poniedziałek, 28 stycznia 2019

Rozdział 21


-Nowe życie 

 Pakowałam się właśnie na wyjazd który mnie czekał. Do walizki wędrowały sterty długich ciemnych spodni, bluzki, bluzy, czapki i koszule czyli to co zwykle nosiłam. 
Nagle jakby coś we mnie uderzyło. 
Co ja wyprawiam? 
Wpatrywałam się w walizkę pełną ubrań i z niedowierzaniem pokręciłam głową. 
Wyjeżdżam na miesiąc nad morze w srodku lata i pakuje ubrania jak na jesień. 
Koniec z tym. 
Wyrzuciłam z walizki wszystkie ubrania i stanęłam przed moją szafą. Wypuściłam oddech i sięgnęłam w głąb szafy.
-Czas zacząć nosić ubrania które wybrałam podczas zakupów z Jazzy.
*
Dwie godzinki później siedziałam na łóżku Jazzy i przeglądałam jakiś modowy magazyn. Próbowałam się na nim skupić a nie na drzwiach naprzeciwko, albo raczej na tym kto mógł za tymi drzwiami być. Nie mogłam się pozbyć z głowy wspomnień z wczorajszej wyprawy rowerem co było trochę niezręczne bo za każdym razem jak obrazy napływały do mojej głowy, moja twarz robiła się cała czerwona. Tak jak teraz.
-Wybacz, że musiałaś czekać, ale rodzice jadą zarezerwować mi sale na urodzinki i musiałam troszkę z nimi podyskutować. Dobrze się czujesz? - Jazzy stanęła naprzeciwko mnie i lekko przechyliła w bok głowę.
-Tak, tak. Troszkę zrobiło mi się gorąco. Wiesz, denerwuje się tym wyjazdem, w końcu mam przez miesiąc paradować po plaży pełnej ludzi w samym bikini. - To była prawda, no pomijając to dlaczego naprawdę poczerwieniałam. Ale fakt faktem, wyjazd sprawiał, że moje serce przyspieszało.
-Bella. To będzie plaża z milionem ludzi w bikini - Uśmiech pojawił się na ustach mojej przyjaciółki -Pewnie nie jedna babka będzie topless, a panowie zgubią gdzieś majteczki. - Jej twarz skrzywiła się w obrzydzeniu - Miałam kiedyś tę nieprzyjemność zobaczyć jakieś małżeństwo koło osiemdziesiątki nago. Nie miałam pojęcia że w tym wieku można mieć jeszcze tyle włosów w miejscach intymnych. To było bardzo niesmaczne. - Troszkę uszło ze mnie napięcie a z ust wyrwał się chichot. Jazzy patrzyła w okno jakby wróciła do tych chwil. Zaraz potem na jej usta wpłynął szeroki uśmiech i spojrzała na mnie - Kiedy zniesmaczona próbowałam skupić uwagę na czym innym, chłopak który leżał za parawanem obok nas akurat ściągał bokserki - Tutaj na chwilę się zatrzymała i znów odpłynęła - Miał się czym pochwalić - Powachlowała sobie
-Zaglądałaś mu za parawan? - Zaczęłam się śmiać
-To było tuż obok więc nie musiałam się bardzo wychylać. W każdym bądź razie zostałam na tym przyłapana przez dwóch facetów. Jednym był ten obserwowany przeze mnie chłopak, a drugim Justin. - Skrzywiła się -Bylam tak zawstydzona, że następną godzinę leżałam z głową wciśniętą w ręcznik - Usiadła obok mnie -To i tak nie było najgorsze. Możesz sobie tylko wyobrazić jak wyglądały moje tyły kiedy w końcu zeszłam z tego słońca. Chciałbym powiedzieć, że wyglądałam jak burak, ale wyglądałam gorzej.
Zasłoniłam usta dłonią, nie chciałam śmiać się w głos bo musiała później nieźle cierpieć, ale nie wytrzymałam i parsknęłam.
-Śmiej się śmiej
-Wybacz - Przytuliłam ją wciąż lekko drżąc aż sama zaczęła się śmiać.
-Poprawiłam Ci trochę humor?
