wtorek, 24 marca 2015

Rozdział 14





 -Jeden moment może zmienić wszystko...


Obudziłam się z głową na piersi Lucasa, był taki cieplutki że nie miałam najmniejszej ochoty wstawać
-Cześć - Pogłaskał mnie po głowie
-Hej - Ziewnęłam i obróciłam głowę tak żeby na niego patrzec
-Mamy godzinę - Spojrzał na zegarek i pociągnął mnie wyżej
-Żeby mi się chciało, tak jak mi się nie chce - Schowałam twarz w zagłębieniu jego szyi
Polizałam skórę na jego szyi i się zaśmiałam
-Fuuuj - Klepnął mnie w tyłek
-Nie fuj - Uśmiechnęłam się
Oparłam podbródek na dłoniach i patrzyłam na niego
-Jesteś śliczny wiesz?
-A ty jesteś przystojna - Złapał moje policzki i nacisnął tak że z moich ust zrobił się dzióbek
-Nie jestem mężczyzną - Mruknęłam
-A ja kobietą - Uniósł brwi
Patrzyliśmy sobie w oczy z delikatnymi uśmiechami na ustach. Położyłam czoło na jego ustach żeby mnie tam pocałował, uwielbiałam gdy to robił, a on bardzo dobrze o tym wiedział. Już po chwili obsypał całą moją twarz pocałunkami, a na końcu mocno mocno mnie przytulił.
-Kocham Cię - Cmoknęłam jego policzek
-Ja ciebie też - Uśmiechnął się i poprawił na łóżku
Ułożył się na boku i przytulił do moich pleców.
###
Usiadłam przy oknie na fizyce i włożyłam w uszy słuchawki, puszczając muze na full. Nauczycielka zostawiła nas w klasie i musiała iść bo jest jakaś rada. Wszyscy rozmawiali tak głośno że muzyka rozkręcona na całą parę była idealna.
Kiedy piosenka się skończyła i nastała chwilą przerwy do włączenia drugiej, usłyszałam tylko jedno słowo "wycieczka" i wtedy mi się przypomniało że to już w niedzielę wyjeżdżamy.
-Bieber - Odwróciłam w jego stronę twarz
Spojrzał na mnie tak samo jak chłopak siedzący obok niego
-Twoja siostra jedzie na wycieczkę?
-Ta
-Masz siostrę?! - Zapytał chłopak obok niego
-Mam a co? - Zmarszczył czoło patrząc na niego
-I mnie z nią nie poznałeś?! - Prychnęłam rozbawiona przyciągając tym samym ich spojrzenia.
Zignorowałam ich i włożyłam z powrotem słuchawki w uszy.
Przeglądałam fejsa kiedy wyświetliło się powiadomienie o nowej wiadomości.
Znów ten nieznany numer, weszłam w nią
Od: Nieznajomy
-Zjeżdżam niżej.
Patrzyłam na tekst i dopiero po chwili zrozumiałam że nawiązuje to do ostatniej wiadomości.
Pokreciłam głową i schowałam telefon do kieszeni.
Kto ma takie jebane poczucie humoru?!
Moje rozmyślnie przerwała nauczycielka wchodząca do klasy
-Mam dla was dobrą wiadomość - Przewróciła oczami i pozostawiła otwarte drzwi -Na dzisiaj to koniec waszych lekcji
Wszyscy wstali energicznie
-Tylko zwróćcie jutro - Westchnęła
Wyszliśmy z klasy razem z innymi klasami, oznaczało to że wszyscy już skończyli.
Wyszłam przed szkołę i stanęłam przy barierkach, stukałam nogą i rozglądałam się dookoła, każdy rozchodził się w inną stronę: jedni szli do samochodu, inni biegli przez ulice, szli po chodnikach.
Stałam niecierpliwie stukając palcami o barierkę.
Tak właściwie po cholerę ja tu stoję?!
