sobota, 6 września 2014

Rozdział 4



 -Będziesz tatusiem...

Bella
Dziś jest poniedziałek, a ja jestem masakrycznie wykończona. Cały tydzień włącznie z niedzielą, miałam wyścigi, po wyścigach załatwialiśmy inne sprawy na mieście, do tego wszystkiego w mojej głowie ciągle siedzi Justin, a dokładnie to ten, którego narysowałam. To nie daje mi spokoju, jest dopiero kwiecień, a jest tak gorąco że w nocy spać nie mogę. Jak to się dzieje że czasami nawet jeszcze w maju, śnieg pada, a teraz w kwietniu jest tak gorąco.
Dzisiaj nie dość że jestem zmęczona to jeszcze okres mi się zaczął, a brzuch tak boli że przed oczami robi mi się ciemno, mimo że wzięłam tabletek.
-Bella - Z transu wyrwała mnie nauczycielka
-Tak? - Próbowałam mówić normalnie żeby nic nie zauważyli
-Zrób to zadanie - Wskazała na tablice i czekała z kredą aż podejdę  

Jak mam kurwa to zrobić, jak nie słuchałam?...
Wstałam i podeszłam do tablicy. Klasa która do tej pory nie chciała się zamknąć, nagle umilkła. Pewnie teraz zakładali się w ile zrobię to zadanie

 Debile...
Wokół jakby wszyscy przestali oddychać,  pani stała z wyczekująca miną, a mi przed oczami pojawiły się mroczki. Zamknęłam oczy żeby trochę uspokoić ból
-No dalej - Ponagliła mnie
-Nie umiem - Westchnęłam i odłożyłam kredę
-Co takiego - Prawie jej okulary z nosa spadły
-Nie umiem, bo nie słuchałam - Wzruszyłam ramionami
-Bello przecież to...
-Normalne - Przerwałam jej
-Nie sądzę - Była wzburzona, a przecież jestem tym głupim, zwykłym uczniem, jak inni
-Nie ważne - Ominęłam ją i usiadłam obok Justina
Wszystkich oczy były sto razy większe tak samo jak Justina. A co on może wiedzieć? Jest nowy, a już ma o mnie zdanie zwykłego kujona. Wszyscy mają o mnie takie zdanie  

Barany jebane...
Złapałam ołówek i zaczęłam stukać o zeszyt więc nie było słychać. Nauczycielka stała i memlała coś jeszcze do mnie, ale miałam to gdzieś.  

Stara zołza...
Coraz częściej myślałam nad tym czy nie zrezygnować z wyścigów. Fakt. Uwielbiam to robić, ale to już mnie przerasta. Nigdy nie myślałam że to stanie się tak trudne. Pogodzenie tych wszystkich rzeczy.
-Kto to zrobi? - Zapytała nauczycielka i wskazała na tablice
-Ja proszę pani - Megan wstała i podeszła do tablicy
Ciekawe od kogo tym razem wyciągnęła zadanie. Sama by tego nigdy nie zrobiła  

Kałmuk...
Zaczęła zapisywać liczby i w końcu skończyła
-Bardzo dobrze - Pani była wyraźnie zdziwiona -Brawo Meg - Uśmiechnęła się do nie  

Czy ona właśnie powiedziała do niej 'Meg' ?
-Dziękuje proszę pani - Zamrugała kilka razy i odwróciła się w naszą stronę  

Rzygam......
-Czy nie jest ci teraz głupio? - Uśmiechnęła się do mnie słodko, zaraz po tym jak zatrzymała się obok ławki mojej i...uch....jego
-Czego? - Zaśmiałam się -Tego że najprawdopodobniej rozwiązał je za ciebie Nick, a tylko to spisałaś bo chciałaś zwrócić na siebie uwagę? - Zaśmiałam się -Ale brawo za pamięć - Kiwnęłam z podziwem -Chyba że rozwiązanie masz gdzieś napisane - Puściłam jej oczko
Wszyscy którzy to usłyszeli, zaczęli się śmiać.
Żebyście tylko widzieli jej minę. Była warta wszystkiego.
-Pieprzona suka - Warknęła w moją stronę
-Miało mnie to zranić? - Zmarszczyłam czoło

 -Megan siadaj! - Krzyknęła nauczycielka
Uśmiechnęłam się do niej szyderczo,  a ona tupnęła nogą i pobiegła do swojej ławki. 

