środa, 15 lipca 2015

Rozdział 17

 



-Cierpliwość...


-Co tutaj robisz? - Zapytałam dziewczyny siedzącej obok mnie
-Przyjechałam do rodziny
-Aaa - Zerknęłam we wsteczne lusterko
Jakiś samochód jechał za nami
-Ktoś za nami jedzie - Powiedziałam
-Przyspieszę może ich zgubię
-Nie - Szybko pokręciłam głową -To może być ktoś znajomy więc jak zaczniemy uciekać będzie zbyt podejrzanie
-To mam jechać normalnie
-Tak tylko nie tam dokąd zmierzamy
-Rozumiem
Jechałyśmy już normalną ulica i Andrea mogła bez problemu wjechać w inną ulicę, później znów skręciłyśmy i w końcu zatrzymałyśmy się pod jakimś domkiem i chociaż była noc widziałam że domek jest śliczny
-Wiesz gdzie jesteśmy? - Zapytałam dziewczyny
-Pod domem mojego wujka - Zaśmiała się
-Niezła chata
Rozejrzałam się dookoła, dzielnica była pusta i cicha więc wnioskuję, że tamten samochód pojechał dalej
-Chyba nikogo nie ma - Mruknęła
-Też mi się tak wydaje
-Dobra jedziemy, pojadę drugą drogą
-Okej
Patrzyłam jak przemierzamy ulice i wjeżdżamy w las. Powiedzieć że nie byłam przestraszona byłoby niczym w tym co czułam, ja byłam przerażona, źle kojarzyły mi się lasy dlatego przymknęłam oczy i czekałam aż dojedziemy
-Coś ci jest? - Pogłaskała opiekuńczo moje ramie
-Nie - Uśmiechnęłam się trochę sztucznie ale..... -Trochę jestem zmęczona
-Uch mogli cię już stamtąd nie wyciągać o tej godzinie
-Braci moich nie znasz? - Prychnęłam -Chociaż Paul powiedział że nie muszę, ale ja chciałam, dawno nie jeździłam i trochę mi tęskno
Zaśmiała się pod nosem
-Nie będziesz miała przesrane jak zauważą że ciebie nie ma?
-Lucas obiecał mnie kryć
-Oby mu się udało
Pokiwałam głową i w tym samym czasie wyjechaliśmy z lasu na co odetchnęłam z ulgą i wypuściłam cicho powietrze z ust
-Chyba nie lubisz lasów co? - Zerknęła na mnie
-Nie bardzo - Zacisnęłam usta w wąską linię i przygryzłam wnętrze policzka

~*~

Na miejscu jak to mieliśmy w zwyczaju, od razu wjechałyśmy pod jakieś namioty i od mojej strony został podstawiony samochód do którego od razu wskoczyłam.
-Będę tutaj czekała - Powiedziała Andrea -Na razie idę wtopić się w tłum
-Okej - Uśmiechnęłam się
Wyciągnęłam telefon z kieszeni i zobaczyłam że mam sms od  Paula

Od: Paul
-I jak?
 Do: Paul
-Jest ok. Zaraz wyścig

Na odpowiedź nie musiałam długo czekać

Od: Paul
-To powodzenia  :D
Do: Paul
-Przyda się ;)
Od: Paul
-Napisz jak będzie po
 Do: Paul
-Ok

Schowałam telefon i pojechałam na linie startu.
Samochodów było w chuj dużo i w większości siedzieli sami chłopacy.
Skąd wiedziałam?
Bo mieli otwarte okna i śmiali sie do siebie jak chorzy psychicznie.
Zmarszczyłam czoło kiedy ich wzroki spoczęły na moim samochodzie, ich śmiechy trochę zmalały, ale dalej uporczywie wpatrywali się w mój samochód, całe szczęście wszystkie szyby były przyciemniane. Pomiędzy moim samochodem a tym przede mną było z 8 metrów różnicy.
W końcu z jakiegoś samochodu wyszedł wysoki chłopak i zaczął sie zbliżać do mnie.
Po co on tu idzie?!
Zaczęłam nerwowo wiercić się w fotelu kiedy stanął obok mojej szyby i zapukał w nią palcami.
Zablokowałam szybko wszystkie drzwi
Inni patrzyli w naszą stronę rozbawieni
-Pokaż morde - Krzyknął chłopak
Kretyn
Kiedy zaczął zbliżać twarz do szyby, uderzyłam w nią z całej siły na co chłopak odskoczył, a wszyscy zaczęli się śmiać.
Zaczął powoli odchodzić wciąż patrząc na mnie aż stanął kilka metrów przed moją maską i wystawił w moją stronę dwa środkowe palce.
-Tak chcesz się bawić? - Mruknęłam sama do siebie
Nacisnęłam gaz i jak najszybciej pozwalała mi odległość, ruszyłam na niego. Z piskiem zatrzymałam się dotykając zderzakiem jego kolan. W jego oczach widziałam przerażenie, dlatego wykorzystując chwile zaczęłam powoli gazować i wcisnęłam klakson.
Odszedł szybkim krokiem i wsiadł wściekły do swojego samochodu

