niedziela, 31 stycznia 2021

Rozdział 24

                                - Ryzyko...

To, że zasypiałam z ogromnym uśmiechem na ustach i również się z nim budzialam mogło być lekko niepokojące ale czułam się wspaniale! Jeszcze nigdy nie wstałam o 5.30 taka pełna energii, a jakby tego było mało w telefonie juz czekał esemes od Justina który brzmiał "Dzień dobry moje słoneczko :*".  Przytuliłam telefon do piersi z głupkowatym uśmiechem na ustach i drżącymi palcami odpisałam 
Do Justin:
- Dzien dobry skarbie :*
Uśmiechnęłam się i ubrałam czarne stringi, szare cienkie przylegające dresy i stanik sportowy wtym samym kolorze. Znow zapowiadała się ładna gorąca pogoda ale troszke tęskniłam za długimi spodniami wiec na trening nie zaszkodzą. Wlosy związałam w kucyk i zrobiłam z nich kłosa. Wsunelam stopy w buty do biegania i wyszlam z pokoju. Na korytarzu było słychać przytłumione dźwięki dochodzace z pokoi, dość sporo niecenzuralnych słów. Smiejac się podeszłam cicho do drzwi Justina i nacisnęłam klamkę.  Były otwarte wiec weszlam do środka ale nie było go w pokoju, za to do łazienki były uchylone drzwi i dochodził zza nich podejrzany dźwięk.  Stanęłam przy ścianie i nasłuchiwałam. Zaczerwieniłam się kiedy sobie uświadomiłam co on robi. Nagle padło przekleństwo a po nim odgłos wody. Zastanawiałam się czy zwiać póki nie wie, że tutaj jestem.
Z jakiegoś powodu postanowiłam jednak, że zostanę,  przeszlam się po pokoju przesuwając palcami po wieszakach z ubraniami w otwartej szafie. 
Usiadłam na brzegu jego łóżka i spojrzałam w stronę małej czarnej poduszki ktora wyróżniała się na tle białej pościeli.  Usmiechnelam się, musial ją ze sobą przywieźć tak jak ja swoją. Sięgnęłam po nią i przysunelam do nosa. Uwielbiałam jego zapach, byl taki męski i seksowny. Przytuliłam do niej policzek i westchnęłam, teraz znow mogłabym iść spać. Z nim. Odłożyłam poduszkę i zauważyłam coś pod kołdrą w połowie leżącena dużej poduszce,  marszczac czoło złapałam za material i wyciągnęłam go. 
To był mój ręcznik, ten który wczoraj odemnie pożyczył. Czy on z nim spal? 
Powąchałam go, w moje nozdrza uderzyl jego cudowny zapach, tylko lekko wyczuc można było arbuzowy zapach mojego żelu.  
Och.
Ciepło rozlalo się w moim wnętrzu i usmiechnelam się.  
W tym momencie Justin wyszedl z łazienki w czarnych bokserkach. Drgnął leciutko kiedy mnie zobaczyl a po chwili usmiech rozkwitł na jego ustach ale ujrzał co trzymałam w rękach i zaklopotanie wkradło się na jego twarz a policzki pokrył rozkoszny rumieniec. 
Odłożyłam na bok recznik i dwa kroki pozniej objęłam go za szyję stając na palcach. Pocalowalam go mocno tak jak o tym marzylam.
~*~
Zostaliśmy podzieleni na dwie grupy, dziewczyny i chłopcy. Dziewczyny poszły z Damonem a chłopcy z Sophia i Richem.
Dzis to oni prowadzili dla nas trening. 
Zatrzymalysmy się na pustym stadionie.
- Po trzech okrążeniach przejdziemy do ćwiczeń kawałek dalej, najpierw się trochę rozciągniemy stancie tak byście dobrze widzialy co robię. - Poinstruował nas krotko i po chwili wykonywalysmy polecenia. 
Kiedy po rozgrzewce ruszylysmy truchtem wokół boiska, rozglądałam się. Było cicho i pusto, słychać było tylko ptaki z lasu otaczającego stadion.
Piekna sceneria, tak mogłam ćwiczyć.  
Przy drugim okrążeniu zauważyłam na trybunach jakąś osobę, a dałabym sobie reke uciąć ze gdy biegłyśmy pierwszy raz nikogo tutaj nie było. 