  Głupia suka...
Ból nasilał się coraz bardziej. Nie dość że bolał brzuch to jeszcze doszła do tego głowa. Nie zniosę tego na raz. Przymknęłam oczy z nadzieją że chociaż trochę ustąpi, ale na nic. To tylko pogorszyło sprawę, ale nie mogłam otworzyć oczu, pewnie dlatego że ból przeszył moje podbrzusze.
Otworzyłam dopiero oczy kiedy poczułam, że ktoś łapie mnie za dłoń. Justin?...
Posłałam mu zdezorientowane spojrzenie, ale on nie zrobił nic tylko zaczął odciągać moje palce, które były owinięte wokół ołówka. Nie miałam pojęcia że z taką siłą go trzymam, rysik był złamany i wbity pod moją skórę. Przełknęłam ślinę, a on wyciągnął go powoli. Odkładając ołówek na bok posłał mi dziwne spojrzenie.
Momentalnie zrobiło mi się niedobrze, zerwałam się z krzesełka i wybiegłam z klasy, zapamiętując tylko wzrok wszystkich wlepiony we mnie.
Biegłam przez korytarz i wpadłam do toalety z zamiarem natychmiastowego zwymiotowania. Jednak tak się nie stało, ale łzy zaczęły spływać po moim policzku. Nie wiem czy to z bólu, czy z bezradności. Nic już nie wiedziałam. I nagle pociągnęło mnie i zwymiotowałam. Trochę mi ulżyło, ale nie na długo. Wstałam i trzymając się ściany, spłukałam wodę. Podeszłam wolnym krokiem do lusterka. Przez to wszystko zapomniałam że mam skręconą kostkę.
Kiedy zobaczyłam swoje odbicie, przestraszyłam się, byłam blada jak ściana, a na moich policzkach widać było zaschnięte łzy. Szybko przemyłam twarz zimną wodą i wypłukałam usta. Mniej więcej ogarnięta, wyciągnęłam z kieszeni gumę i chociaż na sam jej widok zrobiło mi się niedobrze to wsadziłam ją do ust.
Szłam wolno po korytarzu, trzymając się ściany
-Hej. Wszystko w porządku? - Podeszła do mnie dziewczyna. Nigdy wcześniej jej nie widziałam
-Tak. Dzięki - Wymusiłam uśmiech i szłam dalej
-Nie powinnaś w takim stanie przychodzić do szkoły
-Co?
-Jestem dziewczyną, widzę co ci jest - Uśmiechnęła się blado
-Kiedyś przejdzie - Wzruszyłam ramionami
-Tak w ogóle to jestem Jazzy - Podała mi dłoń
-Bella - Odwzajemniłam uścisk
-Mogłabyś mi powiedzieć gdzie jest klasa od geografii?
-Nad nami, klasa 53
-Dziękuje ci.
-Spoko. Dobra będę już leciała
-Na pewno dasz radę? - Zmarszczyła czoło
-Tak - Uśmiechnęłam się
-To...do zobaczenia
-Tak. Pa
Wolnym krokiem udałam się do klasy, oczywiście wszyscy gapili się na mnie jak na kosmitkę
-Gdzie byłaś? - Zapytała nauczycielka
-Musiałam wyjść - Usiadłam
-Wszystko w porządku? Jesteś strasznie blada
-Tak. Jest okej - Mruknęłam
-Następnym razem mi powiedz jak będziesz wychodziła
-Dobrze. Przepraszam
Do końca lekcji już było spokojnie, tylko że ciągle czułam na sobie wzrok tego Justina.
Nie poszłam na lunch, za to poszłam na szkolne boisko i usiadłam na murku. Nikogo nie było i tego mi było trzeba. Spokoju
-Hej 

