niedziela, 25 stycznia 2015

Rozdział 11

http://i.pinger.pl/pgr131/6c4d0dd6001471ae534c0367/16.jpg


-Plan nie tak wspaniały... 


Wzięłam do ręki radio przez które mogłam połączyć się z chłopakami
-Wiedzieliście że nikt nie blokuje ulic? - Warknęłam
-Dopiero się dowiedzieliśmy
Westchnęłam
-Wycofaj się Bella - Powiedział poważnie Paul
Fakt. Przeszło mi to przez myśl bo nigdy nie brałam udziału w takich wyścigach. W tym samym czasie dostaliśmy znak że mamy się ustawić
-Za późno - Odpowiedziałam i odłożyłam radio
Zagryzając warge podjechałam do równej linii samochodów i oparłam głowę o kierownicę.
Podniosłam wzrok i zapięłam pasy, rozejrzałam się po samochodach jechało tylko pięć, nie wierzyłam że tyle osób zrezygnowało. W co ja najlepszego się wpakowałam?
Był jednak ten czarny, ciekawe kto siedzi za kierownicą może to też dziewczyna.
Koleś stanął na środku ulicy i po kolei wskazywał palcem na samochody w szeregu, na co musieliśmy mrugnąć światłami. Kiedy to zrobiłam, wygodnie usadowiłam się w fotelu i rozgrzewając silnik odetchnęłam bo serio zaczęłam się bać.
Głośna muzyka grała z głośników jednego z samochodów a ja releksując się ostatni raz nacisnęłam gaz i ruszyłam równo z innymi samochodami.
Najgorsze w tym wszystkim było to że inne samochody które nie brały udziału w wyścigu też jeździły po tej ulicy, tak samo jak przechodzący przechodni. Bałam się jak cholera, ale nie o siebie tylko o kogoś, bo w każdym momencie mogłam kogoś potrącić a co gorsza...zabić.
Jak na razie mieliśmy szczęście bo nikogo nie było na ulicach może to dlatego że jest noc, ale i tak serce waliło mi jak szalone.
Sprawnie ominęłam ogromny budynek a reszta samochodów wyjechała zaraz za mną, spojrzałam na prawo i po chwili pojawił się obok mnie ten czarny samochód.
Przyspieszyłam na jakiejś autostradzie i omijałam inne auta, od czarnego wozu dzieliło mnie dosłownie kilkanaście centymetrów. Usłyszałam huk i patrząc w tylne lusterko, zauważyłam że jeden z samochodów wypadł z trasy i uderzył w barierki.
Wypuściłam ze świstem powietrze z płuc, zauważyłam że za nami na sygnale jadą gliny szybko zmieniłam biegi i ominęłam kilka samochodów.
Autostrada po woli się kończyła i zaczynał się las, nie było tam nic widać bo nie było lamp.
-Cholera - Warknęłam i zjechałam na pobocze żeby wyprzedzić inne samochody.
Przez światła samochodu zauważyłam skręt w prawo, wykonałam szybki ruch i wjechałam w inną jednak pustą drogę. Mój  GPS zaczął wariować że zjechałam z trasy, przyciskając gaz próbowałam wyłączyć to gadające gówno ale nie dało się.
Wściekła skupiłam się na drodze, nagle z mojego gardła wydobył się pisk, kiedy ten czarny samochód wyskoczył z lasu i dosłownie wjechał mi pod koła, nie musiałam jednak hamować bo szybko opanował auto i jadąc przede mną w sumie oświetlał mi drogę. Jednak to jest wyścig, docisnęłam pedał gazu i znalazłam się w połowie jego samochodu, nie pozostawał mi dłużny i już po chwili znów wyprzedził. Nagle droga rozłożyła się na dwie części, widząc że on jedzie na prawo, ja pojechałam na lewo i zniknęłam w głębi lasu.
Teraz to już wyścigu się nie bałam...
Nienawidzę być gdzieś gdzie jest ciemno, no chyba że coś mi odwali. Lubie noc ale wolę spędzić ją w domu niż w jakimś nieznanym mi lesie.
Rozpędzona wjechałam pod górę i nagle wyskoczyłam wprost na ulice. Moje serce znów przyspieszyło kiedy próbowałam zapanować nad kierownicą, jednak nie byłam tak silna jak facet i kiedy w końcu złapałam kierownicę, wjechałam na coś wysokiego, a samochód rozpędzony zaczął spadać w dół.
Pomimo wstrząsów, kurczowo trzymałam kierownicę.
Samochód w końcu upadł na bok a ja jęknęłam bo uderzyłam głową o szybę z boku, nie mocno ale łącząc to z szokiem, bolało bardzo.
Dzięki kratą na szybach, nie stłukła się a auto przechyliło się i wylądowało na czterech kołach. Straciłam z zasięgu wzroku tamten samochód co oznaczało że zostałam w tyle.
Warcząc ruszyłam przed siebie, od razu przyspieszając.
Wyjechałam z lasu i znów wjechałam na ulice główną, pędziłam szybciej niż wcześniej. Samochody trąbiły na mnie, ale jakoś teraz miałam to w dupie, GPS uspokoił się dając mi znak że jestem na dobrej drodze, a do celu zostało 20 kilometrów. Zaczęłam nagle zwalniać widząc zamknięty szlaban z ciekawości spojrzałam na zegarek. Od kiedy po pierwszej w nocy jeżdżą pociągi?!
Zauważyłam że kilka samochodów przede mną stoi ten czarny samochód. Zniecierpliwiona zaczęłam stukać nogą i dotknęłam czoła, poczułam pod palcami lepką ciecz, wysiliłam wzrok i zauważyłam krew, wytarłam palce o spodenki.
Powoli wycofałam i zjeżdżając na bok zaczęłam się zbliżać do zamkniętego przejazdu. Nie zwracałam uwagi na to czy ktoś się patrzy, wychyliłam się lekko do przodu i zauważyłam pociąg ale był jeszcze dalej. Przymrużyłam oczy sprawdzając czy zmieszczę się pomiędzy słupem od szlabanu a budynkiem w którym kierują spuszczaniem go.
Znów Zerknęłam na pociąg który był bliżej ale i tak postanowiłam zaryzykować, wciskając gaz wjechałam w wąską szczelinę i przejechałam przez tory. Zadowolona z siebie ruszyłam pustą ulicą do mety od której dzieliło mnie już 15 kilometrów.
Nagle wokół mnie pojawiło się pełno samochodów policyjnych, dosłownie mnie otoczyli.
I co ja mam teraz zrobić?!
Chwila... Ten samochód na 100% jest kuloodporny, skoro ma takie zabezpieczenia jak kraty to napewno głupia broń go nie przebije. Zacisnęłam mocniej dłoń na kierownicy i ruszyłam pomiędzy dwa radiowozy. Nie myliłam się, padły pierwsze strzały które nie zrobiły na moim samochodzie zbyt dużego wrażenia i już po chwili jechałam a oni pędzili za mną.
Nie wiadomo skąd czarny wóz pojawił się obok mojego i równo uciekaliśmy przed glinami. To już raczej nie był wyścig o to kto będzie pierwszy, ale o to czy uda nam się uciec bo ich samochody były dość szybkie, nie to co u nas.
Jechaliśmy łeb w łeb i ani odrobinę nie zwolniliśmy, pomimo tego że miałam zapięte pasy obijałam się o drzwi kiedy gwałtownie omijałam samochody.
Nagle zrobiło się jakoś...przyjemniej?