Nie mam pojęcia skąd wzielo się to uczucie ale niepokoj zaczął kiełkować w moim wnętrzu. Z tego miejsca nie byłam w stanie dostrzec twarzy i z reszta postury tez bo ta osoba siedziała a to nie ułatwiało obserwacji. Odwrocilam wzrok odpychając od siebie niepokojące myśli, po prostu jestem przewrażliwiona. 
A może nie.
Przy trzecim okrążeniu trybuny były puste.
Ucieszyłam się gdy w końcu poszliśmy w inne miejsce. Silownia na otwartej przestrzeni. Tutaj również świeciło pustkami. Rozejrzałam się ale nikogo nie dostrzegłam. 
Damon wyciskal z nas siódme poty bez żadnego współczucia na twarzy. Mimo ze juz ledwo oddychałam a spodnie miałam przyklejone do nóg nie pokazywałam  słabości. Przekonałam się już dawno, ze to i tak nic nie da a tyko może mnie upokorzyć.  Lubiłam te dziewczyny, były posłuszne i nie narzekały, myślę,  że poczuly do Damona ten dziwny dystans co ja. Mężczyzna byl osobliwy. Cichy jednak stanowczy i o dziwo nikt nie próbował z nim dyskutować. 
- Dobrze się spisałyście - Usmiechnal się krzywo.
Uniosl dloń i wskazał kierunek.
- Trzy pierwsze dziewczyny zostaną nagrodzone.
Spogladalysmy na siebie nie rozumiejąco czym mówi. Ale dokąd właściwie miałyśmy biec? 
Niezrozumienie było dostrzegalne na naszych twarzach jednak on niewzruszony spojrzal na zegarek - Trzy, dwa 
- Dokąd mamy..? - Ktoś zaczął ale przerwał jej glosnym 
- Jeden, lepiej jeśli się pospieszycie.  - Wiec ruszylysmy, dziwnym tempem. Ni to szybko, ni wolno. Sama nie wiedziałam o co w tym chodzi ale biegłam a po chwili przyspieszyłam tak jak zrobiły wszystkie dziewczyny. 
Nie miałyśmy pojęcia jaki błąd popełniamy. 
-Stop! - Krzyk sprawil, ze wszystkie gwałtownie zaczęłyśmy hamować wpadajac na siebie. Dalo się słyszeć kilka przerażonych krzyków od dziewczyn na przodzie. 
Podniosłam się z grymasem otrzepujac dlonie i kolana, unioslam wzrok i przysięgam, że moje serce stanelo na moment. 
Przed nami rozciągało się wzburzony morze, a chlupot  wody rozbijajacej się o skały dochodził jakby z oddali.  Spoglądając w bok zauważyłam, że w dół moglo być około 30 metrów. Strach wymieszany ze złością sprawil ze miałam ochotę zepchnąć tego durnia w dół.  
Odwrocilam się,  szedł spokojnym krokiem w nasza strone 
- Coś Ty sobie myslal?! - Pozwoliłam by wscieklosc spłynęła po moim języku w postaci tych słów 
Jego wzrok spoczął na mnie .
Kilka dziewczyn mi zawtórowało, inne siedziały na ziemi wciąż w lekkim szoku.
- Nastepnym razem was nie zatrzymam, mam nadziej, ze potraficie pływać, a jeśli nie, to w najbliższym czasie popracujemy nad tym jak i nad waszą chęcią rywalizacj - Prychnął i znow spojrzal w moim kierunku - Schowaj pazurki maleńka
Krew zawrzała w moich żyłach.  
- Chęć rywalizacji? Kazałeś nam to zrobić! Co z Tobą nie tak? - Prawie wyplułam te słowa 
Zbliżył się, gorujac nademna 
- Ze mną wszystko w porządku ale Ty się pilnuj - Popatrzyl przed siebie i podniosl glos - Za dwadzieścia minut zostanie podane śniadanie, może jeśli się pospieszycie uda wam się dotrzeć do pokoi w piętnaście minut i się przebrać bo przecież nie będziemy na was czekać tylko dlatego, że nie wzięłyście pod uwagę czasu w jakim powinnyście się uwinąć z treningiem. O 6.45 wszyscy mają być na stołówce. Nie lubimy spóźnialskich za to lubimy konsekwencje jakie po tym nastają, a wy na słuchaniu tego stracilyscie juz półtorej minuty. Zacznę planować dla was karę, no chyba nie muszę mówić ze będziecie pracować o pustym żołądku.  
