sobota, 18 października 2014

Rozdział 6



-Dziwne sytuacje...

Położyłam się na łóżku i myślałam nad tym wszystkim. Co teraz będzie się działo? Kiedy on wróci. Zmienił się jakoś?
Skuliłam się i owinęłam ręce wokół tali i zaczęłam się lekko trząść. Na pewno nie było to spowodowane zimnem bo było bardzo gorąco pomimo tego, że była 23.
Wstałam i na moją białą bokserkę ubrałam za dużą bluzę Lucasa. Na nogi wsunęłam białe krótkie trampki i wsadziłam w kieszeń bluzy telefon. Najciszej jak się dało żeby nikogo nie obudzić, wyszłam z pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Zeszłam cicho po schodach i otwierając drzwi, wydostałam się na dwór. Od razu podbiegł do mnie mój piesek.
-Hej mały - Pogłaskałam go po małym łebku
-Chcesz iść ze mną? - Złapałam za smyczy a on zaczął na mnie skakać. Zachichotałam i przypięłam mu pasek do obroży.
Przeszłam przez podwórko i otwierając cicho furtkę ruszyłam po chodniku przed siebie.
Wokół było cichutko a ja za swój cel miałam plażę.
Przechodziłam koło domów i wydawało mi się że wszyscy już śpią. W oknach było ciemno, a jedyne źródło światła to lampy uliczne.
Uwielbiałam tą ciszę, a z każdym krokiem którym byłam coraz bliżej plaży, słyszałam rechot żab.
Taka naturalna muzyka dla uszu. Uwielbiam to.
Mój piesek był wyjątkowo bardzo grzeczny, na nic nie szczekał i szedł równo z moim krokiem.
W końcu moje nogi zderzyły się z piaskiem i chociaż wiedziałam że kiedy stąd wyjdę w moich butach będzie tona piasku, to nie zamierzałam ich ściągać. Po pierwsze to nie lubię chodzić bez skarpet czy butów, a po drugie to w końcu jest prawie północ a piasek nie jest tak ciepły jak powietrze.
Poszłam trochę w głąb plaży i usiadłam na piasku a mój piesio wskoczył mi na kolana.
-Nie za wygodnie ci? - Zaśmiałam się
Założyłam na głowę kaptur i położyłam się.
Wlepiłam wzrok w gwiazdy.
Dlaczego kiedy wszystko się układa, po jakimś czasie burzy się ze zdwojona siłą?
Łepek mojego kundelka podniósł się do góry, a z pyszczka wydobyło się długie warknięcie. Stanął na moim brzuchu i zaczął szczekać.
Spojrzałam na lewo tam gdzie patrzył mój pies. Zobaczyłam postać, chyba też siedzącą.
Nie powiem, bo trochę się wystraszyłam.
-Ciiii spokojnie - Przyciągnęłam małego i przytuliłam się do niego.
Wyciągnęłam z kieszeni telefon i sprawdziłam godzinę. Po północy.
W moje oczy rzuciła się tapeta, ja i Lucas. Uśmiechnęłam się i wstałam. Jego rodzice pewnie są na nocnej zmianie tak jak moi dlatego nie poszłam do swojego domu, tylko do domu Lucasa.
Droga nie zajęła mi dużo czasu bo całe szczęście mieszkamy w centrum naszego małego miasteczka i na plażę mamy blisko.
Wsunęłam palce pod doniczkę na parapecie i wyciągnęłam kluczyk. Weszłam do jego domu w którym było cichutko jedynie usłyszałam małe łapki. Pies Lucasa zbliżył się w moją stronę był ogromny. Ja nie rozumiem jak można takie zwierzę w domu trzymać, mój jest malutki i ma kojec na dworze, a jego sięga mi do biodra i mieszka sobie w domu. Odpięłam smycz mojego psiaka i po chwili uciekły razem z psem mojego przyjaciela, do salonu na legowisko. Ściągnęłam buty, a smycz odłożyłam na szafkę, drzwi zamknęłam i ruszyłam schodami na górę do pokoju Lucasa.
Cichutko otworzyłam drzwi i zaraz po tym jak weszłam do środka, zamknęłam je za sobą. Mój kochany przyjaciel spał tyłem do mnie w samych bokserkach, kołdra skopana była aż do jego kostek, a bokserki tak nisko że prawie tyłek było mu widać. Zachichotałam cicho i szybko pozbyłam się bluzy, którą miałam na sobie. Położyłam ją na fotelu i na palcach podeszłam do łóżka. Wsunęłam się na nie i owijając rękę wokół pasa Lucasa, przytuliłam się do jego rozgrzanych pleców.
Mruknął coś pod nosem i odwrócił się w moją stronę. Jego oczka były lekko przymrużone kiedy ja dalej obejmowałam go z lekkim uśmiechem skierowanym w jego stronę.
-Hej - Mruknęłam i pogłaskałam jego nagie plecki
-Kotuś - Uśmiechnął się -Heeej - Ziewnął -Coś się stało? - Objął mnie
-Porozmawiamy rano
-Na pewno? - Przysunął się
-Tak. Śpij misiu - Pogłaskałam jego policzek
-Słodkich snów - Szepnął i nachylając się złożył na moich ustach delikatny pocałunek.
Tak. To normalne. Często nam się to zdarza.
Wtulona w niego zasnęłam.
°°°
Obudziłam się i przeciągnęłam w silnych ramionach Lucasa. Poczułam łaskotanie na szyi, przez co zachichotałam.
-Przestań - Zaśmiałam się
-Mmmm - Mruknął i zaczął całować moją szyję
-Złaź ze mnie zboczeńcu - Klepnęłam go w tyłek
-Nieee - Czułam jak się uśmiecha i przenosi pocałunki na drugą stronę mojej szyi.
Położyłam ręce na jego plecach i zaczęłam je delikatnie głaskać.
Przygryzł moją skórę, a ja pisnęłam
-Zrobiłeś mi malinkę?! - Zaśmiał się cicho i zignorował to że schyliłam się po lusterko.
Kiedy ja oglądałam to co zrobił za moim uchem on całował mój dekolt.
-Kochaj się ze mną - Sapnął nachylając się nade mną.
-Co?
-Chce się z Tobą kochać - Ogarnął włosy z mojej twarzy
-Ale... - Byłam w szoku
-Przepraszam, ale tak cholernie potrzebuje dziewczyny - Jęknął i schował twarz pomiędzy moimi piersiami
Pogłaskałam jego włosy i pocałowałam czoło.
Spojrzałam na zegarek. Była 5 rano.
-Mamy godzinę - Szepnęłam
-Nie Bella to było pod wpływem impulsu ja nie chciałem ci tego proponować, po prostu tak cholernie mnie pociągasz...
Nie wiedziałam co mam powiedzieć, przygryzłam wnętrze policzka i głaskałam jego ramiona.