Spidem rzuciłam się w stronę mojego samochodu, ale zamiast w odpowiednim momencie się zatrzymać nie wyrobiłam i uderzyłam w drzwi.
-Cholera - Jęknęłam i po chwili wybuchłam śmiechem
-Ale ty jesteś pojebana - Usłyszałam za plecami
Odwróciłam się. Bieber
-Czego chcesz kretynie? - Złożyłam ręce na piersi i oparłam się o drzwi
-Patrzę jaką idiotke z siebie robisz - Wzruszył ramionami i przybrał taką pozycję jak ja tylko że oparł się o swój samochód który stał obok mojego
Moje szczęście ...
Popatrzyłam na wszystkie strony, ale nikt nie patrzył
-Ty nie musisz nic robić. Już taki jesteś z natury - Uśmiechnęłam się ironicznie
-Myślę że nie zawsze będziesz taka cwana - Powiedział pewnie
-Wiesz co? - Przybliżyłam się do niego
Przybliżył się i popatrzył na mnie z góry
-Pierdol się - Syknęłam mu w twarz
Zaśmiał się głośno.
Odwróciłam się i wsiadając do samochodu, od razu wycofałam a później wybierając odpowiedni kierunek, ruszyłam na koniec miasta.
Po drodze włączyłam sobie muzykę i otworzyłam okno bo było dość ciepło. Zatrzymałam samochód na światłach i zerknęłam w lusterko.
Zmarszczyłam czoło bo coś mi nie pasowało, kilka samochodów dalej, ta charakterystyczna panterka.
Ten chuj chyba za mną nie jedzie?!
Kiedy samochody przede mną ruszyły, też to zrobiłam jednak nie pojechałam prosto, skręciłam w prawo i nim się obejrzałam wylądowałam pod sklepem z częściami do samochodu w którym już kiedyś byłam.
Spojrzałam do tyłu i ten kretyn tam stał.
Wyszłam z samochodu i podeszłam do niego, opierał się o maske z cwanym uśmiechem. Na nosie miał okulary a ręce krzyżował na piersi
-Jechałeś za mną?
-Może. Co ty tu robisz?
-A co cię to obchodzi ?
-Ktoś taki jak ty w sklepie takim jak ten? - Prychnął -Kręcisz
-Nie powinno cię to obchodzić
-Racja. Ale nie mam co robić więc postanowiłem sobie pojechać za tobą. Gdzie jechałaś? - Zbliżył się do mnie
-Tutaj - Odwróciłam się i zbliżyłam do mojego samochodu
-Żeby sobie postać ?
-Rozmyśliłam się - Drzwi sklepu otworzyły się
Z środka wyszedł chłopak nie pamiętam tylko jak miał na imię....
Spojrzał na mnie a później na Biebera
-Pomóc w czymś? - Zapytał uśmiechając się
-Um - Podrapałam się po głowie -Nie tym razem - Uśmiechnęłam się w jego stronę -Ale dzięki - Wsiadłam do samochodu i widząc że razem z Bieberem obserwują mój samochód szybko zrezygnowałam z mojego wcześniejszego celu i po prostu pojechałam do domu.
###
Zamknęłam za sobą garaż i ruszyłam do domku, weszłam do kuchni i usiadłam na krześle
-I jak tam w szkole? Czemu jesteś tak wcześnie? - Zapytała mama
-Nauczyciele mieli jakąś rade i nas wypuścili
-Co to za rada?
-Nie wiem - Wzruszyłam ramionami -Idę się przejść
-No idź idź - Wróciła do robienia obiadu
Poszłam do pokoju zmienić ciuchy i ubrana w to plus czarna bluza, zbiegłam po schodach i wyszłam na podwórko, w międzyczasie podłączyłam do telefonu słuchawki i wsadziłam je w uszy a telefon w kieszeń.
Wolno przemierzałam drogę gdzie nie jeździło zbyt dużo samochodów, myślałam o czymś przyjemnym...żeby tylko nie myśleć o Bieberze o tym durnym psycholu.
