niedziela, 25 października 2015

Rozdział 18

 


-Wstyd, wstyd, wstyd...


Oglądałam widoki, trzymając się na samym końcu naszej grupy, co jakiś czas robiłam zdjęcia lub zatrzymywałam się żeby lepiej się czemuś przyjrzeć.
-Bella nie oddalaj się od grupy - Zostałam upomniana po raz nie wiem który
-Nie mam zamiaru - Westchnęłam
Dreptałam powoli żeby nie przewrócić się o żaden z wystających kamieni, a nie było ich tu mało.
-Wiesz że będziemy wracali tym samym mostem, a Justin ci już nie pomoże - Jakaś dziewczyna pojawiła się obok mnie i syknęła mi do ucha
-Ee...o co ci chodzi? - Zmarszczyłam brwi
-Robisz wszystko żeby mieć go przy sobie a on cie nawet nie lubi kretynko. Wyraźnie ci to dzisiaj powiedział, a ty nadal myślisz że masz jakieś szanse?
-Słucham?! - Zamrugałam z niedowierzaniem
-Odpieprz się od niego, nigdy cię nie polubi, nigdy nie będziecie dobrymi znajomymi a co dopiero kimś więcej!
-Ty jesteś chora - Postukałam palcem po czole
O czym ona w ogóle mówi, ja i Bieber?!
Och błagam. Mogła wpaść na coś lepszego
-Uważaj sobie na słowa bo jeszcze bardziej narobisz sobie kłopotów suko
-Wiesz co? - Zatrzymałam się i spojrzałam na nią -Spierdalaj - Syknęłam jej twarz
-Ty szmato! - Jej dłoń uderzyła nie aż tak mocno w mój policzek.
Ale jednak...
Spojrzałam na nią z niedowierzaniem i ułożyłam dłoń na policzku. Pokręciłam głową i odeszłam bez słowa.
Dlaczego ja mam ciągle jakieś problemy. Dlaczego wszyscy się mnie czepiają?!
Nic nie robię. Źle
Robię coś. Też źle
Spuściłam głowę i ruszyłam za resztą, całe szczęście wszyscy byli zajęci sobą i nikt nie zwracał na mnie uwagi.
-A co ty tak z tyłu? - Jazzy podeszła do mnie
-A tak jakoś - Wzruszyłam ramionami
-Co się stało? - Och ona wie wszystko
-Nic co powinno cię martwić - Uśmiechnęłam się
-Bella powiedz mi proszę
Przymknęłam powieki i przygryzłam wnętrze policzka
-Dziewczyny ciągle czepiają się mnie że ja coś z twoim bratem - Przeczesałam ze zdenerwowania swoje włosy
-Och. A ty coś z moim bratem? - Poruszyła brwiami
-Nie. Oczywiście że nie, dlatego nie wiem jaki one mają problem
-Te dziewczyny są takie głupie. Myślą że jak będą takimi pustymi laskami, to będą miały każdego chłopaka, a chłopcy nie lubią takich dziewczyn.
-Nie wiem, ale ja i twój brat? -Parsknęłam
-Nigdy nie mów nigdy - Szturchnęła mnie biodrem
-Agh
-Dobra, dobra - Spojrzałam na nią, wyglądała jakby coś ją dręczyło
-A teraz ty powiedz co się dzieje
-Co ma się dziać?
-No nie wiem ty mi powiedz
-Nic się nie dzieje
-Jazz
-Bella
-Ty mnie możesz cisnąć, ale ja ciebie nie? Widzę że coś cię gnębi
-No bo chodzi o to, o Justina i Ciebie, bo, ty... Bardzo go nienawidzisz?
-Um - Co ma na celu odpowiedzenie na to? -Trochę bardzo
-Ok - Widziałam jak przygryza wnętrze policzka
-A teraz gadaj co to ma do rzeczy?
-To będzie miało jakiś wpływ na nas?
-Huh? - Zamrugałam
-No wiesz jesteś świetną koleżanką- Wzruszyła nieśmiało ramionami
-Przecież mówiłam ci że nie ważne co będzie działo się pomiędzy mną a twoim bratem, nie będzie to miało wpływu na mnie i na ciebie
Uśmiechnęła się lekko. Zatrzymałam się i ją przytuliłam
-Naprawdę - Pogładziłam jej włosy
-Dziękuję - Mocno mnie objęła
-Nie ma za co
-Jest
Zaśmiałam się, objęłam ją ramieniem
-Gdzie Ana i Carla? - Zapytałam
-Gdzieś na początku grupy
-Ach.
~*~
-Jest okej idź będę za tobą, a dziewczyny przed.-Kiwnęłam głową, stanęłam na moście i złapałam mocno poręcz z obu stron. Wciągnęłam mocno powietrze i zrobiłam pierwszy krok
-Dobrze -Dłonie Biebera na tali trochę mnie uspokoiły -Nie ma się czego bać. Świetnie sobie radzisz.
Nie wiem dlaczego to robił przecież jego obowiązkiem było przeprowadzenie mnie tylko w jedną stronę. Jednak byłam mu wdzięczna, naprawdę przy nim aż tak się nie bałam, nie mam pojęcia dlaczego tak było.
Podniosłam wzrok i niepewnie rozejrzałam się dookoła. Przełknęłam ślinę, widok naprawdę był niesamowity.
