poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Rozdział 15

 




 -Amnezja...


-Chodź do mnie - Wyszeptał
-C..co? - Odsunęłam się od niego
-No chodź się połóż - Przewrócił oczami
-Może nie zauważyłeś, ale nie ma tu tyle miejsca co w łóżku - Zarumieniłam się -Co oczywiście nie oznacza że poszłabym z tobą do łóżka - Sprostowałam szybko
-Jasne - Prychnął rozbawiony
Usiadł i klepnął moje wcześniejsze miejsce -Posadź tu swoją zmarzniętą dupe.
Wstałam szybko i usiadłam obok niego...co do tej zmarzniętej dupy to miał rację...
Znów włożyłam w uszy słuchawki i puściłam cichutko muzykę. Mój relaks nie trwał jednak długo bo już po chwili jedna słuchawka została wyrwana z mojego ucha.
-Co robisz? - Westchnęłam zmęczona ciągłymi kłótniami
-Słucham muzyki nie widać? - Wsadził sobie słuchawkę w ucho i zamknął oczy opierając głowę o oparcie.
Przewróciłam oczami i zrobiłam to co on, moja głowa jednak po chwili opadła na jego ramię i nie miałam siły jej podnieść.
Zasnęłam.
Obudziłam się przez zderzenie z czymś twardym.
Zaczęłam masować głowę a zaspany obok mnie Justin, masował czoło.
-Wyglądaliście tak słodko - Jazzy pisnęła za nami a ja podskoczyłam niespodziewając się takiego głośnego powitania.
Ziewnęłam i usiadłam prosto, wszyscy w autobusie rozmawiali pomiędzy sobą, kilka osób patrzyło na nas.
Wiedziałam że Justinowi było wstyd przez to że ktoś przyłapał go z kimś takim jak ja.
-Przepraszam - Szepnęłam i odsunęłam się pod smiutkie okno
Nic nie odpowiedział tylko zamienił się miejscami z Jazzy.
-Ja chce już wysiąść z tego pudła - Jęknęła
-Ja też - Mruknęłam -Jeszcze kilka godzin
-Nie pocieszyłaś mnie - Zakryła twarz dłońmi
Zaśmiałam i objęłam ją ręką
-Musisz się czymś zająć
-Czym na przykład?
-No nie wiem - Zastanowiłam się
-Zagrajmy w coś - Powiedziała
-W co?
-Nie mam pojęcia - Zapłakała i zwinęła się na siedzeniu
Zaśmiałam się. W tym samym czasie autobus skręcił na jakąś stacje i zatrzymał się na poboczu
-Za pół godziny wróćcie do autobusu - Krzyknął pan od wf i drzwi się otworzyły
Wszyscy niczym z procy, wystrzelili z autobusu i każdy pobiegł w inną stronę. Prawie wszystkie dziewczyny pobiegły do toalety a chłopcy do małego lasku pod drzewa. Ja padłam na trawę i położyłam się na niej
-Zmęczona? - Usłyszałam nad sobą
Uchyliłam jedno oko
-Bardzo - Uśmiechnęłam się do Lucasa
-Ja też - Pociągnął mnie tak że ułożyłam głowę na jego udach
-Z kim jesteś w pokoju?
-Z kilkoma chłopakami z klasy. A ty?
-Z Jazzy i dwiema innymi dziewczynami
-Och. A ta Jazzy to kto?
-Nie poznałeś jej jeszcze - Uśmiechnęłam się
-A no nie
-Niedługo pewnie tu przyjdzie to ją poznasz
-Jest nowa?
-Jest siostrą Biebera
-O...kurde - Podrapał się po głowie
-Ale jest całkiem inna - Złapałam jego dłoń i ucałowałam z zewnątrz
-Okej - Pocałował moje czoło i pogłaskał po brzuchu
Położył się też i trwaliśmy w spokoju, było tak miło i cicho. Wszyscy byli chyba wykończeni i nie mieli nawet siły głośno gadać.
Prawie zasypiałam kiedy słoneczko przyćmił mi cień
-Um wróciłam - Odezwała się Jazzy
Patrzyła to na mnie to na Lucasa
-Hej - Uniosłam się na łokciach -Jazzy to jest Lucas mój przyjaciel, Lucas to właśnie Jazzy siostra Biebera.
Dziewczyna zaśmiała się cicho
-Miło poznać - Lucas uścisnął jej dłoń
-Również - Patrzyła przez chwilę na niego po czym naturalnie zarumieniła się i puściła jego dłoń
-Czy duża kolejka jest w łazience? - Zamrugałam i spojrzałam na nią
-Już nie - Odpowiedziała siadając
-To idę - Wstałam otrzepałam spodnie i ruszyłam w stronę budynku.
Na moje szczęście w łazience było tylko kilka dziewczyn, które załatwiły swoje potrzeby w kilka minut.
Weszłam do jednej z kabin i szybko się wysikałam, wyszłam i stanęłam przed umywalką
-Okropnie jak zawsze - Mruknęłam do swojego odbicia
Schyliłam się i zaczęłam myć ręce, później przemyłam twarz i wytarłam papierowym ręcznikiem.
Wyszłam z łazienki i wróciłam do Jazzy która już była bez Lucasa
-Fajny ten twój przyjaciel - Wyszczerzyła zęby
-Wiem o tym - Puściłam jej oczko
###
Godzinę po tym jak odpoczeliśmy trochę w naszych pokojach, została zorganizowana zbiórka przed ośrodkiem.
