niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział 10




-Więcej adrenaliny...

Usiedliśmy z Lukiem przy jednym ze stolików w barze, nie było tu za wielu ludzi. Większość to jednak faceci już nie tacy młodzi.
-Po co tu przyszliśmy? - Zapytałam
-Muszę załatwić ci najlepszy samochód
-A to legalne?
-To jeden wyścig. Nie musisz sie o nic martwić - Spojrzał na mnie ale po chwili wrócił do gapienia się przed siebie.
Ja co chwilę zerkałam na drzwi, siedziałam tuż przy Luku, dlatego co trochę się wychylałam.
-Spokojnie Bella - Złapał mnie za kolano
Spojrzałam na jego dłoń i zmarszczyłam brwi, nie zdążyłam jednak zaprotestować bo do naszego stolika podeszła kelnerka a my mamy grać mających się ku sobie. Dziewczyna była szatynką, miała długie kręcone włosy, na stopach miała kowbojki, jeansową krótką mini spódniczke i koszule tak jak ja, tylko ona najprawdopodobniej miała stanik który podtrzymywał jej balony, ostatnim elementem jej stroju był kapelusz na głowie.
Spojrzała najpierw na Luka, później na mnie i znowu na Luka. Zapytała coś w innym języku i spojrzała na nas z wyczekiwaniem, wypinając pierś do przodu
-Co chcesz do picia? - Zapytał Luk patrząc na mnie
-Nie wiem - Wzruszyłam ramionami -Ty wybierz
Odwrócił głowę i odezwał się do dziewczyny w jej języku. Z uśmiechem zamrugała i odeszła kołysząc biodrami. Trochę rozbawiła mnie ta sytuacja i jeszcze Luk gapiący się na jej dupe.
-Skąd znasz Hiszpański? - Zapytałam go
-Uczyłem się - Obkręcił głowę w moją stronę i dziwnie się na mnie patrząc oparł ją o skórzane oparcie.
Odwróciłam wzrok skrępowana jego spojrzeniem i zauważyłam te samą kelnerke zbliżającą się w naszą stronę. Postawiła przed nami kieliszki z czymś... I odeszła.
-Co to? - Wzięłam jedno do ręki
-Spróbuj to się przekonasz - Odparł będąc ciągle w tej samej pozycji
Powinnam wziąć łyka czy wypić całe?
A chuj tam...
Przechyliłam całą zawartość kieliszka i wylałam to w siebie. Od razu zasłoniłam dłonią usta i skrzywiłam się czując odruch wymiotny.
Do moich uszu dobiegł śmiech Luka
-Nieźle - Mruknął -To samo zrób z resztą - Czyli jakieś 10
-Chcesz mnie uchlać?
Wzruszył ramionami
-Nie gap się tak - Burknęłam.
Westchnął i spojrzał w stronę drzwi przez które wszedł jakiś koleś z 2 innymi typami.
-Jak coś to nie ty jedziesz w wyścigach - Zdążył szepnąć mi do ucha i pocałował mnie w policzek dla zamydlenia
-Luk zgadza się? - Mężczyzna mówił po angielsku i wystawił dłoń w stronę Luka
-Tak to ja - Wstał i uścisnął jego dłoń
-A ta ślicznotka to... - Wystawił do mnie dłoń
-Bella - Uśmiechnęłam się lekko i uścisnęłam jego ogromną dłoń, pocałował wierzch mojej i puścił
-Myślałem że spotkamy się na osobności - Spojrzał na Luka
-Nie mam przed nią nic do ukrycia - Usiadł co ten facet zrobił zaraz po nim i usadowił się wygodnie naprzeciwko nas. Z już nie takim miłym wyrazem twarzy spojrzał na nas i na stół
-Widzę że impreza zaczęła się beze mnie
-Czy możemy przejść do rzeczy? - Zapytał Luk
-Widzę że bardzo ci się spieszy i jesteś niecierpliwy
-Mam plany na resztę wieczoru i nie chce ich zmieniać - Objął mnie w tali i przyciągnął do siebie
Czułam zakłopotanie
Facet spojrzał na mnie nieufnie
-Wolałbym jednak na osobności - Zaczął perfidnie gapić się w mój dekolt co strasznie krępowało. Wyprostowałam się i położyłam dłoń na udzie Luka
-Pójdę się przewietrzyć - Powiedziałam
Spojrzał na mnie i westchnął
-Nie odchodź zbyt daleko - Posłał mi lekki uśmiech i przepuścił żebym wyszła.
Bez żegnania się z tym oblechem podążyłam do wyjścia z baru. Na dworze było cholernie gorąco więc w sumie to cieszyłam się z mojego skąpego ubioru a patrząc na dziewczyny tutaj, wcale się nie wyróżniałam.
Stanęłam na werandzie i oparłam się o barierkę, przy drodze rósł dość wysoki kaktus co było dla mnie nowością no bo nigdy takiego nie widziałam, ale cóż...to w końcu Meksyk.
Drzwi od jak się nie mylę zaplecza, otworzyły się a z środka wyszła ta kelnerka. Wsadziła w usta papierosa i odpaliła go, stanęła obok mnie i też się oparła, a przecież mogła to zrobić z drugiej strony.
-Fajnego masz faceta - Powiedziała nie patrząc na mnie i wypuściła z ust dym. Więc potrafiła Angielski
-Wiem - Spojrzałam na nią
Parsknęła cicho
-Nie kryjesz tego
-Po co mam to robić?
Zerknęła na mnie a ja się sztucznie uśmiechnęłam
-Uważaj żeby ci go ktoś nie ukradł - Strzepnęła popiół i uniosła wysoko głowę
-O to się martwić nie muszę
-Otwarty związek?
-Nie. Wręcz przeciwnie - Bawiłam się palcami i wpadłam na genialny pomysł -To mój narzeczony - Przekręciłam na palcu serdecznym złoty pierścionek który dostałam od siostry na urodziny.
Spojrzała na mój palec
-Ma gust
-To też wiem - Dalej się uśmiechałam
-Współczuję mu trochę
-Tak. A dlaczego? - Zamrugałam
-Bo świecisz cyckami przed wszystkimi
-Akurat to był jego pomysł
-Nie wierze ci
-Nie szczególnie mnie to interesuje - Uśmiechnęłam się szerzej, a ona zacisnęła szczękę
-Co on w tobie widzi
-Jego zapytaj
-Skąd pewność że cię nie zdradza? - Zakpiła
W tym samym momencie z baru wyszedł koleś który rozmawiał z Lukiem. Wyszczerzył zęby i zbliżył się do nas
-Co łączy cię z tym chłopakiem? - Zapytał mnie
-Jest moim narzeczonym
-A nie masz ochoty na mały skok w bok, chociaż... - Spojrzał w dół na swoje krocze -Nie taki mały - Mrugnął do mnie a mi się zrobiło niedobrze
-Wybacz ale nie - Odsunęłam się bliżej drzwi wejściowych
-Gdybyś jednak zmieniła zdanie - Wyciągnął z kieszeni kartkę z numerem -To mój numer - Wystawił go w moją stronę
-Jestem pewna że w zupełności wystarcza mi to co mam - Z uśmiechem odsunęłam jego dłoń w której ciągle był kawałek papieru.
Patrzył na mnie spod grubych czarnych brwi
-W takim razie... - Odwrócił się i chciał podać kartkę tamtej dziewczynie -A ty znasz mój numer - Zszedł po schodkach -Zadzwoń o 20
Jej twarz zrobiła się bordowa a mięśnie napięły, aż ja to zauważyłam.
Patrzyłam na nią z politowaniem
-Może dlatego że nawet przez sekundę nie spojrzał na ciebie w sposób jaki patrzy na mnie - Odpowiedziałam na jej wcześniejsze pytanie i weszłam do baru.
Odetchnęłam z ulgą kiedy straciłam ją z zasięgu wzroku, zatrzymałam się przy barze gdzie stał kelner i spojrzałam na nasz stolik, kilka kieliszków było pustych. Luk odwrócił się i spojrzał na mnie, zauważyłam z drugiej strony te kelnerke i podeszłam do niej. Buzowała w niej wściekłość
-Jeszcze raz to samo proszę - Powiedziałam milutko i odeszłam w stronę 'mojego narzeczonego'.
Usiadłam naprzeciwko niego, na miejscu tego kolesia wcześniej, patrzył na mnie nieufnym wzrokiem
-Wiesz Luk - Podrapałam się po głowie i nachyliłam lekko nad stołem -Wyszło na to że jesteś moim narzeczonym - Zmarszczył brwi
-Co? - Przybliżył się i nie uszło mojej uwadze że zerknął mi w dekolt, który teraz był jeszcze większy
Na stoliku pojawiły się kolejne kieliszki
-Dziękuje - Uśmiechnęłam się słodko do kelnereczki
-Proszę - Warknęła i wściekła odeszła
-Coś ty jej zrobiła? - Na jego twarzy malowało się rozbawienie
-Między innymi to że zgodziłam się wyjść za ciebie - Wzięłam do ręki kieliszek i wlałam w siebie gorzką ciecz
-Widzę że posmakowało - Też wypił
-Ta
I razem wypiliśmy wszystko do ostatniej kropli. Chyba nie było aż tak mocne bo kontaktowałam i nie chwiałam się na nogach. Ale przez to wszystko zapomniałam spytać o samochód, cóż, w jakimś stopniu ufałam mu.
Luk spojrzał na zegarek, na nadgarstku. Rzucił na blat pieniądze
-Dobra. Czas dołączyć do chłopaków na imprezie - Wstał i podał mi dłoń -Chodź kochanie musimy uczcić nasze zaręczny - Był lekko wcięty tak samo jak ja
-Obowiązkowo - Złapałam go za rękę i wyszliśmy z baru.
-Mam być DJ - Powiedział kiedy szliśmy pustą drogą
-Serio? Z jakiej racji?
-Wszystko da się załatwić - Wsadził dłonie do kieszeni
Kiwnęłam głową i westchnęłam świeżym wieczornym powietrzem.
-Załatwiłeś samochód? - Przerwałam tę niezręczną ciszę
-Wątpisz w to?
-Chciałam się upewnić
-Tak, wszystko będzie gotowe
-Ok
Znów zapanowała niezręczna cisza, ale całe szczęście klub się zbliżał.
-Dasz sobie radę sama?
-Wątpisz w to? - Mrugnęłam do niego
-Chciałem się upewnić - Wzruszył ramionami
-Myślę że będzie ok - Chociaż nie byłam tego taka pewna, nigdy nie bywałam na takich imprezach i nie mam pojęcia co będzie się tam działo.
Przepuścił mnie w drzwiach i weszliśmy do środka, muzyka dudniła tak głośno że nie słyszałam własnych myśli. Podeszliśmy do stolika gdzie siedział Tom z Paulem, przywitali się z Lukiem i zaczęli o czymś gadać a ja oddaliłam się od nich, między innymi dlatego żeby nie widzieli mojego stroju.
Usiadłam przy barze między chłopakami i dziewczynami, barman zbliżył się do mnie
-Co podać?
-Coś mocnego - Uśmiechnęłam się
-Robi się - Szeroko się uśmiechnął i zaczął przygotowywać drinka.
Tak dla jasności, w przeszłości wypiłam góra dwa drinki i nie mam pojęcia co się właśnie ze mną dzieje ale mam ochotę poszaleć.
Patrzyłam na tego barmana, miał śliczne błękitne oczy aż mu błyszczały. Nie mogłam przestać na niego zerkać, były jak magnes.
Podszedł do mnie z kolorowym drinkiem i postawił go przede mną
 -Spróbuj - Uśmiechnął się
Wsadziłam słomkę do ust i pociągnęłam małego łyka, od razu poczułam jak lodowata, gorzka ciecz przepływa przez moje gardło co było bardzo przyjemne przez upał jaki panował na zewnątrz i w środku
-Świetne - Przybliżył się do mnie żeby słyszeć -Jak się nazywa? - Krzyknęłam mu do ucha
-A jak masz na imię? - Też krzyknął do mojego ucha
-Bella - Odpowiedziałam
-No więc już wiesz - Z uśmiechem podszedł do kolesia który go wołał
Patrzyłam na niego w niedowierzaniu. Czy właśnie drink został nazwany specjalnie dla mnie?
Byłam wniebowzięta, znów pociągnęłan łyka tym razem trochę większego. Przy moim boku pojawił się Luk
-Spróbuj - Podsunęłam mu pod nos szklankę zanim zdążył coś powiedzieć
Złapał słomkę w usta i pociągnął
-Dobre - Pokiwał z uznaniem
-A zgodnij jak się nazywa
-Nie mam pojęcia - Odpowiedział rozbawiony
-Bella. Barman nazwał go tak dla mnie - Spojrzał ponad moje ramie na tego barmana, który teraz patrzył na nas
-Nie zapominaj że jesteś moją narzeczoną - Na mojej twarzy pojawił się grymas
-Tutaj też? - Jęknęłam
-Trzeba uważać - Wzruszył ramionami -Mi też nie jest to na rękę - Uderzyłam go w ramię a on się zaśmiał