Nie wiedziałam dlaczego, dopóki nie zauważyłam że GPS się wyłączył.
To znaczy że przekroczyliśmy linie mety!
Wszyscy chyba dowiedzieli się o policji bo nikogo nie było na miejscu mety.
My jednak dalej pędziliśmy przed siebie po chwili jednak rozłączając się i wjeżdżając w inne ścieżki w lesie.
Głos syren stawał się coraz cichszy a ja dopiero teraz zastanawiałam się co z tymi dwoma samochodami które jechały z nami.
Ciągle zmieniałam kierunki aż wjechałam na główną ulice w tym lesie.
Czarny samochód wyjechał zaraz za mną a ja z uśmiechem przyspieszyłam.
-Nie może skończyć się na remisie - Powiedziałam sama do siebie i kolejna zmiana biegów, a samochód wystrzelił jak z procy.
Ten za mną chyba zrozumiał o co mi chodzi bo zaczął przybliżać się do mojego tyłu, a ja zapominając o tym co może pójść nie tak znów przyspieszyłam. Zauważyłam ostry skręt w lewo, więc już nawet nie mając czasu na zahamowanie, gwałtownie skręciłam. Nagle znalazłam się na dosłownie urwisku, jechałam blisko ogromnej skały, a tamten samochód zaraz za mną bo niestety nie było możliwości wyprzedzenia.
To stało się dla mnie największym wyzwaniem w tym całym wyścigu, to ryzyko, bo w każdej chwili mogłam chociaż trochę się odsunąć na lewą stronę i spaść z tych skał.
Całe szczęście osoba w samochodzie za mną nie była na tyle głupia żeby chcieć mnie stąd zepchnąć.
W końcu wyjechaliśmy na normalną piaszczystą drogę i tamten zrównał ze mną.
Nie zajechaliśmy jednak daleko bo przed nami pojawił się ogromny klif i w ostatnim momencie wcisnęliśmy hamulec, zatrzymując samochody na samej krawędzi.
Zgasiłam silnik i teraz usłyszałam mój oddech który pod żadnym pozorem nie był spokojny, a wręcz przeciwnie.
Zamknęłam oczy i oparłam głowę o fotel.
Samochód obok również stał dalej w tym samym miejscu, miałam dość, chciałam wrócić do domu i iść do mojego ukochanego łóżeczka.
Nie chciałam tu dłużej być, dlatego odpaliłam silnik i wycofałam.
Już nie tak szybko, wracałam z powrotem a po chwili za mną jechał ten czarny samochód.
Droga zajęła mi z 15 minut i kiedy tamten samochód jechał za mną bez przerwy, szybko skręciłam za jakimiś blokami i powtórzyłam to kilka razy żeby tylko go zgubić. W końcu mi się udało i wjechałam do garażu z którego zabrałam samochód.
Zgasiłam silnik i odpięłam pasy, otworzyłam drzwi i dosłownie wypadłam z samochodu na betonową podłogę.
-Nic ci nie jest?! - Chłopcy podbiegli do mnie i uklęknęli wokół mnie
Przewróciłam oczami odwracając się na plecy.
-Nie - Mruknęłam i zamknęłam oczy
-Jeju byłaś zajebista - Tom wstrząsną moimi ramionami
  Jęknęłam bo strasznie bolały mnie barki
-Musimy to oblać - Paul klasnął w dłonie
-To beze mnie. Ja jestem wykończona - Usiadłam
-No co ty! Idziesz z nami!
-Ale Paul
-Nie ma żadnego ale
W tym samym czasie podszedł do nas Jacob
-Chciałem pogratulować
Wstałam i otrzepałam się
-Dziękuje - Uśmiechnęłam się lekko
-Nie doceniałem cię - Podał mi dłoń
-Przywykłam - Uścisnęłam ją
-Powinniście iść po odbiór nagrody. Mogę was zaprowadzić
-Idźcie wy, ja chce iść się ogarnąć
Spojrzeli na mnie
-Możemy my odebrać nagrodę? - Zapytał Tom
-Tak jasne - Przytaknął 
 -Poczekam na was, na zewnątrz - Powiedziałam do chłopaków 
  -Dobra tylko nie odchodz nigdzie  
-Spoko - Zaśmiałam się  
Chłopcy poszli razem z Jackobem a ja udałam się w stronę wyjścia. Jednak przed samymi drzwiami zatrzymałam się i jakoś wolałam poczekać tutaj. Usiadłam na brzegu ławki która stała pod ścianą i przymknęłam oczy ze zmęczenia, wiem że spałam dziś dość długo, ale mimo to byłam zmęczona i wszystko mnie bolało. Czekałam na nich z jakieś 15 minut aż w końcu pojawili się i mogliśmy wrócić do motelu. Na całe szczęście nikogo nie spotkaliśmy po drodze i po jakimś czasie dotarliśmy do naszych pokoi.  
-Ogarnij się, czy co tam chcesz i za godzinę wychodzimy - Powiedział Paul  
-Dobra  
Weszłam do pokoju i zakluczyłam drzwi. Od razu weszłam do łazienki i pozbyłam się ciuchów. Napuściłam do wanny wody i położyłam się w niej. Było mi tak dobrze że nie miałam nawet ochoty się ruszać, wszystko mnie bolało i było mi zbyt ciepło. W końcu jednak musiałam zacząć się myć bo chłopcy nawet siłą mnie stąd wyciągną. Umyłam głowę i zaczęłam myć ciało, kiedy moja dłoń spotkała się z barkiem, jęknęłam z bólu. Umyłam się i wyszłam z wanny, wytarłam się i stanęłam przed lusterkiem. Na ramionach i barkach miałam 2 duże sińce, westchnęłam i wyszłam z łazienki. Podeszłam do walizki i wybrałam czarne rurki z wysokim stanem, czarną koszulkę do pępka i białe stopki. Szybko się w to przebrałam i na nogi wsunęłam białe trampki. (LINK) Wróciłam do łazienki, rozczesałam i wyruszyłam włosy, wyprostowałam je i delikatnie pomalowałam rzęsy i usta. Schowałam do kieszeni telefon i jakieś pieniądze po czym wyszłam z pokoju i zamknęłam za sobą drzwi.
Czekałam z jakieś 15 minut na chłopaków bo to oni okazali się tymi którzy dłużej stoją przed lusterkiem.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do jakiegoś klubu.
Nie macie pojęcia jakie było moje zdziwienie kiedy zatrzymaliśmy samochód przed budynkiem tak ogromnym że odebrało mi mowę.
Ochroniarze wpuścili nas do środka i kiedy tylko przekroczyliśmy próg klubu aż odrzuciło mnie do tyłu od głośnej muzyki.
Poszliśmy do jakiegoś baru, ja wzięłam tylko jakiegoś drinka a chłopcy zamówili kilka kolejek.
Głośna muzyka ciągle dudniła w moich uszach a ja nie miałam pojęcia skąd się ona wydobywa.
-Chodź idziemy się zabawić
Ruszyłam za chłopakami i po chwili staliśmy przed dużymi drzwiami których pilnowało dwóch ochroniarzy. Wpuścili nas do środka a ja stanęłam w szoku, sala była z pięć razy większa od baru w którym byliśmy wczoraj, panowała tutaj zupełna ciemność, jedynie kolorowe światełka migające wokół sali rzucały delikatne blaski na obijające się o siebie ciała. Nie było tu żadnego baru, była tylko miejsce do tańczenia i podest dla DJ.
Chociaż sala była ogromna to nie było tu dosłownie miejsca. Chłopcy gdzieś zniknęli, a w głośnikach rozbrzmiała muzyka. 