-Słuchajcie jakieś dwieście metrów od ośrodka jest dość duży las, wybierzemy się tam na spacer - Wszyscy zaczęli mruczeć coś pod nosem z niezadowolenia -Powdychacie świeżego powietrza to dobrze wam zrobi po tylu godzinach w autobusie
-Spanie zrobiłoby nam jeszcze lepiej - Powiedział jakiś chłopak
-Już nie jęczcie tylko idźcie się przebrać. Za piętnaście minut macie byś z powrotem
Niechętnie każdy wykonał polecenie pani od biologii i udaliśmy się po jakieś odpowiednie łaszki.
Wybrałam ciemne spodnie moro, czarną koszulkę i jakieś ciemne wiązane buty plus czarną rozpinaną bluzę, która sięgała mi za tyłek i miała kaptur! Poprawiłam moją kitkę i okulary po czym nie zapinając bluzy stanęłam w drzwiach i czekałam na dziewczyny.
-Gotowe - Zasalutowały i ze śmiechem wyszłyśmy zamykając za sobą klucz.
Jazzy wsunęła go w kieszeń i zbiegłyśmy na dół po schodach, wypadając przez drzwi na zewnątrz.
-Nieźle - Pan zaczął się śmiać
Jazzy spłonęła rumieńcem i oddaliła się troszkę ciągle była zawstydzona tym co usłyszał. W sumie pewnie na jej miejscu zachowywała bym się tak samo.
-Dobra powinno być was 50. Ustawcie się i policzymy.
Tak jechało nas tylko 50 bo przecież cała szkoła nie dałaby rady.
Pan nas policzył i jak już ustalili pomiędzy sobą że wszystko się zgadza mogliśmy iść.
-Pamiętajcie żeby nie oddalać się od swoich grup! - Pani od biologii która prowadziła naszą klasę krzyknęła.
Było z nami pięciu nauczycieli, pani od biologii, pan od fw, i nauczycielki od fizyki, wychowania w rodzinie i ta od chemii.
Szliśmy chyba w nieskończoność zwykłą ulicą pomiędzy lasami gdzie co jakiś czas przejeżdżało kilka samochodów.
W końcu weszliśmy w jeden z lasów i szliśmy do pewnego czasu ścieżką aż każdy grupkami zaczął odchodzić na boki i rozmawiali sobie
-Nie odchodzcie za daleko - Upomniała pani
Nikt nie zwrócił na niej większej uwagi i zaczęli sobie chodzić gdzie chcą, nie oddalali się jednak aż tak daleko.
-Idę szukać grzybów - Powiedział jeden chłopak a dość duża grupka pobiegła za nim
Powodzenia...
Pomyślałam bo od kiedy w maju są grzyby ale ok.
Zapomniałam wcześniej zadzwonić do rodziców więc postanowiłam zrobić to teraz
-Zaraz do was dołącze - Powiedziałam do dziewczyn
-Okej
Odeszłam kawałek od nich i szłam gdzieś w przeciwnym kierunku, wyciągnęłam telefon i odszukałam domowy numer.
Nacisnęłam zieloną słuchawkę ale zaraz po tym na wyświetlaczu pojawił się komunikat że tylko numery alarmowe.
Nie było zasięgu.
-Cholera - Mruknęłam
Wyciągnęłam rękę z telefonem przed siebie, ale nadal nic, kawałek się przesunęłam...to samo. Przed siebie i do góry...gówno.
Nagle telefon został mi wyrwany z ręki a śmiejący się Bieber zaczął biec przed siebie
-Bieber! - Krzyknęłam i skrzywiłam się kiedy echo rozniosło się po całym lesie a ptaki zerwały się z drzew.
Zakryłam usta dłonią i skarciłam się w myślach za taką bezmyślność.
W lesie się nie krzyczy!
Dopiero otrzeźwiałam i rzuciłam się biegiem w stronę którą pobiegł ten kretyn.
Przeskakiwałam co jakiś czas dość duże gałęzie na drodze ale biegłam dalej, widziałam jego sylwetkę znikającą za jakimiś drzewami.
Stanęłam i oparłam dłonie o kolana, co jak co ale moja kondycja to gówno.
Wyprostowałam się i zaczęłam iść tam gdzie jeszcze niedawno mi migną.
Nienawidzę lasów! A jeszcze bardziej tych których nie znam
-Bieber - Jęknęłam bo miałam dość tej głupiej zabawy.
Nie wiem ile czasu minęło ale kiedy uniosłam twarz w stronę nieba przysłoniętego koronami drzew, wywnioskowałam że jeszcze trochę a zrobi się ciemno.
Całe szczęście miałam ustawione w telefonie blokady na galerie, wiadomości i inne multimedia.
Postanowiłam go olać i wrócić do grupy...
Właśnie...
Stanęłam jak kołek
-Nie - Szepnęłam a serce zaczęło mi szybciej bić
W którą stronę mam iść?!
Odwróciłam się i zaczęłam się cofać w kierunku z którego przyszłam, ale czy to ten kierunek....?
Zabije chuja jak tylko wrócę...
Co w tym momencie jest mało prawdopodobne...
Szłam w stronę "powrotną" ale nawet nie słyszałam głosów czy rozmów innych osób.
Wsadziłam dłonie w kieszenie i oparłam się o drzewo no bo już bolały mnie nogi...
Ktoś mógłby pomyśleć że jestem wyluzowana ale ja do cholery zaczęłam znów panikować.
Odepchnęłam się od pnia i ruszyłam w chuj wie jakim kierunku.
Potknęłam się o jakąś gałąź i prawie wylądowałam na tyłku ale całe szczęście wsparłam się rękoma.
Nie było już tak widno jak wcześniej dlatego przerażał mnie każdy nawet najmniejszy dźwięk.