-Kocham cię Lucas - Przeczesałam palcami jego włosy.
-Kochasz? - Podniósł głowę i spojrzał w moje oczy
-Nigdy nawet przez myśl mi nie przeszło żeby przestać - Uśmiechnęłam się
-Ja też cię kocham misiu - Wysunął ręce pod moje plecy i mocno mnie przytulił. -I przepraszam jeszcze raz, nie wiem co mi do głowy strzeliło
-Oj nic się nie stało - Zaśmiałam się
Przeturlał się tak, że teraz to ja byłam na górze.
-Muszę się przyznać że przez chwilę miałam ochotę ściągnąć twoje bokserki - Przejechałam palcem po jego ustach
-Ty zboczuszku - Wyszczerzył zęby
-Ej to nie ja proponuje Ci seks!
-Ale chcesz go z bratem
-Po pierwsze to ty chcesz tego samego, a po drugie to nie tak dosłownie bratem - Poruszyłam zabawnie brwiami.
-Nie uwiedziesz mnie skarbie - Powiedział pewnym siebie głosem
-Czyżby? - Uniosłam brwi
Pokiwał głową.
-Zrobię to szybciej niż ci się wydaje...
Nawet nie zorientował się kiedy przycisnęłam swoje usta do jego. Jego język od razu wsunął się pomiędzy moje wargi i złączył się z moim.
Złapałam jego dłonie i kiedy przeniosłam pocałunki na jego szczękę, równocześnie ułożyłam jego dłonie na moich pośladkach.
Nie czekał zbyt długo na to żeby przejąć inicjatywę, ścisnął mój tyłek na co z moje gardła wydobył się cichy jęk.
Zjechał dłońmi na moje uda i Przysunął mnie bliżej. Kurde. Siedziałam teraz na nim w pełnej okazałości. Cholera... Do czego ja doprowadziłam.
-Podnieciłeś się - Zaśmiałam się
-Niee - Mruknął i znów zderzył swoje usta z moimi
-A mówiłeś że do tego nie doprowadzę - Wyszczerzyłam zęby.
-Cholera Bella - Warknął
-Co się stało? - Otarłam się o niego
-Jak nie chcesz żebym cię wziął tu i teraz to przestań - Jęknął
Wtedy drzwi od jego pokoju otworzyły się, a do w progu stała mama Lucasa
-O ja.. - Widziałam zakłopotanie na jej twarzy.
-Dzień dobry - Szybko zsunęłam się z Lucasa, czując jak na moje policzki wlewa się rumieniec
-Mamooooo - Przykrył się kołdrą pewnie przez to że był...sztywny -Pukaj - Mruknął
-Przepraszam - Zaśmiała się -Zejdziecie na śniadanie? Wypuściłam psy na podwórko
-Bardzo dziękuje, ale ja muszę iść do domu bo mamy dzisiaj trening, a nic nie mam spakowane - Uśmiechnęłam się delikatnie
-Ja też mam trening, zaraz się spakuje, zjemy i pojedziemy do ciebie - Uśmiechnął się
-To zrobię wam kanapki - Zamknęła drzwi z rozbawieniem
-Ale wstyd - Zakryłam twarz dłońmi
-Muszę chyba wywiesić kartkę z napisem PUKAĆ!
-Nom - Podrapałam się niezręcznie po głowie -Przepraszam - Spuściłam głowę
-Za co? - Złapał moją dłoń
-Podnieciłeś się
-Bywa - Wzruszył ramionami
-Nie chciałam zostawić cię w potrzebie
-Nie obwiniaj się misia - Przytulił mnie
-Źle mi z tym
-Kocham cię, a z tym sobie poradzę - Pocałował czubek mojej głowy
-Nie powinniśmy
-Żałujesz?
-Nie
-To nie myśl o tym
-To trudne
-To życie
-Kocham cię
-Ja ciebie też i niech tak zostanie
Chwilę jeszcze trwaliśmy w uścisku, ale postanowiliśmy wstać i się ogarnąć.
-Tak właściwie to dlaczego jesteś w piżamie?
-Wyszłam się przejść w nocy i ...
-I gdzie poszłaś? - Stanął naprzeciwko mnie
-Na plaże
-Sama? - Przytaknęłam -W nocy? -Znów pokiwałam głową -A dawno lania porządnego nie dostałaś? - Przechyliłam głowę na bok
-Nic mi się nie stało
-Ale mogło
-Ale nie stało
-Ech. Następnym razem chociaż mnie poinformuj, proszę - Potarł moje ramiona
-Dobrze
-A co się stało? Nigdy bez powodu nie wychodzisz w nocy z domu
-Chciałam pomyśleć - Wzruszyłam
-O czym?
-Wczoraj się dowiedziałam że Eric przyjeżdża - Spuściłam głowę
Między nami zapanowała cisza.
Ciągnęła się w nieskończoność. To było straszne.
Podniosłam wzrok na twarz Lucasa
-Powiedz coś - Złapałam jego koszule w pięści -Proszę
-Na ile? - Serio? Był w stanie zapytać tylko o to...
-Nie wiem. Mam to gdzieś
-Oby na krótko
Odwrócił się i wziął z szafy jakieś ciuchy, następnie bez słowa poszedł do łazienki.
Nie macie pojęcia jak przykro mi było.
Ja nie zrobiłam przecież nic, więc dlaczego on się tak zachowuje?
Ubrałam bluzę w której przyszłam i zeszłam po cichu na dół, do moich nóg dobiegły psiaki
-Część - Przywitałam się z nimi i pogłaskałam po łebkach
Złapałam za smycz i przypięłam ją do obroży na szyi mojego kundelka, schyliłam się i założyłam trampki
-Gdzie uciekasz? - Zapytała mama Lucasa
-Przepraszam ale spieszy mi się do domu. Mama dzwoniła i nie była zachwycona że wyszłam z domu nic nie mówiąc. - Skłamałam
-Oj a myślałam że zostaniesz na śniadaniu
-Bardzo bym chciała ale nie mogę
-No dobrze tylko uważaj na siebie
-Będę - Zachichotałam i wyszłam z ich domu.
Pomyślałam że to może dobra pora na poranny trening więc zaczęłam biec truchtem w stronę domu.
Dobiegłam do pierwszego drzewa w parku przed moim domem i zgięłam się w pół bo brzuch zaczął mnie strasznie boleć.
Jakimś cudem wyprostowałam się i szybko przeszłam na drugą stronę ulicy. Odpięłam smycz z szyi mojego psiaka i odłożyłam ją na półkę w korytarzu.
Wlazłam po schodach i weszłam do mojej łazienki, ściągnęłam piżamę i weszłam pod prysznic, woda w brodziku była cała czerwona, skrzywiłam się i szybko zaczęłam myć.
Wytarłam się i ubrałam, chociaż było gorąco wybrałam taki zestaw.
Wyciągnęłam z szafy sportową torbę i wrzuciłam do niej strój i buty.