(PIOSENKA)
Dreszcze przeszły po moim ciele i wtopiłam się w tłum, od razu zaczęłam kołysać biodrami czując za sobą twarde duże plecy, odwróciłam się do owej osoby przodem w tym samym czasie czując dłonie na biodrach, a drugie chłopaka z przodu na tali. Poczułam się bardziej skrępowana kiedy obydwaj ocierali się o mnie jeden z tyłu a drugi z przodu. Ale teraz nie przejmowałam się tym, zawiesiłam chłopakowi z przodu ręce na szyi a tyłek przycisnęłam do ud chłopaka z tyłu i zaczęłam się ruszać.
Uścisk na biodrach wzmocnił się, a chłopak z tyłu przywarł do mnie jeszcze mocniej przez co poczułam na pośladku twardą erekcję, moje oczy się powiększyły. Odwróciłam się i tym razem stałam tyłem do chłopaka z którym wcześniej byłam przodem.
-Masz ochotę? - Wymruczał mi jeden do ucha
Nie wiedziałam co odpowiedzieć i wtedy jak na zawołanie pojawił się trzeci chłopak który objął moje ciało i przyległ do mnie od tyłu tak, że czułam go całego, był jak moja druga skóra.
Teraz we trzech tańczyli przy mnie, żeby nie być im dłużna co trochę dotykałam ich i ocierałam o nich.
Światła zaczęły migać bardziej i przez błysk zobaczyłam ich twarze.
Byli tak cholernie przystojni aż zrobiło mi się bardziej gorąco i miałam ogromną ochotę mieć ich trzech.
Odsunęłam się od nich i stanęłam w środku patrzyli na mnie a ja zaczęłam w seksowny sposób ruszać ciałem.
Znów zbliżyli się do mnie ale nagle ktoś pociągnął mnie za nadgarstek i mili trzej panowie zniknęli mi sprzed nosa.
-Co jest! - Fuknęłam
-Bella - Głos Toma przy moich uchu przywołał mnie do żywych -Nie znasz ich, nie zachowuj się tak
-Jak mnie tu znalazłes? - Zapytałam zdziwiona bo chociaż z nim rozmawiałam to go nie widziałam
-Chcąc nie chcąc jesteś moją siostrą i wiedziałem gdzie iść
-Dooobra będę uważała - Westchnęłam
Znów gdzieś poszedł a ja zaczęłam iść w stronę jakiejś ściany, zanim jednak się tam dostałam poczułam silne ręce na tali, chłopak bez żadnych ceregieli zaczął ruszać naszymi ciałami a jego uścisk nawet w najmniejszym stopniu nie zelżał.
Jego policzek przytulony był do mojego a kiedy przywarłam pośladkami do jego krocza, z jego ust wydobyło się ciche mruknięcie przez co poczułam zapach mięty i alkoholu.
Przekręciłam twarz bardziej w jego stronę, przez co prawie stykaliśmy się nosami, lewą rękę położyłam na jego kark i powoli zjechałam w dół nawet na chwilę nie odrywając ciała od niego.
Wróciłam do poprzedniej pozycji a on wsunął swoje duże dłonie pod moją koszulkę na brzuchu i pocałował delikatnie mój policzek, delikatnie składał pocałunki na mojej szczęce, szyi, ramionach i obojczyku.
Odwróciłam się do niego przodem i zarzuciłam mu ręce na kark, delikatnie złapał mnie za talie i przysunął opierając swój policzek o mój, czułam jego mięśnie na swoim brzuchu kiedy przy każdym jego ruchu, napinały się. Kilkudniowy zarost drażnił moją szyję i policzki a mi coraz bardziej podobał się ten dotyk. Przeniosłam dłonie na jego klatkę piersiową którą pokrywała oobcisła rozpinana koszula, czułam pod palcami że kilka górnych guziczków jest rozpiętych więc przejechałam paznokciami po jego dekolcie.
Lekko nosem pchnął mój podbródek i złączył nasze usta i o chociaż wydawało mi się że to niemożliwe, przyciągnął mnie jeszcze bliżej.
Nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje, nigdy nie całowałam się z przypadkowymi facetami a z nim, nawet w najmniejszym stopniu nie żałowałam.
Jego pulchne usta były tak cudowne że pragnęłam żeby całował mnie tak codziennie, ten słodki, miętowo-alkoholowy smak tylko podkręcał atmosferę.
Błądził dłońmi po moich plecach, biodrach aż przejechał nimi po pośladkach i złapał moje uda, podnosząc mnie do góry. Owinęłam nogi wokół jego pasa i przytuliłam ciało do niego jeszcze bardziej.
Odsunął się na chwilę ale w proteście pokręciłam głową i mruknęłam niezadowolona, złapałam jego twarz w dłonie i znów go pocałowałam, czułam jak się uśmiecha na co moje usta też wygięły się w lekkim rozbawieniu. Pragnę mężczyzny którego nie znam i którego nawet przez sekundę nie widziałam. Czy to normalne?
Muzyka nagle ucichła a wszyscy spojrzeli w stronę DJ, chłopak który do tej pory trzymał mnie na rękach, postawił mnie na podłodze i kiedy ja również odwróciłam się w stronę DJ, chłopak oplótł mnie w pasie i oparł podbródek o moje ramie.
Jasne światło padło na DJ i zaczął mówić coś przez mikrofon.
-Każdy wie że są tutaj wszyscy którzy brali udział w wyścigach! Wielkie brawa dla nich a w szczególności dla zwycięzców!!! Chcielibyście żeby się ujawnili? - Skierował mikrofon w stronę tłumu a wszyscy zaczęli wrzeszczeć że tak.
Moje ciało się napięło i odsunęłam się ciut od chłopaka który już nie opierał o mnie podbródka.
-No to jak będzie? Tutaj nikt was nie wyda!! Każdy chciałby znać osoby które śmigały takimi autkami.
Zapanowała cisza, wszyscy odwracali głowy i szeptali coś pomiędzy sobą.
-Tak myślałem. No cóż jeszcze raz wielkie brawa i gdybyście zmienili zdanie zapraszam do mnie!!! - Założył na uszy słuchawki, a głośna muzyka znów opanowała klub. Każdy powrócił do tańca, a ja powoli się odwróciłam i ściągnęłam ręce chłopaka z mojej tali, ostatni raz musnęłam te cudowne usta i przeciskając się przez tłum podbiegłam do drzwi które otworzył mi jeden z ochroniarzy.
Biegłam ile sił w nogach na dwór bo słyszałam że zaraz po mnie ktoś wyszedł. Oparłam się zdyszana o jedną ze ścian budynku i próbowałam unormować oddech. Nie daleko usłyszałam westchnienie, a kiedy się wychyliłam nikogo już nie było.
Wyciągnęłam z kieszeni telefon i napisałam do Toma że wracam do motelu.
Droga pieszo nie była najlepszym rozwiązaniem ale nie miałam innego wyjścia, wiem że mogłam tam zostać bo nikt nie ma pojęcia że to ja się ścigałam ale jakoś nagle ochota na zabawę odparowała.
Tęskniłam tylko za tymi słodkimi pocałunkami.
Mimowolnie dotknęłam palcami ust i uśmiechnęłam się.
Jestem chora!
Zaśmiałam się cicho i przeszłam na piaszczystą drogę.
###
Wróciliśmy o północy następnego dnia, nie spałam przez całą drogę bo prowadziłam samochód. Byłam masakrycznie wykończona i zamiast jechać do naszych domów, to pojechałam do naszego magazynu i wszyscy poszliśmy spać. 