Jechałam gdzieś za czterema samochodami, droga tutaj była tak wąska że nie miałam możliwości wyprzedzić ich.
Kto urządza wyścigi w tak chujowym miejscu?!
Próbowałam wcisnąć się pomiędzy samochód przede mną, a barierkę po boku ulicy ale za nic nie mogłam tego zrobić.
Gwałtownie zahamowałam tak jak samochody przede mną. Zmarszczyłam czoło nie wiedząc o co chodzi
Nagle z jednego samochodu wyskoczył chłopak
-Cofajcie szybko !! - Zaczął się drzeć
Sam wskoczył do samochodu i zaczęli cofać na ile im pozwalała odległość między mną a samochodami za mną.
Zmarszczyłam czoło i tez zaczęłam cofać w końcu ruszyły wszystkie samochody, a po chwili rozległo się głośne uderzenie.
Nie dowierzałam patrząc jak drzewo przed nami zgniata barierki a gałęzie spadają na nasze samochody.
Skuliłam sie na siedzeniu kiedy wielka gałąź spadła na moją szybę i roztrzaskała ją w drobny mak. Drobne szkło spadło na mnie i powbijało mi się w ubranie. Otrzepałam się mniej więcej i zorientowałam że teraz każdy może mnie zobaczyć.
-Cholera - Szybko naciągnęłam na głowę kaptur i spychając samochody z całej siły na boki, niektóre już zdążyły odjechać. Odjechałam w miejsce gdzie spokojnie mogłam wykręcić i zrobiłam to najszybciej jak tylko potrafiłam. Na wolnej już ulicy naciągnęłam kaptur jeszcze niżej na czoło i szybko pognałam z powrotem.
Mam nadzieję że nikt mnie nie widział.
Słyszałam jak samochody w dali tez już ruszyły z powrotem, dlatego przycisnęłam gaz i wjechałam na teren z którego wyjechałam. Znalazłam nasz namiot i szybko do niego wjechałam
-Dlaczego tak szybko wróciłaś tą samą drogą i gdzie szyba? - Zapytał mnie wysoki mężczyzna
-Na drogę zwaliło się drzewo i wszyscy musieli wracać, inni już jadą, a duża gałąź spadła na samochód. Przepraszam
-Bella co się stało? - Andrea podbiegła do nas
-Drzewo spadło na drogę i zawróciliśmy
-O matko nic ci nie jest?!
-Trochę mnie ręka boli ale nic mi nie jest
-Skontaktuję się z Tomem i nic się nie stało, ważne że tobie nic nie jest - Powiedział mężczyzna
-Dobrze. A my możemy już wracać?
-Tak i mimo że nie ukończyłaś wyścigu to dobrze ci szło. Tym bardziej że jest to jedna z trudniejszych tras
-Zauważyłam - Zaśmiałam się
-No nic - Wyciągnął dłoń -Miło było
-Tak - Uścisnęłam ją
Odwróciłam się i ruszyłam razem z Andreą do jej autka otrzepując się po drodze z drobnych szkiełek
W czasie drogi powrotnej napisałam sms do Paula co się wydarzyło i wróciłam do patrzenia przez szybę.
-Jesteś pewna że wszystko w porządku? - Zapytała po raz kolejny kiedy w ciszy zbliżaliśmy się do ośrodka
-Tak Andrea - Uśmiechnęłam się -Dziękuję - Przytuliłam ja kiedy zatrzymałyśmy się
-Nie ma za co - Pogłaskała mnie po włosach
Odsunęłam się od niej
-Leć bo będziesz miała przechlapane
-Racja
Uśmiechnęłam się ostatni raz i szybko zaczęłam biec w stronę ośrodka przez mały lasek. Bałam się tak bardzo że ledwo łapałam oddech.
W końcu znalazłam się kilkadziesiąt metrów od budynku i zatrzymałam próbując unormować szalejące serce.
Pokręciłam głową na moją słabą kondycję i wolnym krokiem ruszyłam w stronę okna, nagle stanęłam i zaczęłam się zastanawiać jak ja tam do cholery wejdę?!
Nie przemyślałam tego.
Warknęłam pod nosem
Spojrzałam na lewo i zobaczyłam Biebera podążającego w tym samym kierunku co ja
Szedł jakiś zamyślony a nagle zaczął się śmiać i kręcić głową
Zmarszczyłam czoło patrząc na niego jak na idiotę 
-Psychol - Mruknęłam pod nosem
-Och zobaczymy czy będziesz taka pewna siebie wchodząc przez to okno - Wskazał na nie rozbawiony 
-Zobaczymy - Mruknęłam cicho -To nie jest śmieszne - Prychnęłam
-Och jest - Znów się zaśmiał
Nie patrzył pod nogi tylko gapił się na okno, więc jestem pewna że nie zauważył gałęzi pod jego nogami do której się zbliżał
Wlepiłam w niego uparte spojrzenie i chrząknęłam cicho żeby na mnie spojrzał.
Zrobił to w końcu, a ja uśmiechnęłam się do niego na co zmarszczył brwi, puściłam mu buziaka, było jednak warto dla jego przekomicznej miny. Nie dziwił się jednak długo bo po chwili jego stopa zaczepiła się o gałąź i runął na ziemię jak długi.