Uniosłam twarz ku ciemnemu niebu i chyba w tym momencie się poddałam, spuściłam głowę i podeszłam do dość dużego drzewa, usiadłam pod nim i oparłam się plecami o pień a ręce owinęłam wokół kolan na których położyłam policzek.
Słyszałam szelest, stukanie o drzewo, śpiew ptaszków, gniecone liście i gałęzie. Byłam przerażona nie chce tu być, dlaczego ten człowiek zawsze musi się mnie przyczepić. Gdyby nie jego głupie pomysły teraz pewnie byłabym w ośrodku.
Napewno nabija się teraz ze mnie z innymi że jestem ofermą i nie potrafię sama trafić tam skąd przyszłam. 

Ale ja naprawdę nie miałam pojęcia gdzie iść, tym bardziej że nikogo nie słyszałam, a teraz narobiłam sobie tylko siary bo nauczyciele pewnie będą na mnie wkurzeni jestem totalną kretynką. To byłoby święto gdybym czegoś nie odwaliła, zawsze narobie sobie siary, jestem taka beznadziejna.
Wepchnęłam głowę bardziej w kolana i owinęłam się bluzą stukałam czubkami butów jeden o drugi i coraz bardziej żałowałam że przyjechałam na tą wycieczkę.
~*~
Niebo było całkowicie czarne i jedynie księżyc który święcił wprost na moją twarz dawał mi światło, całe niebo zasypane było miliardami świecących gwiazdek jedna jednak świeciła najbardziej. Myślę że każdy jak spojrzy w niebo pełne malutkich gwiazd zobaczy jedną która świeci najbardziej.
Aktualnie opierałam głowę o pień drzewa pod którym siedziałam i liczyłam gwiazdy, zgubiłam się po dziesięciu...
Zapięłam bluzę pod samą szyję bo było mi trochę chłodno i naciągnęłam rękawy na dłonie.
W tym samym czasie usłyszałam bardzo wyraźny szelest który był coraz bliżej
-Bella. W końcu - To był Bieber
Zamrugałam patrząc jak pada obok mnie na kolana
-Co ty tu robisz? - Szepnęłam
-Szukałem cie - Westchnął
-Dlaczego?
-Bo to przeze mnie odłączyłaś się od grupy
-A ty wiesz jak wrócić?
-Teraz gdy jest ciemno, niestety nie
-Pierwszy dzień a tu już tyle problemów
-Złapałem wcześniej zasięg. Jazzy i kilku chłopaków zgodzili się nas kryć.
Schowałam twarz w kolanach tak jak poprzednio i westchnęłam. Czułam jak moje ciało przesuwa się do przodu więc podniosłam głowę.
Justin usiadł za moimi plecami i oparł się o drzewo a mnie pociągnął delikatnie za ramiona tak że ułożyłam głowę na jego brzuchu.
-Bałaś się? - Zapytał
Prychnęłam nadal spięta jego zachowaniem
-Jestem w lesie którego nie znam totalnie sama. Nie ani przez chwilę nie myślałam o strachu - Powiedziałam ironicznie
-To moja wina
-Twoja
-Ech. Możesz się przespać - Naciągnął mi kaptur na głowę.
Cholera wiem że jestem brzydka a teraz aż mi głupio że musi patrzeć na mnie z tak bliska.
Zwinęłam się w kłębek tak że nie mógł zobaczyć nawet cala mojej twarzy...
Jego dłoń gładziła moje plecy co trochę mnie uspokajało.
Zasnęłam już drugi raz na Bieberze...
Obudziłam się przytulona do piersi Justina, zamrugałam i uniosłam głowę, spał...
Głowa zwisała mu lekko na ramie a klatka piersiowa unosiła równomiernie.
Ziewnęłam i siadając już normalnie, wsadziłam dłoń w jego kieszeń i wyciągnęłam na szczęście mój telefon. Była 4 rano
-Bieber - Potrząsnęłam nim
Zacisnął mocno oczy i obkręcił głowę pocierając dłonią twarz.
Wstałam ściągając kaptur z głowy i rozpięłam bluzę bo było mi niewygodnie w zapiętej. -Zaprowadź nas do ośrodka
Wymamrotał coś pod nosem i wstał, miał na głowie kaptur ale chyba nie miał zamiaru go ściągnąć.
-Nigdy więcej nie grzeb mi po kieszeniach
-Nigdy więcej nie bierz mojego telefonu
-Wal się - Fuknął
Zamrugałam bo o co mu chodzi w tym momencie? Jeszcze wieczorem był nawet znośny a teraz wyprzedził mnie o kilka metrów i idzie szarpiąc co chwilę jak sądzę za swoje włosy
-Psychol - Mruknęłam pod nosem
Zatrzymał się gwałtownie i odwracając podszedł do mnie i przycisnął mnie mocno do drzewa na co syknęłam bo zadarta kora wbiła mi się boleśnie w plecy.
-Nie pozwalaj sobie za bardzo - Gapił mi się prosto w oczy
-Jesteś nienormalny - Szarpnęłam się
Zmierzył mnie wściekłym wzrokiem i puścił, prawie upadłam ale jakoś mi się udało stanąć na chwiejnych nogach.
Zaczęłam iść za nim. Dalej nie rozumiałam o co on jest taki zły!?
Sam przecież wybrał nam wczoraj pozycję do spania więc był o to teraz zły? Czy może dlatego że zabrałam mu swój telefon który on wcześniej wyrwał mi!
Zobaczyłam ulice i odetchnęłam z ulgą bo las i ten psychol to niezbyt dobre połączenie.
Wcale bym nie była zaskoczona gdyby chciał mnie zabić...
Jest szalony.