Nawet nie zorientowałam się ze na myśl o nim zacisnęłam z całej siły pięść w kieszeni.
Westchnęłam i powoli przemierzałam las, boję się lasów ale warto dla budynku za nim.
Weszłam po schodkach i już po chwili byłam w środku, usiadłam na parapecie jednego z okien i patrzyłam w niebo. Nie było szyby, prawdopodobnie została wybita, a ja zaczęłam bawić się odłamkami które zostały w ramie, zaczęłam je wyciągać i układać jedno na drugim obok mojego uda.
Kiedy skończyłam moje palce były lekko poranione, ale nie sprawiło mi to większego bólu, byłam jakoś dziwnie szczęśliwa, nie mam pojęcia dlaczego, ale szeroki uśmiech pojawił się na moich ustach. Wzięłam większy kawałek szkła i zakończyłam z parapetu, podeszłam do jednej ze ścian i zaczęłam skrobać przedmiotem tak, że tynk zaczął się sypać i powstało kilka wgłębień tworząc B.C.<3
Pod spodem zaczęłam tworzyć jakiegoś kwiatka, później następnego aż powstało ich z 10 i ze zmęczenia dłoń osunęła mi się na dół, a szkło wbiło głęboko w dłoń.
Pisk wydobył się z moich ust i szybko odrzuciłam szkło w drugi koniec pomieszczenia, a dłoń zacisnęłam na rękawie bluzy, brudząc go krwią. Zaczęłam podążać w stronę wyjścia dość szybkim krokiem bo krew nie przestawała moczyć mojej bluzy.
Przechodząc przez lasek puściłam rękaw i spojrzałam na moją dłoń, musiałam przeciąć jakąś żyłe bo krew płynęła dosłownie ciurkiem.
Czemu ja zawsze muszę coś odwalić?!
Uniosłam głowę kiedy wyszłam na ulice i przechodząc na na prawą stronę zaczęłam rękawem lewej ręki zaczęłam wycierać prawą dłoń.
-Hej - Gwałtownie podniosłam wzrok
-Um hej - Nerwowo odsunęłam się do tyłu
-Co ci się stało? - Złapał moją dłoń
-Skaleczyłam się. To nic takiego - Chciałam zabrać dłoń
-Nic takiego? Zaraz się wykrwawisz. Chodź to coś z tym zrobimy
-Ale ja naprawdę... - Pokręciłam głową
-Nikogo tam nie ma
Westchnęłam i spuściłam głowę
-Okej - Szepnęłam nieśmiało
Położył dłoń na moich plecach i poprowadził w stronę kończącej się budowy, całe szczęście tak jak powiedział nikogo tam nie było.
-Co ty robiłaś Bello? - Kazał mi usiąść na krzesełku przy domie
-Szkło mi się wbiło
Pokręcił głową i zniknął za drzwiami, rozejrzałam się dookoła.
-Podoba się? - Zapytał wychodząc z środka, w jednej ręce trzymał apteczke a w drugiej mały ręcznik.
-Jest bardzo ładnie - Czułam jak na moje policzki wkrada się rumieniec.
Uśmiechnął się
-Możesz ściągnąć tą bluzę?
-Mhm - Nieśmiało wstałam i pociągnęłam za rękawy bluzy i rzuciłam ją na ziemię.
Złapał w dłonie szlauf i podszedł do mnie
-Daj łapke - Złapał mój nadgarstek i zaczął polewać zimną wodą moją rozciętą dłoń.
Lał wodę nadal a ja drugą ręką pomogłam sobie oczyścić ranę, kiedy już była czyściutka puścił szlauf i znów kazał mi usiąść. Zrobiłam to a on usiadł naprzeciwko mnie i wodą utlenioną polał zranione miejsce. Z bólu każdy mięsień mojego ciała napiął się a ja zagryzłam mocno warge
-Zaraz przestanie boleć - Kolejny raz wylał ciecz i przesunął moją dłoń do swojej twarzy.
Kolejny rumieniec pojawił się na moich policzkach kiedy zaczął dmuchać na ranę.