  Kurwa...
Otworzyłam oczy i zobaczyłam tą dziewczynę co na korytarzu. Jazzy?
-Hej - Posłałam jej niezbyt szczery uśmiech
-Już okej? - Zapytała siadając obok mnie
-Co?
-Pytam czy lepiej się już czujesz
-Ach. Tak. Dzięki - Zaśmiałam się -Jesteś tu nowa prawda?
-Tak - Skrzywiła się -Chyba nie ma nic gorszego jak przeniesienie do nowej szkoły w ciągu roku.
-Cóż mogło być gorzej - Puściłam jej oczko
-Nie strasz mnie bardziej
-Polubili cię?
-Nie wiem. Mam taką nadzieję
-To nie masz się o co martwić - Machnęłam ręką
-Okaże się
-Ja jestem już w trzeciej klasie i jestem tą najgorszą. Dziwię się że jeszcze nikt ci o mnie nie gadał - Patrzyłam na nią
-Dlaczego tak o tobie myślą?
-Bo jestem brzydka, nudna, najlepsza uczennica. Chociaż wcale tak dobrze się nie uczę, a przynajmniej teraz się opuściłam.
-Jesteś bardzo ładna - Zmarszczyła czoło -Czemu uważasz że nie?
-Bo posiadam coś takiego jak lusterko
-Nie wiem co za idiota nagadał ci takich głupot, ale on jest skończonym kretynem
-Mhy - Spuściłam głowę
-Może tylko ci się wydaje że wszyscy tak o tobie myślą - Westchnęła
-Ta - Spojrzałam w bok
-Musisz pokazać że nie jesteś słabsza od nich - Pokręciłam głową
-Wolę być tą głupią szarą myszką, niż być w centrum uwagi
-Nie musisz być w centrum uwagi
-Tylko że najpierw jestem tą nudną, a po trzech latach nagle jestem swoim przeciwieństwem. Myślisz że nie będę na językach? Musisz się jeszcze dużo nauczyć o tej szkole i uczniach. - Przebierałam nogami
-Chciałabym żebyś to ty była tą, którą wszystko mi tutaj pokaże -  Uśmiechnęła się nieśmiało Umm...dziwnie się poczułam...
-Wybacz, ale...umm - Byłam zakłopotana -Nie jestem...zainteresowana
-Poczekaj - Zmarszczyła czoło -Źle mnie zrozumiałaś - Wybuchła śmiechem, a ja podrapałam się zdezorientowana po głowie -Nie jestem lesbijką ani biseksualna - Odetchnęłam a ona zwijała się ze śmiechu
-No weź, wystraszyłam się - Podniosłam ręce w geście obronnym
-A żeby jeszcze bardziej cię upewnić, powiem że wpadłam dzisiaj na dość przystojnego chłopaka, ale wydawał się zwykłym dupkiem. Nawet nie przeprosił
-U nas takich nie brakuje - Zaśmiałam się
-Teraz już wiem
-Mogę cię oprowadzić - Zaskoczyłam z murka
-To świetnie - Stanęła obok i ruszyłyśmy
°°°
Pokazałam jej wszystko co było w tej szkole, wyjaśniłam jak uczniowie dzielą się na grupy: słabsi, lepsi, kujony, twardziele, cwaniaki, dupki i tak dalej. Zajęło nam to całą godzinę, więc zaraz po dzwonku poszłyśmy do swoich klas. Ja miałam wf, dalej miałam zwolnienie aż do końca tygodnia więc nie ćwiczyłam.
Staliśmy przed naszym nauczycielem wszyscy, razem z chłopakami
-No więc jak zauważyliście pan Rogers jest na zwolnieniu z powodów zdrowotnych, a dlatego że inni nauczyciele mają zajęcia ze starszymi klasami, do końca roku wf będziecie mieli razem i ja będę go prowadził. - Dziewczyny zapiszczały, a chłopcy przewrócili oczami. Obserwowałam wszystko z boku bo znowu byłam jedyną, która nie ćwiczyła Co jest?...
Pewnie dziwicie się, czemu mnie to tak dziwi. Już wyjaśniam. Połowa dziewczyn jeszcze dwa tygodnie temu nie wiedziała do czego służy piłka do gry w rękę, a teraz niby takie fanki sportu
-Bella na parapet - Powiedział nauczyciel
Kiwnęłam i odwróciłam się idąc w stronę parapetu.
Wskoczyłam na niego i skrzyżowałam nogi przyglądając się ciekawej sytuacji przede mną. Wszyscy stali jakieś trzy metry ode mnie przodem do pana, plecami do mnie.
-Olivia przynieś z kantorka piłkę lekarską - Jakby wystraszona, obejrzała się kilka razy dookoła sali i stała w miejscu
Nauczyciel podniósł na nią wzrok i zmarszczył brwi
-Kazałem ci coś zrobić - Powiedział spokojnie
-Tak wiem - Uśmiechnęła się
-No to idź - Chyba był wkurzony
-A gdzie to jest? - Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej
Złapał się za głowę, a dziewczyny które zawsze ćwiczyły cicho się zaśmiały. Chłopcy stali z wytrzeszczonymi oczami.
-Ja pójdę - Odezwała się dziewczyna która była z innej klasy.
-Dobra a wy się rozgrzejcie
Chłopcy robili swoje, a dziewczyny? To się nazywały ćwiczenia? Wszystkie stanęły jak najbliżej Justina Och to już wszystko jasne... 
Teraz wiem dlaczego zaczęły ćwiczyć
Jedna stanęła w rozkroku i pochyliła się do ziemi, jej dupa była prawie cała na wierzchu, przez krótkie spodenki, które nawet w połowie nie zasłaniały pośladków.
Wszyscy chłopcy przekręcili na bok głowy i gapili się na nią jak na milion dolców. Po chwili duża dłoń Justina zderzyła się z jej pośladkiem, a ona odskoczyła na bok, wszyscy chłopcy zaczęli gwizdać i się śmiać. Widziałam jak szeroki uśmiech pojawił się na jej ustach, no tak. Osiągnęła to co chciała. Stała do mnie przodem tak jak Justin, który był za nią, razem z resztą chłopaków.