###
Szliśmy w ciszy przerywanej jedynie naszymi oddechami, on szedł teraz wolniej za mną a ja przyspieszyłam kroku wyjmując jednocześnie z kieszeni telefon.
Zadzwoniłam do mamy i rozmawiałam z nią przez pewien czas, między innymi usprawiedliwiając to dlaczego dzwonie o tej godzinie i dopiero teraz. Chociaż u nich był dzień mama chciała wiedzieć dlaczego o 3 w nocy nie śpię...
Cała mama.
W końcu znaleźliśmy się pod ośrodkiem a na nasze szczęście drzwi były otwarte, nie mam pojęcia dlaczego.
Biegiem udałam się do pokoju i byłam zdziwiona kiedy zastałam dziewczyny siedzące na łóżkach
-Bella w końcu - Jazzy rzuciła mi się na szyję -Justin wrócił?
-Tak
-Gdzie wy byliście?
-Porozmawiajmy jutro jestem zmęczona
-No dobra - Westchnęła
Wyciągnęłam z torby ciuchy do spania i szybko się w nie przebrałam, okulary położyłam na szafce obok łóżka a sama ukryłam się pod kołdra
-Co z nauczycielami? - Zapytałam
-Chcieli powiadomić rodziców ale jakoś ich powstrzymałam.
-Pójdę do nich
Szybko wstałam ubrałam na stopy krótkie skarpetki i wyszłam z pokoju. Podeszłam do właściwych drzwi i zapukałam
-Proszę
Weszłam
-Cholera Bella gdzieś ty była?! - Pani od biologii zerwała się z łóżka na którym siedziała i podeszła do mnie.
Reszta nauczycieli siedziała na swoich łóżkach i przypatrywała się mi.
-Przepraszam. Ja.... Zabłądziłam
-A Bieber?
-Jest u siebie
-Mówiłam żebyście nie odłączali się od grupy czy możecie słuchać chociaż raz?!
-Zgubiłam coś i kiedy znalazłam was już nie było
-Nie wierze ci
-Ale ja mówię prawdę
-I niby Justin zgubił coś w tym samym czasie? - Prychnęła
-Nie, on - Myślałam przez chwilę -Pomógł mi
-Pomógł ci? - Zmarszczyła brwi
-Tak bo on pomógł mi szukać a później wrócić
-No cóż - Westchnęła
-Gdyby nie on pewnie nadal bym błąkała się po okolicy
-Dobrze idź już spać
Przytaknęłam i odwróciłam się z zamiarem wyjścia
-Pamiętaj że kiedy już wrócimy nie ominie cie kara
-Rozumiem
Wyszłam z ich pokoju i szybko wróciłam do mojego
-I jak? - Zapytała Jazz
-Nie jest tak źle - Uśmiechnęłam się
-Wow szybko poszło
-Tak
Położyłam się i natychmiast odpłynęłam byłam masakrycznie wykończona i obolała.
Obudziłam się około 9 rano a pobudkę dzisiaj wyjątkowo mieliśmy około 11. Wstałam i szybko się przebrałam z tego co słyszałam mieliśmy dzisiaj dzień wolnego, zostajemy w ośrodku i możemy robić co chcemy. Po tylu godzinach podróży należało się nam to.
Wyszłam z pokoju i poszłam do łazienki, na szczęście wszyscy chyba jeszcze spali więc byłam sama w łazience.
Wykorzystując to że nikogo nie było umyłam twarz, zęby, uczesałam nowy kucyk i zrobiłam siusiu...
Wróciłam do pokoju i pościeliłam łóżko a później położyłam się na miękkim materacu i włożyłam w uszy słuchawki. Zamknęłam oczy i oddałam się wyobraźni.
###
-Idziemy na boisko pograć w coś!
-Chłopcy grają w kosza
-Jest gorąco
-Na sto procent są bez koszulek
-Aż mi zrobiło się gorąco
-Musimy iść natychmiast
-To chodźmy bo napewno już wszystkie dziewczyny tam są
-Niech się bujają one chcą wszystkich
-Ale oni nie chcą ich
-Podoba mi się Scott
-Ojeju naprawdę?!
-Tak
-Wiesz że on tam gra?
-Na sto procent bez koszulki
-O matko
Przysłuchiwałam się rozmowie pomiędzy Jazzy, Aną i Carlą.
-Ana słonko sprawimy że Scott oszaleje - Jazzy klasnęła w dłonie
-Co masz na wymyśli?
-Hm dzisiaj jest dyskoteka ubierzesz coś seksi i sam do ciebie przyjdzie
-On nawet nie wie o moim istnieniu
-Skąd taki pomysł?
-Nigdy nawet na mnie nie spojrzał
-Więc dzisiaj się to zmieni a tym czasem przebierać się i na boisko, a ty - Wskazała na mnie palcem -Ubierasz spodenki
-Ja co? Co ja ci zrobiłam?
Dziewczyny zaczęły się śmiać
-Nigdy nie widziałam cie w spodenkach!
-Bo nie lubie pokazywać nóg nawet nie wiem czy wzięłam jakieś spodenki
-Żartujesz?! - Zaczęła przeglądać moją walizkę -Tu jest ciągły upał a ty nie masz spodenek?!
-Już mówiłam że ich nie lubie
-Są! - Wyszczerzyła zęby -Ubierz je i - Wyciągnęła bluzkę - Myślę że tą jest idealna, lekka przewiewna w niej się nie zgrzejesz.