Chory suk.... Mnostwo przekleństw cisnęło mi się na usta ale przełknęłam je i ruszyłam w stronę powrotną. 
- Nikt nie mówił że będą się tu nad nami znęcać 
- Mogłyśmy zginac przez tego kutasa.
Dziewczyny głośno sapiac wyklinały Damona.
Udało nam się dotrzeć do domku w dziesięć minut, mimo, że łydki i uda palily mnie żywym ogniem a gardło miałam wyschnięte  na wiór. Nie wiem jak dam rade chodzić przez osiem godzin po plaży. W ekspresowym tempie zdarłam z siebie ciuchy, umyłam pachy i wciagnelam na siebie kostium. W drodze na stołówkę spotkałyśmy się z kilkoma dziewczynami, w zębach trzymałam pasek z kluczem od pokoju i wiązałam wlosy w koka, podskakując na jednej nodze bo coś mi się wbiło w stopę.  Niech to szlag!
Wpadłyśmy na stolowke i nagle wszystkie głosy ucichły.  Wszyscy juz byli. Spotkałam pytajacy wzrok Justina który trzymal reke na oparciu wolnego krzesła obok siebie, przesunal po mnie wzrokiem. 
Poczulam jeszcze większy gorąc.  
Odwrocilam wzrok i zmarszczyłam czoło,  jak on się tu dostal przed nami? 
Damon siedzial wpatrując się w nas tak jak z resztą każdy, przebrany w inne ciuchy i swiezy jakby nie trenował z nami tylko czekal tu od rana, a nawet nie ruszył za nami kiedy biegłyśmy spowrotem. Ten kutas musial wrócić jakimś skrótem.  
- Straciliśmy pięć minut na czekaniu na was. Co zajęło wam tyle czasu? Czy Damon nie wspomnial, ze o 6.40 zaczyna się sniadanie? - Zapytal Rich jak zwykle jedną dlon trzymając płasko na stole a drugą pod nim. Może trzymał nią za kutasa Damona, ze tamten mial taki niewzruszony wyraz twarzy. 
- Ten obłąkaniec powiedzial ze o 6. 45 - Blondynka której imienia nie znalam trzasnęła dlonia w najblizszy stolik.
Damon potarł podbródek, wydawal się rozbawiony.
Dzis zostalysmy wystawione na próbę i powoli puszczały nerwy każdej z nas.
- Proszę się uspokoić. 
Spokojny ton Richa wzbudzal moj gniew
- Nie może ominąć was kara, o tym chyba wiecie prawda? Dla nikogo nie stosujemy taryfy ulgowej, a teraz usiądźcie i zacznijmy jeść.  Nie możemy się spóźnić do pracy.

Usiadlam kolo Justina który od razu przyciągnął mnie bliżej siebie
- Daj zrobię to - Ucalowal mnie delikatnie w usta i wzial odemnie pasek który zapial spokojnie na moim nadgarstku 

W drodze do budynku ratowników opowiedzialam mu o wszystkim co się stało.  
Zacisnal szczękę zly . 
- Jeśli on jeszcze raz sprawi że poczujesz strach nie skonczy się to dla niego dobrze. Obiecuje 
~*~
Kiedy nadszedł czas obiadu przeszlam przez plaze i zatrzymałam się w cieniu gdzie nikogo nie było. Zostawilam wszystkie rzeczy na piasku i poszlam w stronę wody. Była ciepła ale w porównaniu do upału panującego na powierzchni to było jak zanurzenie się w niebie. Nabralam powietrza w pluca i wsunelam się pod wodę cała, nogi wbiłam mocno w piasek mimo, że  nie byłam daleko od brzegu ale fale mogly mnie wciągnąć głębiej. Wial dzis wiatr wiec fale się wzmogly ale czułam takie ukojenie że nie chciałam stąd wychodzić. 
Zaczęło mnie palić w plucach wiec wynurzyłam się i szarpnęłam gumkę na głowie zeby je rozpuścić. Zamarłam w połowie ruchu i unioslam głowę.  Justin stal na brzegu i patrzyl na mnie.
Wszedł do wody i powoli do mnie podszedł. Sciagnelam gumkę, założyłam ją na nadgarstek i przeczesałam mokre włosy.  
Jego dlonie podazyly za moimi przesuwając się w kosmykach. Zaknelam oczy z przyjemnosci, uwielbiałam jego dotyk.