Zakryłam dłonią usta i zaczęłam się śmiać kiedy zamrugał zdezorientowany i lekko zakłopotany
Och serio?!
Bieber zakłopotany!
Spuścił głowę kiedy usiadł i kopnął gałąź na bok
-Oj Bieber pokrako jak można nie zauważyć tak dużej gałęzi? - Rozbawiona podeszłam do niego
-Zamyśliłem się - Mruknął otrzepując dłonie
-Z pewnością - Wyszczerzyłam się
-Zrobiłaś to specjalnie co nie? - Spojrzał na mnie
-Nie wiem o czym mówisz - Uśmiechnęłam się szeroko i wyciągnęłam w jego stronę dłoń
Spojrzał na mnie marszcząc czoło
-No dalej pomogę ci chociaż w jakimś stopniu się odwdzięczę - Przewróciłam oczami
-Nie jestem słaby - Burknął
-Ale wredny
Znów na mnie spojrzał a ja kopnęłam go w prawą nogę
Dosłownie zabijał mnie wzrokiem w tym momencie
-No co? Sprawdzam czy wszystko w porządku - Wzruszyłam ramionami
-Idź juz lepiej i zacznij się wspinać i tak nie uda ci się tam wejść
-To mi pomożesz
Prychnął i zaczął się śmiać
-No dalej - Złapałam jego dłoń -Wstawaj dupku
Przewrócił oczami ścisnął mocniej moją dłoń a ja pociągnęłam go do góry, pomógł mi trochę podpierając się drugą ręką bo obawiam się że bym go nie podniosła.
Otrzepał spodnie i poszliśmy pod okno
Ominął mnie i  podskoczył łapiąc się parapetu, już chciał się podciągnąć żeby wejść na niego ale mu na to nie pozwoliłam
-Ej - Syknęłam
Pociągnęłam go lekko za tylną kieszeń jego spodni a one zjechały mu z tyłka i spadły do łydek
Zaczęłam się śmiać ale zakryłam usta dłonią żeby nikt nie usłyszał
-Carter! - Warknął i zeskoczył z powrotem
Złapał spodnie i podciągnął do góry
-Nie musisz mnie rozbierać przy każdej możliwej okazji
-Sorrry - Chichotałam dalej
Złożył ręce na klatce piersiowej i uniósł brew
-No to dawaj - Kiwnął głową na parapet
-Nie dosięgnę - Wyciągnęłam ręce próbując dostać się do parapetu
Patrzył na mnie przez chwile z dziwnym wyrazem twarzy
-I co w związku z tym? - Uśmiechnął się przebiegle, widocznie rozbawiony
Stanęłam w takiej pozycji jak on
-No zgadnij - Tupałam stopą
-Chcesz żebym ci pomógł Carter? - Nachylił się do mnie
-Brawo Bieber - Tez się nachyliłam
Patrzyliśmy sobie w oczy, a dzieliło nas może jakieś 10 centymetrów?
Jego wzrok zjechał nagle z moich oczu na usta a ja zamrugałam
Serio?
Dlaczego?
On chyba nie chce.....?
Przybliżyłam się do niego bardziej i szturchnęłam moim nosem o jego
-Oczy mam wyżej - Uśmiechnęłam się
Spojrzał w nie i kiwnął głową
-Dobra dawaj nogę - Zrobił z dłoni koszyczek
Złapałam jego ramiona i stawiając stopę podskoczyłam. Złapałam parapet a on uniósł mnie tak że oparłam o nie kolano a później drugie, za nim jednak weszłam do środka poczułam jak jego ogromna dłoń zderza się z moim pośladkiem
-Bieber pieprzony dupku - Syknęłam w jego stronę i szybko weszłam do środka
Wlazł zaraz po mnie
-Następnym razem nie ściągaj mi spodni z dupy - Puścił mi oczko i wsuwając dłonie do kieszeni przeszedł obok mnie
-Kiedyś je zgubisz
Z szerokim uśmiechem poszłam za nim 
Wszedł do swojego pokoju a ja poszłam do Lucasa
-Jesteś misiu - Przytulił mnie
-Obiecałam że wrócę - Uśmiechnęłam się
-I jak poszło? Nic ci nie jest?
-Nic mi nie jest a poszło słabo, ale opowiem ci kiedy indziej - Odsunęłam się od niego
-No dobrze - Pocałował moje czoło
-Idę spać bo jestem zmęczona
-To dobranoc - Znów pocałował mój policzek
-Dobranoc
~*~
Całe szczęście w pokoju jeszcze nie było dziewczyn a ja spokojnie mogłam się przebrać i położyć. Po jakiejś bezsennej godzinie, przyszły zmęczone i też się położyły.
Minęło jakieś 10 minut a do drzwi ktoś zapukał
-Proszę - Mruknęłam
Dziewczyny usiadły na łóżkach i tez spojrzały na drzwi
Otworzyły się ale było tak ciemno że nie było nic widać
-Światło - Jęknęła Ana
Zapaliło się a my przymrużyłyśmy powieki tak samo jak Scoot który trzymał głowę w naszym pokoju
-Ummm hej - Uśmiechnął się
-Hej - Powiedziałyśmy równo
Czyżby przyszedł do Any? A tak na marginesie omal nie spadła ze swojego wyrka kiedy go zobaczyła