-Tak, dziękuję - Odetchnęłam -Mam nadzieję że nie spotkam żadnych starszych golasów. Na młodych chętnie popatrzę. To znaczy na takich w przedziale od 18 do 40
-Czterdziestu?! - Wykrzyknęła
-No co? Tacy starsi też bywają seksowni - Wzruszyłam ramionami
-Bella jesteś zboczona, a osiemnastki to dla Ciebie młodziaki.
-Nie jestem taka stara Jazzy, a osiemnastoletni chłopcy mogą się już pochwalić niezłym sprzętem.
-Tak? - Zmrużyła oczy -A skąd wiesz?
-Ogląda się to i owo - Poklepałam ją po kolanie
-Masz na myśli - Tutaj ściszyła głos -Pornosy ?
Wstałam rozbawiona, spojrzałam na nią i wzruszyłam ramionami.
-Dużo też czytam.
-Masz zboczone gazety?! - Tym razem krzyknęła szeptem.
-Nieee - Trzęsłam się ze śmiechu -W zwykłych romantycznych książkach bywają takie sceny, a jak szukasz czegoś naprawdę pikantnego to sięgnij po erotyk.
 -Dobra - Wstała i podeszła do biurka. Wskazała mi stosik karteczek samoprzylepnych i podała długopis. -Zapisz mi najciekawsze tytuły. Od dziś zaczynam czytać. 
-Ale nikt ma się nie dowiedzieć że to ja Ci przekazałam takie niegrzeczne informacje 
-To będzie u mnie bezpieczne. Nie masz się czym martwić. 
-Dobrze. Chcesz same erotyki czy erotyki i romanse? 
-Podziel na grupy i zapisz te i te 
-Dobry wybór - Zaczęłam wypisywać tytuły co chwilę sięgałam pamięcią po książki które przeczytałam i wracałam do pisania. - Na razie masz tylko pięć erotyków i sześć romansów. Tak na rozgrzewkę - Puściłam jej oczko - W domu zrobię Ci pełną listę wszystkich książek które serdecznie ci polecam, a tutaj - Zaczęłam pisać na dole karteczki - Masz mój bookstagram dodaje na niego przeczytane książki, a czasami prowadzimy dyskusje z innymi dziewczynami czy chłopakami na różne tematy, najczęściej oczywiście są to książkowe tematy. 
-Łał. - Zamrugała - Słyszałam o bookstagramach ale nie wiedziałam że prowadzisz jeden z nich 
-Ach no potrzebowałam kiedyś książkowej pomocy więc pomyślałam że to będzie najlepsze wyjście. -Super! Zaraz cię zaobserwuję. Ej a posiadasz taki Instagram o Tobie? Kurcze jeśli powiesz 'tak' to dziwne, że jeszcze się nie obserwujemy. 
-Fakt. Jakoś całkiem wypadło mi to z głowy. Mam też taki. Mam też Snapchat - Wymieniłyśmy się szybko nazwami 
-Świetnie! Rób tam dużo snapów i wysyłaj mi! Tak Ci zazdroszczę, też bym chciała jechać na miesiąc na plażę ze znajomymi. 
-Chciałabym żebyś tam była bo tak to z nikim się tak nie kumpluję. - Znów zaczynałam się denerwować. Takiej osobie jak ja łatwiej by było gdyby miała kogoś znajomego przy sobie. 
-Przestań - Machnęła ręką -Justin przecież będzie i jeszcze kilka osób z Twojej klasy a może zakolegujesz się z kimś z innej klasy? Wiem że sobie poradzisz. Jesteś mądra, dobra i seksowna więc może znajdziesz sobie jakiegoś przyjaciela - Szturchnęła mnie łokciem -Płci męskiej - Wyszczerzyła się -Przyjaciela z korzyściami W mojej głowie znów powoli przewijały się te wstydliwe obrazy kiedy Justin trzymał rękę w moich majteczkach -No chyba że już takiego masz. Rumienisz się 
-Nie mam! To nie przyjaciel. To znaczy. Nie mam. Nikogo. Jazzy... Skąd w ogóle takie pomysły? - Czułam jak robię się bordowa. Wcale nic przed chwilą nie wygadałam, prawda? 
-Aaaha? Jasneee. - Przyglądała mi się - Tak tylko rzuciłam przypadkowe słowa. 