Wezwał gestem ręki barmana
-Czystą razy pięć
Kiwnął głową i odszedł, po chwili wrócił a Luk prawie jeden za drugim wypił wódkę -Będę tam - Kiwnął głową w stronę podestu na którym stał cały ten sprzęt potrzebny do puszczania muzyki teraz zajmował go jakiś obcy koleś
-Okej - Westchnęłam
Uśmiechnął się i przeciskając się przez tłum poszedł w wyznaczone miejsce.
Obejrzałam się po tłumie tańczących ludzi i zachciało mi się tańczyć chociaż kompletnie tego nie potrafiłam...chyba...nie wiem bo rzadko tańczę.
Muzyka zaczęła się zmieniać a ja z szerokim uśmiechem spojrzałam na skupionego Luka, pierwszy raz widzę jak i słyszę co on potrafi. Paul z Tomem bajerowali jakieś dwie brunetki i tańczyli z nimi.
Dziwnie się czułam kiedy oni byli w pobliżu, nie umiałam rozluźnić się tak jakbym chciała. Podszedł do mnie chłopak, przystojny i czar prysł tak szybko jak nagłe zjawienie się chłopaka. Dlaczego? Bo zapytał mnie coś po Hiszpańsku, zrobiłam smutną minę bo nie miałam pojęcia co do mnie mówi. Luuuk pomocy!!!!
-Zapytał czy zatańczysz - Głos barmana mi pomógł
Przytaknęłam a chłopak szeroko się uśmiechnął i złapał moją dłoń
-Dziękuje - Krzyknęłam do błekitnookiego.
Puścił mi oczko i wrócił do wycierania szklanek.
Mojemu partnerowi chyba nie przeszkadzało że nie potrafię nawet najprostszego słowa, bo już po chwili porwał mnie do tańca. Był świetnym tancerzem i chyba nie przeszkadzało mu to że ja nie jestem w tym najlepsza. Muzyka zwolniła za co w duchu dziekowałam Lukowi, bo zmęczyłam się. Chłopak przyciągnął mnie do siebie gwałtownie tak że nasze twarze dzieliły milimetry. Miał mocno brązowe oczy, czarne włosy i był mulatem. Był bardzo przystojny. Zaczął nosem błądzić po mojej szyi co mnie lekko łaskotało więc musiałam powstrzymywać się przed chichotem.
Zanim się zorientowałam był chyba odbijany i nie było przy mnie przystojniaka tylko starszy facet z włosami do ramion i przydługą brodą. Skrzywiłam się i odsunęłam. Może to niegrzeczne ale przeprosiłam go w moim języku i zwiałam w tłum żeby go zgubić, w końcu gdy nie było go w zasięgu wzroku zobaczyłam schody które prowadziły do Luka. Poprosiłam błekitnookiego o Belle i kiedy z uśmiechem mi go wręczył posłałam mu buziaka.
Stanęłam pod schodami i westchnęłam kiedy nogi mi się zachwiały
-Chyba nie powinnam pić więcej - Mruknęłam sama do siebie i wzięłam mały łyk alkoholu.
Z uśmiechem wdrapałam się po schodach na górę i po chwili stałam koło Luka
-Nowy tancerz się nie spodobał? - Zaśmiał się ściągając słuchawki
-Był.... - Zmarszczyłam czoło -Stary - Wydusiłam a z jego gardła wydobył się śmiech
Przyglądałam się tłumie ludzi i nigdzie nie zauważyłam chłopaków
-Nie ma chłopaków? - Zbliżyłam się do Luka
-Wyszli z tymi panienkami - Złapał moją słomkę i napił się
-Nie powinieneś pić bo jeszcze jakieś ballady zaczniesz puszczać.
Pokręcił głową ze śmiechem i założył słuchawki, zaczął coś przekreć i muzyka była jeszcze lepsza, ja bym tego nigdy nie ogarnęła.
Kawałek przed miejscówką Luka na dole tańczyło pełno dziewczyn które gapił się na górę. Pewnie podniecały się na sam jego widok
-Chcesz spróbować? - Krzyknął mi do ucha
-Co?!
-No dalej - Przesunął mnie tak że stanęłam przed nim
Odstawiłam szklankę na bok a on założył mi na uszy słuchawki, złapał moje dłonie i położył na pokrętłach, nawet nie wiem jak to się nazywa!!!
Zsunął mi jedną słuchawkę
-Przekreć tak jak będzie ci się podobało - Krzyknął mi do ucha i oparł brodę na moim ramieniu
Tak jak kazał powoli przekręcałam i zaczynało podobać mi się to co tworzyłam
###
Po jakiejś godzinie przyszedł inny chłopak żeby zmienić Luka. Poszliśmy więc do baru i zamówiliśmy kilka, może kilkanaście kolejek wódki.
Jak opróżniliśmy kieliszki, wszystko wokół mnie wirowało a nogi odmawiały posłuszeństwa
-Chodź tańczyć - Wybełkotał Luk do mojego ucha
Sam nie najlepiej trzymał się na nogach, a oczy miał zamglone. Odwrócił mnie tyłem do siebie i zaczęliśmy - w środku zajętego sobą tłumu - tańczyć kompletnie nie w rytm muzyki.
Jego dłonie trzymały mnie mocno za biodra, a ja miałam głowę opartą o jego obojczyk, uniesioną do góry z zamkniętymi oczami, przylegałam do niego i położyłam dłoń na jego lewej ponieważ jego prawa dłoń zaczęła wędrówkę po mojej tali. Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie, muzyka stała się wolniejsza i czułam jakbyśmy byli tutaj sami.
Głowa Luka spoczywała na moim ramieniu które teraz było odkryte, mój dekolt się bardziej rozsunął. Usta Luka całowały skórę na mojej szyi, ramieniu, karku, a jego dłoń wolno wsunęła się w dekolt.
Mięśnie w dole brzucha napięły się kiedy objął silną dłonią, moją lewą pierś
-Co robisz - Jęknęłam
-Przyjemność - Przygryzł płatek mojego ucha i zacisnął dłoń
Wygięłam się lekko i złapałam go za nadgarstek
-Nie tutaj - Dobrze że pozostała mi choć odrobina zdrowego rozsądku
Wyciągnął rękę i poprowadził mnie w stronę wyjścia.
Nie wiem jakim cudem ale w dosłownie kilka minut zajęło nam dotarcie do motelu. Luk miał trochę problem z trafieniem kluczem do dziurki, ale jednak w końcu mu się udało i znaleźliśmy się w jego ciepłym pokoju. Zamknął za nami drzwi i przybliżył się do mnie, złapał moją twarz i wpił się w moje usta, w tym samym czasie rozpinając mi koszule do końca.
Wyciągnęłam koszule z jego spodni i zaczęłam ją odpinać w czasie kiedy on całował moją szyję, zsunęłam ją z jego ramion i przyłożyłam usta do jego obojczyka.
Z moją koszulą zrobił to samo co ja z jego i całowaliśmy się nadzy od pasa w górę.
Przeniosłam pocałunki na jego drugi obojczyk i poczułam coś wypukłego, odchyliłam lekko głowę i przejechałam palcami po dość grubej bliźnie ukrytej pod tatuażami, była szeroka od dołu szyi do ramienia.
Luk złapał mój nadgarstek i odciągnął od swojego ciała
-Przestań - Warknął
Odsunęłam się lekko skrępowana
-Co to? - Zapytałam jednak
-Nic co powinno cię interesować - Jego nastrój zmienił się dosłownie w sekundę. Lekko się chwiejąc sięgnęłam szybko po moją koszule i ubrałam na siebie
-Przepraszam - Podeszłam do drzwi -Otwórz - Mruknęłam skrępowana
Spojrzał na mnie i podszedł do szafki po klucz, wziął go i otworzył drzwi zaciskając szczękę położył niepewnie dłoń na klamce i znów na mnie spojrzał. Westchnął, puścił klamke i odszedł w stronę okna. Oparłam czoło o drzwi i przymknęłam oczy, wszystko mi się kołysało. Otworzyłam drzwi i wyszłam, chwiejnym krokiem podeszłam do moich drzwi i wyciągnęłam z kieszeni klucz, nie mogłam trafić do dziurki tak jak Luk poprzednio tyle ze mi zajęło to dłużej. W końcu usiadłam pod drzwiami i ze zrezygnowaniem spuściłam głowę, chciało mi się spać.
Usłyszałam z daleka głośną muzykę więc podniosłam wzrok i spojrzałam przed siebie, piaszczystą drogą jechał samochód, niestety przez mój stan nie dowidziałam co to za samochód, a przez przyciemniane szyby dosłownie nic nie było widać z resztą co się dziwić przecież uniemożliwiła to noc. Samochód przejechał z przeciągiem wiatru a ja się uśmiechnęłam, też bym chciała pojeździć...szkoda że nie mam samochodu.
Kiedy oczy zaczęły mi się zamykać, samochód jechał z powrotem z taką samą prędkością, wstałam i totalnie nieprzytomna szłam w stronę drogi zataczając się na boki.
Samochód zniknął z pola widzenia a ja szłam przed siebie, nie wiem po co to robiłam skoro chciało mi się spać i zamiast kolejnej próby wsadzenia klucza ja leze w nieznane.
Chce do łóżeczka.
Oparłam się o jakieś drzewo i upadłam z wykończenia.
###
Obudziłam się jak zaczynało świtać, moja głowa niemiłosiernie bolała a świat wirował.
Otworzyłam oczy i okazało się że dalej jestem na dworze, całe szczęście że jest wczesny poranek i wszyscy pewnie jeszcze śpią. Podpierając się wstałam i ruszyłam w stronę drogi.
Co za obciach, nachlałam się jak świnia. Już nigdy więcej nie będę piła.
Co ja właściwie wczoraj robiłam?!
Doszłam do motelu i zaczęłam szukać klucza w kieszeniach, nie było go. 
Spojrzałam koło drzwi ale też pusto, złapałam za klamke a drzwi ustąpiły. Odetchnęłam i weszłam do środka
-Gdzie ty byłaś? - Zapytał mnie siedzący na moim łóżku Luk
-Yy...nigdzie - Podeszłam do walizki i wyciągnęłam z niej czyste, normalne ubrania
-Szukałem przez całą noc - Warknął
-Nikt ci nie kazał
-Wiesz co się wczoraj działo? - Wplótł palce we włosy i spojrzał na mnie
-Nachlałam się jak ostatnia idiotka. Nie zamierzam więcej pić
Weszłam do łazienki i zamknęłam za sobą drzwi. Zrzuciłam te kompletnie nie pasujące do mnie ubrania i weszłam pod prysznic, zastanawiało mnie to, dlaczego moja koszula była puszczona wzdłuż ciała i cała zapięta, skoro wyszłam z zawiązaną i prawie całą rozpiętą.
Zmarszczyłam czoło i zaczęłam myć swoje ciało, chłodna woda rozluźniła moje mięśnie co dało mi ukojenie.
Wytarłam się i owinięta ręcznikiem wyszłam z łazienki bo jednak wolałam iść spać niż ubierać się w normalne ubrania. Tyłem do mnie, twarzą do drzwi ciągle siedział Luk, skrępowana ukucnęłam przy walizce i podtrzymując ręcznik wyciągnęłam cieniutkie spodenki, koszulkę na ramiączkach i bieliznę. Szybko wciagnęłam na siebie majtki i na wszelki wypadek odwracając się jeszcze tyłem do pleców chłopaka, zrzuciłam ręcznik i ubrałam stanik, na to wcześniej wybrane ciuchy do tego stopki i odniosłam ręcznik do łazienki. Wdrapałam się na chłodną pościel i położyłam na niej, spojrzałam na wyraz twarzy Luka, wyraźnie się czymś martwił
-Co się wczoraj wydarzyło? - Zapytałam niepewnie
Spuścił głowę i oparł łokcie o kolana, łącząc przed sobą dłonie
-Serio nic nie pamiętasz? - Obkręcił głowę w moją stronę
-Ostatnie co pamiętam to, to, że zaczęliśmy pić w tym klubie i później poszliśmy tańczyć... Nic pozatym
Przez chwilę jeszcze przyglądał się mi ale odwrócił głowę i oparł palce o usta
-Właściwie to nic takiego się nie wydarzyło, tańczyłaś z kilkoma chłopakami a później przyszliśmy do motelu
-Kłamiesz
-Skąd możesz to wiedzieć, byłaś kompletnie pijana
-Ale nie obudziłam się w łóżku tylko na dworze a ty rano nie miałeś pojęcia gdzie byłam
-Musiałaś wyjść w nocy
-Skoro byłam tak pijana to spałabym całą noc
-Trzebabyło nie pić! Teraz nie miej do nikogo pretensji - Wstał i szedł w stronę drzwi
-Jakie do cholery pretensje?! Chce tylko żebyś powiedział mi prawdę czy to aż tak wiele?!
Zatrzymał się i uderzył pięścią w drzwi