Jęknęłam i niechętnie zaczęłam ściągać spodnie i zastąpiłam je spodenkami a później założyłam bluzkę która trochę prześwitywała
-Widać mi stanik
-No i o to chodzi masz szczęście że ubrałaś dzisiaj czarny
-Gdyby był biały nie byłoby go tak widać
-Nie waż się go zmieniać
Przewróciłam oczami i wciągnęłam bluzkę w spodenki, stopy ukryłam w białych stopkach a następnie w białych trampkach.
-Jaka szprycha - Powiedziała Carla
-Ha ha - Wytkałam jej język
Wysoki kucyk spływał mi po plecach aż do linii spodenek, a okulary postanowiłam ściągnąć.
Wsadziłam telefon do kieszeni usiadłam na brzegu łóżka żeby poczekać aż dziewczyny się ogarną.
-Umiesz grać w kosza? - Zapytałam Any
Wzruszyła nieśmiało ramionami
-Jeżeli umiesz to możecie zagrać dziewczyny przeciwko chłopakom i wtedy zwróci uwagę ną 100%
-Nieeee bo tylko się zbłaźnie - Spuściła głowę
-Scott jest fajny - Powiedziałam
-Znasz go? - Zapytała
-Rozmawialiśmy kilka razy i wydaje się naprawdę spoko
-Zobaczymy
-Hej ale jak coś to ty grasz też - Jazzy pogroziła mi palcem
-Nie ma mowy - Pokręciłam stanowczo głową
-Nie dyskutuj
Wyszłyśmy z pokoju.
-Nie będę grała Jazzy, nie w kosza. Nie lubie i nie potrafię
-Oj no weź to tylko zabawa
-Nie chce - Szepnęłam i Pokręciłam głową 
 -Zobaczymy na miejscu
Wyszłyśmy z ośrodka i gorąc od razu uderzył w nasze ciała
-Jakie ty masz blade nogi - Jazzy klepnęła mnie w udo
-I tak ich nie opale bo mi słońce łapie tylko ręce, nogi słabo
-Zobaczymy jak pod wieczór wrócimy do pokoju
Gdy z daleka zobaczyłam ile osób jest na boisku to chciałam się wycofać
-Jazzy zapomniałam słuchawek z pokoju wrócę...
-Ani mi się waż! - Złapała mnie za dłoń
-Jazzy - Jęknęłam
-Idziemy tam dziewczyno i nie ma odwrotu
-Ale to zajmie tylko...
-Wiem że byś nie wróciła
Byliśmy coraz bliżej a ja przygryzałam ze zdenerwowania wargę.
Jak byłyśmy już na tyle blisko żeby tamci mogli się odwrócić i nam przyjrzeć...dosłownie zrobiło mi się słabo.
Gapili się.
Spuściłam głowę i szłam posłusznie za Jazzy
-Małpy pozajmowały miejsca w cieniu, musimy przebiec na drugą stronę.
Już nawet protestować mi się nie chce bo wiem że i tak nie wygram. Chłopcy pobiegli pod jeden z koszy więc miałyśmy drogę wolną, biegiem rzuciłyśmy się na drugą stronę co wywołało śmiech u niektórych.
Wdrapałyśmy się na samą górę siedzeń i usadowiłyśmy się wygodnie, z głośników zamontowanych gdzieś na rogach boiska ustawionych na słupach bardzo wysoko leciała muzyka.
Szczerze?
Było zajebiście!!!
Czułam się jak w jakimś filmie
Najpierw wejście niczym w teledysku Charli XCX "break the rules" kiedy to one wchodzą i nagle wszystko zwalnia...
Lol
Później ten przebieg gdzie uwaga wszystkich kieruje się akurat na was, już nawet gra nie jest tak interesująca jak cycki w ruchu. Piłka odbija się od kosza i upada gdzieś jednak nikt nie zwraca już na nią zbytniej uwagi...
Ja pierdole...
I na koniec siadam w najbardziej rozegranym miejscu gdzie słońce świeci na nas najbardziej, śmiejemy się do siebie i mamy wszystkich w dupie.
Jestem w chuj pojebana...
Wracając do tego co dzieje się aktualnie...
Chłopcy grają dalej i wcale nie zwrócili na nas uwagi, a reszta ogląda mecz i nie gapią się tutaj.
I całe szczęście!...
Ale jest zarąbiście, chociaż gorąco to i tak cudownie.
Odchyliłam głowę do tyłu i położyłam ją na kolanach Jazzy która siedziała za mną, nogi wyprostowałam i uśmiechnęłam się ukazując twarz słońcu
-Chce się opalić - Wyszczerzyłam zęby
-Opalisz się - Jazzy się zaśmiała i zaczęła zabawę moimi włosami
Chłopcy byli w koszulkach na ramiączkach więc jednak ich nie ściągnęli. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się tą chwilą
-O matko - Wysapała Ana
-Co? - Zapytałam nie podnosząc głowy
Ruchy Jazzy ustały a ja zmarszczyłam brwi
-Ściągają - Wysapała Carla
-Co ści... - Chciałam podnieść głowę ale coś gorącego upadło mi na twarz.
-Co to - Jęknęłam bojąc się tego dotknąć
Dziewczyny zaczęły się śmiać.
Złapałam materiał
Koszulka
Usiadłam i rozłożyłam koszulkę
-Kogo to i dlaczego wylądowało na mojej twarzy ?
-Justina - Zaśmiała się Ana
-To raczej rzucał do ciebie - Oddałam koszulkę Jazzy
-Raczej nie - Odsunęła moją dłoń -Kierował nią w ciebie
-To znaczy że chciał mnie zabić. Pewnie chętnie wsadziłby w nią kamienia i dopiero rzucił
-Co ty mówisz? - Jazzy spojrzała na mnie
-Nic nic - Ułożyłam koszulkę na kolanach i oparłam o nie łokcie o kolana.