-No tak. - Nie wiedziałam co jeszcze powiedzieć -No...tak. - Ja pierdziele! Co to miało być? Bella dorosnij w końcu! Może ten wyjazd sprawia że przestanę być taka wstydliwa i odcięta od świata, od ludzi. Jazzy odwróciła się do mnie plecami żeby schować do szafki karteczkę z tym co zapisałam 
-Ja tam w cale nic nie sugeruje, ale jesteś teraz prawie tak czerwona jak ja wtedy na plaży. - Powiedziała stojąc nadal tyłem 
-Bo masz tu ze sto stopni! - Krzyknęłam, wepchnęłam do kieszeni telefon i pognałam w stronę drzwi -Muszę już iść! Przyjdę jutro się pożegnać! Paa - Wyprułam jak z procy z pokoju Jazzy. Słyszałam jej śmiech kiedy byłam już na schodach 
-Pa pa dziewczyno która nie ma przyjaciela z korzyściami - Potknęłam się na ostatnim schodku kiedy usłyszałam jej krzyk a później znów wybuch śmiechu. Mała jędza. Mam nadzieję że nikt tego nie słyszał. Że Justin tego nie słyszał. W domu było cicho wiec chyba nikogo oprócz mnie i Jazzy nie było. Założyłam szybko trampki i złapałam za klamkę. 
-To nie przyjaciel!
~*~
Pierwszy raz siedziałam na trybunach wśród ludzi, a nie w samochodzie. To było troche dziwne i strasznie stresujące. Ciągle się rozglądałam i miałam dziwne wrażenie, że wszyscy wiedzą kim jestem. Scoot rozdał bilety połowie naszej klasy i jeszcze kilku swoim znajomym, a poza tym była tu chyba połowa naszej szkoły. Nie byłam świadoma, że przychodzi tutaj tak dużo znajomych osób. Z tuzina wielkich głośników grała muzyka do której tańczyła połowa znajdujących się tutaj dziewczyn.  A skoro wspomniałam już o dziewczynach to musze powiedzieć, że naprawdę się wczuły, ich spodenki lub spódniczki były tak krótkie że widać im było pośladki a topy miały tak opięte i również krótkie, że za wiele dla wyobraźni nie pozostawiały. Ja ubrana w czarne jeansy z dziurami na udach, vansy i czarny top do pępka wyglądałam jak zakonnica. 
Czułam się jakbym się spóźniła na plan filmowy gdzie wszyscy są już gotowi, a ja nie. W każdym bądź razie ja bym się tak nie ubrała. No ale ja to ja.
W końcu moją uwagę od tego całego stresu odwróciła dziewczyna przede mna która miała na głowie tak wielki tapir, że zasłaniała kilka osób przed nią, do tego była tak wymalowana, że głowiłam się czy to jakiś żart czy to tak na poważnie. 
Odwróciłam od niej wzrok i zaczęłam szukać w tłumie Justina. Wiem, że się nie lubimy i takie tam, ale on ciągle siedział w mojej głowie i pomyślałam, że jak teraz przez chwilę na niego popatrzę to mi przejdzie. No cóż, niestety byłam w błędzie. Stał kilka miejsc dalej i rozmawiał z jakimiś chłopakami. Przyglądałam się jak na jego twarzy zaczyna pojawiać się uśmiech i zaczął się głośno śmiać z czegoś co powiedział jeden z tych kolesi. Moje sutki stwardniały na ten dźwięk. Czułam jak na moich policzkach pojawia się rumieniec więc odwróciłam szybko wzrok i wbiłam go w drogę gdzie powoli zaczęły ustawiać się samochody. Powinnam stać między nimi, a nie rumienić sie na widok swojego wroga. 
Z głośników przestała lecieć piosenka i zaczął mówić komentator. Facet ogłosił, że samochody miały zrobić trzy okrążenia. Trasa miała długość około sześciu kilometrów, a do tego do pokonania były zakręty w tym cztery bardzo ostre. Nie lubiłam wchodzić w jeden z nich bo tam zdarzało się najwięcej wypadków. 
-Za miesiąc rozpoczynamy kwalifikacje do znanego od siedmiu lat wyścigu do chmur. Uśmiechnęłam się. Szef stwierdził, że naszych kierowców bym pokonała, ale jak bedzie z tymi co tutaj przyjadą na wyścigi to nie wiadomo. 
A tym czasem...