-To nic co chcielibyśmy pamiętać - Wyszedł trzaskając drzwiami
-Chcielibyśmy? - Szepnęłam sama do siebie
Co się wczoraj działo?!!!!
Wyskoczyłam z łóżka i założyłam na nogi trampki, wybiegłam z pokoju i podbiegłam do drzwi Luka
-Otwieraj do cholery - Waliłam w nie z całej siły
Nie odzywał się
-Bella? Co ty robisz? - Z pokoju obok wyszedł Paul -Drzesz się zaraz wszystkich obudzisz i nas stąd wyjebią
Warknęłam zła i wróciłam do pokoju, trzasnęłam drzwiami i złapałam się za głowę byłam wściekła, ale tylko i wyłącznie na siebie bo gdybym nie była tak lekkomyślna to wszystko bym pamietała.
Położyłam się na miękkim materacu i natychmiast usunęłam.
###
Obudziło mnie lekkie pociągnięcie za stopę, otworzyłam oczy i spojrzałam w dół łóżka, Luk ściągał mi trampki. Ukucnął przed łóżkiem i odłożył buty na bok, spojrzał na mnie a ja pociągnęłam nogi pod siebie bo niezbyt przepadałam za tym jak ktoś dotyka moich stóp, albo na nie patrzy, wogóle ja nie cierpię stóp. Nie mam pojęcia czemu.
Podparł się i wstał
-Nie idź - Szepnęłam
Patrzył na mnie przez chwilę. Był w samych jeansowych spodenkach i vansach spod których wystawały białe stopki, był bez koszulki.
Obszedł łóżko dookoła i ściągając buty z nóg położył się na plecach po mojej prawej stronie. Przekręciłam się tak że też leżałam prosto i gapiliśmy się w sufit, przekręciłam głowę tak że patrzyłam na niego. Spuściłam wzrok na jego tors i tatuaże, miał ich mnóstwo i wszystkie były czarne dobrze że nie kolorowe to takie nie są zbyt fajne, jeden z jego tatuaż zaczynał się trochę od szyi i ciągnął do żeber, przyjrzałam się bardziej i przełknęłam śline widząc wypukłe miejsce.
Niepewnie uniosłam dłoń i delikatnie palcami dotknęłam tego miejsca, to była blizna, okropna blizna ukryta pod tatuażem. Co mu się stało że ma na ciele takie coś
-Bella prosiłe... - Przestał mówić i po prostu odsunął moją dłoń
-Dokończ
-Nie
-Dlaczego?
-Nie ważne po prostu więcej tego nie rób - Puścił moją dłoń
-To takie złe wspomnienia prawda? - Odwrócił twarz w drugą stronę i milczał
Nie oczekiwałam odpowiedzi, skoro tak bardzo nie chce o tym mówić, ukrywa to pod tatuażami i nie cierpi dotyku to musi być mu naprawdę ciężko i nie będę nalegała, szkoda mi się go zrobiło. Nie chciałam nawet myśleć co mogło mu się stać.
Kiedy on w dalszym ciągu miał twarz obróconą w stronę drzwi, ja uniosłan się na łokciach i nachyliłam nad miejscem blizny, złożyłam na środku niej delikatny pocałunek i poczułam jak jego mięśnie się napinają, lekko przesunęłam usta i pocałowałam po raz drugi, po czym ułożyłam głowę na jego klatce piersiowej w okolicach serca. Biło jak szalone ale to fajny dźwięk.
On w dalszym ciągu leżał z napiętymi mięśniami, nie chciałam żeby bał się mojego dotyku, delikatnie głaskałam jego rękę nie dotykałam gdzie indziej, nie chciałam go już denerwować.
Czułam jak powoli się rozluźnia a jego serce zwalnia do prawie normalnego tępa.
-Wczoraj - Zaczął -Obydwoje byliśmy pijani tyle że ja pamiętam - Zagryzłam warge na to co zaraz powie -Po prostu zbyt dobrze się bawiliśmy
-To znaczy? - Zapytałam niepewnie
-Złapałem cię - Zaciął się -No wiesz - Przesunął dłoń tak że dotknął mojej piersi a moje oczy otworzyły się w szoku
Leżałam z głową - na jego piersi - zwróconą w dół a on najprawdopodobniej patrzył w sufit, ja jakoś nie miałam odwagi spojrzeć na niego
-Chyba ci się podobało bo powiedziałaś tylko 'nie tutaj'
-Zaraz - Przerwałam mu -To gdzie to się wydarzyło?!
-W klubie podczas gdy tańczyliśmy
-Ktoś widział? - Ciągle na niego nie patrzyłam
-Wszyscy byli zajęci sobą
-Aha - Mruknęłam
-Poszliśmy do mojego pokoju i rozebraliśmy się tylko do połowy, ty zaczęłaś całować moje obojczyki i musiałaś to wyczuć - Teraz odważyłam się na niego spojrzeć -Przestałaś i ...
-I chociaż nic nie pamiętam to napewno nie odsunęłam się dlatego o czym na sto procent myślisz.
Prychnął
-Brzydziłaś się
-Czy gdyby się brzydziła zrobiłbym to dzisiaj? To wszystko jest ludzkie Luk, każdy z nas ma jakieś blizny i nie ważne czy są widoczne czy nie.
-Nie mówiłabyś tego gdybyś zobaczyła bez tatuażu
-Mówiłabym to samo a jeżeli trafisz kiedyś w życiu na dziewczynę która powie to co ty myślisz, to znaczy że ona nie jest ciebie warta - Spojrzał na mnie
-Do niczego nie doszło
Poklepał mnie lekko po plecach
-Powinniśmy się zbierać na wyścig
Westchnęłam i uniosłam się żeby zejść z łóżka
-Co powinnam ubrać? - Klęczałam przy walizce a on już miał ubrane buty.
Zaśmiał się cicho
-Lepiej mnie o to nie pytaj - I ze śmiechem wyszedł
Przewróciłam oczami i wyciągnęłam czarne jeansowe szorty i białą koszulke z czarną czaszą, na nogi vansy i włosy w kitke 
Ubrana wyszłam przed motel i czekałam na chłopaków, po chwili szli u mojego boku
-Nie powinnam mieć jakiś rozgrzewek, czy coś?
-Każdy dostaje samochód nie wiedząc jak go operować dowiecie się podczas wyścigu - Wytłumaczył Tom a ja lekko się speszyłam
-Jak to? Ja nie dam rady
-Spokojnie - Paul się zaśmiał dasz radę
-A jak nie dam?!
-Wyluzuj
-Jak mam się wyluzować?!
Zaczęli się ze mnie śmiać
-Nienawidzę was
-No już nie stękaj
-A jak nie będzie miał hamulców?!
-To hamuj nogą - Parsknął Tom
Wszyscy we trzech wybuchli śmiechem, ale mnie to nie bawiło.
Wyprzedziłam ich i totalnie olałam.
###
Na - 'pustynię'? Inaczej nie potrafię tego nazwać bo to właśnie tak wyglądało - Doszliśmy w jakąś godzinę i tyłam dostałam się do ogromnego garażu, pracowali tam sami faceci a po środku stał samochód, kurwa to samochodu nie przypominało, raczej czołg
-Jaja sobie robicie? - Spojrzałam na nich -Co to kurwa ma być?! - Nie patrzyli na mnie a na samochód -Nie wsiadam do tego jedziecie sobie sami - Chciałam z tamtą wyjść
-Czekaj - Paul pociągnął mnie za rękę
Poszliśmy w stronę jednego z kolesi robiący coś przy tym 'czymś'.
-A wy to?
-Tom
-Jacob
-Paul
-Luk
-Bella
Przestaliśmy się
-To dla was go szykuje? - Wytarł ręce w ścierke
-Tak dokładnie to dla niej - Wskazał na mnie palcem Tom.
Brwi kolesia się zmarszczyły
-Żarty sobie robicie? - Zapytał poważnie
-Niby dlaczego? - Warknęłam
Denerwowało mnie to gdy ktoś uważał że jak dziewczyna to 'nie potrafi'.
-To nie jest zabawka dla dziewczynki
-To po co się nim zajmujesz?! - Wyrwałam rękę z dłoni Paula i podeszłam bliżej tego typa
-Słuchaj mała, nie nakręcaj się tak bo nie zapanujesz nad nim
-Tak? A co to takiego jest ?! Hm?!
-To około 3 000 koni mechanicznych
Moje oczy powiększył się pięciokrotnie a szczęka opadła.
Nie potrafiłam wydusić z siebie choćby słowa
-Ile? - Usłyszałam niedowierzanie Paula
-3000 - Odpowiedział z powagą facet
-Ja pierdole - Tom złapał się za głowę
-Człowieku to miał być samochód nie potwór - Powiedział Tom do Luka
-Wy to załatwialiście ja tylko gadałem z tamtym kolesiem i nic mi nie mówił o taki silniku! 
 Odłączając się od nich totalnie, zaczęłam iść w stronę samochodu. On nawet wyglądał jak potwór.
-Dla własnego bezpieczeństwa nie wsiadaj tam - Głos tego kolesia wyrwał mnie z podziwiania
-Chce kluczyki - Powiedziałam
-Zabijesz się
-Potrafię jeździć. Po to tu przyjechałam
Facet oddalił się a ja wsiadłam za kierownicę, szyby były przyciemniane a z zewnątrz założone były kraty.
Chłopcy zaczęli zaglądać pod maskę
-Jadę bez kasku - Powiedziałam do nich
-Lepiej jednak będzie się wycofać - Paul złożył ręce na karku -Nie wiedziałem że to taka bestia
-Ja się nie wycofuje
Podszedł do nas ten facet i zaczął pokazywać mi gdzie, co wszystko jest.
Kiwnęłam głową i wzięłam od niego kluczyki
-Uważaj - Powiedział do mnie -Nie przesądzaj z prędkością bo na torze jest dużo niespodziewanych zakrętów. Łatwo można wypaść z trasy więc po prostu uważaj. - Kiwnęłam głową i zamknęłam drzwi, zapięłam pasy bezpieczeństwa które były normalnie jak w samolocie i trochę czułam się jak dziecko w foteliku ale nie krępowały moich ruchów, były dość wygodne.
Wsadziłam kluczyk do stacyjki i uruchomiłam, w moich bębenkach rozbrzmiało głośne warknięcie i samochód gotowy był do jazdy.
Powoli ruszyłam w stronę drzwi garażu które wolno rozsuwały się na boki.
Tłumy ludzi gapiły się na moje autko kiedy wolno jechałam w stronę startu.
W rzędzie obok siebie stało chyba z siedem samochodów w tym mój. Z daleka zobaczyłam że jeden przy brzegu jest nieco podobny do mojego i miałam wrażenie jakbym go już gdzieś widziała.
Skupiłam się na światłach które szybko się zapalały i w końcu mignęło zielone. Wyprułam jak z procy aż mnie w fotel wbiło, jednak po chwili zwolniłam.
Wszystkie samochodu jechały prawie równo, przycisnęłam trochę gaz i wyjechałam przed kilka samochodów, zaraz jednak ten czarny zrównał ze mną.
Kiedy przejechałam kilka kilometrów zaczęłam czuć się pewniej i co chwilę przyspieszałam z szerokim uśmiechem bo tak mnie to jarało.
Zaczęło się więcej zakrętów więc trochę zwolniłam a ten czarny samochód pojechał tym samym tempem, pokręciłam głową i zaczęłam przyspieszać, wskazówka zaczynała wariować a ja byłam na ogonie pierwszego samochodu, nagle zobaczyłam światła i cholera to meta, jeszcze bardziej przyspieszałam ale niestety tamten był lepszy.
Dojechałam druga jednak byłam pewna że gdybym wycisnęła odrobinę więcej wyprzedziłabym go przed samą metą.
Zatrzymaliśmy samochody kilkaset metrów za metą, gapiłam się w okna tamtego samochodu ale były tak samo przyciemniane jak moje.
Dziwne wrażenie że już go gdzieś widziałam wróciło...
###
Wyszłam z samochodu w garażu i odetchnęłam
-Świetnie ci poszło - Wszyscy zaczęli mi gratulować
-Myliłem się co do ciebie. Bardzo przepraszam - Ten cały Jacob podał mi dłoń a ja z uśmiechem ją uścisnęłam
-Jest okej
-Jak się jechało?
-Świetnie
-Tamten też był dobry
-Przez cały wyścig miałam wrażenie że gdzieś go widziałam
-Nie mogłaś go widzieć bo zabronione jest wcześniejsze próbowanie samochodu
Zamyśliłam się
-Kiedy mogę się zrewanżować? - Zapytałam podniecona
-Właściwie to o północy będzie wyścig. Po mieście - Powiedział ten typ
Po mieście?
Jeszcze większa adrenalina?
Chce jechać
###
O 23.55 staliśmy na ulicy pomiędzy domami miasta.
Jakiś chłopak który miał nam pokazać kiedy jechać przechodził właśnie koło mojego samochodu. Uchyliłam lekko szybę
-Ej - Zawołałam go
Podszedł do mnie
-Kto blokuje ulice? - Zapytałam
Zaśmiał się
-W tym cała zabawa - Przybliżył twarz do szyby -Nikt 