Zaczęłam oglądać
Każdy chłopak był teraz bez koszulki i powiedzieć że nie wyglądali seksownie byłoby ogromnym kłamstwem! Można by pomyśleć że spocony chłopak to coś obrzydliwego, ale gdy to zobaczysz...
Agh...
Zrobiło się jeszcze bardziej gorąco.
Cholera i każdy z nich był idealnie umięśniony, nie za bardzo. Idealnie
-Gdzie koszulka Scotta? - Spojrzałam na Ane
-Jakaś dziewczyna ją wzięła - Spuściła głowę.
Objęłam ją ramieniem tak że oparła głowę na moim obojczyku
-Dał jej czy sama wzięła?
-Po prostu odrzucił na bok ona złapała i do tego ubrała
-Ale on chyba nie ma dziewczyny
-Nie wiem właśnie bo nie zbyt dobrze go znam
-Nigdy nie widziałam go z jakąś dziewczyną
-Może nie lubi się pokazywać
-Teraz to już nie wiem ale pokaż która to dziewczyna
W drugim rzędzie od prawej piąta.
Szybko zbadałam teren.
-Ona nie jest z naszej szkoły - Zmarszczyłam brwi
-W takim razie jest z tamtego ośrodka obok
Przyjrzałam się im wszystkim i kilka dziewczyn serio nie było od nas.
-Chce wracać do pokoju - Mruknęła Ana
-No coś ty. Nigdzie nie idziemy. Tym bardziej że nie wiemy kim ona jest i co go z nią łączy. - Ana skuliłam się
Odchyliłam głowę do tyłu i szturchnęłam Jazz. Spojrzała na mnie
-Działaj - Powiedziałam
Wyszczerzyła zęby i wstała, zeszła na sam dół
-Justin - Krzyknęła
Nie usłyszał
-Justin!!! - Wydarła się głośniej
Zdezorientowany rozejrzał się dookoła.
Spojrzał na chłopaków i odobiegł od nich. Przybiegł do Jazzy zdyszany, mokry, umięśniony...
Zaczęłam sobie gwizdać zęby tylko dogonić te myśli.
Znów trzymałam twarz zwróconą ku niebu, jedną ręką wspierałam się o ławkę żeby nie upaść do tyłu, a drugą obejmowałam ramię Any.
Wierzyłam w możliwości Jazzy dlatego czekałam aż powie że grają dziewczyny.
Już mają pierwszego kibica!
Mnie oczywiście, bo jak mówiłam wcześniej...nie gram!
-Gramy! - Jazzy klasnęła w dłonie stając przed nami -I ty też grasz - Wskazała na mnie palcem -I nawet nie dyskutuj
-Nie ma mowy Jazzy. Nie zamierzam się stąd ruszać
-To cie stąd ściągniemy. Prawda dziewczynki? - Ana z Carlą przytaknęły
-Nienawidzę was - Złapałam się mocno ławki
Zaczęły się śmiać i wstawać
-Musimy skąbinować koszulki chłopaków bo oni mieli takie same a teraz są bez nich więc my będziemy mieć ich - Zmarszczyłam czoło patrząc na Jazzy która zmęczyła się mówiąc to
-Och - Wyszczerzyłam zęby
Wstałam -Scott! - Krzyknęłam
-Cholera co ty robisz ?! - Ana odsunęła się o kilka kroków prawie upadając przez ławki o które się potknęła
-Zaraz zobaczysz
Chłopak podbiegł do nas i był chyba w takim samym stanie co Bieber.
-Coś się stało? - Zapytał stojąc bardzo blisko nas
-W zasadzie to tak. Poznaj Anę - Przedstawiłam mu dziewczynę która momentalnie spłonęła rumieńcem
-Część, Scott - Podał jej dłoń i uśmiechnął się
-Hej, Ana
-Widzisz mamy zamiar grać przeciwko wam i potrzebujemy koszulek. Czy pożyczyłbyś swoją? My już mamy ale Ana nie - Dziewczyny próbowały ukryć uśmiechy a Ana była bardzo czerwona.
Biedactwo...
-Jasne. Zaraz przyniosę - Uśmiechnął się
Odwrócił i pobiegł w stronę tych dziewczyn
-Zabije cie - Jęknęła Ana
-Jeszcze mi podziękujesz
Patrzyłam jak Scott mówi coś do tych dziewczyn i ta jedna niechętnie oddaje mu koszulkę, on uśmiechnął się i biegiem wrócił do nas.
-Proszę - Podał koszulkę
-Dziękuje - Szepnęła speszona
Odszedł
-Ja nie mam koszulki...ja nie gram - Usiadłam -Tak mi przykro - Odchyliłam się na siedzeniu
-Oj dziewczyno! Nie zapominaj o tym - I znów poczułam materiał na twarzy
-Mam ubrać koszulkę twojego brata? - Parsknęłam
-Nie masz wyboru kochanie ja mam koszulkę twojego przyjaciela
-A to zdrajca - Warknęłam pod nosem
-Chodźcie tam w róg się przebrać - Carla złapała mnie za dłoń i pociągnęła kawałek za ławki
-Przecież tu wszystko widać
-Zasłonimy cie i tak na zmianę
Byłam bezradna
Pierwsza przebrała koszulkę Jazzy, stanęłyśmy wokół niej zakrywając ją, później Carla, Ana i ja. Wyciągnęłam ze spodenek moją bluzkę, przyciągnęłam przez głowę i szybko ubrałam koszulkę Justina.
Dziwnie się w niej czułam była duża, sięgała mi do połowy ud tak że zakrywała spodenki, była na ramiączkach ale dziury na ręce były tak ogromne że sięgały mi pod żebra. Było widać mi stanik więc poprawiłam go minimalnie i położyłam moją bluzkę na siedzenia.