-Emm moglibyśmy pogadać Bella? - Zapytał nie pewnie
Zmarszczyłam czoło
-Ze mną? - Palnęłam troche zaskoczona
Serio myślałam że przyszedł do Any, a tym czasem czego on może ode mnie chcieć?
-Nom
-Ok
Wstałam i spojrzałam na zdziwione dziewczyny i smutną Anę
Uśmiechnęłam się do niej i wyszłam za Scootem
-Więc słucham - Spojrzałam na niego
-Chodź trochę dalej
Zamrugałam
-Po co?
-Proszę?
-Uh Scoot
-No błagam Bella
Niechętnie ale poszłam z nim w drugi koniec ośrodka gdzie nikt nie chodził
-No bo chciałem cie o cos prosić - Szeptał
-O co?
-Chodzi o wyścigi - Moje ciało się napięło
Instynktownie rozejrzałam się po ciemnych korytarzach ale na szczęście nikogo nie widziałam
-Obiecałeś nikomu nie mówić
-Nie mam zamiaru - Potrząsnął szybko głową
-Więc o co chodzi? - Szepnęłam
-Bo słyszałem że za dwa tygodnie ma być wyścig na obrzeżach naszego miasteczka. Kolesie coś gadali z naszej klasy o tym i coś napomknęli o tym że nie da się załatwić na to wejściówek - Złożyłam ręce pod piersiami i zmarszczyłam czoło -No i później graliśmy w karty i ja przegrałem no i jak pewnie się domyślasz dostałem za zadanie skombinować te bilety, a jeśli tego nie zrobię mam na apelu zabrać mikrofon dyrektorowi i krzyknąć że jestem gejem
-Jesteś gejem?! - Otworzyłam szeroko oczy
-Oczywiście że nie! - Zaprzeczył szybko
-Uff - Mruknęłam
-Nom i tak jakoś pomyślałem o tobie
Właściwie wizja Scoota krzyczącego że jest gejem, jest bardzo kusząca
-Chciałabym to zobaczyć - Wyszczerzyłam zęby
-Ech - Westchnął -Czyli nie pomożesz? - Spuścił głowę -Okej. Przepraszam że wyciągałem cię w nocy - Chciał iść ale złapałam go za nadgarstek
-Zaczekaj - Uśmiechnęłam się lekko -Nie obiecuję ale zobaczę co da się zrobić
-Naprawdę? - Oczy mu lekko zabłyszczały
-Tak
-Dziękuję - Przytulił mnie
-Nie ma za co, jeszcze nic nie zrobiłam - Śmiałam się cicho
-Zgodziłaś się a to już coś
-Powinniśmy teraz wrócić osobno do pokoi?
-Chyba tak będzie bardziej bezpiecznie
-W takim razie dobranoc - Pomachałam mu i ruszyłam korytarzem
-Pozdrów Anę ! - Krzyknął szeptem
Uśmiechnęłam się szeroko do siebie
-Jasne - Szepnęłam tylko i szybciej ale wciąż cicho ruszyłam do pokoju
~*~
Weszłam szybko do pokoju a dziewczyny tak samo jak przed moim wyjściem, wciąż trwały w tych samych pozycjach.
Och...
-Scoot kazał cię pozdrowić - Uśmiechnęłam się do Any i wlazłam do łóżka
 -Naprawdę? - Zapytała lekko się uśmiechając
-Tak - Wstałam i zgasiłam światło, po czym wróciłam z powrotem pod pościel
-A co chciał od ciebie? - Zapytała Jazzy
-Eee - Cholera co mam niby wymyślić ?! -Bo.... Pan Nick kazał mu, przekazać mi, że zawody będą - Ułożyłam głowę niepewnie na poduszce i czekałam na reakcję
-Aha - Czułam że mi nie wierzy -I zrobił to w nocy?
-Noooo, nie wiem czemu teraz, nie pytałam
-Dziwne
-Co?
-Przecież mógł to powiedzieć przy nas
-No mógł - Przymknęłam oczy
-Coś kręcisz
-Jazzy - Westchnęłam
-Dobra daj jej spokój - Mruknęła Carla
-Mhm - Wiedziałam że Jazzy tak szybko nie odpuści
~*~
 Na śniadaniu jadłam powoli naleśnika obserwując wszystkich na stołówce. Każdy bez wyjątku był jakiś zamulony, ich głowy zwisały nad talerzami, mówiąc że każdy bez wyjątku mówię serio dosłownie, nawet nauczyciele. Och! Mój błąd! Pan od wf wyglądał jak człowiek.
Czyli że nauczycie też wczoraj nie źle zabalowali.
Parsknęłam pod nosem i odłożyłam widelec
-Idę do łazienki - Mruknęłam do dziewczyn
-Mhm - Mruknęły znudzone i wgapiały się w swoje talerze
Co się dzisiaj z wszystkimi stało?
Wyszłam z pomieszczenia i przeszłam po korytarzu aż doszłam do schodów prowadzących na górę. Tak bardzo nie chciało mi się tam wchodzić.
Wydęłam usta i stanęłam na pierwszym stopniu
-Nie, nie chce mi się - Powiedziałam sama do siebie
Zeszłam ze schodka i usiadłam na nim.
Dobra dzisiaj nawet ze mną jest coś nie tak.
Parsknęłam
Ze mną zawsze jest coś nie tak.
Wyciągnęłam słuchawki, włożyłam je w uszy i puściłam muzykę. Głowę oparłam o poręcz i zamknęłam oczy. 