Obudziłam się o 14 było mi tak gorąco że nie mogłam oddychać, odwróciłam się na plecy i westchnęłam, obok mnie na brzuchu leżał Luk i chrapał cicho, uniosłam się na łokciach i usiadłam miałam taką ciężką głowę że po chwili znów leżałam. Luk obrócił się i uwalił się na mnie
-Złaź ze mnie - Mruknęłam spychając go.
Otworzył wystraszony oczy i spojrzał na mnie
-Co? - Zapytał
-Leżałeś na mnie - Wzruszył ramionami i położył się na plecach.
Usiadłam i sięgnęłam do szafki po gumke do włosów, związałam je w koka na czubku głowy i wstałam.
Podeszłam do okna i otworzyłam je na oścież przez co chłodne powietrze wleciało do pokoju.
Miałam na sobie jeszcze ubrania z imprezy bo jak wróciłam wtedy do motelu to od razu położyłam się i zasnęłam.
-Luk - Mruknęłam
-Hm? - Dalej niby spał
-Wstawaj pojedziemy do domu
Nic nie odpowiedział tylko dalej spał.
Zeszłam na dół do chłopaków którzy spali na kanapach
-Ej - stanęłam pomiędzy nimi
Nic
-Chłopaki!
-Co? - Paul podniósł głowę
-Wstawajcie jedziemy do domu
-Zaraz - Ten też mnie zignorował
-Dobra macie 10 minut jak się nie ogarniecie to jadę sama. - Krzyknęłam na cały magazyn.
Usiadłam przy na krzesełku barowym przy ladzie i nalałam sobie soku do szklanki.
Wyciągnęłam z kieszeni telefon i napisałam sms'a do Jazzy

°Do Jazzy
-Już wróciliśmy. Niedługo będziemy. Wiesz może czy nasz domek stoi na miejscu? ;P

Odłożyłam telefon i po chwili zaczął dzwonić.   MAMA
Dzwonili dwa razy dziennie spytać co u nas, jakbyśmy byli małymi nieodpowiedzialnymi dziećmi.
A przecież jesteśmy odpowiedzialni...nie?
-Halo?
-No cześć co tam u was słychać?
-Wszystko dobrze, a jak u was?
-A też dobrze okazuje się że więźniowie są całkiem grzeczni
-No to całe szczęście - Zaśmiałyśmy się -Kiedy wracacie?
-Jutro pod wieczór
-A no okej
-Mam nadzieję że dom wygląda jako tako i nie zrobiliscie z niego śmietnika
-Mamo proszę cię ze mną nigdy takich rzeczy - Znów zaczęłam się śmiać
-Dobra, dobra już ja was znam. Żadnych chłopaków tam nie przyprowadzaj - Przewróciłam oczami
-Codziennie inny - Parsknęłam
-No lepiej nie żartuj - Zagroziła -Dobra ja kończę widzimy się jutro
-Okej pa
-No pa pa
Rozłączyłam i odczytałam sms'a

°Od Jazzy
-Jej w końcu! Nikogo tu nie znam, nie mogę się doczekać aż przyjedziesz. Domek cały ! :D

°Do Jazzy
-Możemy za dwie godzinki wyjść się gdzieś przejść, czy coś :)

Odpowiedzi dostawałam natychmiast.

°Od Jazzy
-Okej!!! Nie mogę się doczekać! ;D

°Do Jazzy
-To za dwie godziny w parku przed naszymi domami.