-A no i wszyscy mówią że dzisiejsza impreza przełożona jest na jutro bo DJ nie mógł przyjechać dzisiaj - Oznajmiła Carla kiedy weszłyśmy na boisko
Rozglądałam się żeby zobaczyć jakie jeszcze dziewczyny grają, ale natrafiłam na wzrok Biebera który prześlizgnął się po moim ciele. Zadrżałam pod intensywnością jego spojrzenia i szybko spuściłam wzrok.
On mnie zabije...predzej czy później...
-Noego denerwuj się tak - Jazzy szturchnęła mnie w bok
-Nic nie mów Jazz - Machnęłam ręką i przeszłam na drugą stronę boiska
Złożyłam ręce na piersi i kopnęłam jakiś kamień.
Czułam się tutaj źle, niepotrzebna, najgorsza oferma na boisku. Było mi wstyd chociaż jeszcze nic nie zrobiłam...no dobra stałam tutaj.
-Gotowe? - Chłopcy weszli na boisko dumnie prezentując swoje nagie klaty
-Jak zawsze - Krzyknęła jakaś
Chciałabym być tak pewna siebie...a może nie?
Lol
Ok
Gramy
Ruszyłam za dziewczynami żeby pozamydlać że niby coś robię...
~*~
Ciągle któraś podawała mi piłkę a ja rzucałam do kosza, co czasami mi wychodziło ale nie zawsze.
Za każdym razem przypominałam sobie Justina i jego pomoc na sali, to jakoś mi pomagało.
Nie chciałam się bardziej zbłaźnić i w końcu zaczęłam też biegać za piłką, było cholernie gorąco i czułam jak po moim karku spływa pot
Fuj...
Plecy miałam całe mokre od siebie samej i od chłopaków którzy "przez przejmowanie piłki" dosłownie przytulali się do nas od tyłu a ich mokre klaty wycierały się o nasze koszulki które w sumie były ich...
W sumie to byłam z siebie dumna
Dobry trening
Czas z przystojniakami
I w sumie było miło.
 Chociaż przez to że koszulka miała takie szerokie dziury pod pachami czasami chłopak próbujący zabrać piłkę zahaczył palcami tak że koszulka uciekała na bok i było widać całą miseczkę stanika.
Przynajmniej w moim przypadku tak było...
Niewielką różnicą ale przegrałyśmy. -Chodźmy szybciej stąd to pierwsze weźmiemy prysznic! - Powiedziała Jazzy
Szybko wzięłyśmy swoje bluzki i zaczęłyśmy biec w stronę ośrodka śmiejąc się.
W połowie drogi ktoś złapał mnie w tali tak że dłoń wsunęła się przez dziurę na mój brzuch
-Masz chyba coś mojego - Zagryzłam wargę i nie chciałam się odwracać, moje serce biło jeszcze szybciej.
Dziewczyny nawet nie zauważyły że się zatrzymałam bo biegły dalej
-Dobrze ci w niej - Jego oddech łaskotał moją szyję
Byłam dosłownie sztywna i nie mogłam się poruszyć ani nic powiedzieć.
Jego dłoń przesunęła się na mój bok a później zniknęła więc szybko zamrugałam i wykorzystując moment odeszłam przed siebie, a przy samym ośrodku zaczęłam biec.
Pobiegłam schodami do naszych pokoi i kiedy już w nim byłam rzuciłam bluzkę trzymaną w ręce na łóżko i szybko wzięłam bieliznę, legginsy, koszulkę, ręcznik, żel pod prysznic i szampon.
Udałam się do łazienki
-Gdzie ty byłaś? - Zapytała Carla wychylając się zza zasłony pod prysznicem
-Coś mnie zatrzymało
-Ale było super - Pisnęła Jazzy za drugą zasłoną, nagle coś mocno klasnęła -Kurde. Nic mi nie jest
Pokręciłam głowa
-Nadal czuje jego zapach - Rozmarzony głos Any dobiegł z ostatniego prysznica
Zaśmiałam się i szybko rozebrałam a później zniknęłam za jedną z  zasłon
~*~
Z mokrymi rozczesanymi włosami, roztrzepanymi żeby szybciej schły ruszyłam z dziewczynami do pokoju.
-Co będziemy teraz robić?
-Odpoczywać
~*~
-Bawisz się
-Nie
-Bella
-Jazzy
-Proszę?
-Nie tym razem
-Ale Bella
-Nie chce
-To tylko głupia butelka
-No właśnie
-Będzie fajnie
-Nie sądzę
-Błagam
-Jazzy
-Tak bardzo bardzo ładnie proszę
-Ja
-Tak!
-Nie
-Nie?
-Nie wiem
-Czyli tak!
-Dobra niech będzie
-Jej - Pisnęła i rzuciła mi się na szyję
Wstałyśmy i po cichu poszłyśmy do pokoju jakiś chłopaków. Było już tam kilka osób
-Będzie ktoś jeszcze? - Zapytał Scott
-Zaraz przyjdzie jeszcze kilka osób
Zignorowałam ich i usiadłam na podłodze opierając plecy o szafę.
Po kilku minutach zaczęli do mnie dołączać wszyscy aż utworzyliśmy dość spore kółko
-No to zaczynamy
Położyłam policzek na kolanach i przyglądałam się jak jakiś chłopak kręci i wypada na dziewczynę, wyzwania... Graliśmy tylko na wyzwania...butelka zręcznie omijająca mnie.
Za każdym razem gdy się kręciła modliłam się żeby nie wypadło na mnie i jak na razie...nie zawiodłam się.