Duże ciało opadło na siedzenie obok mnie a ja z nerwów zaczęłam skubać nitki na moim udzie 
-Cześć - Usłyszałam i dopiero wtedy spojrzałam na Biebera który wpatrywał się we mnie, na nosie miał okulary a rękę położył na oparciu mojego krzesła
-Cześć - Powiedziałam. Odwróciłam wzrok i w tym samym momencie podskoczyłam wystraszona bo rozległ się strzał a po nim z piskiem ruszyły samochody. Nigdy tak na to nie reagowałam, to mój pierwszy raz kiedy wystraszyłam się tego wystrzału. Głęboki śmiech Justina za moimi plecami sprawił, że moje sutki znów stwardniały. Co się do cholery ze mną dzieje?! 
-Nie miałem pojęcia, że przyjdziesz. - Czułam jak jego palce dotykają mojej kitki  -Zaskakujesz mnie - Bawił się moimi włosami
Wstrzymałam na chwilę oddech zaskoczona.
-Dlaczego miałam nie przyjść? - Zapytałam z wahaniem
-Zauważyłem, że nie lubisz tłumów 
Naprawde to zauważył? Cholerka
-Tak, no cóż przełamuje stereotypy - Zerknęłam na niego i lekko się uśmiechnęłam  
Chociaż miał okulary to i tak widziałam że patrzył na mnie, odrobinę za długo. Uśmiechnął się. To było dziwne. Byłam lekko zmieszana bo jeszcze niedawno zachowywał się jakby był w stanie w każdej chwili wysłać mnie na inną planetę żeby nie musieć na mnie patrzeć. Oparłam łokcie o kolana a na dłoniach brodę. Mina trochę mi zrzedła bo coś mi tu nie pasowało. Nie można tak nagle zmienić stosunku do drugiej osoby. Prawda?
-Nie pasujesz tutaj - O ironio
-Nie pójdę sobie stąd tylko dlatego, że ty uważasz, że nie pasuję tutaj - Warknęłam 
-Spokojnie, nie o to mi chodziło - Powiedział ze śmiechem 
Oparłam się więc jego palce dotykały mojego ramienia. Nie zapowiadało się na to, że je zabierze. 
-Więc o co? 
-No cóż. Nie wyglądasz na kogoś kogo interesują takie wyścigi, wręcz przeciwnie, wyglądasz jakbyś nie chciała tu być. W ogóle jak tu weszłaś wyglądało jakbyś się zastanawiała nad tym co sprawiło, że poświęciłaś swój czas żeby tutaj przyjść. 
Uśmiechnęłam się bo tak bardzo się mylił, no może z tym ostatnim miał trochę racji, ale myślałam o tym, że powinnam siedzieć za kierownicą, a nie na trybunach 
Zastanowiłam się co by powiedział jakby poznał prawdę. 
-Więc? - Przerwał mojej rozmyślenia -Dlaczego przyszłaś? 
-Bo chciałam Justin. - Chciałam jeszcze dodać, że to mnie bardzo interesuję, ale wywnioskowałam, że mogłabym tym za dużo zdradzić. 
Jego palce w moich włosach znieruchomiały. A później poczułam gorący oddech na uchu.
-Wciąż mam twój zapach na palcach Bella. 
Do końca wyścigów siedziałam sztywna i czerwona, a moje serce biło tak mocno, że obawiałam się o swoje zdrowie. Jemu się to chyba podobało bo dłonią jeździł po moich plecach, ramionach i bawił się moimi włosami, przez cały długi czas.
Kiedy samochody dojechały do mety a wszyscy zaczęli powoli się rozchodzić, jak rakieta wystrzeliłam z siedzenia i pognałam do samochodu. 
Byłam zawstydzona i mokra.
~*~
 W autobusie przeglądałam samochody bo chciałam sprzedać mój i kupić jakiś wyższy, pięciodrzwiowy i trochę krótszy. Potrzebowałam kolejnej zmiany i w sumie bardziej praktycznej bryki. Trochę w przeglądaniu przeszkadzał mi chłopak siedzący obok. Miał na imię Max i był z klasy Lucasa. Gościowi nie zamykała się buzia, ale na szczęście po jakiś dwudziestu minutach opowiadania mi o tym jak poślizgnął się na krowiej kupie i złamał nogę, zaczęli słuchać go chłopcy obok nas i ja miałam czas by oderwać się od tych jego uroczych historii i wrócić do samochodów. Jechaliśmy już czterdzieści minut więc przed nami jeszcze raz tyle. Zablokowałam ekran i wyjrzałam zza siedzenia, wzrokiem szukałam Biebera. Nie mogłam przestać myśleć o tym co mi wczoraj powiedział, zamiast iść pożegnać się z Jazzy namówiłam ją żeby przyszła do mnie bo na myśl o nim byłam cała rozpalona więc wolałam nie ryzykować i nie iść do ich domu bo kto wie co by się tam wydarzyło. 