Przyglądałam się całej tej śmiesznej sytuacji i zauważyłam że nasz nauczyciel się na nią patrzy.
Och, on nie lubi takich sytuacji.
Dziewczyna podniosła wzrok na mnie i posłała mi kopiące spojrzenie, odrzuciła włosy na bok i odwróciła się w stronę szatyna, który był pochłonięty rozmową z kolegami. Złapała za jego koszulkę i pociągając go zdezorientowanego, wbiła swoje usta w jego. Położył dłoń na jej pośladku i mocno zacisnął. Momentalnie zrobiło mi się niedobrze i chciałam odwrócić wzrok, ale byłam ciekawa reakcji pana, który był już czerwony jak burak (sądzę, że ze złości).
-Wy dwoje - Krzyknął
Wszyscy nagle umilkli, a te dwa obrzydliwe dzieciaki, odkleiły się od siebie
-To nie jest podwórko na tego typu rzeczy! Do drabinek i 100 brzuszków, a ty pompek - Zwrócił się najpierw do dziewczyny której imienia nie znałam a później do Justina.
Wyraźnie wkurzony odepchnął dziewczynę od siebie i odchodząc na bok zaczął robić pompki.
-Ale proszę pana - Pisnęła brunetka
-150 - Krzyknął
-No...
-200!!! - Wydarł się
Nic nie powiedziała tylko położyła się i zaczęła robić wyznaczone ćwiczenie.
Dziewczyna która poszła po piłki, wróciła właśnie trzymając dwie, jedna mniejsza, a druga większa.
-Ustawcie się w dwóch szeregach, chłopcy i dziewczyny
Później wyglądało to tak, że każdy po kolei rzucał na zmianę raz chłopcy, raz dziewczyny.
Pan na chwilę odszedł na bok po swój dziennik, a chłopak z innej klasy, który miał wf w tym samym czasie kopnął piłkę tak  że wylądowała przy stopach Megan
-Podaj - Krzyknął a on wzięła taki zamach że piłka przeleciała przez sale, zatrzymując się na plecach naszego nauczyciela, który runął na podłogę jak długi.
Zakryłam dłonią usta i przyglądałam się jak inni nauczyciele biegną w jego stronę. Przekręcił się na plecy i łapiąc kolano zwinął się w pół.
Chyba nic takiego mu się nie stało, ale i tak trochę było mi go szkoda, mimo że nadal go nie lubię.
-Idźcie już stąd - Warknął pan od piłki nożnej
Zaskoczyłam z parapetu i poszłam zaraz za chłopakami bo dziewczyny szły przed nimi, machając dupami na wszystkie strony.
Wyciągnęłam z kieszeni telefon i weszłam na fejsa. Nie patrzyłam przed siebie, szłam po prostu wolno, aż nagle zderzyłam się z czymś twardym, a telefon prawie wypadł mi z ręki.
Złapałam telefon zanim zdążył upaść na ziemię i odetchnęłam
-Niezły refleks - Usłyszałam nad sobą
Podniosłam głowę i spotkałam te brązowe tęczówki. Odwróciłam szybko wzrok
-Następnym razem uważaj jak chodzisz - Warknął
-Przepraszam - Szepnęłam
Przez chwilę panowała między nami cisza
-Przepraszam co? Nie dosłyszałem - Nadstawił ucho i zbliżył się tak że był na mojej wysokości.
Podniosłam wzrok i spojrzałam na jego nastawione ucho. Przybliżyłam się tak że lekko ustami dotknęłam płatka jego ucha. Widziałam jak jego mięśnie się napinają
-Baran - Warknęłam i uderzając go "z bara" poszłam przed siebie.
Szybko udałam się pod klasę od wychowania w rodzinie i wskoczyłam na parapet i włożyłam słuchawki w uszy, następnie włączyłam piosenkę i przymknęłam oczy.
Znów zaczął boleć mnie brzuch, ale już nie tak mocno.
Mój telefon nagle zaczął wibrować, a na ekranie pojawił się Paul
-Halo? - Przyłożyłam telefon do ucha
-Siema! Ile masz jeszcze lekcji?
-Dwie - Odpowiedziałam
-To zaraz po lekcjach czekaj na parkingu przed szkołą
-Dobra - Westchnęłam bo wiedziałam już o co chodzi
-Dobra to nara
-Pa
Rozłączyłam i w tym samym momencie nauczycielka przyszła
-Ile razy mam ci mówić że nie siadamy na parapetach - Warknęła w moją stronę
-Widocznie dużo - Mruknęłam pod nosem
-Słucham?
-Nic nie mówiłam
Nie odezwała się tylko weszła do klasy a my za nią.
Usiadłam w drugiej ławce od końca, bo zawsze tam siedziałam i spojrzałam na tą głupią, starą  nauczycielkę. Pisała coś w swoim zeszycie i co chwilę spoglądała na nas. Na jej ustach pojawił się ogromny uśmiech kiedy wstawała i złożyła ręce jak do modlitwy.
-Dobrałam was wszystkich w pary i przez dwa tygodnie będziecie musieli zajmować się lalkami, które przez te dwa tygodnie będą waszymi dziećmi. Że co?!...
Musicie spędzać razem każdą wolną minutę i opiekować się waszym dzieckiem. Musicie podzielić pomiędzy sobą obowiązki, zrobicie to dzisiaj na lekcji.
Wzięła zeszyt w którym przed chwilą pisała
-To są pary. - Zaczęła czytać -Moja kochana uczennica - Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się wrednie. Moje mięśnie się napięły.  