Delikatne ruchy dłoni na moich biodrach wybudziły mnie z zachwytu, zauważyłam że stoję w miejscu
-Wszystko okej?
-Tak. To piękne - Uśmiechnęłam się  lekko
-Mhm - Kiwnął głową
Odwróciłam głowę i powoli ruszyłam dalej.
Puściła poręcz i zagryzłam wnętrze policzka
-Szalona - Bieber zaczął się cicho śmiać
-Bujaj się - Burknęłam
-Jesteś pewna? - Zapytał rozbawiony
Spojrzałam w dół, rozstawił nogi tak że jakby poruszył się na boki to most by się poruszył.
-Nie - Spanikowana złapałam jego dłonie które teraz splecione były na moim brzuchu.
Śmiał się cicho
-Spokojnie. Możesz iść dalej - Mocniej mnie objął
Robiłam małe kroczki do przodu wciąż trzymając kurczowo jego dłonie.
-Myślisz, że jakbyśmy teraz spadli to od razu byśmy się roztrzaskali, czy byśmy się jeszcze męczyli? - Zapytałam nagle
Jego klatka piersiowa zawirowała przy moich plecach
-Nie wierzę że o to zapytałaś - Byłam pewna że kręci głową z niedowierzaniem
-Jestem ciekawa
-Lepiej tak nie mów bo serio spadniemy
-Ewentualnie ja polece pierwsza a ty upadniesz na mnie i ty się jakoś pozbierasz a ja zginę
-Albo na odwrót
-Albo na odwrót - Powtórzyłam cicho
W ogóle czemu ja o tym myślę?!
Matko zaraz zwariuje chcę do domu.
Zamknęłam oczy kiedy wokół wszystko zawirowało. Tak nagle, a było ok
-Co jest? - Zapytał zaniepokojony
-Słabo mi - Spuściłam głowę
Odwrócił mnie przodem do siebie i złapał moją twarz
-Patrz na mnie. - Szepnął -Hej, otwórz oczka
Awww to powiedział Justin Bieber?
Uchyliłam niepewnie jedno
-A teraz drugie
Zrobiłam to i popatrzyłam na niego
-Świetnie. Tak dobrze ci szło. Co się nagle stało? - Jego kciuki głaskały moje policzki
-Nie wiem - Mruknęłam zawstydzona
-Nie myśl już o tym okej? - Patrzył prosto w moje oczy
Pokiwałam wolno głową. W tym samym czasie most zakołysał się i zafalował niebezpiecznie. Z przerażeniem złapałam jego ramiona.
Spojrzał przez moje ramię
-C...co to by...było? - Wyjąkałam
-Jakaś idiotka - Warknął
Odwróciłam głowę i zobaczyłam że z jakieś 5 metrów przed nami stoi ta dziewczyna która mnie dzisiaj uderzyła.
-Och - Szepnęłam do siebie
-Znasz ją? - Zapytał
-Kojarzę - Mruknęłam
-Aha - Patrzył na mnie podejrzenie
Most znów się zakołysał, a mi aż kolana się ugięły
-Wow, trzymaj się - Przycisnął mnie do siebie -Masz jakiś problem ze sobą?! -Krzyknął
-To do mnie? - Szepnęłam przy jego koszulce
-Nie - Głaskał w uspokajającym geście moje plecy - To do tej dziwnej typiary,  może ma ADHD i tak skacze,  czy coś. 
Zaśmiałam się cicho na co mi zawtórował.
-Już jest w porządku?
-A nie zrobi tego po raz kolejny?
-Nie, nauczyciele już ją zabrali. 
-Okej
-Chodź.  Już nie daleko
Odsunęłam się trochę od niego i odwróciłam tak,  że znów stałam do niego plecami. 
~*~
O 20.00 wszyscy mieliśmy być przed ośrodkiem więc wyszłyśmy z dziewczynami jakieś 5 minut wcześniej zastanawiając się o co chodzi.
Ubrana byłam w taki zestaw,  a wokół bioder przewiązaną miałam czarną bluzę. Tak na wszelki wypadek.
-Co oni znowu wymyślili -  Burknęła Jazzy
-Może znów wycieczka do lasu -  Westchnęła Carla
-Wydaje mi się że drugi raz by nas tam nie zabrali -  Przypomniałam sobie sytuację jaka miała miejsce kilka dni temu.
Do tej pory mam ślady na plecach,  po tym jak Bieberowi coś odwaliło i pchnął mnie na drzewo. 
Ana potknęła się kiedy przechodziłyśmy przez próg i w ostatnim momencie wszystkie trzy złapałyśmy ją,  kiedy jej twarz była kilka centymetrów nad betonem. 