Usiadłam na brzegu mojego łóżka i położyłam laptop na kolanach, weszłam na kilka portali i jakoś nie szczególnie znalazłam zainteresowanie w tych stronach.
Zaproszenie do znajomych... Justin Bieber?
Po co zaprosił mnie do znajomych?!
Nie akceptując, ani nie usuwając zaproszenia, wylogowałam się i przez chwilę wpatrywałam w pulpit. Dziwnie się dzisiaj czułam, nie umiem tego określić, ale jakby wszystkie wnętrzności mnie bolały, a w głowie było dziwne przeczucie że coś się wydarzy.
Wstałam a moje kolana ugięły się, podtrzymałam się łóżka i złapałam kilka głębokich wdechów.
Trzymając się oparcia od krzesełka złapałam za szczotkę i zrobiłam sobie kucyk, na nos włożyłam okulary i ignorując zawroty głowy, zeszłam na dół do kuchni.
-Hej - Uśmiechnęłam się blado do mamy
-No hej - Spojrzała na mnie -Co ty taka blada?
-Blada? A nie wiem tak jakoś trochę się źle czuje ale jak to zawsze z rana - Wzruszyłam ramionami i Usiadłam przy stole, skrzywiłam się na widok jedzenia i picia.
-Zjedz coś to ci przejdzie
-Nie jestem głodna
-Powinnaś coś zjeść i wypić gorąca herbatę
-Nie chce, na dworze gorąco i jeszcze herbata - Wykrzywiłam usta na co mama się zaśmiała.
-Żebyś na tej sali nie zemdlała, też wymyślili, to nawet mecz tyle nie trwa, a co dopiero razem z jakimiś treningami. Wykończa was.
-Damy radę. Nie będziemy biegać bez przerwy bo to wszystkie klasy będą grały
-No dobrze, ale jak będziesz się źle czuła to im to powiedz
-Dobrze - Zachichotałam
-Idziesz na pieszo?
-Nie. Pojadę swoim samochodem
-Tylko uważaj
-Jasne
Wstałam i wzięłam jeszcze z szafki tabletkę
-To pa - Zarzuciłam na ramie torbę i wyszłam z domu
-Pa pa
Poszłam do garażu i na tylne siedzenie mojego samochodu, wrzuciłam torbę. Przeszłam do przodu i wyjechałam pod bramę.
Wysiadłam i otworzyłam ją, przy okazji zauważyłam że Bieber też akurat jedzie do szkoły bo wyjeżdżał ze swojego podwórka.
Usiadłam z powrotem do samochodu i wyjechałam na pustą ulicę.
Na światłach zatrzymałam się za samochodem Biebera.
Skąd wiem, że to jego?
Bo tylko on w tym mieście, ma samochód w panterkę i cholera to taki sam samochód jak mój!!! (Audi r8). Gdyby dłużej pomyśleć to można wywnioskować że mamy podobne gusty i lubimy dziwactwa.
Tylko nasze samochody wyróżniają się w tym mieście i na szkolnym parkingu.
Spojrzałam we wsteczne lusterko. Ulica była pusta, nikogo za mną nie było. Po chwili zaświeciło się zielone, ale Bieber miał chyba inne plany bo stał dalej. Wcisnęłam klakson, ale to nic nie dało.
-Baran - Warknęłam
Wycofałam i wyminęłam go. No i tak jak myślałam, ruszył zaraz za mną.
Nie jechałam szybko bo nigdzie mi się nie spieszyło i nie chciałam też wzbudzać dodatkowych podejrzeń w Bieberze, który na bank słyszał mój wykład który dałam Jaxon'owi.
Dojechałam na parking szkolny i wyciągając kluczyki wzięłam torbę z tylnego siedzenia i zablokowałam drzwi.
Ruszyłam od razu do szatni, po drodze minęłam kilka znajomych twarzy.
Tak miałam tu kilka znajomych, nie to, że w ogóle z nikim się nie zadaje. Nie są to jacyś bliscy przyjaciele, ale dobrzy znajomi.
-Hej - Usłyszałam
Odwróciłam się i zauważyłam Jazzy
-O hej - Uśmiechnęłam się
-Też dzisiaj grasz?
-Tak
-My też, a ja tak nie lubie piłki nożnej i się jej boję - Skrzywiła się
-To będzie co oglądać - Puściłam jej oczko
-Ej - Uderzyła mnie w ramie -To nie śmieszne
-Jeszcze nie
-Też będę się z ciebie śmiała - Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej
-No żartowałam - Szturchnęłam ją
-Mam nadzieję - Zaśmiała się
-Dobra ja lecę się przebrać
-Spotkamy się na sali
-Jasne
I poszłyśmy w swoje strony. Weszłam do szatni, która już była pełna dziewczyn z różnych klas.
Rzuciłam torbę na ławkę i otworzyłam swoją szafkę. Ściągnęłam z ręki zegarek i wrzuciłam go w głąb szafki, złapałam za brzegi bluzki i przeciągnęłam ją przez głowę. Miałam na sobie sportowy stanik bo lepiej mi się w takim ćwiczy, oczywiście nie w samym bo na wierzch ubieram szkolny strój.
Rozpięłam zamek torby i wyciągnęłam koszulkę, szybko ją ubrałam i rozpięłam zamek spodni, kiedy już miałam je ściągać, drzwi się otworzyły a do środka wszedł ten nasz nowy nauczyciel. Wszystkie dziewczyny zaczęły piszczeć, a te które nie miały na sobie ubrań próbowały się jakoś zakryć
-Naucz się pukać!!! - Wrzasnęła jedna z dziewczyn
-Od kiedy jesteśmy na ty? - Zamknął za sobą drzwi
-Gówno mnie obchodzi kim jesteś, ja tobie nie wchodzę jak się przebierasz! - No przynajmniej jedna mądra....
-Zamknij się gówniaro! - Zbliżył się do niej
-A co? Uderzysz mnie? No dalej, zrób to. Patrz ilu będę miała świadków - Wskazała na nas
Zacisnął pięści i przeleciał po nas wzrokiem
-Streszczajcie się! - Warknął i wyszedł trzaskając drzwiami, na co ja jak zwykle podskoczyłam.
W jak najszybszym tempie pozbyłam się dresów i zastąpiłam je spodenkami.
Wsunęłam na stopy buty i resztę ciuchów wrzuciłam do szafki.
Wyszłam z zatłoczonej szatni i weszłam na salę.
Klasa pierwsza zaczynała rozgrzewkę więc ja usiadłam na ławce w rogu i przyglądałam się temu jak zaczynają grę.
Na sali pojawiało się coraz więcej osób w tym Lucas który stał z kolegami i śmiali się z czegoś. Spuściłam głowę, nie mogłam pojąć tego o co mu chodzi. Co ja mu zrobiłam?