Po raz nie wiem który wypadło na przystojnego chłopaka o imieniu Kamil który został w samych bokserkach . A ten znów wziął wyzwanie
-Ściągaj bokserki - Powiedziała Jazzy która kręciła
-Twoja siostra jest zboczona - Powiedział Kamil do Justina
Wstał i zsunął bokserki, spuściłam wzrok zażenowana.
-Cnota Bella się zawstydziła - Parsknęła Megan
Było mi głupio
-Pieprz się Megan - Powiedziała Jazzy
-Nie rozmawiam z tobą
-Nikt z tobą nie rozmawia bo nadajesz się tylko do robienia...
-Przestań - Zakryłam usta Jazzy
Chłopak z poduszką na kroczu zakręcił i ta idiotka wskazała na mnie
-Bella - Klasną w dłonie -W końcu - Wyszczerzył białe ząbki
W mojej głowie przewijała się tylko myśl czy jest tu jeszcze jakaś Bella -Ściągnij te legginsy i koszulkę
Wszyscy patrzyli na mnie a ja cała drżałam.
Błagam nie...
Wstałam i niepewnie zaczęłam zsuwać legginsy, położyłam je na jednym z łóżek a później szybko żeby mieć to z głowy pozbyłam się koszulki.
Prawie każda dziewczyna w tym kółku siedziała już w samej bieliźnie ale ja czułam się jakbym była naga
-Boska bielizna - Skomentował
Oczy mu zabłyszczały i przycisnął poduszkę mocniej do krocza.
Usiadłam z powrotem na podłodze i przyciągnęłam kolana do piersi.
Wciągnęłam się po butelkę i w tym samym czasie poczułam dłoń na plecach
-Co to jest? - Zapytał chłopak siedzący po mojej prawej stronie
Opuszki jego palców przesuwały się po moim kręgosłupie
-Co masz na myśli? - Spojrzałam na niego
-Zobacz w lusterku
Wstałam i przejrzałam się w lusterku które wisiało na szafie.
Na moich plecach przez kręgosłup biegło kilka małych sińców a w niektórych miejscach miałam lekko zdartą skórę.
Że też wcześniej tego nie czułam.
-To nic takiego - Wróciłam na swoje miejsce i zakręciłam
Wypadło na Anę
Od razu uśmiechnęłam się ale w jej oczach zauważyłam bałaganie więc zrezygnowałam z mojego pomysłu
-Pozbądź się koszulki
Zrobiła to dość szybko a nie umkło mojej uwadze że Scott patrzył na nią
Zakręciła i wypadło na Jazzy kazała jej całować klate nagiego Kamila który był w siódmym niebie, później Jazzy wylosowała Scotta
No i ona nie odpuści
-Zrób malinke na piersi Any
Zagryzłam wargę z rozbawienia.
Ana była przerażona ale Scott nie do końca.
Z uśmiechem podszedł do Any i łapiąc ją w tali pochylił się i zaczął ssać miejsce tuż nad miseczką jej stanika.
Kiedy skończył posłał jej uśmiech a ona spuściła zarumieniona głowę.
Scott zakręcił i Justin
-Pocałuj Belle. Przez 2 minuty
Chyba właśnie widzę światło...
Czy to już mój koniec?
Przecież jestem jeszcze taka młoda
Chce się chociaż pożegnać...
Bieber przeszedł na kolanach w moją stronę i ze skupieniem rozsunął mi nogi po czym przybliżył się do mnie i najpierw zetknął w moje oczy a później usta.
Mój puls przyspiesza...
Patrzę jak jego różowe usta są coraz bliżej moich aż w końcu zderzają się z moimi. Zamykam oczy tak samo jak on i poddaje się kiedy zaczyna poruszać mokrymi ustami.
Rozpływam się chociaż nie powinnam
Znam te usta
Kładę dłoń na jego policzku a drugą na nagim ramieniu, on obejmuje mnie w tali i przyciąga bliżej siebie.
Nie wierze że to on
Najlepsze usta pod słońcem
Głaszcze moje plecy
Otwieram oczy i on też to robi nadal ruszając ustami...on wie.
-Koniec - Mówi jakaś dziewczyna
On równie nieobecny co ja wraca na swoje miejsce a ja prze jak wszyscy z rozchylonymi ustami gapią się to na mnie, to na Justina.
On kręci daje jakieś głupie zadanie chłopakowi i znów to samo.
Ja wciąż nie mogę uwierzyć
Jak to w ogóle możliwe?
I dlaczego od razu przypomniałam sobie ten smak.
-Bella powtórz to z Justinem - Słyszę
-Co?
Odwracam się
Butelka wskazuje na mnie
Carla ponagla mnie ruchem dłoni
-Pocałuj znów Justina to było mega gorące
Mrugam
Nagle do drzwi ktoś puka
Pierwsze co robię to łapie najbliższą bluzę i zarzucam na ramiona.
Pan od wf wchodzi do pokoju
-Macie kilkanaście minut na zmycie się do swoich pokoi bo zraz przyjdzie pani od wychowania do życia w rodzinie
Wszyscy zrywają się z miejsc i wybiegają z pokoju
Też to robię zapinając w między czasie ogromną bluzę.
Nie obchodzi mnie kogo to chce być już w pokoju
Czuje zderzenie ze ścianą i nagle jestem w łazience, moje oczy skanują pomieszczenie i po chwili wzrok trafia na osobę która trzyma mnie w tali
-Znów masz coś mojego
Nie zdążę unieść wzroku bo jego usta miażdżą moje...
____________________________________________-
Dziękuje za komentarze!!!!
Przepraszam za błędy
KOCHAM WAS <3