-Matko Ana -  Odetchnęłam z ulgą kiedy stanęła na równych nogach
-Matko - Zaczęła się głośno śmiać -Przepraszam - Pisnęła -Widział to ktoś? - Dalej śmiała się i zakryła dłonią usta
-Kilka osób - Jazzy też zaczęła się chichrać
-Ty ofermo - Carla pokręciła głową rozbawiona -Twój ukochany Scoot to widział - Zaśmiała się głośniej
-Co? - Oj Ana nie była już taka wesoła
-No popatrz stoi tam - Kiwnęła dyskretnie głową w stronę chłopaków
-Nie, nie, nie, nie, nie - Ana powtarzała, spuściła głowę i szybko poszła w stronę ławek
-Oj Ana, nie przejmuj się - Zachichotałam cicho
-Zawsze sobie siary narobię
-Oj tam, każdemu mogło się zdarzyć - Jazzy poklepała ją po plecach
-Idźcie w tamtą stronę za ośrodek - Pan od wf powiedział do nas -Rozpalimy ognisko
-No i wszystko jasne - Mruknęłam do siebie
Wolnym krokiem szyłyśmy gdzieś pomiędzy kilkoma osobami. Nie było jeszcze wszystkich
-Zacznę go chyba unikać - Ana wygięła usta
-Ja będę unikać Pana od wf,  ty Scoota i już będzie nam raźniej - Jazzy wyszczerzyła zęby
-Myślę że nie pomagasz - Poklepała Jazzy po ramieniu z lekkim uśmiechem
-Tak właśnie myślałam - Zacisnęła usta w cienką linię i odsunęła się trochę
Wszystkie byłyśmy pozbawione, ale każda próbowała to ukryć. Na darmo jednak bo po chwili nie wytrzymałyśmy i buchnęłyśmy gromkim śmiechem.
~*~
Wpatrywałam się totalnie odłączona od rzeczywistości w płomienie, które ogrzewały moje ciało.
Do moich uszu docierało tylko echo rozmów i śmiechów wszystkich wokoło.
Podniosłam spod nóg patyk i zaczęłam nim  kreślić jakieś wzięli na ziemi
-Zaśpiewajmy coś - Pani klasnęła w dłonie
Kilka osób za wiwatowało a inni całkowicie się zamknęli, w tym np ja.
-Okej więc - Pan klasnął w dłonie -Znacie Love life?
Ja znałam, ale talentu do śpiewu nie mam więc nawet się nie odzywam.
-Myślę że każdy to kojarzy więc zacznę
I zaczął, i nawet całkiem dobrze mu szło
Uniosłam wzrok bo naprawdę pozytywnym zaskoczeniem było, gdy wszyscy zaczęli śpiewać refren. Uśmiechnęłam się i cicho zanuciłam pod nosem.
Jazzy piała obok mnie, wcale nie ukrywając że fałszuje, myślę że zdawała sobie z tego sprawę bo szturchnęła mnie w bok i zaczęła piać głośniej.
Odchyliłam głowę do tyłu i zaczęłam się śmiać.
-No dalej - Znów mnie szturchnęła -Chyba nie śpiewam tak źle.
Pokręciłam pozbawiona głową i zaczęłam fałszować razem z nią.
Wszyscy chłopcy  pozakładali sobie nawzajem ręce na karku i zaczęli się kołysać na boki. W momencie kiedy było 'lalalala...' dosłownie darli się do księżyca.
Ku mojemu zdziwieniu nawet Bieber kołysał się z innymi chłopakami i śmiejąca się śpiewał, albo poruszał ustami.
To był naprawdę dobry widok. Wszyscy byli zjednoczeni, chłopcy się kołysali, a my złapałyśmy się za dłonie, uniosłyśmy je w górę i dołączyłyśmy do nich.
Oczywiście jak to w moim życiu bywa, prawie każda piękna chwila musi zostać przerwana czymś, niekoniecznie miłym.
W tym przypadku było jeszcze gorzej.
Kiedy skończyliśmy śpiewać wokół nas pojawiło się dość dużo ludzi.
-Możemy się dołączyć? - Zapytał mężczyzna
-Jasne - Odpowiedzieli nasi nauczyciele
Obserwowałam jak nasze koło się powiększa więc przysunęłam się bardziej do Jazzy.
Zacisnęłam dłonie na materiale spodni i opuściłam na nie wzrok.
Dopiero kiedy ktoś obok mnie mocno uderzył w mój bok spojrzałam do góry.
Zamarłam
Obok mnie z szerokim uśmiechem siedział chłopak który tamtej nocy w lesie chciał robić ze mną rzeczy których ja w żadnym wypadku nie chciałam.
Moje przerażenie wzrosło kiedy mrugnął do mnie, a jego dłoń musnęła moje kolano.
Zerwałam się z siedzenia przez co prawie wszystkie oczy skupiły się na mojej osobie.
-Co się stało? - Zapytała jedna z moich nauczycielek
-Ja... - Z zakłopotaniem spuściłam głowę -Źle się poczułam. Mogłabym wrócić do pokoju?
-Tak, ale niech ktoś idzie z Tobą
Jak na zawołanie przy moim boku pojawia się Lucas
-Ja ją zaprowadzę - Mówi i obejmuje mnie w pasie
-Potrzebuje medycznej pomocy? Coś Cię boli? - Pyta pan od wf
-Jest w porządku. Myślę że to zmęczenie -
-Jak tylko gorzej się poczujesz od razu Lucas masz nas o tym powiadomić
-Jasne - Powiedział
Ruszyłam już przed siebie nie czekając na niego. Odetchnęłam głęboko i wsadziłam dłonie w kieszenie.
-Powiesz mi co się dzieje? - Lucas nagle znalazł się obok mnie
Posłałam mu smutne spojrzenie kiedy jego ręką owinęła się wokół mojego pasa.