Dźwigam twoje brzemię w ciążącym mi sercu
I wiatr jest tak lodowaty, jestem otępiała.
Dźwigam twoje brzemię, zaczynając od nowa
Z tysiącem oczu na mnie
Potykam się

Uderzyłam bokiem głowy i twardą poręcz, nawet nie wiem dlaczego. Zamrugałam i rozejrzałam się, nikogo nie było w pobliżu. Całe szczęście. Znów zamknęłam oczy i powróciłam do poprzedniej pozycji

Połóż się przy mnie w płytkiej wodzie
Obok mnie, gdzie słońce nadal nad nami świeci
Połóż się przy mnie w czystej wodzie
Przy mnie, gdzie promyk nadziei nie zgaśnie dopóki
Nie zawyją syreny

Uwielbiam tę piosenkę jest taka....hmmm....emocjonalna?
Tak, myśle, że to właśnie to.
Przeważnie słucham szybkich piosenek, wesołych, nie bardzo przepadam za tymi przygnębiającymi, ale ta urzekła mnie już za pierwszym razem.
Nagle piosenka zamilkła a z telefonu zaczęła lecieć melodia mojego dzwonka. Numer był nieznany.
Wyciągnęłam słuchawki i odłączyłam je
-Halo?
-Bella
-Kto mówi? - Zmarszczyłam czoło, kojarzyłam ten głos ale nie mogłam sobie przypomnieć
-Stary przyjaciel - Zaśmiał się bez humoru
Po tym śmiechu od razu wiedziałam kto
-Erick - Powiedziałam nie pewnie -Czego chcesz?
-Gdzie jesteś? - Warknął
-Słucham? - Myślałam że nie dosłyszałam
-Gdzie jesteś?! - Powtórzył głośniej
On serio myśli że będę z nim teraz gadała? Że tak po prostu powiem mu gdzie jestem? Co robię? Może jeszcze niech po mnie przyjedzie?! Pogadamy jak starzy dobrzy znajomi?!
Co kurwa?!!!
-Pojebało cię? - Prawie krzyknęłam
-Słuchaj...
-Nie! To ty posłuchaj! - Przerwałam mu -Nie chce mieć z tobą nic wspólnego! Rozumiesz?! Myślisz że będę z tobą normalnie rozmawiała po tym wszystkim?
-Przeprosiłem
-Przeprosiłeś? Myślisz że jedno słowo przepraszam sprawi że o wszystkim zapomnę?
-Byłem pijany
-Każdy się tak broni, a ty wcale nie byłeś pijany. Wiesz co? Nie chce mi się z toba gadać. Nie dzwoń do mnie, nie pisz, nie przychodź. Daj mi po prostu spokój! - Rozłączyłam się
Oddychałam ciężko, a ręce trzęsły mi się kiedy wkładałam telefon do kieszeni rurek, słuchawki zawinęłam na nadgarstku.
Zeszłam na dół poddenerwowana i zauważyłam że prawie wszyscy idą do świetlicy więc również podążyłam za  nimi. W środku wszystko było posprzątane po wczoraj, na podłodze nie było już materaca, a za to w ogromnym kole stały krzesła
-Siadajcie - Powiedziała któraś nauczycielka
Zajęłam miejsce pomiędzy Jazzy a Aną i patrzyłam jak na przeciwko siadają chłopcy. W końcu każdy zajął swoje miejsce
-Dobra więc zagramy w gre - Pani przemówiła
W dłoni trzymała pluszową piłeczkę wielkości dużej dłoni
-Gra będzie polegała na tym że będziemy podawać sobie piłeczkę i na przykład ja rzucam piłkę do Mike'a i on musi powiedzieć po jednej rzeczy z wyglądu i z charakteru, która się mu we mnie podoba.
Mike zrobił duże oczy z zakłopotania
-Oczywiście my będziemy tylko słuchać, wy gracie pomiędzy sobą. Skoro już masz piłkę Mike to zacznij
Rozejrzał się po wszystkich osobach i rzucił piłkę do jakiejś dziewczyny, a ona od razu powiedziała co jej sie w nim podoba.
Odplątałam słuchawki z nadgarstka i wsunęłam końcówkę do telefonu który wystawał lekko z kieszeni, żeby tylko nauczyciele nie zauważyli. Przełożyłam kabel przez kark i na chwile przestałam kiedy widziałam jak z rąk jakiejś dziewczyny piłka leci do Biebera.