Oparłam głowę o ścianę bo znów czułam jakby wszystko wokół mnie się kręciło, zamknęłam oczy i policzyłam do dziesięciu. 
°°°
-Bella jak zwykle grasz na obronie - Powiedział pan od piłki nożnej
-Okej
-Scott ty idziesz na bramkę, a Justin będziesz atakującym. Dobrze?
-Tak jest - Odpowiedział
-Teraz jesteście drużyną i nie interesuje mnie coś takiego, że nie lubicie się czy coś i nie będziecie podawać do takich osób, macie grać wszyscy !!!
Następny dźwięk jaki usłyszałam to gwizdek, więc wbiegliśmy na naszą stronę i zaczęliśmy grać. Teraz gdy byłam na boisku zlewałam na wszystkich co nas otaczają, chociaż nie lubię jak ktoś się na mnie patrzy to teraz nie zwracałam na to uwagi.
Podbiegłam do piłki i zaczęłam z nią biec w stronę naszej bramki. Pod bramką zaczęli mnie kiwać chłopacy ze starszej klasy, więc wykopałam ją do przodu podając ją tym samym komuś z naszej drużyny, jednak nic nie dało bo tamci nam ją odebrali.
Ruszyłam w tamtą stronę i kiedy znów piłka już prawie była przy mojej nodze, zderzyłam się bokiem z kimś
-Uważaj trochę - Warknął....Bieber i pobiegł z piłką do przodu.
Nie no spoko....on z mojej drużyny i zabiera mi piłkę.
Normalne?
Nie sadzę...
Prychnęłam pod nosem i szybko go dogoniłam
Chłopacy z tamtej klasy zaczęli go otaczać więc nie miał wyjścia musiał podać do mnie
-No dalej Bieber - Mruknęłam
Od niechcenia kopnął piłkę do tyłu, a ja kopnęłam prosto w róg bramki
-Jeeest!!! - Wydarła się moja drużyna i rzucili się na mnie
Może fajnie że się cieszyli, ale nie fajnie bo od razu zrobiło mi się słabo i zakręciło w głowie.
-Dobra wygrana drużyna schodzi z boiska i wchodzi następna.
Niektórzy z mojej drużyny usiedli na ławce, a inni wyszli z sali.
Złapałam się drabinek i wolnym krokiem ruszyłam do wyjścia, chciałam się przewietrzyć. Na jednej z ławek obok wyjścia z sali siedział Lucas z chłopakami. Kiedy się do nich zbliżyłam spuściłam głowę
-Gdzie idziesz? - Zapytał nagle Lucas kiedy byłam obok nich
-Przewietrzyć się - Mruknęłam nieśmiało bo każdy z chłopaków patrzył na mnie
Nie czekałam aż odpowie, z resztą chyba nawet nie miał takiego zamiaru bo od razu po tym jak odpowiedziałam, odwrócił głowę i przyglądał się jak inni grają.
Ciągle podtrzymując się ściany dotarłam do drzwi wyjściowych, ale to by przecież było święto gdybym w kogoś nie uderzyła. Nie? Muszę w końcu chodzić z głową podniesioną do góry
-Sorki - Powiedziałam i podniosłam głowę
-Mhm - Mruknął chłopak
Może to niegrzeczne, ale zmierzyłam go wzrokiem i .... Skąd on się urwał?
Patrzył na mnie przez chwilie, ale ja odwróciłam wzrok i chciałam iść dalej, ale mnie zatrzymał łapiąc mocno za ramię
-Znasz Belle Carter? - Zapytał
Eee...i co mam powiedzieć? Nie przyznam się że to ja bo go nie znam, a jak będzie chciał mi coś zrobić?
Patrzył na mnie z wyczekiwaniem i bardziej wzmocnił uścisk
-Ee... Chodzi do trzeciej klasy? - Udałam głupią
-Tak - Poluźnił uścisk
-Znam
-Mogłabyś mnie do niej zaprowadzić?
-Nie ma jej dzisiaj w szkole
-Aha...? - Zmierzył mnie nieufnym wzrokiem -Okej - Puścił moje ramię i zmrużył oczy
-Przekazać jej coś? - Zrobiłam krok w tył zeby znów mnie nie złapał
Wydawało się że myśli...
-W sumie.... - Złączył ręce z plecami i znów zmierzył mnie wzrokiem
Jakbym znała ten wzrok, był taki władczy, ale przecież widzę go pierwszy raz w życiu...
-Przekaż że Eric ją pozdrawia - Uśmiechnął się lekko i odszedł
Stałam jak słup. Nie mogłam się poruszać, jakby paraliż przejął moje ciało.
To nie możliwe.
Wiedziałam że przyjechał, ale nie docierało to do mnie tak jak teraz...
To nie mógł być on!
Nie poznałam go i zdaje się że on mnie też.
Tak bardzo się zmienił, ale ten wzrok...
To się nie dzieję naprawdę.
W końcu się poruszyłam i usiadłam na ławkę dalej nie wierząc w to co przed chwilą widziałam.
On wrócił.
To prawda, a ja od tego nie ucieknę...
Po jakiś 15 minutach wrócił na salę, a szok dalej się mnie trzymał
-Przenosimy się na boisko przed szkołą. - Powiedział pan
Wszyscy poszli do szatni i ci co mieli ubrali korki.
Wyszłam na cieplutkie powietrze i skierowałam się w stronę boiska.
-Wchodzicie - Powiedział do nas pan
Graliśmy lepiej niż poprzednio, już Bieber nie był taki uparty i podawał piłkę innym, nawet mi, ale uważam że to pewnie przypadkiem.
W pewnym momencie poczułam jak silna dłoń zderza się z moją pupą, a moje oczy powiększyły się kilkakrotnie. Zaczęłam się rozglądać, ale nikogo nie było w pobliżu bo wszyscy cieszyli się z gola. Całe szczęście nikt na mnie nie patrzył, ale cholera kto klepną mnie w pośladek?!
Graliśmy jeszcze raz, biegłam z piłką i nagle jakiś chłopak wybiegł przede mnie, na co ja przeleciałam przez jego nogi i wylądowałam na nie aż tak miękkiej trawie.
Jęknęłam cicho
-Jeju przepraszam. Nic ci nie jest? - Zapytał jakiś chłopak
-Nie. Jest spoko - Podniósł się i podał mi dłoń -Dzięki - Otrzepałam się 
-Gramy, gramy, gramy - Pan zaczął nas poganiać
Spojrzeliśmy na siebie i cicho się zaśmialiśmy po czym ruszyliśmy biegiem do piłki 
 Chłopcy z przeciwnej drużyny strzelili gola i na tym znów zakończyli naszą gre, a ponieważ był remis, z boiska zeszliśmy wszyscy, a weszła inna drużyna. 
Siedziałam na trybunach z wodą w ręce. 