Oparłam głowę o jego ramię
-Ten chłopak który dzisiaj koło mnie usiadł -  Zaczęłam mówić dopiero kiedy zbliżaliśmy się do ośrodka -Jak była dyskoteka, ja wyszłam się przewietrzyć i on ze swoimi kolegami złapali mnie. On chciał mnie...
-Nie zrobił tego... - Warknął i mocniej mnie ścisnął kiedy przeszliśmy przez próg
-Nie, ktoś wszedł do lasu i najprawdopodobniej był to Nick
Przytulił mnie mocno do siebie i pocałował w czubek głowy.
Zaprowadził mnie do pokoju i został tam ze mną aż do powrotu wszystkich.
Dziewczyny przyszły po mnie żebym szła z nimi do pokoju Biebera i reszty bo wszyscy tam siedzą, ale znalazłam wymówkę że jeszcze trochę źle się czuje i wolę zostać sama w pokoju. Zgodziły się i zostawiły mnie samą.
W wolnym czasie poszłam się umyć i ubrałam się w krótkie spodenki i koszulkę na ramiączkach, oczywiście pod spodem obowiązkowo bielizna.
~*~

Leżałam na łóżku. W pokoju jak i na korytarzu panuje spokój. Jedyny dźwięk to chwilowe wybuchy śmiechu, jak mniemam z pokoju w którym znajduje się połowa ośrodka. Nie jest to jednak na tyle głośne że nauczyciele mieli by to usłyszeć, tak sądzę...
Księżyc oświeca mi pokój więc nie jest całkowicie ciemno.
  Kołdrę mam tylko na stopach, bo tak jest idealnie, nie za zimno, nie za gorąco. Chociaż tutaj zimno nam nie grozi, jest dobrze, no może nawet odrobinę za gorąco.
Wyciągami stopy spod kołdry i kładę je na niej. Mimo wysokiej temperatury moje stopy ukryte są w stopkach, ale to już takie przyzwyczajenie, po prostu bez nich czuje się nie komfortowo.
Myślę o tym że w najbliższym czasie  powinnam zadzwonić do Rona i w sumie teraz jest chyba najbardziej odpowiednia pora, bo u nich jest dzień. Nie mam jednak pewności że jest on w naszym kraju, możliwe że gdzieś wyjechali razem ze swoim gangiem, no ale nie dowiem się jak nie sprawdzę.
Już jestem zdecydowana sięgnąć po telefon kiedy drzwi pokoju otwierają się a w środku pojawia się postać Biebera oświetlona przyciemnioną strugą światła z jakiegoś pokoju, lub z lampki na końcu korytarza.
Nie mówiąc nic, zamyka za sobą drzwi i wskakuje do mojego łóżka przez co jestem właśnie wciskana w materac
-Co Ty myślisz że robisz Bieber? - Warczę
-Leże? - Odpowiada tak jakbym zadała najgłupsze pytanie pod słońcem
-I akurat z pośród czterech łóżek w którym aż trzy są wolne, wybrałeś właśnie te które jest już zajęte przez moją osobę? - Ironia aż kipi z moich ust
-Tak mi się wydaje? - Mówi niepewnie
Przez chwilę zastanawiam się czy on przypadkiem nie jest pijany, ale nie czuje od niego żadnego alkoholu   -Mi się wydaje, że jest mi za ciężko - Burczę
-No cóż - Wpycha głowę w zgięcie mojej szyji -Bywa - Mruczy
-Idź do któregoś z wolnych łóżek, skoro już musisz tu przebywać  - Spycham go z siebie
Dopiero kiedy jego ciało jest obok mnie, łapie normalny oddech i cieszę się lekkością.
-A co to - Kręci głową przy mojej. Odsuwa się kawałek i sięga ręką pod moją głowę po czym brutalnie zabiera mi mojego ukochanego jaśka, którego przywiozłam tutaj ze sobą -Jaka milutaka - Wciska głowę w moją podusię a ja marszczę czoło nie wiedząc jak na to zareagować.
-Oddawaj - Mówię w końcu i próbuje zabrać co moje, ale uniemożliwia mi to
-Nie oddam, więc masz dwa  wyjścia, myślę że wiesz jakie. - Od razu przychodzi mi do głowy odsunięcie się i danie mu tej satysfakcji.
Po chwili jednak uświadamiam sobie że to Bieber a ja nie będę sprawiała mu przyjemności. Nie wiem co miał na myśli mówiąc że są dwa  wyjścia, skoro żadne z nich to uległość.
Znam za to sposób żeby jednak oddał mi mięciutką poduszeczkę.
Zbliżam się i wtulam twarz tak blisko jego, że jego oddech łaskocze moj policzek.
Nie doczekuje się jednak żadnej reakcji.
Halo! Właśnie granica została przekroczona! Możesz się odsunąć?!
Myśli wybuchają w mojej głowie ale on nadal jest tą całą oazą spokoju.
Co z nim nie tak?
  Odsuwamsię od niego i kładę sztywno na plecach.
-Właściwie to dlaczego tutaj przyszedłeś? - Spojrzałam na niego
Otworzył oczy i popatrzył na mnie
-Bo u mnie nie ma możliwości spokojnie poleżeć
Przygryzłam wnętrze policzka
-Ale... - Zawahałam się -Dlaczego akurat ten pokój? - Szepnęłam
Westchnął i przekręcił się na plecy.