Położył mi na wnętrze dłoni dość dużą gazę i owinął bandażem. 
 Efekt końcowy wyglądał jak u zawodowego chirurga. Przeczyścił też małe ranki na palcach i zakleił plastrem.
-Bardzo dziękuje ... - Chciałam odpowiedzieć coś jeszcze jednak nic nie wydobyło się z moich ust
Spuściłam zażenowana głowę
-Coś się stało? - Pogłaskał mnie po ręce
-Tak mi głupio ja... - Zagryzłam warge
-Tak?
-Nie pamiętam jak masz na imię - Zaczął się śmiać i w tym samym czasie schował już nie potrzebne rzeczy
-Chaz - Powiedział rozbawiony
-Dziękuje Chaz - Wstałam
-Drobiazg tylko następnym razem bardziej uważaj - Popatrzył na mnie z troską
-Zapamiętam - Podniosłam bluzę -To cześć - Odwróciłam się i zaczęłam zmierzać do bramy
-Na razie - Usłyszałam jeszcze
Zniknęłam mu z pola widzenia i spokojnym krokiem wracałam do domu.
###
Kolejne dni minęły praktycznie tak samo jak poprzednie, odcinki z Bieberem, powrót do domu, sen i tak dalej.
W końcu była niedziela i siedziałam już w samolocie obok Jazzy, mieliśmy lecieć około 3 godzin a później gdy już wylądujemy ponad 12 godzin jazdy wynajętym autobusem.
Naprzeciwko nas usiadły jakieś dwie dziewczyny których nie bardzo kojarzyłam. Może były z pierwszej klasy, jechało kilka klas a nie znam wszystkich ludzi z naszej szkoły.
-Prosimy pasażerów o zapięcie pasów, za chwilę startujemy. Życzę miłej podróży.
Wykonaliśmy polecenie 

 Kiedy wzbiliśmy się w górę odpieliśmy pasy i zaczęliśmy swobodną rozmowę
-Jesteśmy razem w pokoju? - Zapytała Jazzy
-Jeżeli tylko chcesz - Uśmiechnęłam się
-Och to świetnie - Zaklaskała
-Um dziewczyny? - Odezwały się te z naprzeciwka
-Co? - Zapytała Jazzy
Nie brzmiało to niemiło, wręcz przeciwnie
-Bo raczej nie ma pokojów dwuosobowych a my nie mamy żadnych współlokatorek. Podsluchałyśmy i czy mogłybyśmy być z wami w pokoju?
Spojrzałyśmy się na siebie z Jazz i uśmiechnęłyśmy się do nich
-Myślę ze to nie problem - Uśmiechnęłam się
-Też tak sądzę - Jazzy potwierdziła
-Bardzo dziękujemy ja jestem Carla - Dziewczyna wyciągnęła dłoń -A to Ana - Wskazała na koleżankę obok
-Bella
-Jazzy
Przedstawiłyśmy się i jak się okazało, dziewczyny były naprawdę w porządku, miło się z nimi rozmawiało. Były w wieku Jazzy i były dla siebie jak siostry.
-Muszę do toalety - Mruknęłam
-Wszystko w porządku? - Jazzy spojrzała na mnie lekko przestraszona
-Tak tylko trochę źle się poczułam - Wymusiłam uśmiech i wstałam
-Iść z tobą?
-Dziękuje. Poradzę sobie
-No dobrze
Ruszyłam przez samolot całe szczęście nie musiałam przechodzić koło nauczycieli, jednak przy drzwiach od łazienki, fotele zajmował Bieber z kolegami
-Oho - Powiedział Bieber -Pezycisnęło Carter? - Wybuchli śmiechem
Czułam jak na moje blade policzki wpływa ogromny rumieniec, skóra dosłownie mnie parzyła. Dosłownie...