Objal moja twarz i pocałował mnie, calowal słodko i delikatnie z taką czułością, ze zakręciło mi się w głowie  a pod powiekami zebrały łzy.  Bylam wyczerpana tym dniem a jego okaz czułości mnie rozbrajał. Położyłam mu dłonie na piersi i mocniej do niego przywarłam. 
Przesunął dlonmi leciutko po moich ramionach, plecach, biodrach i pośladkach. W końcu zlapal mnie pod nimi i uniusl tak ze oplotłam go nogami. Ruszyl ze mną na rękach w stronę powrotną 
- Chodźmy Cie nakarmić - Złapał po drodze moje rzeczy 
Wtuliłam się w zagłębienie jego szyi i pocalowalam tamto miejsce
- Dziekuje - Wyszeptalam 
Glaskał mnie po plecach
- Dla Ciebie wszystko - Ledwo uslyszlam te słowa tak cicho je wymówił.
Coś scisnelo moje serce.

Po obiedzie odzyskałam troche sił,  wypiłam też dużą butelke zimnej wody, a drugą wzięłam ze sobą gdy poszliśmy w to samo miejsce co wczoraj i przytuliliśmy się na chłodnym piasku. 
Milam głowę pod jego brodą kiedy mnie do siebie tulił. Drugą dłonią glaskal mnie po pupie wsuwając ją pod materiał na pośladkach a jego palce muskaly ich złączenie. 
Usmiechnelam się przy jego skórze.  Byl taki zboczony. Ale podobało mi się to co mi robił.  
Ucalowalam jego szczękę a po chwili nasze usta się spotkały i całowaliśmy się tak długo aż obok pojawił się Scott z innymi chłopakami. 
- Ej ptaszynki.. - Oderwaliśmy się od siebie a ręka Justina zsunęła się z mojego uda - Chcecie się spóźnić na zmianę?
Zawstydzona usiadłam otrzepując wlosy z pisaku. 
Ciepłe usta pocalowaly moj kręgosłup, a później dlonmi strzepywał ze mnie ziarenka pisaku.
- Juz ta godzina? - Zapytalam zniechęcona 
Tak szybko mijal czas gdy się go przyjemnie spędzało.  
- Niestety. Za 10 minut musimy być na miejscach 
Justin wstal i podał mi dlonie uśmiechając się uroczo, odwzajemniłam się tym samym. 
Odprowadzili mnie na miejsce i pozegnal się gorącym pocałunkiem. 
- Chodz juz cukiereczku - Scott pociągnął Justina ze śmiechem 
Zachichotalam i klepnęłam go w tylek na pożegnanie 
- Hej! - Powiedzial smiejac się 

Dzis również nie wydarzyło się nic bardzo złego. Skakanie do wody w moim rejonie było zabronione wiec może dlatego nic złego się nie wydarzyło.  Oczywiście nie zabrakło  głupich komentarzy pod moim adresem i niepotrzebnych interwencji. 

Kiedy szłam oddać rzeczy podbiegła do mnie dziewczyna
- Prosze mi pomóc, moj chlopak chyba złamał nogę - Pociągnęła mnie za rękę, po jej twarzy płynęły łzy 
Spojrzalam na koleżanki które zatrzymaly się razem ze mną a później wszystkie pobieglysmy za dziewczyną.  
Boze niech nie będzie złamana, proszę niech nie będzie złamana. 
Modliłam się w myślach dobiegając do leżącego na piasku chłopaka otoczonego przez kilku chłopaków i dziewczyn.
Lezal płasko z wyprostowanymi nogami, przyciskając reke do oczu i zaciskając zeby w bólu.  Od razu zauważyłam ze w jednym miejscu noga jest zaczerwieniona i zaczyna puchnąć 
- To rzeczywiście może być złamanie. Holly dzwon po Richa i niech natychmiast wezwą pogotowie. Nie ma co zwlekać - Powiedzialam i wyciągnęłam z plecaka elastyczną opaskę 
- Nie mamy przy sobie usztywniacza wiec musze na razie zwiazac Twoje nogi razem, słyszysz? - Zapytalam zabierając się do działania - W taki sposób zapewnie stabilizacje Twojej nodze. Jak się czujesz? Mow do mnie 
- Kurewsko mnie boli - Wysapał nie odrywajac ręki 
- Zaraz zjawi się pogotowie. Nie jest Ci slabo? 