___________________________________________________________
 Nie jest zbyt ciekawy wiem... Z tego powodu przepraszam 
Przepraszam za błędy :( 
Dziękuję za to że jesteście i komentujecie <3
Głosujcie w ankiecie i zaglądajcie do zakładki SPOJLERY !!!!
KOMENTUJCIE!!!
(odpowiadam chętnie na wszystkie pytania)

Mój ask:http://ask.fm/biebsie94
TT: https://twitter.com/Ania86972230
Pierwszy blog : http://holidayloveandmore.blogspot.com/

środa, 24 grudnia 2014

Rozdział 9

http://republika.pl/blog_fy_3496302/4106112/tr/4622.jpg


-Żyje się raz...


Czekałam na moim parapecie kilka godzin na to aż Justin wyjdzie z domu i w końcu doczekałam się, w pełni gotowa z pełną baterią, jak najciszej zamknęłam za sobą drzwi wejściowe i zawiesiłam klucze na szyi. Zaciągnęłam na głowę kaptur i wyszłam z podwórka, nie było go w zasięgu mojego wzroku, ale ja miałam dziwne przeczucie gdzie go znajdę.
Dzisiaj aż tak się nie bałam kiedy wchodziłam do lasu i chociaż nie miałam stu procentowej pewności że on tam jest to jakaś część mnie wierzyła w to.
Całe szczęście że jest lato i zamiast suchych liści, rośnie trawa i nie było słychać moich kroków.
Przygryzając policzek wyszłam za las i przez chwilę wpatrywałam się w dom. Złapałam głęboko powietrza i ruszyłam w stronę drzwi, weszłam do środka najciszej jak się dało i zamknęłam je za sobą.
Zaczęłam iść w głąb pomieszczenia, usłyszałam ciche szuranie więc zbliżyłam się do łukowatego przejścia, przez które wchodziło się do ogromnego pomieszczenia. Za nim zdążyłam zerknąć kto tam jest, z mojego telefonu zaczęła głośno grać muzyka.
Mentalnie uderzyłam z otwartej dłoni w czoło.
Pieprzona idiotko !
Odwróciłam się i jak najszybciej wybiegłam z budynku próbując zagłuszyć dźwięk dzwonka w telefonie, w końcu udało mi się zasłonić głośnik i muzyka ucichła a ja oparłam się zdyszana o drzewo.
-Halo - Warknęłam do słuchawki nawet nie patrząc kto dzwoni
-Gdzie ty jesteś? - Usłyszałam głos Paula
-W pokoju próbuje spać czego chcesz? - Kłamałam
-W pokoju powiadasz? - Prychnął -Więc dlaczego twój pokój jest pusty?! Mów do cholery gdzie jesteś!
-U Lucasa
-Nie kłam
-Nie kłamie
-Och dobrze - Rozłączył
Szybko wybrałam numer mojego przyjaciela ale był zajęty.
Cholera!!!
Zaczęłam pędzić w stronę ulicy żeby jak najszybciej dostać się do domu, miałam dzisiaj pieprzonego pecha bo koło tego nowo wybudowanego domu stała grupka chłopaków i kiedy usłyszeli że biegne ich wzroki skierowały się na mnie. Cieszyłam się że mam na sobie kaptur i nie zobaczą mnie w tych ciemnościach, w każdym razie nie miałam zamiaru zwalniać tylko jeszcze bardziej przyspieszyłam, przebiegając koło nich.
-Co to kurwa było? - Tylko to usłyszałam i zaczęłam się cicho śmiać.
Nogi zaczynały mnie boleć a gardło piec, zatrzymałam się na chwilę i zgięłam w pół oddychając szybko.
Odwróciłam głowę w stronę z której biegłam i zobaczyłam że, jak sądzę po posturze, chłopak biegnie w moją stronę. Oprzytomniałam nagle i dostałam takiego spida że nie widziałam nic wokół, nie miałam jednak szans dobiec do domu nie zauważona więc szybko skręciłam za jednym z drzew i wskoczyłam na murek wokół placu kościelnego, szybko schowałam się za kościołem. Oparłam się plecami o ścianę i próbowałam unormować oddech. Czułam że pogorszyłam sprawę z moją chorobą i ona powróci tylko że teraz będę się dusiła... Nie mogę tak szybko biegać bo wszystko w środku od razu mnie boli i ciężko mi się oddycha, a teraz będąc po chorobie możliwe że zaszkodziłam sobie bardziej.
Mój telefon znów zaczął dzwonić i to znowu był Paul, westchnęłam i odebrałam
-Jestem koło kościoła zaraz będę.
Rozłączyłam się i wyjrzałam zza ściany, nikogo wokół nie było więc powoli wybiegłam i stając na murku zaskoczyłam z niego, całe szczęście do domu mam kilkadziesiąt metrów może z 50, dlatego w kilka minut byłam w domu, wyszłam do pokoju gdzie na moim łóżku siedział wkurzony Paul
-Gdzie byłaś?
-Przejść się
-Dlatego jesteś taka zziapana?
-Odpuść
-Luk powiedział mi o tym co wydarzyło się wczoraj.
-Co?! - Nienawidzę tego kretyna
-Po co łazisz do lasu w środku nocy a później wydzwaniasz po ludziach żeby po ciebie przyjechali
-Oj możesz być spokojny bo już nigdy nie zadzwonię, a teraz możesz już wyjść - Odwróciłam się zła i ściągnęłam bluzę
-Po chuj tam łazisz ?! - Wstał i podszedł do mnie
-Po nic!
-Powiem mamie i tacie - Wyszedł
-Se mów - Odpyskowałam
Rozebrałam się i założyłam piżamę. Zła rzuciłam się na łóżko i wsadziłam głowę w poduszkę.
###
Niestety dzisiaj musiałam już iść do szkoły bo był poniedziałek, a ja całe szczęście wyzdrowiałam.
Rano znowu widziałam jak z domu Biebera wychodzi Jazzy. Wiem że nie powinno mnie interesować co ona tam robiła, ale szkoda mi jej było gdy widziałam ja z tym kretynem.
Ubrałam czarne rurki, białą koszulkę na ramiączkach, na to koszule w czerwoną kratę i czarne conversy za kostkę, na nos nasunęłam okulary a włosy związałam w kucyk.
Na biurku leżał długi łańcuszek z krzyżykiem więc założyłam go na szyję.
Przejrzałam się w lustrze i wyglądałam całkiem dobrze, podwinęłam jeszcze tylko rękawy, spryskałam szyję perfumami i łapiąc torbę wyszłam z pokoju.
Weszłam do kuchni, tata był już w pracy a mama jeszcze spała, napiłam się wody i wyszłam z domu. Zapowiadała się ładna pogoda a że miałam tylko 6 lekcji, postanowiłam iść na pieszo.
Było cieplutko, cicho się zaśmiałam jak zobaczyłam kobietę z dwójką dzieci, które były wyraźnie niezadowolone z tego że muszą iść do szkoły, wlokły się za nią w żółwim tempie a ona co trochę je poganiała.
Włożyłam do uszu słuchawki i włączyłam muzykę podgłaszając na full.
Nie lubiłam przechodzić obok szkoły, bo zawsze stoi tam pełno chłopaków i gadają jakieś głupie komentarze, na szczęście przez muzykę nic nie słyszałam i szybko weszła do szkoły.
Przy mojej szafce stał Lucas, kiedy mnie zobaczył wyszczerzył zęby
-Hej piękna - Przyciągnął mnie do siebie tak że stykaliśmy się nosami
-No hej. Co ty taki dobry humorek masz? - Zaśmiałam się i cmokając jego policzek otworzyłam szafkę i wrzuciłam do niej zeszyty. Wyciągnęłam biologię i obróciłam się w stronę Lucasa
-W końcu jesteś zdrowa - Złapał moją dłoń i ruszyliśmy w stronę mojej klasy
-Też się cieszę - Uśmiechnęłam się
-A właśnie. Czegoś sobie nie wyjaśniliśmy - Stanął nagle przede mną -Czemu chodzisz po nocach...
-Proszę cię Lucas chociaż ty nie zaczynaj - Wszyscy mnie z tym męczą
-Co ty masz w głowie? - Westchnął
-Nic mi nie jest - Mruknęłam
-Ale nigdy nie wiesz co może się stać, już nie pamiętasz swojego sąsiada? - Złożył ręce na klatce piersiowej
-To było dawno - Machnęłam ręką
-Skąd wiesz czy teraz też nie łazi ?
-No nie wiem, ale jestem cała! A to że czasami chce odetchnąć i po prostu się przejść to chyba nie przestępstwo!
-Ale do cholery nie w nocy
-Nie jestem dzieckiem
-Czasami się tak zachowujesz
-Pieprzony dupek - Ominęłam go idąc wściekła w stronę klasy gdzie wszyscy stali
-No kurwa Bella nie obrażaj się - Złapał moją rękę
-Dajcie mi trochę przestrzeni. Chciałbyś żeby ktoś cię tak kontrolował i na nic nie pozwalał, pilnował jak małe dziecko? Czuje się jakbym była w więzieniu pod nadzorem strażników! - Powiedziałam trochę za głośno bo wszyscy nagle umilkli i gapili się na nas.
Lucas cicho się zaśmiał
-Kontrola? A czemu nikt nie wie o twoich wyścigach? Jeździsz kiedy chcesz, praktycznie zawsze robisz co chcesz - Szeptał
-Więc dołączmy do tego moje spacery i wszyscy będą szczęśliwi
-Ty będziesz szczęśliwa
Przymknęłam oczy i odchyliłam głowę do tyłu
-Dobra więcej sama nie pójdę - Warknęłam
-I tak ci nie wierze - Złapał moje ramiona -Zbyt uparta - Przytulił mnie
-A ty to nie? - Zaśmiałam się cicho
-Wszyscy się na nas gapią - Szepnął w moje włosy
-Jak ktoś słyszał kwestie o wyścigach możesz być pewny że nigdy nie będziesz miał dzieci - Cmoknęłam jego ucho
-Na sto procent nikt nie słyszał - Odsunął się
-Oby. Dobra idź na lekcje bo się spóźnisz - Popchnęłam go lekko
-Paaa - Zacmokał w powietrzu i ze śmiechem poszedł w stronę klasy
Pokręciłam głową i oparłam się o ścianę, włożyłam w ucho słuchawkę i czekałam na panią.
W końcu przyszła, po jakiś 15 minutach i przy drzwiach zorientowała się że wzięła nie ten klucz co trzeba
-Bella przynieś 55
-Ok
Ruszyłam na dół schodami i jak najszybciej doszłam do pokoju nauczycielskiego, weszłam do środka bo nauczyciele nie każą pukać tylko mówią żeby wchodzić. Odwiesiłam niepotrzebny klucz i zaczęłam szukać numerku 55, w końcu znalazłam
-Co robisz? - Usłyszałam głos za mną, tak niespodziewanie że podskoczyłam bo przecież gdy wchodziłam nikogo nie było.
Odwróciłam się przodem do głosu, przede mną stał mężczyzna, młody, przystojny... Kto to?!
-Ee przyszłam po inny klucz, a...pan kogo szuka? - Zaśmiał się
-Ja po dziennik - Z uśmiechem wziął dziennik jakiejś klasy i podszedł do drzwi a ja za nim.
Przepuścił mnie w drzwiach ciągle się uśmiechając i szedł za mną aż do schodów, nie miałam pojęcia kim był i jakim prawem wziął dziennik?
Wstrząsnęłam głową i podeszłam do naszej pani
-Dziękuje - Powiedziała i wpuściła nas do środka
Jak zawsze w poniedziałek na biologii musiałam siedzieć z tym psycholem Bieberem.
Usiadłam przy ścianie bo on gadał z kimś i udało mi się zająć to miejsce, wyciągnęłam zeszyt, długopis i wsadziłam w ucho słuchawkę.
-Ja tu siedzę - Usłyszałam warknięcie
-Tak? - Spojrzałam na niego -Nie zauważyłam - Wróciłam do słuchania muzyki
-Spierdalaj stąd masz 5 sekund
-Te twoje sekundy to ja mam w dupie
-Jak sama nie zejdziesz to wyjebie cię siłą
Ten człowiek miał szczęście że pani wyszła bo już by u dyrektora siedział.
Pokazałam mu środkowy palec i wsadziłam drugą słuchawkę w ucho.
Nie usłyszałam już nic więcej za to poczułam jak się unosze, pisnęłam i złapałam się krzesła, nie wiem jak to zrobił ale razem razem z krzesłem wyniósł mnie na korytarz i tam zostawił, a sam wrócił do klasy. Zamrugałam kilka razy nie dowierzając że to zrobił, wstałam i chciałam wrócić do klasy ale zatrzymał mnie głos.
-Ty - Warknął -Stój - Zagryzłam wnętrze policzka kiedy poznałam głos
-Mam lekcję - Chciałam zabrać krzesło jednak stanowczym ruchem zatrzymał mnie
-Jak masz do cholery na imię?!
-A co cię to obchodzi? Zostaw mnie w spokoju
-Tak. Teraz mam stuprocentowa pewność - Puścił mnie na co spuściłam głowę i odsunęłam się -Bella - Pokręciłam głową
-Nie - Kręciłam głową -Zostaw mnie w spokoju
-Chce tylko porozmawiać
-Ale ja nie mam o czym z tobą rozmawiać - Warknęłam
-Zaczniemy od tego, dlaczego mnie oszukałaś
-Jak się dowiedziałeś? Wyraźnie było widać że mnie nie pamiętałeś
-Mam swoje źródła
-Daj mi spokój - Wzięłam krzesło i weszłam zła do środka.
Wszyscy zaczęli się śmiać. Wszyscy oprócz tego idioty
-Bella co ty robisz? - Zapytała pani
-Eee nic - Postawiłam krzesło koło tego kretyna
-Długo się zastanawiałaś jak krzesło wnieść przez drzwi? - Zaśmiał się kpiąco
-Wal się
-Wole gdy ktoś to za mnie robi
-Słyszałam że kilka ulic stąd jest klub dla zdesperowanych homoseksualnych chłopaków. Na pewno przyjmą cię z otwartymi ramionami i zrobią więcej niż walenie. - Zacisnął mocno szczękę
-Nie wychodź stąd lepiej - Warknął w moją twarz z takim jadem że odchyliłam się bo myślałam że mi zaraz przywali
-Nie boję się ciebie - Otworzyłam zeszyt
-Powinnaś zacząć...
-Czy wy dwoje w końcu przestańcie gadać? Co się dzieje z tobą Bella, nie byłaś taka. Justin przestań ją zgadywać a umówić możecie się po szkole - Wszyscy zaczęli się śmiać a we mnie się zagotowało.
-Przepraszam - Mruknęłam próbując ukryć złość.
Ja z tym chorym psychicznie kretynem? Żałosne...
Westchnęła i zaczęła coś tłumaczyć, miałam głowę odwróconą w stronę okna i patrzyłam w jakiś jeden punkt na szybą, kątem oka zauważyłam że Justin co jakiś czas zerka na mnie.
Po pewnym czasie skrępowana spojrzałam w zeszyt i zaczęłam coś pisać, jak zwykle od jakiegoś czasu jestem totalnie odłączona od świata.
Nabrałam ogromnej ochoty na jakiś większy wyścig. Dawno się nie ścigałam i teraz mam na to ogromną ochotę, nawet w tym momencie.
Ogólnie to muszę zrobić sobie prawko na motocykl, od pewnego czasu to chodzi mi po głowie.