Siedział trzy siedzenia za nami i jakby wyczuł mój wzrok, podniósł głowę i błysnął uśmiechem. Opadłam na fotel i skuliłam się zawstydzona. Wpatrywałam się uparcie w mijany krajobraz i podskakiwałam co jakiś czas, bo kierowca pędził dość szybko a w drodze było pełno dziur. O rany. W co ja się wkopałam. 
Jakiś czas później wjechaliśmy na krętą ale jakże piękną drogę. Była wąska a dookoła widać było tylko zieleń i wiszące nisko słońce więc zrobiło się lekko pomarańczowo. Zafascynowana wpatrywałam się w mijany krajobraz i dopiero po chwili wyciągnęłam telefon żeby zrobić kilka zdjęć, a zaraz po tym w dali ujrzałam wodę. Byliśmy prawie na miejscu, aż zaczęło mnie rozpierać coś w środku na myśl, że będę przez miesiąc w tak pięknym miejscu. 
-Jak tu pięknie - Wyszeptałam sama do siebie 
Niedługo potem wjechaliśmy w las i chociaż był równie piękny co widok przed nim to przeszły mnie ciarki. Nie strachu. Czegoś, czego nie potrafiłam opisać. 
Przez następne 30 minut gapiłam się jak zaczarowana w szybę aż się zatrzymaliśmy, wtedy spojrzałam przed siebie i pierwsze co zobaczyłam to Justina przyglądającego mi się. Oblałam się rumieńcem i odwróciłam wzrok. Nauczyciel otworzył drzwi autokaru i do moich uszu dotarł szum fal i pokrzykiwania mew. Serce dudniło mi w piersi w niekontrolowanym rytmie. Czy ja jestem w jakimś filmie? Bo tak się czułam. Wszystko było jak z najlepszego, najpiękniejszego filmu. 
Bałam się, że się obudzę. 
-Jesteśmy na miejscu! - Wykrzyknął wuefista z szerokim uśmiechem. Wszyscy zaczęli wiwatować. Chyba nie tylko mi udzielał się urok tego miejsca. 
Z najszczerszym uśmiechem na twarzy wyskoczyłam z autobusu i zaciągnęłam się świeżym zapachem i panującą tu ciszą. Rozejrzałam się dookoła. Jakbym stała pośrodku czterech stron świata. Z jednej strony były zielone łąki, z drugiej gęsty las, z trzeciej uroczy lecz duży drewniany domek, a z czwartej strony było morze. Podeszlam do wody, delikatne fale rozbijały się o brzeg 
-Bajka - Mruknęłam 
-Bella - Odwróciłam się na dźwięk głosu. 
Zaraz obok mnie stał Justin z dłońmi wciśniętymi w kieszenie spodni. Wpatrywał się w horyzont, jego mina była nietęga. Nagle obok tego cudownego uczucia w mojej piersi pojawiła się obawa. Przestałam się uśmiechać. 
-Czy coś się stało? - Zapytałam i z lekkim zdenerwowaniem skrzyżowałam ręce na piersi. 
-Tak. Właściwie to tak - Wbił czubek buta w piasek. - Chodzi o to - Podniósł wzrok i spojrzał mi w oczy -Chcialem Cię przeprosić - Zdziwiona rozejrzałam się dookoła. Każdy brał swoje walizki z autobusu. 