Co ten babsztyl wymyślił...
-Będziesz w parze z kolegą, którego jak zdążyłam zauważyć bardzo polubiłaś - Powiedziała kpiąco -Dosiądź się do Justina
Moje oczy powiększyły się dwukrotnie, a szczęka chyba opadła
-Co? - Zapytałam cicho
W ogóle gdzie ten dureń jest, i dlaczego nie protestuje?
-Chyba wyraźnie się wyraziłam - Odwróciła wzrok
-I nie ma żadnych zmian, jeżeli nie zaliczycie tego w takich składach, w jakich was dobrałam, nie zaliczycie semestru. Co oznacza tylko jedno. Nie macie szans przejść do następnej klasy Nienawidzę cie... Nienawidzę cie... Nienawidzę cie... Nienawidzę cie...
Krzyczała moja podświadomość, a ja sama miałam ochotę ją dusić. Nienawidzę cie... Nienawidzę cie... Nienawidzę cie...
Obejrzałam się i tak się złożyło, że siedział za mną. Trzymał głowę schowaną w dłoniach.
-Nie będę brał udziału w tych pieprzonych zajęciach, a tym bardziej w parze z nią - Krzyknął aż podskoczyłam. Z nią...
Dobra to znów zaczyna boleć. Spuściłam głowę i postanowiłam siedzieć cicho
-A kim ona jest?! - Krzyknęła nauczycielka
-Nikim - Powiedział dobitnie
-Spójrz na siebie dzieciaku - Zakpiła  