 °Od Jazzy 
 -Już się szykuje! :D 

Pokręciłam rozbawiona głową i zerknęłam na zegarek.
-Minęło 15 minut - Krzyknęłam
Wstałam i ruszyłam na górę, Luk spał ciągle w tej samej pozycji.
Usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam bawić się jego rękoma
-No wstawaj - Jęknęłam -Chcesz iść z buta?
-No daj mi spokój
-Chodź
Zaczęłam kołysać się na boki, później w przód i w tył i tak w kółko
-Przestań - Powiedział
-Przestań co? - Zaśmiałam się i zaczęłam się kołysać jeszcze bardziej.
Nie wiem co mu w tym przeszkadzało. Nic takiego nie robiłam
-Dobra wstane tylko przestań - Warknął zrezygnowany i otworzył oczy
-Nie wierze ci - Puściłam jego ręce
Od razu przeczesał palcami włosy i spojrzał na mnie z przymrużonymi oczami.
Z pytający wzrokiem kołysałam się dalej.
Cholera. Może to wyglądało jakbym miała chorobę sierocą tylko że ja bujałam się na prawo i lewo.
Złapał mnie w tali i gwałtownie wstał ze mną owiniętą wokół jego pasa. Postawił mnie na podłodze a ja szybko stanęłam za nim i zaczęłam go pchać w stronę schodów żeby czasem zdania nie zmienił.
Pokręcił zrezygnowany głową i po chwili staliśmy na dole
-My jedziemy a wy idziecie pieszo - Podeszliśmy do drzwi
-No czekaj jeny - Paul zwlókł się z kanapy i wstał
-Tom! - Krzyknęłam tak głośno że Paul z Lukiem zatkali uszy i wyszli z magazynu
-Czego się drzesz?!
-Jedziemy do domu. Czekamy w samochodzie.
Wyszłam i poszłam do samochodu w którym już siedzieli chłopcy.
###
Po jakiś 15 minutach dojechaliśmy, po drodze zawiozłam Luka do jego domu i w końcu mogliśmy udać się do nas. Bardzo podobało mi się w Meksyku, ale nic nie może się równać z moim kochanym domkiem. Od razu poszłam pod prysznic i wyszorowałam ciało, w pokoju wybrałam coś na luzie i kiedy wysuszyłam i rozczesałam włosy, związałam je w kucyka i ubrałam okulary.
Tak czułam się najwygodniej, nie lubiłam chodzić w opuszczonych bo wszędzie mi się plątały a tak czułam się w pełni swobodnie.  (LINK)
Zeszłam na dół i otworzyłam lodówkę, całe szczęście mama zrobiła nam zapasy i mieliśmy co jeść.
Wzięłam trzy jajka i odwróciłam się patrząc na chłopaków
-Będziecie jeść jajecznice? - Zapytałam
-Z czym? - Zapytał Tom
-Z cebulą i bekonem
-No. Tylko dużo
-Mhm
Szybko usmażyłam bekon dodałam drobno pokrojoną cebulę i kiedy się zarumieniłam wbiłam 15 jajek.
Oni są tacy chudzi a jedzą jak konie, pokręciłam głową bo jajka prawie wypływały z patelni chociaż wzięłam największą.
Przyprawiłam, całe szczęście nauczyłam się nie przesalać i była idealna.
Nałożyłam sobie i usiadłam w kuchni
-Chcecie to sobie kładźcie - Krzyknęłam
Po chwili zjawili się w kuchni
-No widzisz jak chcesz to potrafisz - Paul wyszczerzył zęby
-Nie przyzwyczajaj się
-Codziennie widzę takie śniadanko
-Pfff śnij dalej
-Kawka by się przydała
Przewróciłam oczami i skupiłam się na jedzeniu byłam serio bardzo głodna bo zjadłam więcej niż zwykle.
Chłopcy wzięli talerze, kilka kromek chleba, herbaty i poszli do salonu
-Nie zróbcie syfu bo nie będę po was sprzątała - Krzyknęłam 
### 
O 17 wyszłam przed dom i przytuliłam na przywitanie Jazzy
-Hej - Mocno mnie uścisnęła 
-Hej - Zaśmiałam się -Aż tak się stęskniłaś? 
-Noooo jeju tak smutno samemu - Wygięła usta w grymasie a ja zaczęłam się śmiać. 
-Na razie nie mam zamiaru nigdzie wyjeżdżać więc nie masz się o co martwić.
Zaczęłyśmy iść w stronę jeziora. 
-I jak było? - Zapytała 
-A dobrze. Ładnie tam - Uśmiechnęłam się 
-Jaa też bym chciała żeby mnie  tak bracia zabierali 
-Uwierz mi że oni nie robią tego z przyjemności 
-No ale zabrali cię i nie narzekasz 
-No bo w sumie nie było tak źle, a ty masz przecież Justina - Zacisnęłam usta na wspomnienie tego kretyna 
-No tak ale on mnie nigdzie nie zabiera. Może czasami 
-Poczekaj jeszcze trochę i sama będziesz wszędzie chodziła
-Za 3 miesiące kończe 18 lat - Wyszczerzyła zęby 
-No to zaszalejesz  - Parsknęłam -Ja tam nie wyprawiałam, było tylko małe przyjęcie dla najbliższych  
-Rodzice pozwolili mi zrobić impreze w jakimś barze - Uśmiechnęła się 
-No to już będzie pierwsza impreza. 
-No tak ale ja bym chciała już - Jęknęła 
-Ja na imprezę pierwszy raz poszłam kilka miesięcy temu i na każdej byłam z braćmi, więc to nie jest fajne jak na każdym kroku obserwują cię albo mówią żeby na tego uważać, do tamtego nie podchodzić - Zaczęłam wyliczać 
-Kochani są - Wydęła dolną wargę
-Bardzo - Zironizowałam 
-A co z tym chłopakiem.... Jak mu tam było? Ten taki seksowny co ostatnio ci...
-Luk - Przerwałam jej
-Właśnie! Luk - Rozmarzyła się 
-Jazzy - Nie reagowała -Jazzy - Znów nic
Weszłyśmy na plaże przez co potknęła sie na schodach i w końcu oprzytomniała. 
-Jazzy - Westchnęłam 
-Co? - Spojrzała na mnie lekko przestraszona i dopiero złapał równowagę 
-Odleciałaś 