-Nie wiem - Mruknął -Tak wyszło
Wpatrywał się w sufit
-Nie wolałeś zostać z nimi? - Przekręciłam się na bok i patrzyłam jak jego wargi poruszają się w odpowiedzi
-Nie
Patrzyłam jak jego długie rzęsy opadają na policzki i drgają delikatnie.
Wysunął z ust koniuszek języka i przesunął nim delikatnie i wolno po wargach przez co zalśniły lekko od wilgoci. Nie chętnie oderwałam od nich wzrok i przeniosłam go na jego idealny nosek, mocno zarysowane kości policzkowe, ciemne brwi i te długie rzęsy. Poruszyły się kiedy otworzył oczy i po raz kolejny popatrzył na sufit.
Przysunęłam się do niego tak że moje ciało przylegało do jego boku. Wciągnęłam dolną wargę do środka i mocno zacisnęłam na niej zęby.
Wypuściłam powietrze zatrzymane w płucach, zamknęłam oczy i przycisnęłam mocno usta do jego policzka.
Byłam zawstydzona. Naprawdę, bardzo zawstydzona. Chciałam to zrobić już  wcześniej, ale nie miałam odwagi. Byłam mu naprawdę wdzięczna za to ile razy pomógł mi na tej wycieczce.
Nie wiem ile trzymałam usta przy jego ciepłym policzku, ale nie krótko. W końcu odsunęłam je od niego, a czoło oparłam o jego skroń. Mój płytki oddech uderzał o wilgotne jeszcze miejsce na jego twarzy, a oczy w dalszym ciągu pozostawały zamknięte.
-Dziękuje - Szepnęłam -Za wszystko co tutaj dla mnie zrobiłeś - Musnęłam tym razem delikatnie, miejsce które pocałowałam wcześniej i westchnęłam.
Było mi głupio nawet się poruszyć, odsunąć choćby na tyle żeby już nie musiał się ze mną dotykać.
Otworzyłam oczy i zagryzłam wnętrze policzka kiedy zaczął się przekręcać.
Co mam zrobić?
Chce stąd zniknąć...
Albo nie...
Chce zostać, tak jest w porządku...
Nie lubię go, ale niech zostanie...
...niech zostanie...
Zadrżałam kiedy jego dłoń dotknęła mojego policzka, uchyliłam lekko usta żeby złapać oddech bo zapomniałam że przez nos też można oddychać...
Odgarnął palcami kosmyki włosów i schował mi je za ucho.
Patrzył mi prosto w oczy i to było tak cholernie krępujące że dosłownie płonęłam zawstydzona.
-Tylko za to tutaj? - Uśmiechnął się rozbawiony
Uderzyłam go lekko w ramię i położyłam się na plecach. Teraz mogłam złapać normalny oddech.
Zaśmiałam się cicho bo zrozumiałam że to był jego sposób na przerwanie tego napięcia.
-Wiem że chcesz powiedzieć 'Och Justin dziękuje Ci za to że istniejesz, pragnę Cie' - Śmiał się cicho
-Nie pragnę Cię! - Krzyknęłam rozbawiona
-Jasne - Uniósł się i przełożył przeze mnie nogę
Patrzyłam rozbawiona jak klęka i podciąga spodenki w kroku, powoli usiadł mi na biodrach i poprawił sobie koszulkę
-Co Ty robisz? - Zmarszczyłam brwi
-Siadam? - Podparł się na dłoniach, które ulokował po bokach mojej głowy.
Grzywka opadła mu lekko na oczy, wyciągnęłam dłoń żeby ją odgarnąć, ale jego dłoń mi to uniemożliwiła. Złapał mój nadgarstek gdy moje palce były już na wysokości jego czoła.
-Nie wolno - Pokręcił głową
Złapał drugą moją rękę, skrzyżował mi nadgarstki i przycisnął do poduszki nad moją głową.
-No weź - Chciałam wyszarpnąć się z jego uścisku ale nie udało mi się to.
Wydęłam usta i zmierzyłam go wzrokiem. Biała koszulka na ramiączkach opinała jego umięśnioną klatkę, było mu trochę widać brzuszek przez to jak materiał podwinął się do góry, a silne ramiona napięły się kiedy chwycił moje ręce.
Spojrzałam wyzywająco w jego oczy i zamrugałam kilka razy
-Wiem że chcesz bym ich dotknęła -Zacmokałam
Pokręcił głową, pochylił się nie opuszczając wzroku z moich oczu, jego dłonie zacisnęły się na moich nadgarstkach, a  głowa zniżyła do mojego ucha. Musną je ustami przez co jego oddech owiał wrażliwe miejsce, a ja wypuściłam drżący oddech.
Uniósł lekko twarz i jego wargi dotknęły moich ust.
Mruknęłam z zachwytu kiedy jego język przejechał po złączeniu moich warg więc od razu je uchyliłam, a on wpełzł do środka.
Chociaż go nie lubię, to za każdym razem kiedy mnie całuje rozpływam się, przez moje ciało przebiegają miliony dreszczy i uwielbiam to błogie uczucie. Wiem że nie powinnam się tak czuć, ale tak bardzo potrzebowałam bliskości że w tym momencie mogłabym zostać w jego ramionach na zawsze.
Cholera co jest ze mną nie tak?!