Chwila. Czy ona mnie broni?...
-W tym momencie mnie pani obraża, a nie ma pani kurwa prawa! - Uderzył dłońmi w ławkę, a ja znów podskoczyłam
-Jeśli w tej chwili nie przestaniesz używać słów tego typu, wylądujesz u dyrektora. Chcesz zaczynać od tego? - Powiedziała już spokojniej
-Niech mi pani zmieni partnerkę to przestanę
-Czy ty mnie szantażujesz?
-Nie. Ja cie proszę - Słyszałam kpinę w jego głosie gdy podkreślił słowo "cie", jak do koleżanki
-W tej chwili marsz do dyrektora! - Krzyknęła
Wstał wściekły, prawie przewracając krzesło i wyszedł trzaskając drzwiami, na co ja znowu podskoczyłam.
Czułam się jak śmieć. Dosłownie
-Może tobie uda się na niego wpłynąć - Nauczycielka westchnęła i usiadła z rezygnacji.
Nic nie odpowiedziałam, siedziałam ze opuszczoną głową i marzyłam żeby te dwa tygodnie zleciały jak najszybciej.
Ale przecież nic nie idzie po mojej myśli...
Wrócił pod koniec lekcji wyraźnie wkurzony.
Nikt już nie zwracał na niego uwagi, jedynie Megan siedziała i patrząc na niego zagryzała wargę.
Minutę przed dzwonkiem odezwała się nauczycielka, przerywając wszystkim w planowaniu. Tak. Zgadza się. Wszyscy się zgodzili tylko mu i mi nie pasowało
-Pamiętajcie że te lalki są jak dzieci. Zostały wyprodukowane właśnie w celu takich badań. Każdy z was ma zapisywać zachowanie waszego dziecka. - Skończyła i zadzwonił dzwonek.
Dostaliśmy jeszcze karty na których było napisane wszystko co mamy robić. Lalkę włożyłam do torby a kartkę trzymałam w dłoni razem z zeszytem.
Poszłam pod klasę w której mieliśmy lekcję wychowawczą, pani która nas uczy plastyki a równocześnie jest naszą wychowawczynią potrafi z nami rozmawiać. Ona w tej szkole jest najlepszym nauczycielem i chociaż to jest naszym fartem.
Dzwonek zadzwonił szybko więc weszłam do klasy trochę spóźniona, musiałam zajrzeć do toalety... Każdy siedział na swoim miejscu i gadał pomiędzy sobą. Tak wyglądały nasze wychowawcze, można było się wyluzować. Przeleciałam wzrokiem po klasie i w końcu trafiłam na niego, siedział ze Scoot'em  

