czas na zastanawianie się bo znów będą jakieś podejrzenia. 
Wsunęłam nogi w kapcie i szybko wyszłam z pokoju. Przeszłam przez długi korytarz i na końcu usiadłam na fotelu pod oknem, westchnęłam i zrzuciłam kapcie a nogi zgięłam i objęłam rękoma. zsunęłam lekko skarpetkę i zmarszczyłam czoło. Moje stopy były lekko owinięte opatrunkiem. 
On to zrobił...?
Oparłam głowę o kolana i poprawiłam skarpetkę  
Już mam dość tej wycieczki, a jeszcze jak na złość dzisiaj jedziemy do aqua parku, oczywiście ja nie mam najmniejszego zamiaru się kąpać. Nie chce się utopić czy coś

~*~

Wieczorem dostaliśmy klucz do świetlicy więc postanowiliśmy obejrzeć jakiś film, oczywiście chłopcy jak to chłopcy włączyli horror. 
Sala wyglądała tak, że całą podłogę pokrywał ogromny mięciutki materac, a z przodu na ścianie był wielki ekran. 
Dzięki dużej przestrzeni wybrałam miejsce na samym tyle pod ścianą i tradycyjnie owinęłam ręce wokół kolan. 
Lubiłam horrory, ale strasznie się ich bałam 
Byli tutaj prawie wszyscy z mojej klasy i kilka dziewczyn z innych klas w tym Jazzy, Ana i Carla, ale one siedziały gdzieś z przodu i w sumie się cieszyłam bo chciałam pobyć trochę sama.
Chciałam wracać do domu, bałam się tu być.
Bałam się bo oni są w ośrodku niedaleko nas, nie chce teraz nawet wychodzić na dwór. 
Spojrzałam na ekran, film już sie zaczął więc z zaciekawieniem oglądałam, lubie początki bo w horrorach zawsze są ciekawe i takie niewinne, a później to więcej siedzę z zakrytymi oczami niż oglądam. 
Z kieszeni bluzy, dla sprostowania..tym razem mojej..wyciągnęłam telefon  i ściemniając wyświetlacz do zera, weszłam na twittera ale nic ciekawego się nie działo więc weszłam na insta i cyknęłam zdjęcie tego jak oglądamy, dałam jakiś głupi opis i dodałam. 
Schowałam telefon i założyłam na głowę kaptur.
Położyłam sie na brzuchu i podparłam na dłoni głowę.
Patrzyłam z przerażeniem jak bardzo przystojny facet wychodzi z pokoju i wolnym krokiem idzie do kuchni, a ponieważ panowała tam ciemność, musiała zagrać tajemnicza muzyka co oczywiście oznaczało że zaraz coś się wydarzy.
Z tego co wnioskuje to był to główny bohater tego filmu i on przecież nie może zginąć na początku filmu...
Mimo wszystko w mojej głowie wciąż szalało zdanie ''nie idź tam!''
Wczułam sie tak w ten film że kiedy mężczyzna wszedł do kuchni a tam był tylko kot, odetchnęłam dość głośno, bo kilka twarzy z rozbawieniem odwróciło się do mnie.
Przewróciłam oczami i przeturlałam się na plecy, nogi oparłam o ścianę a ręce skrzyżowałam pod karkiem. 
Miałam w dupie film, chciałam byś już w domu.
Kogoś stopa zawisła nad moim brzuchem więc w odruchu złapałam sie za niego i skuliłam przewracając na bok. Jedyne co usłyszałam to śmiech a później ktoś zrobił przeze mnie krok i podszedł do drzwi. 
Obejrzałam się 
Bieber...bo jakby inaczej... 
Wyszedł a ja znów spojrzałam na ekran
Nieżywy kot
Fuj
Zabierzcie mnie stąd 
Nagle po cichej sali rozbrzmiała głośna muzyka z mojego telefonu, a niektórzy krzyknęli przestraszeni. Zaśmiałam się cicho i mruknęłam tylko 'sory'. 
Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wstałam wychodząc z pomieszczenia.
Dzwonił Paul
Usiadłam na fotelu pod oknem tak jak rano i odebrałam 
-Halo
-Siema
-Hej 
-Wiesz...jest wyścig - Zmarszczyłam czoło 
-Wiesz...może nie zauważyłeś, ale jestem na wycieczce 
-No wiem - Byłam pewna że wywraca oczami 
-No to o czym mówisz 
-Tam u ciebie jest wyścig 
-Paul przecież ja nie moge stąd wychodzić 
-Nie możesz się jakos wymknąć?
-Nie. Już pierwszego dnia odwaliłam coś że teraz od razu zadzwonią po rodziców 
-Co zrobiłaś? 
-Ech nic tylko zgubiłam sie 
-Ja pierdole 
-Nom 
-A ktoś cię kryć nie może? 
-To się nie uda, nauczyciele chodzą przed spaniem po pokojach 
-To słabo 
 -A niby z kim bym tam pojechała?
-Niedaleko ośrodka czekałby na ciebie samochód 
-Raczej nie dam rady 
-No dobra spoko. Nie świruj tam nic. 
-Jasne - Zaśmiałam się cicho
-No to narka 
-Pa
Rozłączyłam się i zastanawiałam się co teraz robić, nie chce tam wracać. W sumie miałam klucz do pokoju więc tam zamierzałam pójść. Szybko przemierzyłam jasny korytarz i weszłam do pokoju, zapaliłam światło i usiadłam na łóżku. Zerknęłam w walizkę i na moją skórzaną czarną kurtkę która wystawała z pod spodu, wyciągnęłam ją i rozłożyłam przed sobą.
Tęsknię za wyścigami. 
Popatrzyłam za okno, a później na zegarek na nadgarstku
22.30
Już mamy cisze nocna i zamkniety ośrodek, ale dla wyjątku pozwolili nam dzisiaj oglądać filmy pomimo takiej później godziny i nawet ani razu nie zajrzeli do nas. 
Może jednak pojade?
Chcę jechać
Boję się że mnie przyłapią, ale chce jechać.
Wybrałam numer Paula 
-No co tam?
-Jednak chce jechać
-Jesteś pewna?
-Tak załatw ten samochód niech już jedzie pod mój ośrodek 
-Dobra
Rozłączyłam się i rozebrałam, ubrałam (to) i włożyłam telefon do kieszeni, a do drugiej płaski dokumentnik.
Zgasiłam w pokoju światło i zamknęłam za sobą drzwi, w czasie drogi pod sale gdzie Jazzy oglądała film, wysłałam jej sms żeby wyszła na chwilę.
Długo nie czekałam 
-Klucz - Uśmiechnęłam się 
-Wybierasz się gdzieś? 
-Na spacer - Uśmiechnęłam się 
-Ośrodek jest zamkniety
-Wiem ale nie ide sama więc coś się wymyśli 
-Idziesz gdzieś z moim bratem?
-Nie! Co? Czemu niby z nim?
-Bo on też wyszedł stąd - Wzruszyła ramionami 
-Nie, na pewno nie idę nigdzie z nim - Zaśmiałam się -Możesz byc spokojna
-Uważaj na siebie - Westchnęła 
-Będę - Przytuliłam ją 
-Opowiesz mi później z kim idziesz? 
-Oczywiście - Posłałam jej uśmiech -Ale teraz już muszę lecieć
-Dobra - Zaśmiała się cicho -Pa
-Pa
Zniknęła z powrotem za drzwiami a ja ruszyłam do pokoju Lucasa.