Zmarszczył czoło patrząc na nią, nie wiem czy ją znał, ja kojarzyłam ją tylko z widzenia 
-Wygląd, hmm masz ładne - Zmierzył ją wzrokiem -Rumieńce, a nie znam cię więc o charakterze nie mogę nic powiedzieć
Pokiwała głową zawstydzona i spuściła wzrok
Zamrugałam i chciałam niezauważalnie wsadzić słuchawkę w ucho ale dostałam miękką piłeczką w brzuch. Zmarszczyłam brwi i puściłam słuchawkę, schyliłam się po piłeczkę która wylądowała pod moimi nogami i nie pewnie ją podniosłam.
Mój wzrok spotkał się ze wzrokiem Biebera, który skrzyżował ręce na piersi i wpatrywał się we mnie zaciekawionym spojrzeniem, prawie tak jak każdy w sali, jego wzrok jednak był inny
-Wygląd - Szepnęłam i przygryzłam wargę
Co mi się w nim podoba?!
Matko
Nigdy o tym nie myślałam
Czułam się jakby to trwało wiecznie
Odchrząknęłam
-Tatuaż ''cierpliwość'' na twojej szyi  - Powiedziałam rozbawiająco szybko -Charakter - Zaczęłam od razu
Och a wydawać się mogło że wygląd był trudny.......
Przecież ja go nienawidzę
Patrzyłam na wszystkich a oni na mnie, chłopcy przyglądali mi się w zamyśleniu jakby od tej odpowiedzi zależało ich życie. Dlaczego na innych tak nie patrzyli
On miał taki sam wzrok 
-Jesteś, huh....myślę... myślę,... że to, to jest w porządku.... jak, op....opiekuńczy potrafisz być - Ja pierdole to było straszne
Czemu się tak jąkałam?!
Och a teraz ja mam podać komuś piłkę?
Mam dowiedzieć się co ktoś o mnie myśli?
Przecież ja wiem co ludzie o mnie myślą
Nie chce być kolejny raz upokorzona
Spuściłam głowę i wpatrywałam się w piłkę
Zaschło mi w gardle ale za to oczy mi zaszły łzami. To może wydawać się dziwne, ale wolałam być wszędzie tylko nie tutaj, nie teraz kiedy wszyscy na mnie patrzą
-Bella podaj komuś piłkę - Odezwała się nauczycielka
Zamrugałam i uniosłam wzrok, nie patrzyłam na nikogo prócz Biebera.
Już nie raz mnie upokorzył.
Odetchnęłam głęboko
To tylko kolejny raz, nic nowego.
Jestem przecież przyzwyczajona
Rzuciłam mu piłkę a on zamrugał zaskoczony.
Od razu mój wzrok powędrował na kolana, na nich trzymałam dłonie mocno ze sobą splecione
Czułam jak robię się czerwona chociaż jeszcze nic nie powiedział
-Włosy i nie lubię cię  - Zamrugałam 
Przygryzłam wnętrze policzka 
-Na pewno jest coś co w niej lubisz - Powiedział pan od wf 
-Jestem pewny że nie ma czegoś takiego - Rzucił piłkę do jakiejś dziewczyny 
Chociaż już gadał ktoś inny, wzrok prawie wszystkich utkwiony był we mnie.
Chociaż tyle że nie powiedział, że jestem brzydka. Ale włosy?
Serio?
A w sumie je lubię.
Odwróciłam głowę i włożyłam słuchawkę w ucho, nacisnęłam przycisk przy słuchawkach i muzyka zaczęła grać w moich bębenkach. 
 Piłka latała z rąk do rąk, a ja ze spuszczoną głową słuchałam słów piosenek, w końcu piłka wylądowała w dłoniach Scoota, on natomiast przekazał ją Anie 
Spojrzała na mnie przestraszona a ja uśmiechnęłam się do niej delikatnie 
-Och, no.......t..twoje oczy i jesteś miły 
Uśmiechnęłam się 
Zarumieniła się, a on z uśmiechem puścił jej oczko. 
Rzuciła szybko piłkę komuś innemu a on powiedział coś miłego na jej temat. 
Byłam jedyną dziewczyną która usłyszała coś niezbyt miłego, ale w sumie plus dla niego za szczerość.  Wsadziłam w ucho drugą słuchawkę i przestałam słuchać tej głupiej paplaniny 