Poczułam potrzebę do toalety więc rzuciłam wodę na siedzenie i ruszyłam w stronę szkoły. Było mi słabo, ale nie aż tak źle jak wcześniej. Starałam się nie myśleć o tym że był tu Eric i że ktoś klepnął mnie w dupkę. 
Pokręciłam z niedowierzaniem głową i pociągnęłam za ciężkie drzwi. 
Szybkim krokiem udałam się do łazienki i zrobiłam co miałam zrobić po czym wyszłam i podeszłam do umywalki. Zamoczyłam dłonie pod zimną wodę i umyłam dokładnie. 
Nagle drzwi się otworzyły a do środka wszedł ten nowy typ od wychowania fizycznego 
Cholera...
-To damska toaleta - Powiedziałam zakręcając wodę
-Wiem - Uśmiechnął się 
Zmarszczyłam czoło. Szczerze? Bałam się. Bo wczoraj pokazał że jest nienormalny, a teraz jesteśmy sami w łazience. 
Ruszyłam w stronę wyjścia, ale zagrodził mi drogę 
-Chcę wyjść. Wypuść mnie! 
-Żałosne - Prychnął 
-Czego ty chcesz?
-Ciebie kurwa! - Popchnął mnie do tyłu tak że uderzyłam plecami o murek przy umywalce 
-Zostaw mnie w spokoju - Próbowałam go odepchnąć 
-Przestań się szarpać to pójdzie szybciej - Przytrzymał jedną ręką moje dłonie a drugą zaczął szarpać za moje spodenki 
-Zostaw mnie!!!! - Zaczęłam krzyczeć i czułam jak łzy zbierają się w moich oczach 
-Zamknij się! - Uderzył mój prawy policzek 
Łzy już utorowały sobie drogę na mojej twarzy, teraz tylko spływały ciurkiem w dół 
-Trzeba było mnie wczoraj nie kopać, myślisz że uszkodziłaś go w jakiś sposób? Jesteś w wielkim błędzie ślicznotko. Jeżeli nie wierzysz to zaraz ci udowodnię. - Tym razem szarpnął i popchnął moje ciało na ścianę 
-Proszę nie - Wyszeptałam 
-Zaraz będziesz prosiła o coś innego - Znów mnie uderzył na co z moich ust wydobył cię krzyk 
Zaraz po tym drzwi od łazienki otworzyły się, a ciało tego obrzydliwego faceta zostało rzucone na podłogę. Schowałam twarz w dłoniach dalej nie wierząc w to wszystko co się dzisiaj wydarzyło. Co jeszcze się dzisiaj stanie? 
-Nie płacz - Ktoś pociągnął mnie za rękę 
Wyszliśmy z łazienki a ja oparłam się o ścianę i zjechałam po niej w dół. 
Już nie płakałam, ale próbowałam uspokoić swój przyspieszony oddech. Nie chcę tu dłużej zostawać, chcę już wrócić do domu i zostać tam przez najbliższe kilka dni, a może tygodni? 
Podniosłam wzrok na mojego wybawcę i nie mogłam uwierzyć, przede mną stał Bieber. Ręce miał włożone do kieszeni i przyglądał się mi.
-Nie jesteś dziwką - Skomentował 
Byłam w takim szoku, że moje usta rozchyliły się lekko. Serio? On w tym momencie mówi coś takiego? Jakim cudem on jest facetem? 
-A ty nadal jesteś popieprzonym dupkiem 
-I mówisz mi to po tym jak uratowałem cię przed gwałtem? 
-A wczoraj twierdziłeś że to ja jestem dziwką 
-No właśnie, nawiązując do wczoraj. Też cię wtedy uratowałem 
-To nie zmienia faktu że jesteś idiotą
-To zmienia wszystko 
-Może w twojej chorej wyobraźni 
-Ta. Ja wiem swoje - Złożył ręce na nagiej klatce piersiowej -Zamiast się na mnie gapić poszłabyś może po dyrektora i powiedziała co chciał ci zrobić? - Zadrwił 
Wstałam wzburzona i uderzając go ramieniem ruszyłam przed siebie. Nikt i tak mi nie uwierzy, bo nawet głupi dyrektor wie, że żaden mnie nawet nie dotknie bo tak obrzydliwa jestem 
°°°
Luk rzucił się na łóżko obok mnie
Znajdowaliśmy się w magazynie i to łóżko zawsze zajmuję albo ja, albo on, a teraz ja leżałam przodem do ściany, a tyłem do niego
Z moich oczu znów wypłynęły łzy.
Wszystko się pieprzy. 
Pociągnęłam nosem, a telewizor został wyłączony. Teraz słyszałam tylko oddech Luka 
-Ty płaczesz? - Zapytał po chwili 
Nie odpowiedziałam biłam się z myślami, tak bardzo chciałam żeby mnie przytulił. Boję się. Boję tak żyć 
Odwróciłam się w jego stronę, leżał zwrócony w moją i patrzył na mnie. Nie mówiłam nic, przybliżyłam się do niego 
-Przytul mnie - Szepnęłam ze spuszczoną głową 
Trochę trwało zanim owiną swoje ręce wokół mojej tali i przycisnął mnie do siebie 
-Co się znowu stało? - Szepnął w moje włosy 
Przytulał mnie i głaskał moje plecy co działało uspokajająco. Postanowiłam że powiem mu bo co mi szkodzi i tak nic nie zrobi
-Chciał mnie zgwałcić...
------------------------------------------------------------------------
Hej!!!
Na początek bardzo dziękuję za wszystkie komentarze! :D 
Mam nadzieję że rozdział się chociaż trochę podoba : /
Chciałam wam powiedzieć tylko to, że kwestia ''Oczami Justina'' nie jest pisana celowo, ponieważ nie chcę jeszcze zdradzać poglądów Justina :) 
Głosujcie w ankiecie i zaglądajcie do zakładki SPOJLERY !!!!
KOMENTUJCIE!!!
(odpowiadam chętnie na wszystkie pytania)

Mój ask:http://ask.fm/biebsie94
TT: https://twitter.com/Ania86972230
Pierwszy blog : http://holidayloveandmore.blogspot.com/

poniedziałek, 6 października 2014

Rozdział 5




-Bo wspomnienia...



-A pamiętasz jak zawsze się kłócili? - Nasze mamy ciągle się śmiały i wspominały.
Siedziałam ze spuszczoną głową, zażenowana tą sytuacją.
-Zawsze później się godzili i zachowywali jak małe zakochańce
Że co?!...
Podniosłam wzrok, w tym samym czasie Justin spojrzał na mnie. Zauważyłam że on jest tak samo zażenowany jak ja.