-Sorry - Wygięła usta -Ale on był taki boski 
Doszłyśmy do mola i stanęłyśmy na nim opierając się o barierki. Kilka osób kręciło sie w tą i z powrotem. Pewnie już chętnie by się kąpali bo nie brakuje tu takich co nawet zimą po lodzie w spodenkach, bez koszulek biegali. 
Patrzyłyśmy w wodę 
-Miałaś kiedyś taką przyjaciółkę której mogłaś powiedzieć dosłownie wszystko? Rozmawiałyście o chłopakach, robiłyście babskie wieczory, chodziłyście razem na imprezy...
-Nie - Pokręciłam głową 
-Ja też - Westchnęła -Próbowałam ale nigdy nie wychodziło
Spuściła głowę 
-Chcesz o tym pogadać? - Pogładziłam jej plecy 
Spojrzała na mnie 
-Chcesz słuchać takich głupot?
-Nic lepszego do roboty nie mam - Zaśmiałam się a ona uderzyła mnie w ramię rozbawiona.
Mi jednak do śmiechu nie było, zapomniałam o siniakach a takie nagłe, niby delikatne uderzenie sprawiło że syknęłam cicho 
-Przepraszam - Zakryła dłonią usta -Nie wiedziałam że tak mocno
-Nic się nie stało - Uśmiechnęłam się 
-Jestem beznadziejna - Schowała twarz w dłoniach i oparła się o barierki 
-Nie prawda. Nic mi nie jest - Uśmiechnęłam się -Po prostu rano się uderzyłam i teraz dopiero poczułam 
 -Mimo wszystko. Przepraszam - Westchnęła
-Jest okej. A tak na poważnie to chce cie wysłuchać - Uśmiechnęłam się trzymając jej ramie
-Jesteś taka kochana - Przytuliła mnie
Zaśmiałam się cicho.
-A może chcesz u mnie spać?! - Jej oczy się powiększyły i ujrzałam błysk....nadziei?
-Jazzy ale...
-Rodziców nie ma w domu i nie będzie do jutra wieczór. Jeżeli się obawiasz to zadzwonię do nich i zapytam...
-Poczekaj Jazz - Zatrzymałam ją w połowie tego słowotoku
-No tak - Spuściła głowę -Przepraszam
-Nie masz za co znowu - Kolejny raz się uśmiechnęłam -Po prostu boję się zostawić tych dwóch nieodpowiedzialnych człowieczków samych w domu. No i trochę się krępuje, nie znamy się zbyt dobrze i to..
-I to idealny moment żeby się poznać - Uśmiechnęła się z nadzieją
-Najpierw zapytam rodziców czy mogę....zostawić chłopaków samych - Nie wiedziałam jak z tego wybrnąć bo było mi jej szkoda i widziałam
że ona chce porozmawiać, wręcz potrzebuje tej rozmowy, ale było mi wstyd.
Nie lubie pakować się na chatę komuś kogo nie znam bo to takie krępujące.
Żeby nie wyszło na to że ją oszukuje wybrałam numer mamy
-Halo Bella. Coś się stało?! - Zapytała wystraszona
-Nie mamo wszystko w porządku. Dzwonię bo mam do ciebie pytanie - Jazzy patrzyła na mnie a ja na nią
-Jakie?
-Wiesz bo Jazzy córka Pattie i Jeremiego Bieber
-Och Jazzy - Czułam że mama się uśmiecha -Nie miałam okazji jej poznać
-No właśnie a ja się z nią znam i zaprosiła mnie do siebie na noc
-Słucham?!
-Jeju nie myśl że zmieniłam orientacje! - Prawie krzyknęłam a Jazzy wybuchła śmiechem.
Usłyszałam jak mama wypuszcza z ust powietrze
-Całe szczęście! - Powiedziała
-Chodzi o taki babski wieczorek - Wytłumaczyłam
-A ile wy się znacie?
-Poznałyśmy się w szkole jakiś czas temu
-To nie za szybko?
-No właśnie... - Westchnęłam
-Pattie i Jeremi wiedzą?
-Jazzy rodzice ci pozwolili? - Zapytałam
-Tak - Przytaknęła energicznie
-Mówi że tak
-No to w takim razie możesz
-A chłopcy?
-Chyba się nie pozabijają - Mama się zaśmiała -Wieczorem jeszcze do nich zadzwonie
-No dobrze
-To baw się dobrze i nie szalej
-Okej
-Pa
-Pa
Rozłączyłam
-Mogę - Uśmiechnęłam się blado
-A chcesz? Bo niezbyt pałasz entuzjazmem - Smutek na jej twarzy aż raził
Ona jest totalną manipulantką!
-Dobrze okej. Zgadzam się Jazzy
-Naprawdę? - Pisnęła
Nie wierze że ona za trzy miesiące będzie pełnoletnia...
-Tak - Wybuchłam śmiechem
-Jej będzie cudownie - Szczerzyła się
-Dobra to o której mam u ciebie być? - Zapytałam
-O 20 muszę ogarnąć pokój
-No to może już wracajmy co?
-Okej
Szłyśmy jakieś 20 minut bo ciągle o czymś rozmawiałyśmy i trochę przedłużyłyśmy sobie drogę.
-To do 20 - Wyszczerzyła się i poszła w stronę swojego domu
-Paaaa - Pokręciłam zrezygnowana głową
Weszłam do domu i rzuciłam się na łóżko, ale nie na długo bo musiałam coś sobie spakować.
Wzięłam czystą bieliznę, stopki, koszulkę, spodenki i jakieś ubrania na jutro. Wsadziłam to wszystko do torby i rzuciłam ją na łóżko.
I nagle wszystko do mnie dotarło. Na co ja się godziłam. Przecież to noc z Bieberem!!!
Złapałam się za głowę załamana
-Nie mogę tam iść - Złapałam się za głowę -Nie mogę
Co ja mam do cholery zrobić?!
Zamknęłam oczy i położyłam się płasko na podłodze, kręcąc z niedowierzaniem głową.
Jak mogłam zapomnieć o tym kretynie ?!
Zeszłam na dół i kładąc się na kanapie, włączyłam telewizor, skakałam po kanałach aż zdecydowałam na kanał muzyczny.
Nie wsłuchiwałam się jednak zbyt bardzo bo moje serce biło jak szalone na myśl nocy pod jednym dachem z....z NIM !
Z transu wyrwał mnie Tom robiący coś sobie do jedzenia
-Nie będzie mnie dzisiaj - Powiedziałam
-Gdzie?