-Dobrze na dziś wystarczy - Nauczycielki wstały 
-W końcu - Mruknęłam pod nosem 
-Ostatnie pytanie - Powiedziała jedna i wyciągnęła kartkę i długopis -Kto z was ma lęk wysokości podniesie rękę. 
Po co im to niby?
Zobaczyłam jak kilka dziewczyn unosi dłonie więc niepewnie też to zrobiłam 
Ugh niestety ale miałam lęk wysokości i skoro im to potrzebne to musiałam się tu przyznać.
-Dobrze więc niech w sali zostaną dziewczyny które boją się wysokości i do tego zostaną jeszcze, Mike, Colin, Justin, Olivier i Tom - Wskazywała kolejno na chłopaków 
-Reszta może iść do pokoi i przebierzcie się w coś wygodnego - Powiedział pan od wf
Zostałyśmy w pięć w sali razem z pięcioma chłopakami 
-Pan Mike stanie obok pani Willow - Kurwa oni dobierają nas w pary?! Nie ! Błagam n...
-Pan Bieber obok pani Carter - Umarłam 
Nie słuchałam już reszty tylko pustym wzrokiem wpatrywałam się w podłogę 
-Idziemy na wiszący most, wasi partnerzy dotrzymają wam towarzystwa i pomogą zmierzyć się ze strachem. Nie przejdziecie bez swoich partnerek.
Błagam.....
-Nie ma mowy - Powiedział zdenerwowany Bieber
-Nie będziemy dyskutować, wszystko już ustalone, a dobraliśmy was we właśnie takie pary bo nie lubicie się tutaj najbardziej. 
-Ja nie idę - Wstałam 
-Idziesz Bella, razem z panem Bieberem 
-Nie chce 
-Musisz i nie kłóćmy się 
~*~
Wszyscy już przeszli przez ten pieprzony most, a ja czułam sie jakbym była w innym świecie. Było mi nie dobrze kiedy tylko na niego spojrzałam, a co dopiero miałabym na niego wejść. W mojej głowie była jedna wielka karuzela. Siedziałam na trawie i patrzyłam jak Bieber kręci się wokół mnie, jak inni chłopcy próbują namówić dziewczyny a one zapierają się na wszystkie możliwe sposoby. 
-Wstawaj i właź na ten pieprzony most, mam dość czekania aż łaskawie podniesiesz swoją dupę
-Idź sam - Szepnęłam 
-Nie mogę bo i tak będą darli pizdy, że mam po ciebie wrócić 
Wstałam i na chwiejących się nogach ruszyłam w stronę lasu 
-Co robisz?
-Wracam do ośrodka 
-Nie możesz
-A od kiedy to ty tak się każdego słuchach, co?! Zostaw mnie w spokoju, nie mam zamiaru tam wchodzić 
-Przez ciebie będę miał przejebane! - Wysyczał i złapał mnie mocno za nadgarstek 
-Przepraszam okej! - Krzyknęłam 
Czułam jak moje policzki robią się czerwone 
-Naprawdę się boję - Spuściłam głowę 
-Przecież będę tuż za tobą - Westchnął 
Pokręciłam głową
-Jak o tym myślę to robi mi się słabo 
-To myśl o czymś innym
-O czym na przykład? - Spojrzałam na niego
-Że idziesz po zwykłym chodniku, że to jak czujesz że się buja, to tylko złudzenie 
-On się buja? - Spojrzałam na niego przerażona 
-Trochę Bella - Przewrócił oczami 
-Nie chce - Pokręciłam głową 
Chciałam usiąść pod drzewem ale uniemożliwił mi to. Złapał za moją talię 
-Patrz na mnie - Rozkazał 
Podniosłam wzrok na niego 
-Będę ciągle przy tobie. Słyszysz? Będę do ciebie mówił. Nie puszczę cię nawet na moment 
-Możesz kłamać - Burknęłam 
-Mogę - Przytaknął -Ale nie muszę - Złapał mój podbródek
-Nie ce - Wydęłam usta 
-Chodź - Rozkazał 
-Nie
-Tak
-Nie 
-Bella