- Nie, nie wiem , chyba nie
- W porządku, dasz rade to na szczęście nie jest złamanie otwarte - Wymruczałam - Mow do niego - Spojrzalam na jego dziewczyne 
Odnalazłam wzrokiem Holly - Dzwoniłaś? 
Pokiwala szybko głową 
- Tak. Zaraz będą 
Zwiazalam ostatnie miejsce i dotknęłam delikatnie jego uda
- Czujesz moj dotyk? - Zapytalam 
- Czuje - Warczal przez zacisniete zęby
Przesunelam palce niżej pod kolano pozniej lydke i trochę niżej omijając powiększająca się opuchliznę 
- A teraz? 
- Tak
Dobrze, to dobrze. Westchnelam i potarłam czoło,  rece mi się trzęsły ze zdenerwowania.
Czy napewno zrobiłam wszystko dobrze? 
- Odsuńcie się - Gruby glos Richa pierwszy raz sprawil ze poczulam ulgę 
Wszyscy się rozstąpili i ja wstałam zeby zrobić miejsce jemu i Damonowi którzy przynieśli ze sobą przenośne nosze.

Pol godziny pozniej siedziałam w pustym gabinecie ratowników gdzie kazała mi zaczekać Sophia. Denerwowałam się co mają mi do powiedzenie, zastanawiałam się też czy z tym chłopakiem wszystko dobrze. Cholera, jeśli zrobiłam coś źle będę musiała ponieść konsekwencje i przerażała mnie sama mysl co takiego mogłoby to być, a jeszcze gorsza mysl była, ze chlopak nie będzie mógł chodzić. 
Od tych myśli rozbolała mnie głowa. Wsunelam palce w rozpuszone wlosy i rozmasowalam skórę głowy, wiatrak do którego się przysunelam rozwiewał moje kosmyki. W stopy robiło mi się już trochę zimno i czułam się niekomfortowo siedząc tu w tym skąpym stroju. 
W końcu drzwi się otworzyly i w środku pojawiła się cala trójka.  
Cholera.
Wcisnęłam ręce pod uda zeby nie widzieli jak drżą.  
- Isabelle - Powiedzial Rich siadając po przeciwnej stronie biurka - Dobrze się dzis spisałaś 
Damon i Sophia staneli po jego stronach.
- Wiesz pewnie, że powinnaś użyć dwóch sztywnych rzeczy ale nie miałaś ich i postąpiłaś właściwie. Tym bardziej, że nie ruszałaś uszkodzonej nogi. Pomyśleliśmy ze odpuścimy Ci karę za spóźnienie które dzis nastąpiło.  
- Nie spoznilysmy się - Wcięłam mu się w zdanie
Cala trójka zamarla i spojrzeli po sobie
- Słucham? - Zapytal Rich
- Mowie, ze się nie spóźniłyśmy. Damon powiedzial ze sniadanie będzie o 6.45 
- Jestem pewien ze coś źle usłyszałyście 
- Wszystkie? - Zaśmiałam się - Ja myślę, że robicie z nas idiotów,  tylko po co? - Przechyliłam głowę w bok
Nie lubiłam być tak traktowana i nie pozwolę sobie na to. 
- Wczoraj tez spotkalismy się o 6.45, wiec o co chodzi? 
Rich zastukał palcami w blat biurka. Siegnal po kartkę ktora lezala na zeszycie i przeczytal coś.  
Usmiechnal się 
- Sophi proszę przeczytaj o której miało dzis się odbyć sniadanie. - Podal jej kartkę 
Sophi tak?
- 6.40
- Może się pomyliłem - Powiedzial Damon 
- Co nie zmienia faktu, że powinniście wszyscy pilnować godzin w których się spotykamy czyz nie?
Cóż, mial troche racji. 
Westchnelam 
- To prawda - Powiedzialam 
- Ciesze się ze się zrozumieliśmy - Odlozyl kartkę na miejsce - Pomyślimy co z tym zrobić. Możesz juz iść
Wstalam i podeszłam do drzwi ale zatrzymałam się trzymając juz za klamkę.  Odwrocilam się do nich, patrzyli na mnie. Czulam jak na moje policzki wstepuje rumieniec. 
- Czy z tym chłopakiem wszystko będzie w porządku? - Zapytalam 
Rich przytaknął 
- Tak. Zlamanie tez nie było takie poważne więc szybko wroci do domu - Przyjrzal mi się - A jeśli okaże się że coś poszło nie tak to będzie to tylko i wyłącznie wina lekarzy ponieważ tutaj było w porządku.  Ratownicy medyczni również pochwalili Twoje czyny.