Złapałam za klamke ale drzwi nie ustąpiły
-Zajęte - Bieber zaśmiał się głośniej -I co teraz zrobisz? Nie chcemy katastrofy
Zignorowałam jego odcinki i ich śmiechy, złapałam oparcie jego fotela i zgięłam się w pół.
Śmiechy ucichły a ja ostatkami sił odwróciłam się i wróciłam na miejsce, dosłownie padając na nie.
-Matko Bella wyglądasz okropnie - Jazzy prawie krzyknęła
-Dzięki - Zaśmiałam się cicho i przymknęłam oczy
-Pójdę po któregoś z nauczycieli
-Nie Jazzy to nie potrzebne
-Ona ma rację nie wyglądasz najlepiej - Odezwała się Ana
-Zaraz mi przejdzie - Wyprostowałam się i spuściłam głowę opierając ją lekko na rękach, a łokcie o kolana.
W głowie dosłownie mi wirowało dlatego zamknęłam oczy i uspokoiłam się trochę.
Usiadłam już normalnie i oparłam głowę o oparcie fotela, ciągle miałam zamknięte oczy i miałam cholerną ochotę zasnąć
-Leci ci krew z nosa! - Pisnęła Carla
Otworzyłam oczy i przytknęłam dłoń do nosa, rzeczywiście została na niej krew
-Dość! Idę po nauczyciela - Zanim zdążyłam zatrzymać Jazzy, ona zniknęła za zasłoną tam gdzie najprawdopodobniej byli nasi opiekunowie.
-Trzymaj - Carla podała mi chusteczkę
Przytknęłam ją do nosa
-Dzięki
Zauważyłam jak w naszą stronę szybkim krokiem zbliża się pani od biologii i pan od wf.
Jeszcze go tu brakowało...
Spuściłam zażenowana głowę
-Co się dzieje Bella? - Zapytała lekko spanikowana nauczycielka
-To nic takiego jestem pewna że zaraz mi przejdzie
-Pokaż - Pan uklękną na jednym kolanie, zaraz przede mną i złapał moją twarz w dłonie.
Wytarłam nos i odsunęłam chusteczkę od niego.
Odchylił mi delikatnie głowę do tyłu i układając kciuki zaraz pod moimi oczami, lekko je rozciągnął.
Nie dość że dobry nauczyciel to jeszcze lekarz...
Złapał mój nadgarstek i przysunął do mojego nosa, szybko przyłożyłam do niego chusteczkę i westchnęłam
-Łatałaś już samolotami? - Zapytał zabierając dłonie z mojego ciała
-Tak
-I działo się coś takiego?
-Nie. Lot trwał zwykle z góra 20 minut. Czasami było mi trochę słabo.
-Tym razem to też coś tego typu, tylko doszło do tego kilka innych objawów.
Złapałam się za głowę
-Boli? - Zapytał
-Tak
-Poczekaj chwilę. Może pani wrócić, zajmę się nią
-Napewno?
-Tak wszystko będzie dobrze
Przewróciłam oczami na ich gadkę.
-Trzymaj się - Powiedziała do mnie pani i pogłaskała po włosach
Uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową.
Zmieniłam chusteczkę a po chwili wróciła pan, w dłoni trzymał mokry ręcznik. Zajął miejsce Jazzy, która nie mam pojęcia gdzie teraz była
-Pochyl się - Powiedział do mnie
Wykonałam jego polecenie.
Jego zimne palce zaczęły odgarniać mi włosy z pleców i szyi, czułam jak na skórze pojawia się gęsia skórka.
Ale obciach...
Znów spłonęłam rumieńcem, dobrze że chociaż tego nie widział.
Napięłam wszystkie mięśnie kiedy poczułam na karku lodowaty materiał
-Spokojnie to pomoże - Powiedział układając ręcznik na moim karku
Przytaknęłam i zamknęłam oczy
Jego dłoń spoczywała na moich plecach i delikatnie je gładził.
-Dziękuje - Szepnęłam
-Nie ma za co - Potarł uspakajająco moje plecy
Siedziałam tak jeszcze kilka minut, co trochę przewracał ręcznik na inną chłodniejszą stronę ale od mojego ciepłego ciała, zrobił się już nieco ciepły.