###
Wyszłam z klasy ze spuszczoną głową, chciałam się wyrwać od tego wszystkiego, miałam dość. W drzwiach zerknęłam tylko przed siebie żeby na kogoś nie wpaść, naprzeciwko drzwi oparty o parapet dalej stał Eric. Odwróciłam głowę, chciałam jak najszybciej stąd się wydostać.
-Co to za kolo?
-Jakie ciacho
-Jakiś ochroniarz?
-Dobry jest
-Kto to?
Słyszałam za plecami szepty chłopaków i dziewczyn
-Bella porozmawiajmy - Złapał mnie za łokieć
-Daj mi spokój - Syknęłam i skierowałam się w stronę szafki
-Wiesz że nie dam ci spokoju
-Dobrze pogadamy po lekcjach! - Stanęłam przed nim -Pasuje?
-Tak - Wyciągnął z kieszeni kartkę -Mój numer. Zadzwoń jak skończysz - Prychnęłam i ruszyłam dalej
-Bella do cholery
-Nie okłamuj samego siebie, oboje dobrze wiemy że będziesz czekał na mnie - Podeszłam do szafki i o dziwo nie mogłam jej otworzyć
-Tak masz rację - Westchnął i szarpnął za drzwiczki przez co ustąpiły
-Dzięki i na razie
###
Przebrana weszłam na sale i usiadłam na podłodze pod ścianą, nauczycieli jeszcze nie było, dlatego kilku chłopaków zaczęło odwalać jakieś stanie na rękach, pompki, salta...ech taki popis przed dziewczynami. Nie powiem bo kilku z nich miało fajne klaty, lubię jak chłopak jest umięśniony ale też nie lubię gdy za bardzo.
W tym momencie na sale weszła dziewczyna która kiedyś przelizała się z Justinem i teraz też chyba miała taki zamiar bo zbliżyła się do niego kiedy wyszedł na sale i otarła się o niego jak jakiś kot.
Wygięłam usta w obrzydzeniu i tak jak inne dziewczyny ukradkiem na nich spoglądałam.
W końcu westchnęłam i wstając udałam się w drugi koniec sali gdzie stał drążek do podciągania.
Nie wykonałam tego co zamierzałam bo moją uwagę przyciągnął ten kutas!
Lizał się z tą typiarą na oczach wszystkich którzy byli na sali i macał jej dupę.
Zagotowało się we mnie! Dlaczego? Bo tak cholernie było mi szkoda Jazzy, a co do niego to się jednak nie pomyliłam. Nie dobrze mi się robiło jak na niego patrzyłam.
Megan chyba nie była zachwycona ich przedstawieniem bo kiedy w końcu przestali, odwróciła się oburzona i uderzyła w tego kolesia co spotkałam w pokoju nauczycielskim.
Zakłopotana odsunęła się od niego a on zmierzył ja wzrokiem.
Obejrzał się po sali i z lekkim uśmiechem przywołał mnie gestem dłoni, przez co wzrok wszystkich spoczął na mnie. Spuściłam wzrok na buty i pokonałam całą sale żeby się do nich dostać.
-Myślałaś że coś tam zdziałasz? - Zakpił Justin
Niech ten kretyn jeszcze raz się odezwie a dostanie w ten swój pysk, gotowało się we mnie jak na niego patrzyłam. Byłam na niego wściekła. Jazzy to taka dobra osóbka nie wierze że spotyka się z tym diabłem.
-Okej. To wszyscy? - Zapytał ten facet
Z szatni wyszło kilka dziewczyn, które omal nie przewróciły się na jego widok.
-Ja nazywam się Nick Corner i będę waszym nowym nauczycielem wf. Od razu na wstępie chciałem zaznaczyć że nie lubie obijania się, a wasza praca na koniec roku będzie brana pod uwagę najbardziej. Nie jestem też tyranem więc nie musicie się martwić że będzie jakoś ciężko, ale dawajcie z siebie wszystko. Wiadomo że nie zapamiętam was od razu, więc proszę podnoście dłonie jak będę wyczytywał nazwiska.
Kiedy skończył kazał jednemu z chłopaków poprowadzić rozgrzewkę więc ten zaczął wymyślać takie ćwiczenia, że po 5 minutach połowa dziewczyn odłączyła się od grupy i dyszała pod ścianą, ale co się takim dziwić jak nagle po kilku miesiącach bez żadnych wstępnych rozgrzewek  dostają taki wycisk.
-Dobra starczy. Chodźcie tutaj - Zaśmiał się cicho -Coś słabe jesteście - Zwrócił się do grupki dziewczyn 
 -Muszę was trochę przecisnąć i do końca roku będziecie idealnie wysportowane
-Nieee - Jęknęły wszystkie
-Taaaaak - Przedrzeźnił je i otworzył dziennik -Tak patrzę i macie mało ocen ze sprawdzianów. Więc zrobimy sobie sprawdzian podciągnięć, wskazał na drążek przy którym ja stałam wcześniej.
Macie - Spojrzał na zegarek, na nadgarstku -10 minut niech każdy sobie poćwiczy.
Wszyscy rozeszli się w stronę drążków, były dwa więc chłopcy i kilka dziewczyn które za nimi latały. Inne dziewczyny w tym ja, poszłyśmy do tego gdzie ja byłam sama wcześniej.
Dziewczyny zaczęły się podciągać i każda robiła to inaczej, jedna tyłem, druga przodem inne układały ręce w inne strony i żadna nie dopuściła mnie do drążka.
-Dziewczyny spokojnie - Podszedł do nas ten przystojniak (nauczyciel)
-Podejdź - Poprosił jedną dziewczynę
Chętnie zrobiła to o co poprosił i stanęła pod drążkiem. Złapał jej dłonie i położył tak jak powinny być ułożone
-Teraz się podciągnij - Stanął w kilku metrowej odległości od niej -Dobrze - Uśmiechnął się -Teraz ty - Wskazał na mnie
Wstałam, bo wcześniej siedziałam pod ścianą i łapiąc tak jak powinnam zaczęłam się podciągać
-Świetnie - Uśmiechnął się -Zaraz zaczniemy macie jeszcze chwilę.
Poszedł w stronę chłopaków a ja znów zostałam na końcu i nie miałam dostępu do rurki
-Ale ciacho nie? - Powiedziała jedna do drugiej
-Noo. Ciekawe jak bez koszulki wygląda
-Pewnie boski, wysportowany
-Wyobrażam go sobie w samych bokserkach - Moje oczy się powiększyły
-Albo bez - Westchnęła inna.
Odeszłam od nich bo nie dobrze mi było jak słuchałam tego wszystkiego
-Chodźcie tu - Zawołał nas
Podeszłyśmy do reszty i po kolei z dziennika zaczęliśmy się podciągać.
Justin podciągnął się ponad 50 razy za co dostał 6, był najlepszy z chłopaków, ja podciągnęłam się około 30 razy i też dostałam 6 bo podciągnięcia dla dziewczyn były zaniżone. Nie wiem czy któraś zrobiła więcej ode mnie bo odeszłam od grupy i odbijałam sobie piłką do kosza.
-Bella - Usłyszałam głos przy uchu
Złapałam piłkę i odwróciłam się w stronę nowego nauczyciela
-Tak?
-Musisz ćwiczyć mięśnie i będziesz jeszcze lepsza.
-A po co mi to? - Zmarszczyłam brwi
-Jak będą jakieś zawody to będę chciał cie wziąć
-Och
Uśmiechnął się
-Możesz iść do szatni
-Do widzenia
-Do widzenia
###
Po lekcjach gdy wychodziłam ze szkoły spotkałam Jazzy
-Hej Bella - Powiedziała z uśmiechem
-Część Jazzy - Wymusiłam uśmiech
-Coś się stało?
-Nie, nic. Co tam słychać?
-W porządku - Zatrzymała mnie -Powiedz co się dzieje
-Nic Jazzy - Spuściła głowę
-Przepraszam - Mruknęła
-Za co?
-Jestem zbyt wścibska
-Nie jesteś - Uśmiechnęłam się
Zauważyłam że w naszą stronę zbliża się Justin. Jazzy z uśmiechem Pomachała mu
-Słuchaj - Powiedziałam -Może to nie moja sprawa, ale powinnaś z nim skończyć
-Słucham? - Zmarszczyła brwi -O czym ty....
-O Justinie on nie jest ciebie wart, zasługujesz na coś lepszego - Jej oczy się powiększyły
-Bella ale...
-Bo on cie zdradza - Wydusiłam w końcu
-Ale Justin to mój brat - Uśmiechnęła się. Zamurowało mnie, dosłownie
Wtedy on podszedł do nas i zarzucił jej rękę na kark, posłał mi wrogie spojrzenie
-Idziemy Jazzy - Pociągnął ją
-Jak ty się zachowujesz! - Wrzasnęła na niego
-Spieszy mi się. Jedziesz ze mną albo lecisz z buta
-O co ci nagle chodzi Justin?! - Spojrzała się na niego odsuwając trochę
-Do domu Jazz - Zacisnął szczękę
-Sam sobie jedź - Przesunęła się w moją strone
-Jazzy - Jęknął
-Trafie
-Jak kurwa chcesz!
I poszedł a ja dalej trwałam w szoku.
-On nie może być twoim bratem
-Jest a... Może mi powiesz co jest pomiędzy wami
-Nic nie ma - Zauważyłam Erica
-Dziwnie się przy tobie zachowuje
-Nie wiem o co mu chodzi. Mieszkasz z nim w domu?
-Tak
-Bo ja mieszkam na przeciwko, kiedyś byliśmy u Pattie i Jeremiego na obiedzie i poznałam tylko Jaxona, Justina już znałam bo do klasy razem chodzimy
-Ja mieszkałam w internacie bo chciałam zaliczyć jeszcze kilka rzeczy ale teraz już przeprowadziłam się do rodziców i braci
-To możemy wrócić razem. 
-Jeśli to nie problem
-Żaden - Uśmiechnęłam się -Tylko daj mi kilka minut muszę porozmawiać z kolegą
-Jasne pójdę po kawę, chcesz też?
-Och. Jasne
Poszła do Starbucksa a ja poszłam w stronę Erica który o dziwo grzecznie na mnie czekał
-Nie mam dużo czasu - Powiedziałam na wstępie
-Okej więc chce żebyś mi wybaczyła - Prychnęłam
-Tak wyglądają twoje przeprosiny?
-Bella
-Idę Eric
-Dobra - Złapał mnie za ramiona -Przepraszam okej ?
-Nie
-To nie. I chuj - Widziałam jaki zły był -Będziesz żałowała - Odszedł wściekły
-A czego mam żałować? - Krzyknęłam za nim
-Mogło być dobrze - Powiedział
-Jeżeli tak ci na tym zależy to przestań być taki władczy!
-Nie potrafię do cholery
Pokręciłam głową a on poszedł przed siebie, nawet nie wyobrażałam sobie że on się tak szybko poddaje
-Jak kocha to wróci - Ktoś szepnął mi do ucha
-Jazzy - Zaśmiałam się -Na pewno - Puściłam jej oczko
Dała mi kawę i usiadłyśmy na ławeczce
-Więc za co tak nie lubisz mojego brata? - Zapytała
-Ech - Westchnęłam -Wybacz ale on nie cierpię go
-Dlaczego - Zaśmiała się cicho
-Tak wyszło - Wzruszyłam ramionami -I on raczej za mną też nie przepada
-Właśnie był jakiś dziwny - Pokiwałam i wzięłam łyk -Dlaczego myślałaś że my razem...
-Widziałam cie u niego a że twoi rodzice nic nie wspominali o tobie albo ja nie słyszałam gdy mówili, to od razu przyszło mi na myśl. Polubiłam cie i gdy dzisiaj zobaczyłam go jak całuje się z taką dziewczyną, aż się we mnie zagotowało.
-Całował się tak na oczach wszystkich? - Jej oczy powiększyły się
 Zaśmiałam się
-Żeby to pierwszy raz
-O matko
-Nie rozmawiajmy o nim - Poprosiłam
-Okej. Dlaczego ja cie nigdy nie widziałam? - Zaśmiała się
-Jakoś tak wyszło teraz będziemy się widywały częściej
-Musimy - Wyszczerzyła zęby
-Wracamy?
-Jasne
Szłyśmy chodnikiem i rozmawiałyśmy o wszystkim co przyszło nam na myśl
-Przystojniaki w tej szkole - Westchnęła
Zaśmiałam się
-Nie zaprzecze
-Masz chłopaka?
-Nie
-Naprawdę? - Zdziwiła się
-To aż takie dziwne - Uśmiechnęłam się
-No taka laska - Zachłysnęłam się kawą
-Proszę cie
-O matko ty lusterka w domu nie masz?!!!
-Mam Jazzy i wiem jak wyglądam
-Nie widzisz tego jak połowa chłopaków ze szkoły gapi się na ciebie? - Spojrzałam na nią pytająco -Aż im prawie ślina cieknie
-Nie przesadzaj
-Ale to widzi każdy
-Nie
-Tak i ....nie ważne - Odwróciła wzrok
-Zaczęłaś to dokończ
-Nie nic.
-Ech no jak chcesz. A ty masz kogoś szczególnego na oku?
-Tak ale nie ze szkoły. To kolega Justina jest boski ale nie cierpię jego charakteru. Jest totalnym idiotą - Wybuchłam śmiechem -Ale czasami jest słodki. - Rozmarzyła się
-Tak a kiedy? - Zapytałam
-Jak jest pijany - Burknęła
Śmiałyśmy się do końca naszej drogi, przez ten czas wymieniłyśmy się numerami
-To się zdzwonimy - Powiedziała
-Jasne - Z uśmiechem rozeszłyśmy się do domów
###
Wieczorem wpadł do mnie Paul
-Za tydzień w środę mama z tatą jadą na wycieczkę z pracy, jadą na 2 dni a my w tym czasie mamy okazję jechać na wyścigi do Meksyku - Moje oczy powiększyły się -Chcesz jechać czy idziesz do budy
-Mamy wolne tydzień! Chce jechać
-No to zajebiście
Klasnął w dłonie i wyszedł. Do Meksyku?! Już nie mogę się doczekać.
Czemu mamy wolne?
Otóż na matematykę wpadł do nas dyrektor i powiedział że muszą zrobić kilka remontów i zmienić lampy bo jedna ostatnio spadła i zbyt dobrze się to nie skończyło.
Dlatego konieczna jest zmiana wszystkich oświetleń.
Z szerokim uśmiechem, w krótkich szortach i koszulce na ramiączkach położyłam się spać.
###
-Wszyscy nagle wyjeżdżają! - Westchnęła Jazzy
-Czemu wszyscy?
-No Justin, Ty
Zaśmiałam się, dasz sobie radę nie będzie mnie tylko 2 dni
-No tak ale będę tęskniła - Rzuciła mi się na szyję i przytuliła mnie
-Niedługo wrócę
-Pójdziemy na jakąś imprezę?
-Może - Przewróciłam oczami bo męczy mnie z tym od kilku dni
-Obiecaj - Zagroziła mi palcem
-Jazz
-Bella!
-Dobra. Obiecuje
-No i to mi się podoba
Siedziałyśmy u mnie w pokoju nagle ktoś zapukał
-Proszę
Do środka wszedł Luk
-Siema - Powiedział od niechcenia i ściągnął z nosa okulary przeciw słoneczne - Luk - Podał dłoń Jazzy
-Jazzy - Zarumieniła się
-Bella masz wziąć coś seksownego
Moje oczy się szeroko otworzyły
-Co?!
-Lubie cie w takich niegrzecznych strojach - Objął mnie w tali i przyciągał do siebie
Mój szok był tak ogromny aż zesztywniałam. Nachylił się i zaczął całować mnie za uchem -Musisz wziąć coś seksownego bo będzie nam to potrzebne - Przygryzł płatek mojego ucha -I najlepiej coś krótkiego - Wyszeptał ostatnie zdanie i z uśmiechem odsunął się - Miło było poznać - Założył okulary i wyszedł
-O matulu co to za ciacho?! Mówiłaś że nie masz chłopaka
Otrząsnęłam się z transu. I odetchnęłam bo zrobił to żeby Jazzy nie słyszała
-Bo nie mam
-Kłamiesz tak namiętnie cie trzymał i całował
-Czasami mu coś odbija to kolega moich braci
-I on jedzie z wami?
-Niestety
-Ale masz szczęście
-Nie sądzę
Machnęła na mnie ręką
-Nie wiesz co tracisz
Położyłam się na łóżku
-Ładnie tu - Patrzyła przez okno -O Justin! I Ryan !!! - Pisnęła a moje ciało zesztywniało
-Ryan?
-Chłopak o którym ci mówiłam. Zobacz jakie to ciacho - Zawołała mnie
Podchodząc do okna modliłam się żeby to nie był ten kretyn
-To ten w czarnej - Mruknęła zawstydzona bo spojrzał w naszą stronę i z szerokim uśmiechem pomachał nam.
-Fajny - Odwróciłam się i zaczęłam wyjmować ubrania bo już dzisiaj wieczorem mieliśmy wyjeżdżać.
Wzięłam krótkie szorty i koszulki na ramiączkach, różne buty i jak Luk chciał, coś seksownego. Trochę pomogła mi Jazzy bo ja nigdy nie nosiłam takich wzywających ciuchów.
###
O 21 wyruszyliśmy, chłopcy prowadzili na zmianę, o 3 w nocy Luk usiadł z tyłu więc położyłam mu głowę na kolanach i w końcu zasnęłam. Obudziły mnie lekkie wstrząsy, odwróciłam się na plecy, dalej było ciemno a oczy Luka przymykały się
-Połóż się - Powiedziałam do niego i usiadłam
-Leż mi to nie przeszkadza - Powiedział
Wzięłam moją bluzę z podłogi i położyłam sobie pod głowę a sama ułożyłam się w przeciwną stronę do Luka tak że wypięłam w jego stronę tyłek, ale teraz to mnie nie obchodziło, chciałam spać.
Po kilku minutach czułam jak Luk układa się za mną, całe szczęście że samochód duży i na luzie się zamieściliśmy, wtulił twarz w moje włosy i westchnął, przerzucił rękę przez moją talie, wyprostowałam nogi i zasnęłam.
###
Następnego dnia postanowiliśmy iść na imprezę. W sumie to oni postanowili a ja miałam być partnerką Luka. Nie wiem co oni kombinowali ale o 20 Luk siedział w moim tymczasowym motelowym pokoju
-Ma być seksownie - Powtórzył już po raz nie wiem który
-Zamknij się już proszę cie
-Wiesz co to znaczy "seksownie" nie?
-Nie! Wypad stąd - Krzyknęłam
-Nie spinaj się mała - Uniósł ręce do góry -Masz być dzisiaj gorąca! A nie zimna.
-Jak nie wyjdziesz stąd w ciągu dwóch sekund, nigdzie z tobą nie pójdę i w dupie będę was miała.
-Dobra za pół godziny widzę cie se... - Zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem
Przewróciłam oczami i skończyłam prostować włosy, zostawiłam je rozpuszczone, ściągnęłam z nosa okulary i pomalowałam trochę oczy. Nie wyszło aż tak źle jak myślałam, uśmiechnęłam się i podeszłam do walizki, miało być seksownie? To będzie!
Wyciągnęłam potrzebne ubrania i szybko się w nie przebrałam, na nogi wsunęłam brązowe botki i przejrzałam się w lustrze.  LINK
(Zamiast skórzanej kurtki, koszula w kratkę zawiązana do pępka z podwiniętymi rękawami i dość dużym dekoltem)
-Wyglądam jak dziwka - Powiedziałam sama do siebie
Zerknęłam na zegarek już minęło pół godziny więc nie mam szans na przebranie, jęknęłam
-Wyłaź Carter - Głos Luka doszedł zza drzwi
-Jeszcze minuta - Jęknęłam zrozpaczona
Powachlowałam sobie i złapałam głęboko powietrze
-Raz się żyje - Otworzyłam drzwi i zamknęłam je za sobą, Luk stał do mnie tyłem oparty o barierkę dzielącą nas od ogrodu.
-Już myślałem że nie w.... - Jego oczy powiększyły się kiedy mnie zobaczył -Och kurwa - Zmierzył mnie kilkakrotnie wzrokiem
-Nie komentuj wiem że wyglądam jak zdzira
Pokręcił głową
-Ty potrafisz być gorąca Carter. Serio. Chyba mi stanął - Zrobiłam krok w tył.
Jeszcze przez kilka minut wpatrywał się we mnie a ja w niego też nie wyglądał źle, miał czarne rurki lekko opuszczone w kroku, kozaczki idealnie pasujące do jego stroju i czarną obcisłą koszule z podwiniętymi rękawami.
-Dobra koniec pierdolenia. Idziemy - Złapał mnie za rękę i pociągnął w dół schodów
-Jaki ty romantyczny - Mruknęłam pod nosem i odrzuciłam włosy do tyłu.
_____________________________________________________________________-
 To Nick (nauczyciel)