Odetchnelam z ulgi.
- Dziekuje, ze mnie poinformowaliście i dziękuję za miłe słowa. Mam nadzieje, ze każdy inny również by się tak zachowal w tym wypadku 
- Tez mamy taką nadzieję. 

Wyszlam z budynku i delikatny usmiech wpłynął mi na usta kiedy zobaczylam Justina siedzącego na schodach. Odwrocil się kiedy drzwi za mną zamknely się z lekkim trzaskiem. Zerwał się z miejsca i spotkalismy się w połowie schodów.  
- Juz myslalem ze Cie nie wypuszczą. Czy zrobili Ci lub powiedzieli coś niemiłego? - Zlapal mnie za twarz 
Ależ on byl słodki, miałam ochotę cały czas go calowac i nie wychodzić z jego ramion. Rany, chciałam się z nim kochać.  Bardzo go pragnęłam.
- Nie - Poglaskalam go po policzku i wtulilam się w niego - Pochwalili mnie właściwie i powiedzieli, że rozwaza jeszcze tą nasza karę bo zaszła pomyłka.  Właściwie i my zrobilysmy źle bo nie sprawdziłyśmy o której się spotykamy, a Damon chyba po prostu się pomylił.  Przyznal się do tego.
- Niech ten kutas lepiej się do Ciebie nie odzywa - Mruknal 
Zasmialam się 
- Jestes zazdrosny? - Przygryzłam warge 
Zmrużył oczy i przycisnął mnie do siebie aż sapnęłam 
- Jestem i jestem zły,  że  tak się odzywa do mojej 
- Obściskujecie się w złym miejscu - Powiedzial Rich nagle przechodząc obok nas. Zmierzał w stronę wyjścia z plaży 
Mojej kogo? Ze tez musial przerwac Justinowi akurat w tej chwili. Szlag. 
Justin odsunął się, mial lekko zaróżowione policzki
- Przyniosłem Ci kurtke, mogłaś troszke zmarznąć, tam w środku jest niezla klimatyzacja - Zmienil temat
Jego wzrok powedrowal na moje piersi. Również spojrzalam w tamtym kierunku. 
Moje sutki sterczały, napierając mocno na material. 
Justin odchrząknął i owinął kurtke wokół mojego ciała. 
Była lekka i przewiewna ale na pogodę tutaj idealna. Rzeczywiscie troszke tam zmarzlam a tutaj powiewał lekki wiaterek. Słońce wciąż było wysoko i grzało.  
Justin mial na sobie spodenki i koszulke na ramiączkach. 
Cisza na plazy przyniosła ukojenie od dzisiejszego dnia.
Szliśmy za rękę w stronę domku.
- Czy u Ciebie coś się dzis wydarzyło? - Zapytalm 
- Wlasciwie to nic takiego. Jeden koleś wyplynal troche za daleko i musiałem mu pomóc wrócić ale prócz tego wszyscy byli grzeczni - Puscil mi oczko
Zarumienilam się 
- Bylas dzis bardzo dzielna wiesz? Wszyscy o tym mówili - Scisnal moja dlon 
- Bylam przerażona kiedy szłam do tego chlopaka. Nie wiem czy byłabym w stanie coś zrobić gdyby złamanie okazało się otwarte - Spuscilam wzrok na stopy - Może wybrałam zly kierunek. Ratownik nie powinien się bać prawda?
Spojrzal mi w oczy i objal mnie w tali 
- Każdy ma prawo się bać moja piękna,  a my jesteśmy tylko uczniami. Nie jesteśmy prawdziwymi medykami, mamy też prawo coś nie wiedzieć.  
Położyłam mu głowę na ramieniu i tak szliśmy 
- Dziekuje 
- Za co? - Doleczek ukazal się na jego policzku
- Ze jestes taki kochany i ze w ogóle jestes 
Popatrzyl na mnie 
- Juz zawsze będę 

Mieliśmy mieć dzis dzien wolny po tym jak skończyła się nasza zmiana ale o 16.30 przyszła Sophia i powiedziała, że o 18 wszyscy mamy być w budynku ratowników, ponieważ czeka nas szkolenie. 