-Za co? - Uniosłam brwi 
-Za to jaki dla ciebie byłem przez cały czas. Strasznie tego żałuję. Gdybym tylko mógł to cofnął bym czas i inaczej zaczął naszą znajomość. Od początku wszystko ułożyło się nie tak jak powinno. Byłem okropnym chamem względem Ciebie. - Nie odrywał wzroku od moich oczu -Bylem kutasem wiem, ale bardzo żałuję. Chciałbym zacząć od początku, chciałbym prosić cię o wybaczenie - Dotknął mojej ręki tak, że musiałam je puścić wzdłuż ciała i złapał moje dłonie - Bardzo, bardzo cię przepraszam, za wszystko- Przesunął dłonie wyżej na moje łokcie i przysunął się do mnie -Wybaczysz mi? - W jego głosie brzmiała niepewność Przygryzlam wnętrze policzka bo spodziewałam się wszystkiego ale nie tego. Nie sądziłam że on żałuję czegokolwiek co się między nami stało. 
-Ja też nie byłam święta Justin - Uśmiechnęłam się lekko - Też chcę cię przeprosić. Możemy tutaj zacząć wszystko od początku. Zapomnijmy o tych niemiłych chwilach i rozpocznijmy tak jak powinniśmy. Przepraszam. 
-To znaczy, że mi wybaczasz? - Zapytał z nadzieją 
-Tak - Uśmiechnęłam się - A ty mi? - Przechylilam głowę na bok 
-Och skarbie - Westchnął -Nie mam ci co wybaczać - Ściska moje ręce i przygląda mi się ze słodkim uśmiechem -Ale tak, mamy teraz czystą kartę. 
Stoi tak blisko, że gdybym tylko lekko się pochyliła mógłby mnie pocałować. Jego wzrok zjeżdża na moje usta a mnie ogarnia zakłopotanie. Czy on pocałowałby mnie tak po prostu na oczach naszych znajomych? 
-Chyba powinniśmy wziąć walizki - Mówię gapiąc się na pulchniutkie wargi tuż przed moimi oczami -Chyba tak - Odpowiada ale nie rusza się. -Czy mogę ci.. 
-Justin, Bella zabierzcie swoje walizki - Krzyczy do nas pan. Speszona i zawstydzona odsuwam się od niego. 
Cholerka. Czy właśnie przyłapał nas nauczyciel? 
Niezły start.
 ~*~
Kiedy stoimy już w holu tego uroczego pensjonatu dołącza do nas starsza kobieta która wręcza panu jakąś  listę i uśmiecha się do nas z pudełkiem kluczy w dłoni.
-Dzień dobry wszystkim, mam nadzieję, że podróż minęła wam przyjemnie bez żadnych przeszkód. Jestem Grace, ośrodek należy do mnie więc osobiście chciałam was przywitać, dawno nie gościliśmy tu tak dużej grupy młodzieży. Ze względu na to, że jest was tak wielu w pensjonacie będziecie tylko wy. Przez miesiąc nie będziemy przyjmować żadnych gości. Wierzę, że jesteście na tyle dorośli, że nie muszę się martwić o to czy wyrządzicie jakieś szkody. - Uśmiecha się przyjaźnie - Dla każdego z was został już przygotowany pokój, a w szafach są wasze kostiumy. Dostaliśmy wcześniej wasze wymiary i nazwiska dlatego teraz dostaniecie tylko klucze do swoich pokoi, są jednoosobowe mam nadzieję, że nie będzie z tym problemu.  - Patrzy na naszego nauczyciela i śmieje się cicho. Reszta też parska śmiechem. 
-Oj może być z tym problem - Odzywa się jakiś chłopak.
Chichoczę pod nosem 
-Już ja zadbam o to, żeby nie było żadnych problemów, a poza tym od jutra będą nam towarzyszyć jeszcze trzej opiekunowie ratownicy którzy przy okazji będą was szkolić - Na ustach pana Nicka pojawia się tajemniczy uśmiech jakby wiedział coś czego my nie wiemy.
Cholibka ciekawe o co mu chodzi.
-Mówi pan o Richu i spółce? - Pyta kobieta 
-Dokładnie tak
-W takim razie nie mam się o co martwić.
Śmieją się oboje.
Rich i spółka? Co to niby ma znaczyć?
-Dobrze zaczynajmy. - Mr Nick zaczyna czytać listę -Przy okazji, w pokojach macie regulamin z którym powinniście się zapoznać. Nie olewajcie go bo bez niego nie poznacie swojego planu zajęć. 
Zaczyna się rozdawanie kluczy i w końcu ja dostaję swój. Mam pokój numer 55
~*~
W końcu zostaje wręczony ostatni klucz i Pan chowa listę pod pachę.