Zapukałam w drzwi zza których słychać było śmiechy 
Otworzył mi jakiś chłopak w samych bokserkach. Uśmiechnęłam się na ten widok. Po tym jak dzisiaj na basenie obserwowałam wszystkich chłopaków z naszej szkoły, mogę przyznać że są mega przystojni i mają niezłe dupcie
-Cześć malutka - Uśmiechnął się 
-Hej um... jest Lucas?
-Och myślałem że do mnie przyszłaś
-Kiedy indziej - Zaśmiałam się 
-Szkoda 
Zarumieniłam się lekko i spuściłam głowę 
-To zawołasz go?
-Jasne. Lucas ! 
Zerknęłam przez jego ramię, w pokoju byli sami chłopcy i chyba grali w karty
-Co jest - Lucas podszedł do nas 
-Kolezanka cie woła, może ją zaprosisz?
-Bella - Uśmiechnął się -Wara od niej Michael 
Zaśmiałam się cicho
-Coś się stało? - Wyszedł na korytarz i zamknął za sobą drzwi 
-W zasadzie to nie, ale mam do ciebie prośbę 
-Jaką - Uśmiechnął się szeroko 
Zaraz nie będzie taki wesoły...
-Chciałabym żebyś mnie krył - Mruknęłam nie pewnie
-Przed czym? - Zmarszczył drzwi
-Przed nauczycielami 
-Dlaczego?
-Bo mam wyścig - Szepnęłam 
-Żartujesz? - Jęknął 
-Nie - Złapałam jego dłoń -Błagam Lucas pomóż mi 
-Bella słonko boję się o ciebie - Złapał moją twarz w dłonie 
-Nic mi nie będzie
-Nie wiesz tego 
-Obiecuję wrócić cała i zdrowa
Spuścił głowę
-Kocham cię i wrócę - Przytuliłam się do niego 
-Ośrodek jest już zamknięty 
-Dam sobie radę 
-Obiecasz że wrócisz? 
-Obiecuję 
Pocałował mnie lekko w usta a później w czoło 
-Jak wrócisz to przyjdź najpierw do mnie
-Dobrze. Dziękuję, kocham cię - Mocno go przytuliłam 
-Wiem. Ja ciebie też
Odeszłam od niego i ruszyłam na koniec korytarza, tam zeszłam po ciemku schodami na dół i podeszłam do okna, było lekko uchylone ale chyba w upały to normalne...Prawda?
Wzruszyłam ramionami i wychyliłam się były z jakieś dwa metry, najgorsze jednak było to że nic nie widziałam i nie wiem na co spadnę ale nie widziałam tu wcześniej jakiś podejrzanych rzeczy. 
Przerzuciłam nogi przez parapet i pokręciłam głową. 
 Skoczyłam.
W tym samym czasie co spadałam coś pode mną się poruszyło, spadłam na to i jedyne co usłyszałam to syknięcie 
Och matko! Kto to?!
A co jeśli to któryś z tych zboczeńców?!
-Kurwa - Usłyszałam 
Zmarszczyłam brwi 
-Bieber? Co ty tu robisz?!
-Cicho - Warknął -Mogę zapytać cię o to samo - Syknął 
-Zapytałam pierwsza - Broniłam się 
-Uch chyba połamałaś mi żebra 
Przygryzłam wnętrze policzka kiedy poczułam jak sie pode mną porusza 
-Możesz już ze mnie zejść? - Znów warknął 
Zamrugałam kiedy zrozumiałam że siedze na nim okrakiem. Szybko z niego zeszłam i się otrzepałam 
-W zasadzie - Mruknęłam odwracając się -Jesteśmy kwita Bieber - On się podniósł a ja zaczęłam odchodzić 
-Suka - Usłyszałam za sobą 
-Kutas - Odburknęłam cicho
Raczej mnie nie słyszał bo sam się otrzepywał, wiem że nic mu nie złamałam bo bez przesady nie spadłam z nie wiadomo jakim tempem i siłą. 
Szłam w stronę drogi aż zobaczyłam samochód, podeszłam bliżej, za kierownicą siedziała chyba dziewczyna. 