Całował mnie tak jakby nie robił tego od wieków i jedyne o czym marzył przez cały ten czas to właśnie to.
Dłonie naciskały się i luzowały na moich nadgarstkach, ale gdy znów chciałam je wyrwać warknął cicho pod nosem i mocno wgniótł je w poduszkę.
Wygięłam się w mały łuk gdy odsunął się ode mnie.
Chciałam jeszcze.
Dlaczego już przystał?
Zrobiło mi się smutno.
Jednak mój smutek nie trwał długo. Kiedy zobaczyłam jego spojrzenie, dzikie spojrzenie, wiedziałam że to nie koniec.
Jego jabłko Adama poruszyło się gdy przełknął ślinę i możecie mi wierzyć że to było tak cholernie seksowne, aż miałam ochotę go tam polizać.
Patrzył na mnie z  góry, gdy spragniona łapałam powietrze. Moja klatka piersiowa poruszała się w niespokojnym tempie tak jak jego.
Uchylił usta jakby chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował. Zagryzł wargę, wyglądał tak ponętnie, chciałam żeby znów mnie pocałował.
Bardzo chciałam.
Przygryzłam wnętrze policzka i zamrugałam zawstydzona.
Odchyliłam głowę i spojrzałam na jego rękę, na napięty nadgarstek...
Jego gorące usta dotknęły mojej szyi
Jęknęłam cicho i uniosłam lekko biodra.
To nie było specjalnie!
Taki odruch
Sapnął mi do ucha.
Wsunął jedną dłoń pod moją koszulkę i ułożył ją na wcięciu w talii, a drugą podparł się obok mojej głowy.
Na początku w ogóle się nie zorientowałam że mnie puścił i moje ręce wciąż skrzyżowane w nadgarstkach leżały nad moją głową.
Rozplątałam dłonie i ułożyłam je na jego  ramionach. Lubiłam jego napięte bicepsy, gładziłam je delikatnie, bałam się że gdy mocniej go dotknę lub przejadę po jego skórze paznokciami to zranię go, był taki delikatny w dotyku aż mu tego zazdrościłam.
Znów uniosłam biodra, tym razem jednak był to umyślny ruch, chciałam go poczuć. Poczułam. Bardzo poczułam. Zrobiło mi się gorąco na myśl o tym że to właśnie ja tak na niego działałam.
Chyba że wyobrażał sobie inną.
Przestałam go całować więc jego usta też przestały się poruszać. Odsunął się i popatrzył na mnie.
Przełknęłam ślinę i położyłam głowę na poduszce również mu się przyglądając. Moje dłonie zjechały niżej aż owinęłam palce wokół jego nadgarstków.
-Z...zrobiłem coś nie tak? - Uniósł jedną dłoń, złapał moją i lekko pocałował wierzch
Pokręciłam głową
-Po prostu myślałam o tym - Zarumieniłam się -Ja..eee..a z resztą nie ważne
-Ważne - Przejechał palcami po moim policzku
Kurde dlaczego ją zawsze muszę zepsuć chwilę ?!
-To nie istotne - Uniosłam dłonie i jedną położyłam na jego karku, a drugą w końcu mogłam wsunąć w jego włosy. Przyciągnęłam jego twarz do swojej i znów pocałowałam.
Masowałam skórę jego głowy i ciągnęłam lekko za króciutkie włoski przy karku.
  Przycisnął do mnie  mocno biodra, przez co jęknęłam i zsunęłam dłoń niżej aż wbiłam paznokcie w jego pośladek.
-Na pewno?
-Na pewno.
Szeptaliśmy.
Schowałam dłonie pod jego koszulką kiedy całował moją szyję i zjeżdżał coraz niżej.
Wiem że to co robiliśmy było szalone, ale tak bardzo mi się podobało i było tak strasznie przyjemnie.
Myślę że właśnie teraz Bieber obudził we mnie wszystkie te seksualne emocje, które narastały we mnie każdego dnia gdy spotykałam jakiegoś przystojnego chłopaka i marzyłam sobie o nim. Od czasu mojego pierwszego razu nie miałam żadnych seksualnych przygód bo nie jestem z tych co za każdym razem gdy nachodzi je ochota...biegną do przypadkowego faceta.
Ale cholera!
Co ja teraz zrobię?!
Nie lubię go, a tak bardzo nie chce by przestawał.
Chce żeby wszystko porządnie skończył.
Jestem na pieprzonej wycieczce i chce robić niegrzeczne rzeczy z chłopakiem którego nie cierpię!
Czy ktoś mi w końcu powie co jest ze mną nie tak?
  Uniósł się nade mną i patrząc mi w oczy, zaczął się o mnie ocierać.
Och mój słodki ... - Przymknęłam z przyjemności oczy i zacisnęłam w pięści materiał jego spodenek.
Jego oddech stawał się coraz płytszy tak jak  mój.
Wykonał taki ruch biodrami że prawie krzyknęłam, ale powstrzymałam się bo w tym samym momencie drzwi otworzyły się gwałtownie.
Nasze głowy automatycznie okręciły się w tamtym kierunku. Zmarszczyłam brwi widząc w przejściu dziewczynę która mnie uderzyła.