Ubralam się w krótkie pudrowo różowe dresowe spodenki i białą obcisłą koszulke na krótki rękaw, a na soby naciągnęłam krótkie biale stopki
- Ooo - Dopiero teraz zauważyłam kontrast jaki byl miedzy kolorem skarpetek a moją skórą.  Zwykle niewiele się różnił a teraz mocno odbijał.  Mialam zlociste nogi. Nałożyłam na nie balsam tak jak na ręce.  Pod koszulką miałam tylko cieniutki bialy stanik który nie podrażniał mojej skóry.  Byl delikatny i niezbyt wiele dawal przez swoje cieniutkie brawie przezroczyste miseczki ale czułam się w nim troszke komfortowiej i moje piersi nie dotykały skóry pod nimi. 
Uczesalam wlosy w wysoki kucyk i wzięłam telefon. Najpierw zadzwoniłam do rodziców.
Stęskniłam się za nimi, a to dopiero drugi dzień. Usiadlam w fotelu i przymknęłam oczy słuchając z uśmiechem na ustach moich rodziców.  
Po 15 minutach rozmowy mama powiedziała żebym się cieszyła plażą i chłopcami naco tata w tle powiedzial kilka niecenzuralnych słów
- O rany uspokój się przecież nie mowie o seksie - Mama się oburzyła i zaczęli się kłócić po drugiej stronie
Parsknelam śmiechem 
- Hej ja wciąż tutaj jestem ! 

Drugi telefon po głębszym zastanowieniu wykonałam do Toma. Całą wieczność trwalo zanim odebrał 
- No co tam - Przywitał się 
- Ciebie tez milo słyszeć - Zadrwilam 
- Bo sie rozłączę 
Ależ on byl czuły 
- Sluchaj od pewnego czasu o tym myslalam czy nie moglibyście wystawić mojego samochodu na sprzedaż. - Przygryzlam wnętrze policzka 
- Chcesz go sprzedać? - Zdziwil się 
- Tak, jest trochę niepraktyczny. Myslam o innym 
- Aha. No nie wiem. Na razie mamy tutaj duzo na głowie z tymi wyścigami.  Zobaczę.  Pogadam z chłopakami i coś się wymysli 
- Dobra dzięki
- Spoko

Wybralam numer Lucasa z szerokim uśmiechem. 
- Polowa mojej głowy jest siwa ty diablico. Jak możesz odzywać się dopiero teraz!
Znajome ciepło i spokój otuliła mnie gdy uslyszalam jego głos 
- Ja tez za tobą tęskniłam - Łzy mnie zapiekły pod powiekami 
- Moj kwiatuszku - Westchnal - Nigdy więcej mi tego nie rob i nie płacz 
- Nie płacze - Wytarlam oczy 
- Jest jakiś powod dla którego się nie odzywałaś? Czy ten kutas Bieber coś Ci zrobil? Jesli tak to obiecuje, że jutro tam będę i wypatrosze skur... 
- Łał Lucas przystopuj - Przerwałam mu 
Kochałam Lucasa ale slyszac jak obraza Justina poczulam irytacje. Wiem, ze ona ma do tego pelne prawo ale to było silniejsze ode mnie, a poza tym o niczym jeszcze nie wiedzial. W sensie o tym, że zbliżyliśmy się do siebie. Nie wiedziałam jak mu powiedzieć. Zadowolony nie będzie - Justin jest dla mnie bardzo miły jeśli już tak się nim interesujesz - Zakpiłam chichocząc pod nosem. Zawarczał na te słowa 
- Nie zartuj sobie 
- Nie żartuje,  jest naprawdę miły, właściwie to wszyscy są mili - Nie klamalam - Nie dzwoniłam bo padałam na twarz wczoraj i przed wczoraj. Przyjechaliśmy dość późno i podroz mnie naprawdę wykończyła, a o 6 rano mamy zbiórki na treningi wiec wczesnie się kładę,  wczoraj mieliśmy ognisko integracyjne wiec pozno wróciliśmy. Dzis mieliśmy mieć wolne ale o 18 mamy szkolenie wiec niedługo się zbieramy mimo,  że najchętniej juz bym zasnęła.  Ten cały Rich i spółka to troszke dziwne osoby. Dzisiaj Damon dal nam taki wycisk ze ledwo się ruszam tak bolą mnie wszystkie mięśnie. - Po drugiej stronie uslyszalam cichy smiech i znow pod powiekami zatańczyły mi łzy - Naprawde za tobą tesknie 
- Ja za tobą tez maluszku. Chyba nigdy nie rozstawaliśmy się na tyle czasu 
- To prawda. - Bawiłam się sznureczkiem od spodenek - A co ty robisz? 