Od kiedy oni się kumplują?...
Pewnym krokiem podeszłam do niego
-Ja też tego nie chce - Powiedziałam a on zwrócił swój wzrok na mnie -Ale nie chce też siedzieć - Położyłam zeszyt do naszych obserwacji na jego ławce, uderzając twardą okładką o jej blat. -Zapisz tu co ci pasuje - Odwróciłam się i ruszyłam do mojej ławki.
Rzuciłam torbę na krzesło, a sama usiadłam od strony ściany i oparłam o nią głowę
-Jest pewna wycieczka, a dokładnie do Rzymu - Każdy zamilkł -Koszt jeszcze nie jest podany dokładnie ale będzie coś około 1400zł. Rozdam wam rozkład i przemyślicie to czy chcecie jechać, czy nie. Wycieczka jest za miesiąc i jak najszybciej musimy zebrać chętnych. - Rozdała nam plany i wróciła do pisania czegoś w dzienniku.
Włożyłam kartkę do kieszeni i włączyłam sobie muzykę w słuchawkach, po chwili obok mnie pojawił sie zeszyt, który dałam przed lekcją Justinowi. Otworzyłam go, a na pierwszej stronie wielkimi literami napisane było:

" NIE MAM ZAMIARU BAWIĆ SIĘ W TO CAŁE GÓWNO. MASZ TEN KAWAŁ PLASTIKU WIĘC SIĘ NIM BAW! "
Nie macie pojęcia jak się wkurwiłam. 
Wydarłam ta kartkę i zgniatając ją w kulkę, rzuciłam przez klasę, trafiając w głowę temu kretynowi. Odwrócił się wkurwiony, a ja pokazałam mu środkowy palec.
Widziałam jak rośnie w nim wściekłość, ale jakoś gówno mnie to obchodziło.
Szybciej niż mi się zdawało, zadzwonił dzwonek. Wyszłam wściekła z klasy i udałam się przed szkołę na parking. Stanęłam i czekałam na któregoś z chłopaków. 
-Posłuchaj mnie - Ktoś szarpnął moje ramię 
Odwróciłam się wkurzona żeby zobaczyć tego kretyna 
-Czego? - Warknęłam 
-Milej, kurwa - Złapał moj nadgarstek i ścisnął mocno -A teraz słuchaj - Zacisnął bardziej 
-To boli - Mruknęłam i próbowałam wyrwać 
-Ma boleć - Jeszcze bardziej owinął palce -Zrobisz sama ten cały gówniany projekt i napiszesz to tak, jakbym ja tez brał w tym udział. Rozumiemy się?!
-A myślisz że kim ja jestem? - Fuknęłam mu prosto w twarz
-Zrobisz to do chuja - Krzyknął
-Pierdol się - Wyrwałam rękę i odwracając się uderzyłam w kogoś 
Luk. Kurwa czemu zawsze on?... 
-Znowu ty?! - Warknął w stronę Justina 
-Mógłbym zapytac o to samo - Zacisnął szczękę 
-Chodź już - Pociągnęłam Luka za rękę 
-Jeszcze raz zobacze was w takiej sytuacji, a rozwiążemy to inaczej - Wytrzeszczyłam oczy na słowa Luka i zaczęłam pocierać obolały nadgarstek 
-Myślisz, że się kurwa ciebie boję? - Prychnął ten drugi i przysunął się do Luka -Możemy rozwiązać to nawet teraz - Zaśmiał się -No chyba że pękasz 
-Bądź dzisiaj o 18 na pl... - Nie dokończył bo mu przerwałam
-Pojebało was?! - Krzyknęłam -Idziemy do samochodu - Złapałam ponownie jego nadgarstek i pociągnęłam stanowczo w stronę jego bryki 
-Jeszcze z tobą nie skończyłem gówniarzu - Krzyknął
-Cipa - Zaśmiał sie Justin
Czułam jak mięśnie Luka napinają się
-Uspokój się - Mruknęłam i popchnęłam go do przodu 
-Ty nie widzisz co on ci robi? - Zapytał 
-Widzę i właśnie mi! Nie tobie. Czemu się tym przejmujesz? - Warknęłam 
-Bo nie będę patrzył jak jakiś kretyn znęca się nad dziewczyną - Krzyknął 
-Nic takiego nie zrobił, a ja umiem się bronić
-Właśnie widziałem - Prychnął otwierając drzwi 
-Po prostu olej to - Westchnęłam i rzucając torbę na tylne siedzenie, zapięłam pas 
-Dobra, ja mogę to olać, ale Tom albo Paul na pewno tak tego nie zostawią - Uśmiechnął się szeroko 
-Nie powiesz im - Warknęłam 
-Powiem - Wzruszył ramionami 
-Nie Luk proszę - Jęknęłam -Wiesz do czego oni sa zdolni. Nie chce żeby się w coś wplątywali - Schowałam twarz w dłoniach 
-On się od ciebie nie odczepi - Westchnął 
-Jeżeli będzie to potrzebne, to wiem gdzie uderzyć - Uśmiechnęłam się na wspomnienie kiedy to Luk ode mnie dostał -Ty dobrze o tym wiesz - Puściłam mu oczko a on zacisnął dłonie na kierownicy 
-Bolało jak cholera - Wzdrygnął się
-Zasłużyłeś - Zmrużyłam oczy przypominając sobie jak zaczął mnie obmacywać
-Byłem pijany - Warknął -Nigdy na trzeźwo bym cie nie dotknął - Znów krzyknął 
Otworzył szeroko oczy na dobór swoich słów, odwróciłam głowę w stronę okna i przyglądałam się znikającym drzewom 
-Bella ja...
-Nie ważne Luk - Machnęłam ręką 
Nic się już nie odzywaliśmy.
Dotarliśmy na miejsce i jak zwykle miałam sprawdzić swój samochód bo za dwie godziny wyścig. Położyłam torbę w garażu i uruchamiając samochód, sprawdziłam wszystko, na szczęście było dobrze
Przyjechałam do domu z Paulem bo Tom został na miejscu 
Zjadłam obiad i już miałam iść do pokoju ale zatrzymała mnie mama 
-Dzisiaj o 17.00 idziemy na obiad do nowych sąsiadów - Uśmiechnęła się szeroko
-O której? - Zmarszczyłam czoło
-O 17.00
-Do tych tutaj? - Wskazałam na dom za oknem 
-Tak. Spotkałam dzisiaj Pattie i się okazało że to oni sie tutaj wprowadzają - Powiedziała entuzjastycznie 
-Kto to Pattie? - Zmarszczyłam czoło
-Nie pamiętasz państwa Bieber? - Złączyła razem brwi
-A powinnam?
-Kiedyś mieszkaliśmy blisko siebie. Często się spotykaliśmy, ale miałaś wtedy 5 lat kiedy sie wyprowadziliśmy więc masz prawo ich nie pamiętać 
-Musze tam iść?
-Tak. Na pewno się ucieszysz kiedy kogoś spotkasz - Puściła mi oczko 
-Kogo?
-Och. Zobaczysz
-Ale ja już sie umówiłam i za dwie godziny wychodzę, a wrócę koło 18
-Odwołaj to
-Nie mogę mamo, to jest związane ze szkołą i projektem - Skłamałam 
-Nie możecie tego przełożyć? - Zapytała 
-Niestety 