-No w domu. Na noc - Wytłumaczyłam
-Spoko
Zerkałam na zegarek zdenerwowana, chciałam mieć to już za sobą.
A przecież Jazzy mówiła że on gdzieś wyjeżdża! Oby go nie było. Sama próbowałam pocieszyć się tymi myślami jednak nie wiele mnie to uspokoiło.
###
O 20:05 stałam pod drzwiami Bieberów. Nacisnęłam na dzwonek i zacisnęłam usta w cienką linie w duchu modląc się żeby otworzyła Jazzy
-No już myślałam że się rozmyśliłaś - Wypuściłam z ust powietrze
-To tylko 5 minut Jazz
-Aż 5 minut - Szepnęła i otworzyła szerzej drzwi -Wejdz - Uśmiechnęła się ale i tak widziałam że coś nie daje jej spokoju.

Nie pewnym krokiem weszłam do ich domu i ściągnęłam z nóg buty, postawiłam je na półce z innymi butami żeby w razie czego nikt się nie wywrócił. 
-Chodźmy na górę do mojego pokoju - Uśmiechnęła się 
Podążyłam za nią  i po chwili stałysmy w jej pokoju, był miło urządzony w jasnych kolorach, na łóżku miała sporo miśków
-Bawisz się misiami? - Zaśmiałam się 
-Tak jasne - Wystawiła mi język -Lubie je mieć 
-Rozumiem 
Położyłam torbę na podłodze koło drzwi i usiadłam na brzegu jej łóżka 
-Dobra zamawiamy pizze i inne niezdrowe jedzenie - Sięgnęła po telefon
-W końcu ktos normalny - Uśmiechnęłam się 
-Dlaczego? - Zapytała wybierając numer 
-Bo inne zaraz zamówiłyby jakieś dietetyczne jedzenie. Chociaż sama niewiele jem to lubie czasem zjeść takie gówno - Wybuchnęłyśmy śmiechem 
Opanowała śmiech dopiero gdy ktoś odebrał 
-Dobry wieczór - Powiedziała całkiem poważnym tonem -Chciałam zamówić trzy duże pizze rodzinne z podwójnym serem, pieczarkami i szynką. - Moje oczy otworzyły sie szeroko -Siedem dużych kebabów  i trzy duże butelki pepsi. Tak - Nie słyszałam nawet jak podawała adres bo byłam w szoku
-Coś się stało? - Zapytała
-Mówiąc że lubię czasami zjeść takie gówno, nie miałam na myśli całych zapasów - Otworzyłam szerzej oczy 
-Spokojnie nie wszystko jest dla nas 
-Uff - Odetchnęłam 
-Mam pomysł - Wyszczerzyła się
-Jaki? 
-Umiesz grać w kamień, papier i nożyce? 
-No raczej - Byłam rozbawiona tą sytuacją 
-Zagrajmy do trzech razy sztuka, która przegra całuje dostawcę pizzy 
-Co?! 
-No! 
-Dobra
Zaczęłyśmy grać i ona przegrała. 
Wybuchłam śmiechem z jej przerażonej miny 
-Ale....ja zawsze wygrywałam - Powiedziała zrozpaczona 
-Zawsze musi być ten pierwszy raz - Wytkałam jej język
-Jaaaka ja jestem głupia - Zrobiła sie czerwona i schowała twarz w dłoniach 
Śmiałam się z niej i nie mogłam przestać
-Musze się zrelaksować - Odgarnęła włosy z twarzy i podeszła do biurka 
Usiadła przy nim otworzyła laptop i weszła na YT. Szybko wpisała jakąś nazwę i już po chwili w głośnikach rozbrzmiała piosenka. Opadłam na miękki materac wsłuchując sie w boskie głosy 
-Fajne - Uśmiechnęłam się 
-Też tak sądzę 
(PIOSENKA)
Wybuchłam śmiechem kiedy zaczęła śpiewać, tak zaczęła się wczuwać że nie usłyszała chyba dźwięku dzwonka 
-Jazzy - Krzyknęłam 
-Co? - Przyciszyła trochę 
-Chyba dostawca przyszedł - Poruszyłam zabawnie brwiami 
-Proszę chodź ze mną
-No chyba nie myślisz że przegapiłabym takie przedstawienie - Zakryła dłonią oczy i niechętnie powlekła się na dół 
Kiedy stanęłyśmy pod drzwiami zerknęłam przez wizjer
-Całe szczęście trzyma jedzenie w torbach - Puściłam Jazzy oczko
-Jest przystojny? - Jęknęła 
Był 
-Zobaczysz 
Przeżegnała się, otworzyła z impetem drzwi i rzuciła się na chłopaka całując go. Jego oczy szeroko się otworzyły a torby z zakupami prawie upadły ale szybko je złapałam i wniosłam do domu śmiejąc się pod nosem 
-Przepraszam - Powiedziała Jazzy przykładając dłon do ust -Ile jestem panu winna
Dalej stał w szoku i kiedy byłam pewna że odpowie, on przyciągnął ją do siebie i znów pocałował. 
Stałam w progu gapiąc sie na nich i aż zakryłam dłonią usta z wrażenia. 
Odsunęła się od niego 
-198 złoty i twój numer - Wysapał w jej usta 
Szybko dała mu pieniądze i kartkę z numerem, po czym wbiegła do domu i zamykając za sobą drzwi oparła sie o nie
-I jak? - Zapytałam 
-Bosko - Zaczęła sobie wachlować 
-Nie wątpię - Pociągnęłam ją za rękę do kuchni 
Wzięłyśmy pizze, pepsi, szklanki i poszłyśmy na górę. 
Usiadłyśmy na podłodze i zajęłyśmy sie jedzeniem i gadaniem jakiś głupot. 
Po jakiejś godzinie Jazzy puściła piosenkę One Direction i puściła ją na cały dom, ze śmiechem opadłam na jej łóżko i zakryłam twarz poduszką
-Jesteś niemożliwa - Kręciłam głową ze śmiechem 
Kiedy piosenka dobiegła końca ktoś otworzył drzwi od pokoju Jazz 
-Jazzy czy może.... - Mój wzrok skrzyżował się z jego 
Był jedynie w dresach, skrępowana odwróciłam wzrok i usiadłam poprawiając bluzkę 
-Co chcesz Justin? - Mruknęła 
-Słuchaj ciszej muzyki i - Znów czułam że się na mnie gapi -Możesz na moment? 
Jazzy westchnęła i spojrzała na mnie, uśmiechnęłam się blado i usiadłam na brzegu łóżka, tyłem do drzwi. Spuściłam głowę.
Tego obawiałam się najbardziej. Było dobrze aż pojawił się on. Teraz pewnie będzie kazał mi iść do domu, matko jeszcze tak głupio mi nigdy nie było. Wstałam i podeszłam do mojej torby, w tym samym czasie wróciła Jazzy 
-Co robisz? - Zapytała a uśmiech znikł z jej ust 
-On mnie nie cierpi - Spuściłam głowę -Pewnie kazał mnie wygonić 
-Co ty gadasz?! Nic takiego nie miało miejsca! 
-Mogłaś go chociaż wcześniej uprzedzić że będę 
-Nie było go więc nic mu nie mówiłam. Zostań proszę 
Odłożyłam torbę.
-Jest już 22:30 kładziemy się? - Zapytała
-Jasne 
Wyszłyśmy przed pokój 
-Tutaj jest łazienka - Wskazała ciemne drzwi 
-Okej - Uśmiechnęłam się 
-Jak coś to ja będę w łazience na dole 
Kiwnęłam glową.
Ona poszła do pokoju a ja weszłam do łazienki, zamknęłam za sobą drzwi i położyłam torbę koło umywalki, oparłam sie o nią dłońmi i spojrzałam w lustro wzdychając. Ściągnęłam okulary i przetarłam twarz, odwróciłam się i odkręciłam zimną wode bo było mi strasznie goraco. 