- Cóż u mnie nie jest tak ciekawie jak u Ciebie - Zasmial się - Ale za dwa dni wyjeżdżamy z chłopakami troche się zabawić 
Parsknelam 
- Zabawic się? Tylko nie szalej za bardzo. Nie wiem czy jestem gotowa zostać ciocią 
Oboje się śmialiśmy. 
Nagle sobie coś przypomnialam 
- O właśnie! Luki kojarzysz Holly? Z Twojej klasy
Po drugiej stronie zapadła cisza. Po chwili Lucas odchrząknął 
- Tak,  tak , a co?
- Czy ona zachowuje się jakoś dziwnie czy jest zupełnie normalna?
Skrzywilam się, troche dziwnie zabrzmiało to pytanie ale nie wiedziałam jak inaczej o to zapytać 
- Dziwna? - Uslyszlam zdziwnienie w jego głosie - Holly nie jest dziwna - Coś dziwnego uslyszlam w jego głosie.
Zmarszczylam czolo, a po chwili na moich ustach pojawił się bezczelny usmiech 
- Ach tak, wybacz, może źle to ujęłam, jest bardzo sympatyczna ale jakoś tak podejrzanie na mnie wczoraj patrzyła - Postanowilam uderzyć troszke mocniej w tego drania - Wydawalo mi się również ze leci na Biebera - Specjalnie uzylam jego nazwiska tak jak robiliśmy to wcześniej
- Ze co? - Chyba nawet nie zdawal sobie sprawy jaki jad nagle zaczął się sączyć z jego ust
Och kurwa.  Moj słodki Lucas zadurzył się w słodkiej Holly.
- Żartowałam - Wymruczalam - Czy jest coś co chciałbyś mi powiedzieć? - Ktos tu jednak mial przedemna tajemnice.
W słuchawce zapadła cisza. 
Po jakiejś minucie którą dałam mu na dobre przemyślenie odpowiedzi odezwał się w końcu 
- Och cholera przyjechał Matt mieliśmy sprawdzić jego samochód przed podróżą, wybacz złotko.  Oddzwonię do ciebie pozniej dobrze? - Splawial mnie bo nie wiedzial co powiedzieć.
Co do cholery? 
- Jasne, do pozniej - Rozłączyłam się.
Troszke zabolało mnie jego zachowanie ale z drugiej strony poczulam wyrzuty sumienia bo ja bylam nie lepsza. Poczulam coś do chłopaka którego wcześniej oboje nienawidziliśmy. 
No przynajmniej tak to sobie tłumaczyłam. 

O 20.30 Justin przyparł mnie do ogrodzenia które otaczało plaże.  Jeczal mi w usta i gryzł mnie po nich sciskajac moje posladki pod materiałem spodenek.
- Ubralas sie tak żeby mnie torturować - Przycisnal swoją męskość do mojej kobiecości. - Przyznaj
Nieprzyzwoity jęk uciekł mi z ust 
Ugryzlam go w ramie kiedy się o mnie ocierał. Jego dlon złapała mnie za piers a palce scisnely naprężony sutek przez ubranie. 
- Te cycuszki mnie wykończą, sprawiasz ze bez przerwy jestem twardy. Nie mogę przestać o tobie myśleć. Bella 
Owinelam jedna nogę wokół niego i bezwstydnie ujezdzalam go przez ubranie. 
Zaklął 
- Spojrz na mnie - Wysapal 
Podnosiłam na niego wzrok i wtedy zauważyłam mężczyznę wpatrujacego się w nas z mola jakieś 30 metrów dalej. Oprócz jego nie było tutaj nikogo. W ogóle plaża była zamknięta wiec zupełnie pusto powinno tutaj być 
- Kurwa. Justin ktoś nas obserwuje - Zacisnelam dlon na materiale jego koszulki 
Nie przestal i ja się nie opieralam.  
Spojrzal przez ramie 
- Niech się gapi, stamtąd i tak niewiele zobaczy. 
Coś perwersyjnego sprawiło ze podnieciłam się jeszcze bardziej. Moje spodenki były zupełnie przemoczone, a kiedy Justin uderzyl kutasem moją lechtaczke głową uderzyłam w siatkę i głośno krzyknęłam.  Orgazm przechodził przezemnie skurczami. 
Mocno się go trzymałam kiedy wpatrywał się w moje oczy i z moim imieniem na ustach doszedł.