 Przepraszam za takie opóźnienia!!!
Przepraszam za błędy !!! :( 
Jutro najprawdopodobniej będzie rozdział 44 na HLAM <3
Tym czasem Wesołych Świąt kochani<3
Małą gwiazdkę przed świętami
Przyjmij proszę z życzeniami
Może spełni się marzenie
Białe Boże Narodzenie
Lub, gdy przyjdzie Ci ochota
Niech to będzie gwiazdka złota
Bo, gdy spada taka z nieba
Wtedy zawsze marzyć trzeba
No, a jeśli tak się zdarzy,
Że srebrzysta ci się marzy
Możesz także taką zdobyć
I choinkę nią ozdobić
Gwiazda, gwiazdce zamrugała
I choinka lśni już cała
Naszych marzeń jest spełnieniem
Bo jest piękna jak marzenie
A pomarzyć czasem trzeba
Każdy pragnie gwiazdki z nieba.

Głosujcie w ankiecie i zaglądajcie do zakładki SPOJLERY !!!!
KOMENTUJCIE!!!
(odpowiadam chętnie na wszystkie pytania)

Mój ask:http://ask.fm/biebsie94
TT: https://twitter.com/Ania86972230
Pierwszy blog : http://holidayloveandmore.blogspot.com/

wtorek, 2 grudnia 2014

Rozdział 8




 -Tajemnice....