Naga weszłam pod strumień i jak najszybciej się umyłam, ubrałam na siebie spodenki i koszulkę i umyłam zęby, całe szczęście wzięłam szczoteczkę. 
Ogarnięta wyszłam z łazienki i zgasiłam za sobą światło, szybko weszłam do pokoju Jazzy która już tam była. 
-Justin jest tutaj z kumplami - Powiedziała
Siedziała po turecku na łóżku  więc ja zrobiłam to samo obok niej. 
-Jest Ryan - Przypomniał mi sie niechciany kontakt z wodą 
-Lubisz go prawda? - Uśmiechnęłam się 
-Bardzo - Westchnęła -Ale ja nigdy z nim nie będę - Bawiła się palcami
-Czemu?
-Bo to dupek który nie ma pojęcia co to miłość - Wzruszyła ramionami 
-Może nie warto tak od razu go skreślać? Skoro tak bardzo go lubisz to coś musi w nim być 
-Bo jest - Nabrała powietrza w płuca -Ale przy chłopakach się zmienia 
-Mówiłaś mu kiedyś co do niego czujesz? 
-Żartujesz?! Żeby mnie wyśmiał 
-To powiedz mu to na osobności - Wzruszyłam ramionami 
-Nie mogę to najlepszy kolega Justina
-I co z tego? 
-Jestem dla niego głupim dzieckiem 
Westchnęłam 
-Miło tak komuś o tym powiedzieć. Jesteś pierwszą osobą która o tym wie.
-Nie miałaś nigdy zaufanych koleżanek? - Zapytałam 
-Nie - Spuściła głowę 
-Dlaczego? 
-Bo zawsze odchodziły - Zacisnęła usta -Przez Justina 
Błądziłam wzrokiem po jej twarzy 
-A co on ma z tym wspólnego?
-Nie wiem dlaczego mi to robi skoro jest takim kochanym bratem. Zawsze coś było nie tak. Jeżeli znalazłam sobie koleżankę która była spokojna i miła to bały sie go i jego kumpli i uciekały, z niektórymi po prostu się droczył a one brały wszystko na poważnie i też miały mnie w dupie, a te które były ładne i zgrabne wykorzystywały mnie żeby dotrzeć do niego. Jednak nigdy żadnej się nie udało, on je olewał. W sumie nigdy go nie widziałam w towarzystwie dziewczyn, czasami nawet myślałam czy on nie jest gejem - Zaśmiała się cicho -Dlatego zdziwiłam się gdy powiedziałaś że na oczach wszystkich całował sie z jakąś laską. Chyba musi być dla niego ważna - Zagryzłam wnętrze policzka i spuściłam głowę
No ja tak nie sądzę...
-Nie wiem, nie znam go, ale jest mi strasznie przykro że nigdy nie miałaś kogos takiego. Ja mam przyjaciela. Znamy się praktycznie od urodzenia i jest mi jak brat, kocham go i ufam ponad wszystko. - Uśmiechnęła się smutno i spuściła głowę -Wiesz. Jeżeli o to ci chodzi to ja nie boję się Justina. - Powiedziałam -Nie rozumiem tego jak on mógłby miec jakikolwiek wpływ na naszą przyjaźń 
-To znaczy że nie zamierzasz uciec? - Spojrzała na mnie 
-W żadnym wypadku - Uśmiechnęłam sie -To co jest pomiędzy mną a twoim bratem nie ma żadnego wpływu na nasze relacje 
-To...
-Tak Jazz 
-Jejku nie wiesz jak się cieszę - Pisnęła i przytuliła mnie 
-Też się ciesze - Zaśmiałam się cicho 
Odsunęła sie ode mnie i wstała żeby zgasić światło, kiedy to zrobiła położyła sie obok mnie i leżałyśmy na pościeli. 
Usłyszałam piosenkę która jak mi się wydaję leciała z salonu gdzie przebywali chłopcy. To ta sama piosenka co na imprezie. 
Przypomniał mi się chłopak który tak cudownie całował. Westchnęłam 
-Cos sie stało? - Zapytała Jazz
-Przypomniało mi sie cos
-Co?
-W tym Meksyku - Mruknęłam -Poszliśmy na impreze i tam było tak ciemno że nikogo ani nic, nie było widać. Tańczyłam z takim chłopakiem i on mnie pocałował. Nigdy nie czułam sie tak dobrze jak w jego ramionach 
-Jejuuuuu - Zapiszczała -Masz jego numer prawda?
Westchnęłam 
-Nie masz?! - Krzyknęła i uklękła -Dlaczego?!!! 
-Nie wiem - Wzruszyłam ramionami -Przez ten czas który byliśmy razem nie zamieniliśmy nawet słowa 
-Taka szansa - Opadła na poduszki 
-Wiem - Westchnęłam -On był cudowny - Jęknęłam -Nawet go nie widziałam a tak bardzo pragnęłam żeby mnie nie puszczał. 
Usłyszałam tylko jej westchnienie i przytuliła sie do jakiegoś miśka.
Położyłam sie na brzuchu, czyli w mojej ulubionej pozycji i zasnęłam.
Obudziłam się w nocy, zerknęłam na zegarek była 3 a ja miałam tak sucho w gardle że nawet sliny nie mogłam przełknąć. 
Zsunęłam sie z łóżka i podeszłam do butelki po pepsi. Była pusta. 
Jak najciszej się dało wyszłam z pokoju Jazzy i na palcach zeszłam na dół, skierowałam się do kuchni. Przekroczyłam próg i podeszłam do szafki po szklankę, nalałam do niej wody, ale zanim zawartość wylądowała w moich ustach, cos mnie rozproszyło. 
W tej ciszy wyraźnie słyszałam oddech, postawiłam szklankę i odwróciłam się. 
Pod ścianą przy stole, przodem do mnie, siedział Justin. Wpatrywał się we mnie, wzrokiem jak zwierze które chciałoby zabić. Na jego twarzy nie było nawet odrobiny czegoś miłego. 

 *Justin's P.O.V*

Czekałem godzinę, a teraz patrząc na jej zgrabne nogi czuje się jak pierdolone spragnione zwierze. 
-Już myślałem że nie zejdziesz...
_________________________________________________________________________-
Na początku chciałam Was bardzo przeprosić za tak długa nieobecność. 
Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. 
Nie miałam pojęcia co pisać...
W głowie milion pomysłów a jak zaczynałam pisać to kończyło się na jednym zdaniu. 
Bardzo Was przepraszam !!!
Przepraszam również za błędy
Ten rozdział chyba pierwszy tak długi, nie wiem czy Wam sie spodoba, dlatego wyrażajcie Swoje opinie w komentarzach :)
Do następnego :***
Jeżeli chcecie cos wiedzieć wchodźcie na mojego aska i smiało pytajcie :)
 Dziękuję za to że jesteście i komentujecie <3
Głosujcie w ankiecie i zaglądajcie do zakładki SPOJLERY !!!!
KOMENTUJCIE!!!
(odpowiadam chętnie na wszystkie pytania)

Mój ask:http://ask.fm/biebsie94
TT: https://twitter.com/Ania86972230
Pierwszy blog : http://holidayloveandmore.blogspot.com/