-Przyszłam po Ciebie Justin - Warknęła
Na jej twarzy malowała się wściekłość
-Co? - Zmarszczył czoło
-Przyszłam po Ciebie - Powtórzyła
-Jaja sobie robisz? - Parsknął
-Nie - Zaśmiała się
-Kim Ty w ogóle jesteś?
-Ros - Uśmiechnęła się szeroko
Weszła do środka i wyciągnęła do Justina dłoń 
Otworzyłam usta w niedowierzaniu.
Czy ona naprawdę jest taka głupia i nie wie że to nie najlepszy moment na takiego typu sprawy?
-Słuchaj ROS - Był zły -Ty...Ja...Czy... - Wspierając się już na jednej  ręce, drugą zacisną u nasady nosa. Wyglądał na wściekłego.
Zaczęłam lekko masować jego uda.
-Czy Ty sobie żartujesz ? - Wychrypiał w końcu i znów na nią spojrzał
-Nie? - Zmarszczyła brwi - 
Pomyślałam że chcesz może do nas dołączyć bo chyba nie chciałeś się pieprzyć się z tym czymś, nie lubisz jej nawet - Wskazała na mnie a później uśmiechnęła się i owinęła wokół palca włosy.
Moje dłonie się zatrzymały a oddech ugrzązł w gardle. Coś zabolało mnie w środku.
Dlaczego wszyscy uważają że jestem nikim? Co ja im takiego zrobiłam że mają mnie za nic nie warte gówno?!
Uciekłam wzrokiem w drugi koniec pokoju, tam gdzie było okno.
-Wyjdź - Warknął wskazując jej drzwi -I radze Ci, nigdy więcej nie wchodź mi w drogę.
-Ale..
-Wynocha!
Wzdrygnęłam się kiedy krzyknął,  zacisnęłam usta i w tym samym czasie drzwi trzasnęły, a ja znów lekko się zatrzęsłam.
Spojrzałam nie pewnie na niego.
-Przepraszam - Westchnął
-Za co? - Mruknęłam cicho
-Za nią
-To nie twoja wina - Westchnęłam -Z resztą przyzwyczaiłam się do takiego traktowania - Przekręciłam głowę na bok
Westchnął i szarpnął za swoją grzywkę, spojrzał na nas tam gdzie byliśmy złączeni i zsunął się ze mnie. Ułożył się obok tak jak na początku
-Zaraz przyjdzie tu któryś z opiekunów. - Poprawiłam bluzkę i spodenki
-Czemu? - Też się poprawił
-Bo ona pójdzie i powie jak nas zastała
-Jak w przedszkolu - Westchnął -To znaczy że mam iść?
-Nie wiem - Usiadłam
Zsunęłam z włosów gumkę i nie opuszczając ich, zaczęłam je zbierać bo trochę się rozsypały. Związałam wysoko kitkę i zwinęłam ją w koczka, zsunęłam gumkę z nadgarstka i związałam.
Opuściłam ramiona i przygryzłam wnętrze policzka
-Muszę iść do łazienki - Spuściłam nogi z łóżka i wsunęłam na stopy trampki
-Ja w zasadzie też
Odwróciłam głowę i spojrzałam na niego. Siedział w takiej pozycji jak ja tylko po drugiej stronie i plecami do moich pleców, czoło oparł o dłoń a łokieć na kolanie.
Wstałam i przeszła kilka kroków, zacisnęły uda kiedy poczułam między nimi dyskomfort.
Oblałam się rumieńcem.
  Uniósł głowę i spojrzał na mnie
-W porządku? - Wstał
-Tak. W porządku - Mruknęłam
Bawiłam się palcami i spuściłam na nie wzrok. Moje spojrzenie powędrowało na spodenki Justina
Och...
-A u Ciebie? - Zapytałam zawstydzona i znów zrobiłam się czerwona
Jego dłoń powędrowała do krocza
-Dam radę - Odchrząknął
Pokiwałam.
Obróciłam się i podeszłam do drzwi, złapałam za klamkę, ale nie nacisnęłam na nią, czułam na tali jego dłonie.
Obrócił mnie w swoją stronę i złapał dłonią policzek.
Pochylił się i złożył na moich ustach pocałunek delikatny jak piórko.
Odsunął się i pogłaskał kciukiem mój policzek.
Otworzył drzwi i wskazał że mogę iść.
Tak też zrobiłam, szliśmy obok siebie aż do łazienek, tam się rozdzieliliśmy, on poszedł do męskiej, a ja do damskiej.
Zabrałam z szafeczki papier i zamknęłam się w kabinie, zrobiłam siku i wyszłam. Odłożyłam papier i podeszłam do umywalki. Umyłam dłonie i opłukałam twarz zimną wodą. Temperatura ani trochę nie spadła, wciąż byłam rozpalona.
~*~
Następnego dnia od samego rana zwiedzaliśmy różne rynki i zabytki, a o 19.00 mieliśmy wracać do domu. Że spakowanymi walizkami czekaliśmy na nasz autobus.
Pod tamten drugi ośrodek  podjechało pogotowie, nie na sygnale, ale światła migały między drzewami.
-A co tam się stało?
Nauczyciele zaczęli szeptać między sobą.
Nie słuchałam ich bo nie szczególnie mnie to interesowało.
Myślałam o wczorajszej nocy, wstydziła się teraz nawet spojrzeć w stronę Biebera.