-Pójdę zmoczyć go na nowo - Już chciał wstać ale go zatrzymałam
-Mogę ja? Chciałam przy okazji trochę opłukać twarz
-No dobrze idź tylko uważaj na siebie
-Dobrze - Wstałam
Wzięłam ręcznik w dłoń a do drugiej czystą chusteczkę.
Przeszłam przez samolot i ignorując wzrok chłopaków (w tym Biebera) weszłam do już wolnej toalety i odłożyłam rzeczy na szafeczke a sama złożyłam dłonie i nabierając na nie zimnej wody, przemyłam twarz i nos, mocniej potarłam miejsce pod nim gdzie była zaschnięta krew.
Wytarłam twarz ręcznikiem i szybko namoczyłam w zimnej wodzie mój, wykręciłam go i złożyłam w szeroki pasek.
Wyszłam z łazienki przykładając w tym samyczasie czystą chusteczkę do nosa.
O dziwo chłopcy nie nabijali się już ze mnie ale myśle że to cisza przed burzą. W moim przypadku zawsze tak jest.
Wróciłam na miejsce a pan Nick zabrał mi ręcznik i kiedy usiadłam ponownie położył go na moim karku
-Mniej leci? - Zapytał
-Tak już prawie w ogóle
-Całe szczęście
Byłam zmęczona a cała szyja dosłownie mi zdrętwiała. Było mi jednak głupio zapytać czy długo jeszcze pozostanę w tej pozycji.
Po jakiś 10 minutach zabrał ręcznik z mojego karku.
-Myślę że już wszystko w porządku. Możesz usiąść normalnie. Jeżeli będzie się coś działo powiadomcie mnie lub innego z nauczycieli. Dobrze?
-Dobrze. Dziękuje - Oparłam się
Wstał i odszedł w stronę łazienki, w tym samym czasie wróciła Jazzy.
-I jak się czujesz? - Zapytała
-W porządku. Gdzie byłaś?
-Z nauczycielami - Uśmiechnęła się
-Och przepraszam
-Za co?
-Przeze mnie tam musiałas siedzieć
-Oj nic się nie stało - Machnęła ręką i się zaśmiała
-Ja to zawsze muszę coś odjebać, mam takiego pecha - Jęknęłam
-Oj przecież specjalnie nie zrobiło ci się słabo
-No tak ale ze mną to zawsze coś
-Ja bym się cieszyła. On dotykał cię w taki czuły sposób - Rozmarzyła się
-Jazzy to mój nauczyciel - Przewróciłam oczami po czym je zamknęłam
-Oj ale jest bardzo seksowny, ja to bym chętnie specjalnie zemdlała może by mnie reanimował...
-Proszę cię nie mdlej specjalnie, ale jeżeli źle się poczujesz pomogę ci - Moja głowa wystrzeliła w bok.
Pan Nick stał z rozbawieniem wymalowanym na twarzy i opierał dłoń o oparcie mojego fotela
-O mój... - Jazzy zakryła usta dłonią a później całkowicie schowała twarz w dłoniach. -Ja nie...
Z cichym śmiechem ruszył przez samolot i przeszedł do miejsca gdzie siedzieli nauczyciele.
-Ale przypał - Jazzy zjechała z fotela w dół i wepchnęła twarz pomiędzy siedzenie a oparcie
Wybuchłyśmy śmiechem z dziewczynami a Jazzy jęknęła z rozpaczy.
-Oj nie przejmuj się. - Pogłaskałam ją po głowie z rozbawieniem
-Muszę zacząć go unikać - Wczołgała się na fotel i skuliła na nim
-Koniecznie - Znów wybuchłyśmy śmiechem a Jazzy udała że płacze.
Po kilkunastu minutach ciszy, zmęczona zasnęłam.