-Możecie udać się do swoich pokoi. Jest godzina 19.30 więc lepiej jak się położycie spać bo podróż była męcząca, a jutro musicie być na plaży o 6.00. - Kilka osób zaczyna mamrotać coś pod nosem o tym, że tak wcześnie. -To nie zależy ode mnie tylko od Richa więc się nie buntujcie. I lepiej dla was żebyście się wyspali i nie spóźnili się na zbiórkę. 
~*~
Zamykam za sobą drzwi do małego, przytulnego pokoiku i nie mogę się nie uśmiechnąć. Okno koło łożka z pościelą w różowe kwiatki, zajmuje połowę ściany i daje widok na przepiękny krajobraz. Wzdycham i opieram się o drzwi.
Przy łóżku stoi szafka nocna, a koło drugich drzwi które jak mniemam prowadzą do łazienki, stoi wysoka wąska szafa z lustrem. Podchodzę do białego mebla i zaglądam do środka. Na górnej półce zapakowane w folie leżą kostiumy, na niektórych foliach są cyferki, a na drzwiach przyczepiona jest kartka z planem i regulaminem. Siadam na łóżku i czytam. Na niektóre dni określony jest strój który mamy ubrać. Poza tym reszta podpunktów to zasady tutaj panujące.Odkładam kartkę i wchodzę do małej łazienki, jest tutaj tylko kabina prysznicowa, umywalka, mała półka i lustro. Niby niewiele ale wszystko jest zrobione w bardzo przytulny sposób i mi wystarczy do życia. 
Wracam do pokoju żeby zadzwonić do rodziców.
~*~
Rozpakowuję walizkę i pisze sms do Jazzy. Wcześniej wysłałam jej kilka fotek więc teraz jestem zasypywana milionem pytań. 
Wstaję żeby otworzyć okno bo jest nieznośnie gorąco, a ma być jeszcze cieplej. Przewidywane temperatury tutaj na najbliższe miesiące maja dochodzić do 40 stopni Celsjusza. 
Od Jazzy:
-Czy to oznacza, że codziennie będziesz widywać Pana Nicka w samych spodenkach, a może nawet w slipkach czy bokserkach?
Śmieje się w głos i wracam do walizki.
Do Jazzy:
-Nie wiem Jazz, może będzie w dresach i koszulce ;P
Od Jazzy:
-Gdyby to okazało się prawdą przy tych 40 stopniach to okazałby się dziwakiem.
Do Jazzy:
-Czy Ty masz może snapa Any i Carly? Scoot też tutaj jest więc chętnie wyśle jej pare fotek  jego półnagiego. 
Od Jazzy:
-Jesteś okrutna. Mi wysyłaj zdjęcia Nicka
Dołącza do tego smsa nazwy snapów dziewczyn więc szybko je dodaje. 
Do Jazzy:
-Nie wiedziałam, że przeszliście na Ty.
Od Jazzy:
-On też jeszcze o tym nie wie. ;D
Od Jazzy:
-No dobra lepiej idź spać bo kto wie o co chodzi z tym Richem i spółką. Jestem podekscytowana! Nie mogę się doczekać relacji po jutrzejszym dniu!
Do Jazzy:
-Trzymaj za mnie kciuki. Od jutra zaczynam opalać tyłek ;P
~*~
O 22.00 Leżę w pachnącej pościeli i wciąż z głupkowatym uśmiechem na ustach prawie zasypiam ale mój telefon wibruje. Mrużę oczy i patrzę kto dobija się do mnie o tej godzinie. Chociaż w sumie za oknem jest jeszcze dość widno, ale ja jestem naprawdę bardzo zmęczona i marzę o śnie, a równocześnie jestem bardzo podekscytowana na myśl o jutrzejszym dniu. Kiedy zauważam od kogo jest sms moje serce przyspiesza rytm i robi mi się jeszcze bardziej ciepło niż dotychczas.
Od Justin:
-Pewnie już śpisz, ale chciałem Ci jeszcze życzyć dobrej nocy. :*
Z szerokim uśmiechem zastanawiam się czy powinnam odpisać, ale zanim zdążę się namyślić telefon wibruje po raz drugi.
Od Justin:
-Te łóżka wcale nie są takie małe..
O rany...
Czy to jakaś aluzja?