Dziewczyny o nic nie pytają, ale myślę że Jazzy coś podejrzewa bo ciągle na mnie spogląda.
-Wiesz - W końcu stanęła obok mnie
-Wczoraj w nocy pan od wf szukał Ciebie i Justina. Gdzie Wy byliście? - Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej
A już miałam nadzieję ...
-Ja byłam w łazience, spotkałam później pana i z nim rozmawiałam. - Uciekłam wzrokiem gdzieś w bok, żeby tylko nie patrzeć jej w oczy.
-Aha. Kłamiesz - Stwierdziła
Spojrzałam na nią i momentalnie zrobiłam się czerwona jak burak, czułam to.
Otworzyła usta i chciała chyba coś powiedzieć ale on podszedł do nas.
Matko...
Zerknął na mnie i zaczął coś mówić do Jazzy, ale ja nie słyszałam. Jeszcze bardziej czerwona spuściłam wzrok na buty i tam się wpatrywałam.
-Nie jestem pewna czy chce wiedzieć co Wy wczoraj razem robiliście - Powachlowała sobie
Rumieniec nawet na chwilę nie znikał z mojej twarzy, tylko się nasilał.
-Zaraz chyba wylewu dostaniesz, jesteś tak czerwona - Stwierdziła
-To już przestań - Mruknęłam
Później przyjechał autobus, jechaliśmy godziny do lotniska, później znów autobusem do naszego miasteczka.
Tym razem bez przerwy siedziałam z Jazzy i byłam zasypywana milionami pytań. Odpowiedziała tylko na dwa które nie dotyczyły Justina Biebera...
W naszym mieście byliśmy o 23.30 a do domu miałam wrócić z Jazzy i jej bratem...samochodem ich rodziców.
Jak wyjaśniła mi Jazzy, jej tata przyjechał do wujka który mieszka właśnie koło stacji i zostanie u nich na noc więc Justin może zabrać samochód, a na drugi dzień ktoś pojedzie po tatę Jazz.
Kiedy wyszłyśmy z autobusu i zabraliśmy nasze walizki, Jazzy była ledwie przytomna. Stała z głową opartą o moje ramię i chyba zasypiała.
Noc była cieplutka więc nie narzekałam że Justina nie ma już od 20 minut.
W końcu zobaczyłam ciemny samochód i odetchnęłam z ulgą bo w naszą stronę zbliżała się grupka chłopaków.
Justin zatrzymał się obok nas i zabrał nasze walizki żeby wsadzić je do bagażnika.
-Jazzy - Szturchnęłam ją lekko
-Co - Burknęła -Daj mi spać
-Wchodź do samochodu - Justin podszedł i otworzył tylne drzwi.
Jazzy wczołgała się na siedzenia i rozłożyła na wszystkich. Justin zamknął je za nią i otworzył pasażera wskazując mi dłonią żebym weszła.
-Dzięki - Weszła do środka i zapięłam pas.
Pojawił się po chwili obok i ruszył. Patrzyłam jak ze skupieniem prowadzi. Za każdym razem gdy skręcał lub gdy wyrzucał bieg, jego szczęka zaciskała się i wyglądało to naprawdę seksownie.
Jego dłonie mocno trzymały kierownicę i och...te seksowne dłonie...
-Gapisz się - Odezwał się tak nagle że aż podskoczyłam
Kolejny raz tego dnia spaliła buraka i odwróciła się w stronę okna
-Wcale nie - Mruknęłam
-Mhm
Na jego twarzy błąkał się mały uśmieszek
W ciszy przebyliśmy reszte drogi aż zatrzymaliśmy sie na moim podjeździe. Wyszłam z samochodu, Bieber też, podszedł do bagażnika i wyciągnął moją walizkę, przyprowadził ją do mnie i z uśmiechem przekazal mi rączkę
-Trzymaj, napalona dziewczyno - Cwaniacki uśmieszek nie schodził z jego ust
-Napalona? - Parsknęłam cicho 
-Bardzo napalona - Zacmokał 
-Przepraszam bardzo, a czy to mi prawie pękły spodenki z podniecenia? - Zakpiłam 
-Gdybyś miała fujarę na pewno by pękły - Przybliżył się i szepnął mi w twarz 
-Gdybym miała...ekhm...to nie podniecałbyś mnie - Wzruszyłam ramionami 
-Czyli przyznajesz że cię podniecam? - Uśmiechnął sie szeroko 
-No a ja ciebie? - Też się uśmiechnęłam 
-Wcale - Prawie stykaliśmy się nosami 
-Naprawdę? - Przybliżyłam sie maksymalnie 
 Moja dłoń powędrowała do jego krocza i przez luźne spodenki złapałam jego penisa. 
Jego oczy błysnęły a uśmiech zmalał, spojrzał na dół co wykorzystałam i delikatnie musnęłam jego usta w tym samym czasie poruszyłam palcami.  Wypuścił drżący oddech 
-No i co mi teraz powiesz? - Uśmiechnęłam się 
-Nie przestawaj - Jęknął cicho 
Zaśmiałam sie i przestałam, poprawiłam jak gdyby nigdy nic włosy i odchrząknęłam.
Patrzył na mnie z niedowierzaniem 
-Twoja siostra jest w aucie, a do tego, wcale cie nie podniecam - Puściłam mu oczko i weszłam na podwórko