Przez kilkanaście minut siedziałam i wpatrywałam się w drzwi za którymi zniknął Justin. O co do cholery mu chodziło?
On jest bardzo poważnie chory psychicznie!
Odrzuciłam kołdrę na bok i zetknęłam na moje przecięte kolano....stąd ta krew. Westchnęłam i wstałam, wolnym krokiem udałam się do łazienki i wsadziłam nogę pod prysznic. Oczyściłam ranę i przykleiłam plaster, umyłam dłonie i wróciłam do łóżka najpierw jednak biorąc swoje zeszyty i długopis.
Przykryłam się i złapałam jeden z zeszytów które przyniósł mi Bieber.
Był podpisany i to nie był zeszyt Justina tylko Nicka. Wzięłam telefon i wybrałam numer chłopaka.
Odebrał po drugim sygnale
-Hej Nick
-Część Bella - Mruknął
-Dlaczego Justin dał mi twoje zeszyty?
-Nasza pani prosiła żebym mu dał dla ciebie
-Och to dziękuje
-Nie ma sprawy
-A tobie nie są potrzebne?
-Nie przez kilka dni nie będzie mnie w szkole więc nie potrzebuje ich
-No dobrze. Jeszcze raz dziękuje
-Spoko - Zaśmiał się -A jak się czujesz?
-Coraz lepiej. Dzięki
-No to zdrowiej. Pa
-Pa
Rozłączyłam i wzięłam się za przypisywanie.
NASTĘPNEGO DNIA
Zeszłam po schodach na dół i usiadłam w kuchni na krześle, przyglądałam się jak mama robi ciasto.
-Mogłaś się cieplej ubrać - Przyłożyła wierzch dłoni do mojego czoła -W pokoju jest termometr zmierz sobie gorączkę.
Powlekłam się do pokoju za salonem i wzięłam z pojemnika termometr. Wsadziłam go pod pache i położyłam się na kanapie w salonie, tata oglądał wojny magazynowe i ja polubiłam to chyba tak mocno jak on.
Usłyszałam pikanie
-36 i 9 - Powiedziałam
-Całe szczęście ale chodź jeszcze weź tabletki.
Odniosłam przyrząd na miejsce i podreptałam do kuchni, tam czekała na mnie porcja leków, przełknęłam je.
-Co to za ciasto? - Znów usiadłam przy mamie
-Drożdżowe z truskawkami
-Moje ulubione - Pisnęłam
-Ale nie dla ciebie - Zaśmiała się mama
-A dla kogo? - Oburzyłam się
-Pattie przychodzi z Jeremym, Jaxonem i Justinem
Oparłam się i wypuściłam powietrze z ust
-Kiedy? - Spuściłam wzrok na dłonie
-Dzisiaj
-Ja będę w pokoju siedziała
Mama spojrzała na mnie i chciała coś powiedzieć ale ją wyprzedziłam
-Nie chce zarazić Jaxona
-Ech w sumie to racja
W duchu podziękowałam za to że nie będę musiała patrzeć na tego psychola.
-Ale kawałek i tak chce - Zaśmiałyśmy się
-Może dostaniesz
Z uśmiechem rzuciłam się na kanapę i oglądałam dalej.
°°°
Chyba przysnęłam bo obudziłam się o 17.30. Ledwo przytomna podeszłam do lodówki i sięgnęłam po sok pomarańczowy, nalałam całą szklankę i zrobiłam sobie ogromną kanapkę z sałatą, serem, szynką, pomidorem i ogórkiem, przekroiłam ją na pół i położyłam na talerz.
Mama ustawiła jakieś jedzenie na stole w salonie co oznaczało że niedługo się zjawią
-O której przyjdą? - Zapytałam
-Za pół godzinki
-Dobra to ja spadam na górę
Złapałam za jedzenie i poszłam na górę.
Położyłam jedzenie na biurku i szybko poszłam do łazienki się umyć.
Po 15 minutach ubrana w legginsy i za dużą koszulkę (link) usiadłam przy biurku i otworzyłam laptop żeby poszukać jakiegoś ciekawego filmu. W końcu zdecydowałam się na jakiś thriller ''La cara oculta'' włączyłam i zaczęłam jeść.
Początek jak to początek nieco nudny więc rysowałam coś sobie na małej karteczce i zerkałam co trochę w monitor w końcu akcja zaczęła się rozkręcać, zaśmiałam się jak doszło do sytuacji +18 już na prawie samym początku. Przewróciłam oczami nie przestając bazgrać na kartce. Po pewnym czasie skupiłam się tylko na filmie bo zaczynał robić się interesujący, przez momenty które nie koniecznie mnie interesowały wpadłam na pomysł pomalowania paznokci.
Ubrałam na stopy stopki bo trochę było mi zimno w nogi, a to nie dobrze tym bardziej że jestem chora i wróciłam do oglądania.
°°°
Film się skończył a ja weszłam na stronę biblioteki która znajduje się w sąsiednim mieście i zaczęłam szukać jakiś ciekawych książek, kiedy wybrałam wszystkie dostępny tomy "Zew nocy" wypełniłam kartę zamówienia i wysłałam, a po chwili przyszedł komunikat że za godzinę książki będą dostarczone do mojego domu.
Zamknęłam laptop i podeszłam do mojego parapetu, przykucnęłam żeby wziąć ostatnią część Greya i siadając na poduchach zaczęłam czytać. Niektóre fragmenty w tej książce były naprawdę świetne i dobrze mi się ją czytało Christian Grey jest najbardziej zmiennym człowiekiem o jakim kiedykolwiek słyszałam, ale równocześnie jest bardzo kochany, dla swojej Any zrobiłby wszystko tak jak dla dzieci. Oczywiście nie da się ominąć pikantnych scen które teraz są często ale nie tak bardzo jak w pierwszej części. Wstrząsnęłam głową i spojrzałam w okno. Słońce powoli zaczęło się chować i przez chwilę oglądałam zachód zupełnie zapominając o fragmencie który czytałam. Było pięknie, tak spokojnie, pomijając dzieci i osoby w moim przedziale wiekowy którzy kręcili się przed sklepem, niektórzy zakochani, a inni próbujący za wszelką cenę zdobyć chociaż jedno spojrzenie od osoby przeciwnej płci. One są totalnie nie zainteresowane, a niektórzy muszą żyć ze świadomością że o nich nikt, nigdy nie będzie tak się starał. Zerknęłam na książkę i wzdychając włożyłam do środka zakładkę i rzuciłam ją w drugi koniec parapetu pomiędzy poduszki.
Podeszłam do szafki i upadając przed nią na kolana schyliłam się po kilka kuferków, w których znajdowały się moje duperele.
Rzuciłam je na łóżko i sięgnęłam po jeszcze kilka, które po chwili wylądowały obok tamtych, wdrapałam się na moje łóżeczko i przykrywając nogi złapałam za jeden kuferek a inne odłożyłam na bok. Wysypałam jego zawartość na białą pościel i zaczęłam przeglądać moją biżuterię, miałam tego tak dużo a nosiłam jedynie niektóre kolczyki. Rzeczy nie potrzebne odłożyłam na bok a resztę wysypałam do środka pudełka, po czym wysypałam zawartość następnego, w nim były lakiery...cała masa lakierów. Przebierałam we wszystkim i odkładałam na bok coś co było popsute lub nie potrzebne. Lekko zmęczona opadłam na poduszkę za mną i westchnęłam bo teraz muszę to wszystko schować powrotem, jednak los chciał inaczej.....
°°°
Obudziłam się gdy za oknem zapadał półmrok a jedynym źródłem światła w moim pokoju był lekki blask lamp ulicznych i księżyc ukryty za drzewami. Wyciągnęłam ręce na wierzch kołdry i przyciągnęłam się, odwracając w tym samym czasie głowę na lewą stronę.
W czasie kiedy moja głową opadła na drugą stronę z mojego gardła wydobył się krzyk a ciało aż podskoczyło do góry.
Dlaczego?
Bo przy łóżku na fotelu siedział Bieber i wpatrywał się we mnie. Próbując unormować oddech podniosłam się i oparłam o poduszki
-Co tu robisz? - Zapytałam
Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji jakby ktoś go zaczarował. Wzruszył jedynie ramionami i dalej się na mnie gapił.
Odwróciłam twarz w stronę okna i wtuliłam twarz w poduszkę oddychając równo.
Przypomniało mi się że nie schowałam tych duperelków, sięgnęłam ręką do szafki nocnej i zapaliłam lampkę, usiadłam i zaczęłam chować rzeczy które teraz walały się po całym łóżku totalnie ignorując chłopaka. On mnie przeraża. Bo kto normalny wchodzi sobie do czyjegoś pokoju i gapi się jak psychol na tą osobę?!
Mój wzrok padł na biurko gdzie leżały zamówione przeze mnie książki. Przygryzłam wnętrze policzka
-Ty je przyniosłeś? - Dalej nie patrzyłam na niego
-Tak - Odpowiedział
-Dzie...
-Spoko - Przerwał mi
Zmarszczyłam czoło i przestałam na chwilę, po czym znów zaczęłam pakować rzeczy i biorąc wszystkie kuferki ześlizgnęłam się z łóżka i podeszłam do szafki na której stały wcześniej.
Kucając wsunęłam je na miejsce i prostując się podeszłam do okna. Jak to miałam w zwyczaju otworzyłam je i zaciągnęłam się świeżym powietrzem.
Na twarzy poczułam powiew letniego ciepłego powietrza, a na karku....
Moje oczy zwiększyły się.
Szybko się odwróciłam co sprawiło że prawie zderzyłam się z twarzą szatyna.
-Co ty robisz?! - Odchyliłam głowę do tyłu
-Patrze - Jego oczy były lekko przymknięte
-Patrz gdzie indziej - Chciałam odejść ale uniemożliwił mi to
-Czy mi się wydaje, czy ty mnie nie lubisz? - Uśmiechnął się lekko
-Nienawidzę cię i dobrze o tym wiesz. Jesteś chory psychicznie i powinieneś się leczyć - Odepchnęłam go z całej siły jaką miałam i odsunęłam się w stronę łóżka.
-Uważaj kurwa na słowa - Złapał mocno moją rękę
-Pieprz się - Wyszarpnęłam ją
Poczułam jak pchnął moje ciało tak że upadłam plecami na miękki materac, a on zbliżył się do mnie.
Serce dudniło w mojej klatce piersiowej i wydawało mi się że on to słyszy.
Uśmiechnął się i podpierając się na dłoniach zawisł nade mną.
-Już nie jesteś taka cwana? - Odgarnął mi włosy za ucho.
Wzdrygnęłam się na jego dotyk i odwróciłam głowę w drugą stronę.
-Nie dotykaj mnie - Skuliłam się pod nim
-Kolejna rzecz której nie lubisz? - Przejechał palcami po moim policzku
-Kim ty jesteś ?! - Syknęłam unosząc lekko głowę tak że prawie stykaliśmy się nosami
 Otworzył usta ale w tym samym momencie laleczka wybuchła płaczem. Zmarszczył brwi i chyba nie zamierzał się ruszyć więc wykorzystując chwilę zakłopotania odepchnęłam go tak że upadł na materac obok mnie a ja wstałam i podeszłam do fotela na którym leżała lalka. Z westchnieniem zaczęłam ją kołysać a w usta znowu wetknęłam ołówek.
-Prawdziwe dziecko też będziesz karmiła ołówkiem? - Usłyszałam jego głos
-Nie twój interes co będę robiła z moim dzieckiem - Warknęłam
-Tylko że to też moje dziecko - Prychnął
-Och czyżby? - Podeszłam do niego, stał przy oknie. Wepchnęłam mu w ręce lalkę -Więc zajmij się swoją córeczką cwaniaku.
Jego oczy się powiększyły a ja podeszłam do ściany żeby zapalić światło, usiadłam na fotelu przy biurku i zaczęłam przeglądać przyniesione książki, już nie mogłam się doczekać się kiedy zacznę czytać. Teraz nie mogłam tego zrobić bo skupienie się byłoby wyczynem, po pierwsze w moim pokoju siedzi świr i nie wiem co może mu wpaść do tego pustego łba, a po drugie trzyma na rękach beczącą lalkę, która za cholerę się nie uspokaja.
Oparłam głowę o oparcie i zamknęłam oczy
-Ucisz to - Rzucił mi lalkę
-Szybko się poddajesz - Zaczęłam ją kołysać
-Śmieszne - Prychnął i zgasił światło
Nie pytałam czemu to zrobił bo tok jego myślenia był nie do ogarnięcia. Po 15 minutach odłożyłam lalkę na fotel i poszłam do łazienki umyć zęby i twarz, wyszłam z niej i podeszłam do łóżka. Za nim się położyłam zerknęłam na Justina który siedział jak gdyby nigdy nic, na moim miękkim parapecie, przewróciłam oczami i wślizgnęłam się pod kołdrę.
Ziewnęłam i wtuliłam się w poduszkę
-Możesz oddać zeszyty Nickowi już mu podziękowałam
-Chyba mi powinnaś podziękować
-Chciałbyś
Położyłam się tak że patrzyłam na niego. Siedział z jedną nogą pociągniętą do góry i trzymał ją zgiętą w kolanie, głowę opartą miał o szybę a wzrok skierowany w niebo.
Jego telefon zaczął wibrować więc wyciągnął go z kieszeni i przez chwilę wpatrywał się w ekran,  przeczesał palcami włosy i blokując ekran spojrzał na mnie. Lekko zakłopotana że przyłapał mnie na gapieniu się na niego spuściłam głowę i zamknęłam oczy.
°°°
Obudziłam się a za oknem było bardzo ciemno, zerknęłam na zegarek, 2.30 przewróciłam się na drugi bok i odrzuciłam kołdrę w nogi bo było mi gorąco, nic jednak to nie dało dlatego moment później pozbyłam się legginsów i żeby zrobiło się jeszcze chłodniej wstałam i uchyliłam okno. Światło w pokoju Justina było zapalone więc położyłam się na poduchach i wpatrywałam w jego pokój. Przez pewien czas panował spokój, jednak po chwili zobaczyłam go, był w samych bokserkach i stał przy szafce obok okna, grzebał w niej zawzięcie czegoś szukając. Zaśmiałam się cicho kiedy zamknął drzwiczki z udawanym spokojem i to dlatego że chyba znów się poddał, tym razem w szukaniu.
Ten człowiek jest totalnym kretynem i chorym psychicznie człowiekiem ale dzięki niemu będę miała zajęcie....będę go obserwowała.