###
Kiedy wybiła godzina 21 wszyscy w autobusie zasneli, wraz z Jazzy która ułożyła głowę na moich udach. Ponieważ spałam przez prawie resztę lotu który nam został, teraz nie miałam na to najmniejszej ochoty.
Ostatnie pięć miejsc zajmowali jacyś chłopcy ze starszej klasy, dwa przed ostatnimi chłopcy z równoległej klasy, przedostatnie Bieber a my przed nim. Scott który siedział z Justinem, teraz leżał na środku ścieżki pomiędzy fotelami tak jak inni chłopcy, którzy woleli to niż spanie z kolegą na jednym fotelu.
Patrzyłam przez okno jak na zewnątrz robi się coraz ciemnej, wpatrywałam się w ciemne niebo i jak zwykle marzyłam sobie, zrozumiałam że tylko to mi pozostało.
Było mi troszkę zimno więc owinęłam się bardziej bluzą i wtuliłam w kąt pomiędzy siedzeniem a szybą.
Czasami potrafiłam ułożyć w głowie sobie taką przyszłość że łzy same zaczynały mi lecieć, teraz tak nie było bo przecież nie będę płakała w autobusie pełnym śpiących nastolatków, jak jakaś idiotka. I tak jestem idiotka więc to i tak bez różnicy.
Czułam że ciężar ciała Jazzy znika z moich nóg, spojrzałam w jej stronę ale zauważyłam Justina który trzymał siostrę na rękach, przeniósł ją na swój fotel i przykrył bluzą, sam po chwili zajął miejsce obok mnie nawet na mnie nie zerkając.
Wyciągnęłam z kieszeni telefon ze słuchawkami, wsadziłam je w uszy i włączyłam muzykę. Wróciłam do poprzedniej pozycji i westchnęłam.
Było cholernie niewygodnie i szczerze zazdrościłam Jazzy, teraz pewnie było jej dużo wygodniej niż mi.
Wygięłam się w łuk bo tak bolał mnie tyłek że ryczeć mi się chciało, zjechałam na kolana na podłogę i oparłam się biodrem, cisnąc między siedzeniami. 

 Kiedy podniosłam głowę spotkałam zdziwione, pytające... spojrzenie Biebera. Zignorowałam jednak je i położyłam głowę na siedzeniu, to i tak było okropne.
Coś otarło się o moją głowę...i nie zgadniecie !
Bieber z szerokim uśmiechem wykorzystał to że zeszłam i położył się tak jak Jazzy na obu siedzeniach.
Spuściłam wzrok i położyłam się na podłodze po czym skuliłam i układając głowę na ręce, podjęłam próbę zaśnięcia.
Udało się.
Obudziłam się uderzając o coś metalowego, była to nóżka od fotela. W autobusie nadal było ciemno i jak sprawdziłam na telefonie, minęły dopiero dwie godziny od tego jak zasnęłam.
Było mi cholernie zimno, a do tego podłoga w autobusie nie była zbyt wygodna.
Szczęka zaczęła mi lekko dygotać z zimna więc zamiast leżeć, usiadłam i przesunęłam się tak że oparłam plecy o "ścianę" a głowę położyłam na siedzeniu. Troszkę było to niekomfortowe bo moja twarz znajdowała się strasznie blisko twarzy Justina, który cicho pochrapywał.
Kiedy chciałam przymknąć oczy on uchylił swoje
-Chodź do mnie - Szepnął 

_____________________________________________________________
Na początek przepraszam.
Tak wiem, mało was to obchodzi...
Nie musicie mnie rozumieć... Do niczego nie zmuszam
Po prostu PRZEPRASZAM!!!
Nie wiem co z 15, jezeli będzie pisał się tak jak 14 to nie mam pojęcia kiedy się pojawi.
Staram sie, codziennie mysle o tym co mogę napisać, jednak nie jest to takie proste
Nie wiem co się ze mną dzieje, ale tak cholernie ciężko było napisać mi ten rozdział dlatego jest jaki jest.
 No i przepraszam za wszelkie błędy!
Ask: biebsie94