-A pamiętasz jak się schowali, a kiedy ich znaleźliśmy oni dawali sobie buziaki
-Za każde wyzwisko
-I uderzenie
-Mamo - Jęknęliśmy razem
-No co? - Zapytała Pattie i moja mama równocześnie
-Jak nie pamiętacie to przypominamy - Powiedziała moja mama i wróciły do rozmowy
-Bella Bella - Mała rączką Jaxona złapała moją bluzkę
Och no tak, zapomniałabym Jaxon to młodszy brat Biebera, ma 5 lat i jest totalnie słodkim małym urwisem
-Coś się stało? - Odwróciłam się do niego
-Pobaw się ze mną
-Nie teraz Jaxo. Siadaj bo podam obiad - Powiedziała Pattie
Usiadł posłusznie obok mnie, a chwilę później tata Justina i mój przyszli i usiedli z nami.
~*~
Jedliśmy w ciszy, no przynajmniej ja i Justin.
Nasi rodzice ciągle mieli jakiś temat. To było tak niezręczne, że już wolałam siedzieć w domu z tą beczącą lalką.
-Co ci się stało? - Z zamyśleń wyrwał mnie głos Jaxo
-Hm? - Spojrzałam na niego
Wszyscy nagle umilkli i spojrzeli na mnie.
Mała rączką wskazał na mój nadgarstek.
Dopiero teraz zauważyłam że jest dość mocno siny i widać koła od ucisku palców.
Przełknęłam ślinę.
-Och to? - Zaśmiałam się niezręcznie -To nic - Wzruszyłam ramionami i schowałam ręce pod stół.
-To nie wygląda na....nic - Powiedziała Pattie
-Skoro mówi, że to nic, to dajcie jej spokój - Odezwał się Justin
W duchu dziękowałam mu za to, że przerwał ten wywiad. Wiem jednak, że zrobił to tylko dlatego, że to przez niego mam te ślady, a taki wywiad mógł chociaż trochę zdradzić co mi się stało. 
Rodzice nic już nie wspomnieli  o moich siniakach.
-Już zjadłem - Oznajmił Jaxo -Czy teraz możemy iść się pobawić? - Złapał moją dłoń
-Jasne. Jeżeli mogę - Spojrzałam niepewnie na rodziców małego
-Tak, tak oczywiście - Pattie posłała mi uśmiech
Wstałam i ciągle trzymając rączkę Jaxona ruszyłam z nim na górę, jak się domyślam, do jego pokoju
Pobawimy się samochodami? - Zapytał z entuzjazmem
-Pewnie - Akurat to będzie ciekawe
Usiadłam po turecku na podłodze i oparłam się plecami o łóżko Jaxo, będąc tym samym tyłem do drzwi, przodem do okna.
Myślałam o tym, jak to będzie z tym głupim projektem, czemu akurat mnie przydzieliła do Justina? Przecież cały tuzin dziewczyn chciałby być na moim miejscu. Po co wogóle robić takie projekty skoro mamy po 18 lat i każdy w naszym wieku wie co to prezerwatywa. Jeżeli ktoś chciałby dziecko to mógłby zacząć chodzic na jakieś zajęcia dla przyszłych rodziców, czy coś. Szkoła nigdy dla nas nie robi czegos co jest naprawdę potrzebne, a teraz wyskoczyli z przygotowaniami nas do założenia rodziny! Żebym ja chociaż chłopaka miała! Skoro tylko raz w życiu współżyłam i jak na razie nie zapowiada nie na to, że zrobię to po raz kolejny...to po co mi to? Do czasu kiedy zajde w ciążę...o ile to się kiedyś wydarzy, zacznę brać tabletki bo wiem co to jest i będę uważała, wraz z moim partnerem!
Moje dziwne rozmyślnie przerwał głos Jaxo
-Możemy pobawić się mini autkami? Zawsze z Justinem bawimy się samochodami na pilot, ale tylko wtedy gdy nie ma rodziców bo one strasznie hałasują i robią czarne ślady na podłodze. Zawsze po zabawie Justin wyciera  mną podłogę i .... - I właśnie w tym momencie przestałam słuchać dalej. Jak to wyciera nim podłogę?!
-Jak to wyciera tobą podłogę?! - Trochę podniosłam głos
-Normalnie - Wzrusza ramionkami -Kładę się na podłodze on łapie mnie za nogi i tak czyścimy podłogę.
-Matko - Wzdycham
Jaxo wysypał przede mną całe pudełko mini samochodzików. W moje oczy rzuciła się mini wersja mojego Chryslera. Wzięłam go do ręki i zaczęłam oglądać, każdy nawet najmniejszy dedal był taki sam jak w oryginale.
Spojrzałam na Jaxona. Był smutny
-Co się stało? - Zapytałam i odłożyłam samochodzik
-Zawsze gdy się bawimy Justin bierze go - Spuścił głowę
-Widziałeś kiedyś takiego na żywo? - Zapytałam
-Nie - Otworzył szeroko oczy -A ty?
-Bardzo możliwe - Uśmiechnęłam się
-Naprawdę?!
-Tak Jaxo - Zachichotałam -Więc ja będę tym - Złapałam za Ferrari F12 berlinetta
-Pobawmy się w wyścigi ten też jest szybki - Wskazał na samochód w mojej dłoni
-Wiesz że w wyścigach nie jest najważniejsze to jak szybki jest samochód tylko jak sprawny jest kierowca? - Wzięłam z jego dłoni Chryslera -Popatrz - Postawiłam na podłodze samochody mój i jego -Może i Chrysler jest szybszy ale kiedy kierowca ma w głowie podczas jazdy, tylko to żeby jak najszybciej dostać się do mety i wygrać nie zwraca uwagi na to co może się wydarzyć. Po prostej będzie jechał tyle na ile pozwala mu licznik - Zaczęłam przesuwać mały samochód Jaxo prosto po podłodze. - Samochód za nim - W odległości kilku centymetrów za Chryslerem postawiłam moje Ferrari -Będzie jechał kilkanaście kilometrów na godzinę mniej. Wtedy przed nimi pojawi się zakręt a osoba w pierwszym samochodzie nie wyrobi na zakręcie i uderzy w coś najbliższego lub będzie dachować - Uderzyłam lekko małym Chryslerem w nogę łóżka - Wtedy samochód który jechał wolniej ominie wypadek i to on dostanie się do mety jako pierwszy - Przesunęłam samochodzik do linii przerwy pomiędzy panelami. -A jeżeli osoba w drugim samochodzie jest bardzo wyrozumiała to zamiast jechać dalej i przekroczyć linie mety, zatrzyma samochód tuż przy pierwszym samochodzie i pomoże osobie z wypadku zanim jego samochód stanie w płomieniach. Gdy zrobisz coś takiego już na zawsze będziesz zwycięzcą - Spojrzałam na Jaxona, jego usta były lekko uchylone a on przyglądał mi się z zaciekawieniem. Uśmiechnęłam się -Bo nie tylko wygrasz ale też uratujesz komuś życie a przecież to jest najważniejsze.