-No dobrze to jak wrócisz, to jak najszybciej się przebierzesz i przyjdziesz tam. Powiem im to zaczekamy na ciebie. Jestem pewna że nie będą mieli nic przeciwko 
-Och... - Nie lubię takich sytuacji 
-Tak i od tego się nie wymigasz 
-Dobra 
Poszłam na górę i skapnęłam się że zostawiłam torbę w garażu 
Przebrałam się w to 
Nie miałam co robić bo zostało mi jeszcze półtorej godziny. Usiadłam do biurka i zaczęłam rysować, bazgrałam jakieś wzorki aż minęła godzina. Postanowiłam już jechać 
-Jedziemy? - Zapytałam Paula 
-Tak - Wstał od telewizora i poszedł za mną 
Dojechaliśmy w 15 minut no bo ja prowadziłam. 
Jak zwykle ścigałam się na przemian raz z dziewczynami, raz z chłopakami. 
Stałam właśnie  z chłopakami i szefem przed garażem i obserwowaliśmy jak samochody śmigają, jeden za drugim 
Nagle za naszymi plecami rozbrzmiał płacz dziecka 
-Czy wy też słyszycie dziecko? - Zapytał Tom
-No, a już myślałem że coś mnie prześladuję - Krzyknął szef 
-Tutaj nie wolno przyprowadzać dzieci - Powiedział Luk i zaczęli się odwracać 
-To nie dziecko - Nagle mi się przypomniało 
Odwróciłam się i pobiegłam do mojej torby. Wyciągnęłam tą lalkę która wrzeszczała jak nienormalna
-Co to ma być? - Usłyszałam za plecami
-Dlaczego nosisz lalkę w torbie? - Zapytał Paul
-Zawsze wiedziałem że ona jest dziwna - Mruknął Luk a ja zmroziłam go wzrokiem
-To na projekt od wychowania w rodzinie, pani nam je rozdała i mamy sie nimi przez dwa tygodnie opiekować, jak dzieckiem - Wytłumaczyłam 
-Musisz ja ululać - Zaśmiał się John 
-Nie, ona ma jechać - Powiedział szef i Tom w tym samym czasie 
-Zajmij sie nią, nim, nie ważne - Podałam lalkę John'owi i pobiegłam do samochodu. Czemu mu? Bo on jest najmądrzejszy i najodpowiedzialniejszy 
Kiedy wróciłam lalka spokojnie leżała na tylnym siedzeniu mojego samochodu. 
-Nigdy więcej - Powiedział John i oparł się o maskę samochodu 
-Dziękuję - Pocałowałam jego policzek 
-A kto jest ojcem? - Zapytał Luk z sarkazmem zakładając ręce na klatce piersiowej 
Wszyscy patrzyli na mnie z wyczekiwaniem, widocznie zainteresowani nagle tym tematem. Wiem do czego dążył Luk. On wiedział. Wiedział że to z Justinem miałam się opiekować tą lalką i chciał w jakiś sposób zdradzić to wszystko co wydarzyło się przed szkołą, ale nie tym razem. 
-Kolega z klasy 
-Jak ma na imię - Dalej do tego dążył 
-Scoot - Skłamałam 
-Ciekawe - Prychnął  
-Do czego dążysz Luk? Huh? - Patrzyłam prosto w jego oczy 
-Do niczego, po prostu jestem ciekawy - Uśmiechnął się szeroko, mrugając kilka razy 
-No to już wiesz - Odwróciłam wzrok 
-Mhm - Mruknął 
-Muszę już jechać do domu - Zerknęłam na zegarek była 17.40
-Dzisiaj już jesteś wolna więc możesz jechać - Powiedział szef
Szybko wskoczyłam do mojego samochodu i ruszyłam do domu. Nie zajęło mi to mało czasu, a szczególnie dlatego, że ta lalka znów zaczęła płakać. Poprawka. Ona wyła, a jak ma zamiar robić coś takiego w nocy przez 2 tygodnie to ja zwariuje. 
Zaparkowałam w garażu i biorąc torbę i lalkę, wbiegłam do domu, otwierając go wcześniej. Było pusto co oznaczało że rodzice już poszli. 
Szybko pobiegłam na górę i rzucając wszystko na łóżko, wbiegłam do łazienki. Zrzuciłam ubrania i weszłam pod prysznic. Umyłam sie w przeciągu 5 minut, omijając przy tym włosy. Szybko się wytarłam i wbiegłam całkowicie naga do pokoju, szybko ubrałam bieliznę i ciuchy, który z jednej strony były na luzie, ale pasowało też na kolację...chyba...tak myślę.
Wracając do łazienki stanęłam przed lusterkiem i szybko nałożyłam na rzęsy cienką warstwę maskary, na usta błyszczyk i spryskałam szyję perfumami, na nos nasunęłam moje okulary bez których nigdzie się nie ruszam i wkładając telefon do kieszeni spodni, wyszłam przed dom. Zamknęłam drzwi i skierowałam się do domu po drugiej stronie. 
Stanęłam przed drzwiami, prostując bluzkę zadzwoniłam do drzwi. Stałam zniecierpliwiona i czekałam aż ktoś otworzy. 
W końcu usłyszałam kroki i spuszczając głowę czekałam az drzwi się otworzą
Ja chce już do domu... Drzwi się otworzyły, a moje ciało zesztywniało 
To jakiś głupi żart, prawda?....
Szatyn wpatrywał się we mnie z szeroko otwartymi oczami. 
-Co ty tu robisz? - Wyszeptał 
-Ty się nazywasz Bieber? - Zapytałam pierwsze co przyszło mi na myśl i po chwili skarciłam sie w myślach za to 
-No... - Podrapał sie po karki 
-Nie ważne. - Mruknęłam zażenowana -Ja lepiej już pójdę - Chciałam się wycofać ale nie wyszło
-Bella kochanie jak ja cię dawno nie widziałam - Usłyszałam za plecami kobiecy głos -Gdzie ty się dziecko wybierasz?
Odwróciłam się żeby spojrzeć na niską kobietę w granatowej sukience 
-Dzień dobry - Uśmiechnęłam sie blado 
-Wejdź kochanie - Przytuliła mnie kiedy przekroczyłam niepewnie próg 
-Pamiętam mojego syna Justina? - Zapytała odwracając mnie w stronę wciąż zdezorientowanego Justina
-Syna... - Mruknęłam 
Kurwa...
--------------------------------------------------------------------------------
Bardzo dziękuję wszystkim którzy to komentują. 
Chciałam zaznaczyć, że akcja się jeszcze nie rozkręciła. 
Mam w planach dużo, dużo więcej!!!
Mam nadzieję, że jesteście ciekawi co będzie dalej. 
Interesuje was ta fabuła?
Zaglądajcie do zakładki SPOJLERY!!! 
Kocham Was! <3
 

KOMENTUJCIE!!!
(odpowiadam chętnie na wszystkie pytania)

Mój ask:http://ask.fm/biebsie94
TT: https://twitter.com/Ania86972230
Pierwszy blog : http://holidayloveandmore.blogspot.com/