Zmarszczyłam brwi. Po chwili wyszła
-Mam otworzyć księżniczce drzwi? - Zapytała 
-Andrea?! - Wyszczerzyłam zęby 

*Justin's P.O.V* 
(dzień wcześniej, podczas pobytu w pokoju Belli)
 
Wróciłem do pokoju z apteczką, ale zastałem tam śpiącą już dziewczynę, przez to jak schowana była w mojej bluzie prawie nie było widać jej twarzy, słyszałem tylko spokojny oddech. 
Podszedłem do jej łóżka i otworzyłem apteczkę, położyłem ją na materacu i złapałem butelkę wody utlenionej i wacik, nalałem trochę cieczy na niego i złapałem jej stopę. 
Miała ją strasznie poprzecinaną więc zacząłem czyścić rany, lekko szarpnęła nogą ale przestała i bardziej wtuliła się w bluzę. 
Oczyściłem obie stopy dziewczyny i ułożyłem na nich gazy po czym lekko owinąłem czymś w podobie do bandaża.  
Wstałem i pozwoliłem sobie pogrzebać w jej walizce ''w poszukiwaniu skarpetek''. Znalazłem bardzo ciekawy stanik i majtki, cóż, mam nadzieję że kiedyś ją w tym zobaczę. 
Złapałem parę stopek i wsunąłem je na jej stopy. Pozbierałem niepotrzebne rzeczy i wrzuciłem do kosza, a apteczkę położyłem na krześle obok drzwi. Złapałem kołdrę i przykryłem ją pod samą szyję. 
Usiadłem na krześle, zgasiłem światło i czekałem aż dziewczyny wrócą.
Nie wiem co jej sie stało, ale się dowiem. Bo bez powodu taka nie była
 Około północy usłyszałem śmiechy więc zostawiłem klucz na wieszaku przy drzwiach i szybko się ulotniłem. 
Wszedłem umyty do naszego tymczasowego pokoju, był w nim tylko Kamil, inni jeszcze pod prysznicami. 
Kamil leżał na łóżku z przymkniętymi oczami i widocznie nad czymś się zastanawiał 
-Wychodziłeś dzisiaj na dwór podczas imprezy co nie? - Zapytałem go 
-No - Spojrzał na mnie - I co z tego?
-Widziałeś może coś dziwnego? 
Zmarszczył brwi i usiadł 
-W sumie - Podrapał się po głowię -No 
-Co?
-Słyszałem najpierw jakby ktoś wołał pomocy a jak zacząłem iść w stronę lasu to płacz, przyspieszyłem i wszedłem tam i wtedy wybiegła z niego ta Bella z twojej klasy.
Zmarszczyłem czoło i kiwnąłem głową 
-A co?
-Nic, nic 
Muszę się tam przejść...
(teraz)
 Kurwa, ta mała suka w ogóle nie jest wdzięczna! Skoczyła sobie na mnie jak gdyby nigdy nic i nawet nie przeprosiła.
Ma tupet.
Myśli że odpuszczę?
Zaśmiałem się
Nie tym razem mała   
_________________________________________________________________
Hej :)
Wróciłam :)
Na początek.... Ponad 70 komentarzy ! WOW
Jestem po prostu.......ach......nie wierzę!
Dziękuję!
Uwielbiam Was!
Na temat tego rozdziału to sie nawet nie wypowiadam...
Pisanie na kompie nie idzie tak łatwo jak na telefonie :(
I mam do Was prośbę:
Piszcie mi jeżeli coś wam przeszkadza w rozdziale, jeżeli jest dużo błędów czy coś. 
Nie piszcie że rzadko dodaje bo o tym wiem i ach na to nic nie poradzę, ale 17 powinien być szybciej, o wiele szybciej :)
Więc do następnego
Chce szczerą opinię co do tego rozdziału :)