-Skąd to wiesz? - Zapytał
Otworzyłam szerzej oczy i przełknęłam ślinę
-Mam dwóch braci i wiem trochę o tym - Skłamałam i wymusiłam lekki uśmiech
-Jej - Westchnął i wziął do ręki Chryslera -Zawsze myślałem że każdy kto jedzie w tym samochodzie to wygra - Przyglądał mu się z zaciekawieniem
-Pamiętaj że zawsze nie ważne gdzie i w jakich okolicznościach będziesz jechał, musisz prowadzić z głową bo gdy choć na chwilę stracisz panowanie nad pojazdem może to się dla ciebie skończyć tragicznie tym bardziej w takim samochodzie. Trzeba być dobrze doświadczonym w tych sprawach żeby ścigać się takimi maszynami.
-A ty masz prawo jazdy? - Zmarszczył brwi
-Mam - Zaśmiałam się
-Fajnie - Mruknął
W końcu przestaliśmy rozmawiać i zaczęliśmy się bawić.
Czułam jak znowu zaczyna boleć mnie brzuch.
-Wiesz maluchu, chyba muszę już iść - Powiedziałam
-Dlaczego? - Zrobił smutną minkę -Twoi rodzice jeszcze nie idą
-Wiem ale ja muszę iść jutro do szkoły a nie odrobiłam lekcji
-Szkoda
-Może jeszcze kiedyś będzie okazja by pobawić się twoją kolekcją
-Na pewno będzie
Wstałam i dopiero teraz zauważyłam że w drzwiach oparty o framugę stał Justin. Mam nadzieję że on tego wszystkiego nie słyszał bo każdy wie że on myśli mądrzej od małego Jaxo i na pewno nie uwierzyłby w bajer o tym że o samochodach wiem od braci.
Ruszyłam w stronę drzwi ale to nie byłby Justin kiedy by mnie nie zatrzymał. Nie?
-Mam nadzieję że dotarło do ciebie to co powiedziałem pod szkołą - Szepnął nachylając się nade mną.
Rzuciłam mu obrzydzone spojrzenie i zbiegłam ze schodów. Weszłam do salonu gdzie dalej siedzieli nasi rodzice.
-Ja będę już szła do domu - Powiedziałam
-Dlaczego? - Zapytała Pattie
-Nie czuje się najlepiej i mam zadania nie odrobione więc...
-Co ci jest? - Zapytała mama
-Nic po prostu głowa mnie boli - Wzruszyłam ramionami
-No dobrze my niedługo przyjdziemy
Przytaknęłam i pożegnałam się z Pattie i Jeremym.
Wyszłam z ich domu i szybko pobiegłam do siebie.
Dom był zamknięty co oznaczało ze chłopcy jeszcze nie wrócili.
°°°
Wszyscy wyczekiwali z niecierpliwością na pana od wychowania fizycznego, ale się nie pojawiał. Dzisiaj miałam ostatni dzień zwolnienia i całe szczęście bo brzuch dalej bolał.
W końcu na sale wszedł dyrektor, a z nim pan od piłki nożnej 
-Ustawcie się - Mruknął dyrektor
Wykonaliśmy jego polecenie
-To tak. Zacznę od tego że wasz pan nie wróci do szkoły już do końca roku szkolnego ponieważ ma poważne złamanie. Druga sprawa jest taka że jutro macie odwołane lekcje.... - Wszyscy zaczęli się drzeć jak to dobrze i wogóle.
-Hola hola - Krzyknął -To że jesteście zwolnieni nie znaczy że macie wolne. - Chłopcy zaczęli wyć -Jutro od 8 rano zaczynają się eliminacje do meczu piłki nożnej i musicie pojawić się wszyscy. To jest obowiązkowe, oczywiście wybierzemy najlepszych spośród wszystkich klas i stworzymy drużynę.
-W tym roku mecze są na naszym orliku więc musimy wypaść dobrze nie tylko wyglądem ale również dobrą drużyna - Oznajmił pan od piłki nożnej
-Jak ja wejdę na boisko to wygląd najlepszy od razu będzie nasz - Megan odrzuciła włosy do tyłu
Wszyscy patrzyli na nią jak na chorą psychicznie...
Sorrry... Ona jest chora psychicznie....
-No właśnie co do tego - Mruknął dyrektor -Nie musisz przychodzić - Zwrócił się do Megan
-Ale dlaczego? - Pisnęła
-Po tym co zrobiłas swojemu panu jesteś zawieszona w jakichkolwiek rozgrywkach czy zawodach.
I tak nigdy udziału nie brała...
-Ale... - Pan widocznie nie chciał jej słuchać ponieważ przerwał jej
-Dzisiejszą lekcje poprowadzi zastępca pana Cupera - Odwrócili się żeby wyjść -Aha pamiętajcie o sportowych strojach na jutro, dużej ilości wody i co tam jeszcze wam potrzebne na ostry wycisk - Puścił oczko i wyszli
Aha...
Po chwili na sale wszedł chłopak...
-Siema - Powiedział i zmierzył nas wzrokiem 
Sprawdził obecność co trwało nie krótko bo chciał się zapoznać z nami wszystkimi.. Dziewczyny rozbierały go normalnie wzrokiem. Śmiać mi się chciało bo teraz Justin zszedł na drugi plan....
Biedny.... (sarkazm) 
Chciałam iść usiąść ale zatrzymał mnie
-Zaczekaj - Spojrzał w dziennik 
-Bella - Wyprzedziłam go
-Bella - Mruknął -Pomożesz mi z piłkami do kosza? 
-Emm jasne - Wzruszyłam ramionami i poszłam za nim
-To jak, powiesz mi dlaczego nie ćwiczysz? - Spojrzał na mnie przelotnie
-Mam skręconą kostkę, a właściwie to już nie tak bardzo 
-Bolało? - Yyy jakie pytanie 
-Nie 
-Jasne 
-Proszę? 
-Nic nie mówię - Uniósł ręce w geście obronnym 
-Mhm 
-A mogę wiedzieć co ci się stało? 
-Strasznie ciekawski jesteś - Mruknęłam 
-A ty zgrabna - Zatrzymałam się i spojrzałam na niego jak na idiotę 
-Co?
-To gdzie te piłki? - Zignorował moje pytanie 
-Prosto i na lewo dalej sobie poradzisz - Warknęłam i odwróciłam się jednak złapał moją dłoń więc się do niego odwróciłam
-Może nie zauważyłaś, ale teraz to ja jestem twoim nauczycielem i masz się mnie słuchać
Zmierzyłam go wzrokiem i wyszarpnęłam rękę 
-Jasne - Burknęłam
-Więc teraz bardzo ładnie proszę weź swój zgrabny tyłeczek i zaprowadź mnie na miejsce - Wyszczerzył zęby 
Zignorowałam jego głupie docinki i ruszyłam przed siebie. Wiedziałam jedno. Długo nie pozwole na coś takiego!