Stał ręką oparty o szafkę a głowę miał opuszczoną w dół, zaczął powoli przekręcać twarz w moją stronę, dobrze nie widziałam jego twarzy ponieważ był za daleko ale mogłam się domyślić że był wściekły, choćby dlatego że szybko odszedł w stronę drzwi i już po chwili nie widziałam nic bo światło zgasło. Dobra....to było dziwne...
Wstałam i rzuciłam się na łóżko.
°°°
W piątek wieczorem byłam już całkowicie zdrowa i w ogóle nie chciało mi się spać, dlatego po pierwszej w nocy ubrałam szare dresy, vansy i dużą bluzę Lucasa i wyszłam na dwór. Tym razem wybrałam się bez psa i nie szłam nad jezioro tak jak kiedyś, teraz nogi kierowały mnie w przeciwnym kierunku i szczerze? Sama nie wiedziałam gdzie idę, nigdy tam nie byłam.
Stanęłam na polnej drodze która prowadziła do lasu, moim ciałem wstrząsną dreszcz strachu. Po co ja tu przylazłam?!
Chciałam się wycofać, jak najszybciej wrócić do domu, jednak moje nogi prowadziły mnie do przodu. Wiecie co jest najlepsze? Że masakrycznie boję się lasów tym bardziej gdy jest ciemno, a jednak...ciągle miałam cichą nadzieję że to głupi sen i zaraz obudzę się w łóżku. Kurczowo ściskałam telefon w dłoni i przedzierałam się przez gałęzie, z każdej strony dobiegał do mnie inny dźwięk, niektóre straszne a inne straszniejsze.
W końcu wyszłam z lasu i teraz szłam po polu na wzgórze.
Kiedy już się tam znalazłam moje usta rozchyliły się w zdumieniu, mianowicie, przede mną stał ogromny opuszczony budynek, mimo iż była noc to wyglądał jak pałac.
Zbliżyłam się do schodów i przejechałam palcami po poręczy, w tym samym momencie poczułam jakby jakaś dziwna siła przyciągała mnie tam i kazała wejść.
Kiedy stałam przez drzwiami, wszystko do mnie dotarło. Spanikowana odwróciłam się tyłem do drzwi i zobaczyłam las, cholernie gesty las, zaniedbana łąka i ten stary opuszczony budynek. Wszystko było jak z przeraźliwego horroru, jedyne czego tu brakowało to osoby lub ducha cy coś.....
Kim bym była gdybym nie wykrakała?
Usłyszałam łamanie gałęzi, niewiele myśląc złapałam za klamkę i weszłam do środka moje serce biło sto razy szybciej niż na zewnątrz. Tutaj nawet klimat i powietrze było jak z horroru, kroki słyszałam coraz wyraźniej więc zerwałam się do biegu i ruszyłam przez ciemne korytarze gubiąc się przy pierwszym zakręcie. Kiedy myślałam że jestem wystarczająco daleko wyciągnęłam z kieszeni telefon. Brak zasięgu.
Cholera powiedzcie że to głupi żart. Jęknęłam zrozpaczona.
Wyobraźcie sobie moją minę gdy usłyszałam ciężkie buty na betonowej podłodze.
Przeżegnałam się i szybko pobiegłam przed siebie w tym samym czasie próbując za wszelką cenę dodzwonić się do kogoś z listy moich kontaktów. Kiedy na wyświetlaczu pojawił się komunikat że zasięg jest dostępny, do mojej głowy wpadła jedyna osoba która  mogłaby mi teraz pomóc. Szybko wybrałam numer, w myślach tylko błagałam żeby odebrał.
Pierwszym razem niestety ale się nie udało
-Proszę - Wyszeptałam
Dźwięk połączenia został przerwany a po drugiej stronie usłyszałam zły, zaspany głos
-Czego kurwa!
-Musisz mi pomóc - Wyszeptałam
-Bella?
-Tak. Proszę przyjedź jak najszybciej na...na... - Cholera gdzie ja właściwie jestem?
-Co się dzieje?
-Przyjedź w miejsce gdzie kiedyś stał stary wiatrak, za lasem jest... - Kroki znów były blisko mnie a telefon zaczynał pikać -Proszę przyjedź - To ostatnie co zdążyłam powiedzieć bo straciłam zasięg a do tego telefon mi się rozładował.
Złapałam głęboko powietrze i powoli wychyliłam głowę zza filaru, najpierw na prawo; nic, później na lewo; znowu nic.
Dosłownie na palcach przebiegłam do następnego filaru i schowałam się za nim, zobaczyłam przede mną drzwi więc czym prędzej podbiegłam do nich i wybiegając przez nie upadłam na suche gałęzie które wbijały mi się dosłownie wszędzie.
Jęknęłam i wstałam otrzepując się, szłam na przód domu. Będąc już koło schodów zobaczyłam po drugiej stronie kogoś z kapturem na głowie więc nie widziałam twarzy którą nagle odwrócił w moją stronę. Szybko odwróciłam twarz w drugą stronę i zaczęłam uciekać w stronę lasu. Wyraźnie słyszałam jak biegł za mną, dlatego zaczęłam skręcać w różne strony żeby chociaż na chwilę go zgubić. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie w pasie i przykłada dłoń do ust. Chciałam krzyczeć, ale uniemożliwiła mi to jego dłoń, zaczęłam wierzgać nogami i piszczeć.
-Ciii to ja - Szepnął mi do ucha
Odetchnęłam i złapałam jego dłoń którą odsunęłam od twarzy, a kiedy poczułam grunt pod nogami odwróciłam się i mocno w niego wtuliłam.
Nie protestował
-Chodźmy stąd - Złapałam jego dłoń i pociągnęłam i stronę powrotną jednak on ani drgnął.
Spojrzałam pytająco na niego
-W tamtą stronę - Pokazał palcem inny kierunek i przyciągnął mnie tak że założył rękę na moje barki.
Przez całą drogę trzymałam jego dłoń a on obejmował mnie, do momentu aż doszliśmy do jego samochodu. O dziwo przez całą drogę nie słyszałam żeby ktoś za nami szedł, ani się już tak  nie bałam.
-Więc co tam robiłaś? I co się stało? - Zapytał kiedy jechaliśmy do domu
-Nudziło mi się więc poszłam na spacer i dziwna siła ciągnęła mnie tam....jednak nie było tam pusto, ktos był i zauważył mnie dlatego biegłam
-Czy ty jesteś nienormalna?! - Wybuchł
-Co?
-Jest po pierwszej w nocy a ty chodzisz po lesie
-Nie planowałam tam iść
-Trzeba było zwiewać jak najszybciej
-Wiem
-Mogło rozerwać cię tam jkieś zwierze, albo chory zboczeniec...
-Wiem - Westchnęłam
 Westchnął i spojrzał na mnie.
-Przepraszam Luk - Przygryzłam wargę i spuściłam wzrok na dłonie
-Za co?
-Za to co ostatnio powiedziałam. Nie myślałam o tym co mówię, wszystko było pod wpływem impulsu. Jestem taka głupia ale naprawdę mi przykro, przepraszam.
-Już dobrze - Westchnął
Pomiędzy nami zapanowała cisza, a kiedy zaczęliśmy zbliżać się do mojego domu odetchnęłam z ulgą.
Zatrzymał samochód pod bramą i spojrzał na mnie
-Nigdy więcej nie łaź nigdzie sama - Spuścił głowę i zacisnął szczękę -I pod żadnym pozorem nie myśl o tym że kiedykolwiek mógłbym cię uderzyć.
Moje usta były lekko uchylone
-Obiecuje. Przepraszam raz jeszcze
-W porządku Bella
-Dziękuje i dobranoc - Uśmiechnęłam się do niego
-Dobranoc
Wyszłam z jego samochodu i czekałam aż odjedzie, on jednak stał i patrzył na mnie. Osunął szybę na dół
-Nie pojadę póki nie zobaczę że znikasz w domu
Zaśmiałam się i otwierając furtkę przeszłam przez nią. Zamknęłam ja i odwróciłam się w jego stronę, pokazał palcem że mam iść dalej wiec szłam tyłem marszcząc brwi.
Pokręcił głową i zaśmiał się cicho
-Do domu Bella
-No idę, idę - Uniosłam ręce w geście obronnym
Zniknęłam za domem i podchodząc do drzwi zatkało mnie bo były zamknięte. Szybko podbiegłam do furtki ale Luk zdążył kawałek odjechać. Uderzyłam z otwartej dłoni o czoło, czemu nie wzięłam kluczy! Nie zapukam bo mnie zabiją że gdzieś wyszłam....
Samochód Luka zatrzymał się przy mnie
-Co ty do cholery robisz? - Prawie krzyknął
-Ktoś zamknął drzwi - Jęknęłam -A ty co robisz? Przecież odjechałeś
-Miałem dziwne wrażenie że coś zrobisz
Westchnęłam
-Dobra właź bo z tego co wiem to jesteś chora a dzisiejsza noc nie należy do najcieplejszych
-Eee ale jak oni zobaczą że mnie nie ma to mnie zabiją
-Coś wymyślimy - Nachylił się i otworzył mi drzwi -Chodź
Stałam zastanawiając się czy iść czy nie, serio będę miała problem, a teraz nie mam ich mało. Przygryzłam wargę i nie widziałam co mam zrobić
-Kobieto szybciej, lać mi się chce - Wybuchłam cichym śmiechem
Pokręciłam głową i weszłam na siedzenie pasażera.
-Gdzie mnie wieziesz? Serio będę miała przesrane i nawet mogę cię zarazić, chociaż w sumie już wyzdrowiałam ale..
-Dobra! Rozumiem - Przytaknął  
-Sory 
Przez resztę drogi nie odzywał się do mnie ani ja do niego, nie miałam pojęcia gdzie mnie wiezie, może to dobrze bo inaczej uciekłabym i znów nie wiedziałbym gdzie uciec.
Pomyślałam o osobie która tam była. 
Tak rozkminiałam nad tym, że nie zauważyłam nawet kiedy znaleźliśmy się przed niewielkim domkiem. 
-Ładnie tu - Mruknęłam -To twój dom? - Tak, ja nie miałam pojęcia gdzie on mieszka
-Tak. Chodź - Wysiadł więc zrobiłam to samo i podążyłam za nim 
Weszliśmy do domku, który w ogóle do niego nie pasował, był miły, przytulny jakby mieszkała tu para zakochanych, a dbającą o wygląd byłaby dziewczyna 
-Masz dziewczynę? - Wymsknęło mi się 
Odwrócił sie do mnie przodem i zmarszczył brwi 
-Wybacz nie jestem zainteresowany - Pokręciłam głową 
-Nie o to mi chodziło - Ściągnęłam buty i podążyłam za nim do salonu 
-Jasne - Wziął do ręki pilot i włączył wiszącą na ścianie plazmę -Zaraz wracam - Wyszedł i jak dobrze myśle to poszedł się ''odlać''.
Usiadłam grzecznie na kanapie i oglądałam mecz bo akurat to leciało a ja nie chciałam nic wciskać, bo znając życie popsułabym coś. 
Wyciągnęłam z kieszeni telefon i zerknęłam na godzinę 2.10
Dopiero teraz odczułam jaka jestem śpiąca. Ziewnęłam i naciągnęłam rękawy niżej na dłonie, a głowę oparłam o poduszki. 
###
Chłopak wszedł do salonu i zauważył, że dziewczyna zasnęła, nie bardzo wiedząc co zrobić wziął koc i przykrył ją, jednak pomyślał że na kanapie może być jej nie zbyt wygodnie i mógłby zanieść ją do swojej sypialni. Szybko odgonił te myśli, a zastąpiły je te w których uświadamia sobie że ma w dupie czy jest jej wygodnie, czy nie i tak dzisiaj zbyt dużo dla niej zrobił. 
Wolnym krokiem wszedł po schodach na górę i zrzucając z siebie ciuchy rzucił się na łóżko, zamknął oczy i próbował usnąć bo był cholernie zmęczony jednak coś nie dawało mu spać, walnął pięścią w materac i zszedł z niego. Chciał wziąć dziewczynę do siebie, do swojej sypialni, ale kiedy wszedł do salonu i przybliżył się do kanapy machnął ręką i sam wrócil na górę. 
-Jedna noc - Mruknął i zasnął 
Obudził się o 4 nad ranem, zszedł całkowicie ogarnięty i ubrany na dół do salonu gdzie dziewczyna dalej smacznie spała. 
Tym razem nie miał jednak serca i nie obudził jej, wziął jej drobne ciało na ręce i przewrócił oczami myśląc o tym że pewnie jak wszystkie dziewczyny w jej wieku...odchudza się. 
Jakimś cudem zamknął za sobą drzwi i otworzył od samochodu gdzie na tylne siedzenia położył ją. 
Jechał przez miasto dzwoniąc do Toma z którym był umówiony dzień wcześniej, mieli obgadać coś związanego z ich pracą. Tak więc Tom czekał na Luka w magazynie, a przez to że wyszedł drzwi były otwarte bo nie było sensu zamykac ich. 
Podjechał pod dom dziewczyny 
-Bella - Odwrócił głowę do tyłu
Nic.
-Bella - Szturchnął ją lekko 
-Hm? - Mruknęła 
-Masz dom otwarty i jak nie chcesz żeby ktoś cie przyłapał to wysuwaj 
Podniosła zaspane powieki i zamrugała kilka razy 
-Jakim cudem jesteśmy tu? - Szepnęła 
-Normalnym - Przewrócił oczami
-Nie wiem jak to zrobiłeś ale dziękuję - Uśmiechnęła się i pociągnęła za klamkę.
Podeszła do szyby od strony kierowcy i zapukała. 
Luk marszcząc brwi osunął szybę i spojrzał na nią pytająco.
Nachyliła się i pocałowała jego policzek
-Dziękuję - I poszła
Z niedowierzaniem patrzył przez pewien czas w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą stała dziewczyna....
###
Na szczęście wszystko poszło dobrze i rodzice nie skapnęli się że mnie nie ma.
 Wieczorem siedziałam na moim parapecie i wpatrywałam się w podwórko Bieberów...
Nie bez powodu...
Już po chwili z domu wyszedł Justin.
Tak! Czekałam na niego !
----------------------------------------------------------------------------------
Bardzo wam dziękuję za tyle komentarzy!!!!
Jednak mam prośbę :( 
Niech każdy skomentuje RAZ a nie po kilka komentarzy, a jeżeli chcecie wiedzieć kiedy następny od tego jest ask ;c
Wiem że rozdział nudny, ale nie miałam weny :( 
Przepraszam za błędy!

Głosujcie w ankiecie i zaglądajcie do zakładki SPOJLERY !!!!
KOMENTUJCIE!!!
(odpowiadam chętnie na wszystkie pytania)

Mój ask:http://ask.fm/biebsie94
TT: https://twitter.com/Ania86972230
Pierwszy blog : http://holidayloveandmore.blogspot.com/