 °°°
Wróciliśmy na salę i od razu poszłam na parapet, czułam jak dosłownie w kilka minut moje ciśnienie się podniosło. Stał po drugiej stronie sali i trzymając ręce założone na klatce piersiowej, patrzył na mnie jakby to  było najnormalniejsze w świecie, kurwa nie było! Bo od kiedy to nauczyciel gapi się tak na uczennice i do kurwy!!! PUŚCIŁ MI OCZKO!!
Frajer....
Zacisnęłam szczękę i odwróciłam głowę w drugą stronę. Na drugim końcu sali stał Justin i też mi się przyglądał. Co się dzisiaj z nimi dzieje?!
Modliłam się żeby tylko ta lekcja skończyła się jak najszybciej.
Chłopacy zaczęli ściągać koszulki a ja mimowolnie przeleciałam po nich wzrokiem. Zagryzłam wargę przyglądając się im i nie mogłam uwierzyć, że chłopcy z mojej klasy są tak zbudowani. Jeden szczególnie zwrócił moją uwagę, ale szybko spuściłam wzrok bo to było nie dopuszczalne, żebym ja gapiła się na Niego.  Moje przemyślenia przerwał gwizdek 
-Bella zostań pomożesz mi - Powiedział ten kretyn, który nawet nie raczył się przedstawić
-Ta...jakbym nic innego do roboty nie miała - Powiedziałam cicho 
-Ja znalazłbym zajęcie dla ciebie - Rzucił mi piłkę
-Nie wątpię
-Widzę że szybko się uczysz 
-Mam najlepszych nauczycieli 
-Tak myślałem 
-Nie uważasz że czasami za dużo myślisz? - Zapytałam kiedy doszliśmy do kantorka
-Może ale wolę więcej robić - Podszedł do mnie tak blisko że stykał się klatą o piłkę którą miałam przed sobą. 
-To rób - Wepchnęłam mu piłkę i cofnęłam sie do wyjścia
Jednak zanim zdążyłam przekroczyć próg on popchnął drzwi tak, że się zamknęła, a ja podckoczyłam
-C..co robisz? - Wydukałam
-Robię - Wyszeptał przy moim uchu 
-Wypuść mnie - Szepnęłam dalej stojąc do niego tyłem 
-Nie czuje tej potrzeby 
Objął dłonią moją talię i przycisnął swoją klatę do moich pleców. Czułam jego oddech na karku kiedy odrzucił włosy z mojej kitki na prawy bok. 
-Puść mnie 
Totalnie ignorował moje słowa i zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi. Nie. Nie podobało mi się. Wsunął dłoń pod moją koszulkę na brzuchu a ja czułam jak łzy zbierają się pod moimi powiekami. 
Zebrałam w sobie całą siłę i zginając nogę uderzyłam go w krocze. 
W tym samym momencie drzwi się otworzyły a moim oczom ukazał się Justin. 
Szybko go ominęłam i pobiegłam do szatni po torbę. 
°°°
Reszta lekcji minęła dość dziwnie, ciągle czułam na sobie wzrok innych i po prostu wydawało mi się że oni o wszystkim  wiedzą. 
Kiedy zadzwonił dzwonek oznajmujący że nasza ostatnia lekcja się skończyła wyprułam ze szkoły jak torpeda. Szłam takim krokiem że prawie biegłam ciągle trzymając głowę spuszczoną w dół. 
Nagle uderzyłam w kogoś. 
Niepewnie podniosłam głowę i spotkałam oczy Justina 
-Jesteś dziwna - Skomentował 
-Ty też. Nara - Chciałam go ominąć 
Widziałam jak w naszą stronę zbliża się Luk. Och nie tylko nie on 
-Przyznaj się i powiedz co robisz po szkole - Skrzyżował dłonie na klatce piersiowej
-C..co? 
-Wiem że masz jakiś swoich alfonsów - Prychnął 
-Jesteś śmieciem 
-A ty dziwką! - Splunął 
Moje oczy robiły się mokre 
-Przegiąłeś kutasie - Krzyknął Luk który nagle stał przy nas 
Pierwszy cios wycelowany prosto w nos Justina prawie w ogóle go nie  poruszył. Zaczęli okładać się pięściami a ja zauważyłam że ze szkoły wybiegł dyrektor
-Luk chodź - Pociągnęłam go i szybko pobiegliśmy w stronę jego samochodu 
-Nie! - Zatrzymał mnie mocno ciągnąc za rękę 
-Co nie? - Spojrzałam na niego zdezorientowana
-Powiedz mi do cholery co on od ciebie chce! 
-Nie wiem - Spuściłam głowę -Naprawdę - Szepnęłam 
Złapał za moje ramiona i kiedy byłam gotowa na to że zacznie mną potrząsać czy coś w tym stylu, on po prostu mnie przytulił. 
Nie zastanawiałam się długo nad tym żeby to odwzajemnić. Owinęłam ręce wokół jego pasa i rozpłakałam się. 
-Nie płacz - Szepnął w moje włosy 
-Ja nie daje już rady 
-Wszystko się ułoży - Głaskał moje włosy 
-Nic się nie ułoży - Mocniej wcisnęłam twarz w jego koszulkę 
-Opowiedz mi o wszystkim to ci pomoże - Odsunął mnie od siebie i złapał moją twarz w dłonie 
-Nie chcesz tego słuchać - Spuściłam wzrok 
-Gdybym nie chciał to bym cię o to nie prosił - Odgarnął mi kilka włosów z twarzy i podniósł głowę tak że patrzyłam na niego 
-Okej - Westchnęłam 
Wytarł kciukami poje policzki i znów przysunął mnie do siebie, owijając mocno ramiona wokół mnie 
°°°
W samochodzie opowiedziałam mu wszystko, nawet to o moim nowym nauczycielu. Czemu to zrobiłam? Nie wiem. W pewnym stopniu mu zaufałam. Z resztą znam go dość długo i wiem że można mu ufać. 
-Dziękuję - Pocałowałam jego policzek i wyskoczyłam z samochodu, pozostawiając go w lekkim szoku...
Na masce jednego z samochodów siedział John więc postanowiłam do niego podejść
-Hej - Uśmiechnęłam się i usiadłam obok niego 
Spojrzał na mnie i posłał mi dość dziwny uśmiech
-Co się stało? - Zapytałam 
-Eric przyjeżdża..... - I to wystarczyło żeby całkowicie zniszczyć....wszystko.....
-------------------------------------------------------------------------------------
Nowy bohater: 
ERIC 
Tak bardzo was przepraszam za to że tak późno, ale już nie wyrabiam. 
O 16.30 do domu i jestem wykończona....
Przepraszam   
Mam do was prośbę. 
Pomoglibyście mi promować tego bloga? 
KOMENTUJCIE!!!
(odpowiadam chętnie na wszystkie pytania)

Mój ask:http://ask.fm/biebsie94
TT: https://twitter.com/Ania86972230
Pierwszy blog : http://holidayloveandmore.blogspot.com/