-Musze siku - Odwróciłam się i chciałam iść do lasu, ale złapał mnie za rękę 
-Nie kłam 
-Nie kłamię - Naburmuszyłam się 
-No błagam chodź tam 
-Wiesz co to strach? 
-Ale czego dokładniej się boisz?
-Nie wiem, po prostu przeraża mnie taka wysokość, boję się że spadnę 
-Nie spadniesz. Obiecuję 
Spojrzałam w jego oczy 
-Mówisz prawdę ?
-Tak - Westchnął 
Kiwnęłam głową 
-Jesteś gotowa?
-Nie
-Be...
-Ale chodź - Nie dałam mu dokończyć 
Ruszyłam w stronę mostu, od razu zaczęłam się trząść, cała drżałam patrząc na mostek i siatkę przywiązaną od niego do grubych poręczy. Złapałam niepewnie drewno i zacisnęłam wokół niej palce. Z drugą dłonią chciałam zrobić to samo, ale kiedy ją uniosłam, zamiast barierki, złapałam dłoń Biebera. Spojrzałam na niego 
-Nie bój się - Mocniej ją ścisnął 
Przygryzłam wnętrze policzka, odwróciłam się do niego tyłem i postawiłam stopę na deskach. 
Spojrzałam w bok i a później pod nogi
-Zamknij oczy - Usłyszałam przy uchu 
Mocno ścisnęłam jego palce i zamknęłam powieki 
-Pomyśl o czymś miłym, o czymś po czym lubisz chodzić
Przeniosłam się nagle na plaże, na piasek który przesypywał się przez moje stopy 
-Właśnie tak - Ciepły oddech owiał moje ucho 
Próbowałam myśleć o tym jak woda uderza o brzeg, jak obmywa nasze stopy, idziemy i rozmawiamy normalnie, nie kłócimy się i chyba sie lubimy.
Cóż pomarzyć można...
Nagle zakołysałam się na boki i przerażona otworzyłam oczy, byliśmy w połowie. 
-Nic się nie dzieje idź. Dobrze ci idzie - Dziwne że jeszcze mu palców nie połamałam 
Tak bardzo mocno go trzymałam z przerażenia.
Musiałam tam spojrzeć, musiałam 
-Nie rób tego - Powiedział -Nie patrz 
Spojrzałam 
Matko moja
Wpatrywałam się w niekończący się dół i dosłownie odlatywałam patrząc tam. Zaczęłam sie pochylać w stronę barierki, ale silne dłonie objęły mnie w pasie 
-Popatrz na mnie - Odwrócił mnie w swoją stronę 
Osunęłam się i usiadłam na deskach 
-Bella - Ukucnął i złapał moją twarz -Musimy iść 
Pokręciłam głową i położyłam się 
-Przeszłaś tak dużo i się poddajesz? - Prychnął 
-To się rusza - Szepnęłam 
-Nic ci nie będzie - Stanął nade mną okrakiem i znów ukucnął prawie na mnie siadając -Nie wierze że się poddajesz - Szepnął z niedowierzaniem 
-Przykro mi - Położyłam dłoń na jego kolanie
Wciąż chciałam czuć się bezpiecznie
-I tak musisz stąd zejść, chyba, że wolisz żeby w nocy jakieś zwierze po ciebie przyszło i cie rozszarpało - Uchyliłam jedno oko
-Jesteś dupkiem 
Potarł palcami brodę i spuścił głowę śmieją się cicho
-Już kiedyś coś wspominałaś 
Zamknęłam oczy 
-Popatrz
Otworzyłam je i spojrzałam na przedramię które mi pokazywał 
-Co tu jest napisane? - Postukał palcem tatuaż 
-Wiara - Westchnęłam  
-Właśnie. Wierzę w ciebie, ale ty zaczynasz mi to utrudniać 
-A ty nie boisz się że spadniesz? 
Spojrzał w dół a później na mnie i pokręcił głową  
-Boje się że jak dłużej tu zostaniemy to ci coś odwali i ty spadniesz 
Otworzyłam szeroko oczy z przerażenia 
-Nie chce
-To chodź 
Wstał i wystawił do mnie obie dłonie.
Wolno uniosłam swoje, a on je złapał i podciągnął mnie do siebie. 
Objął mnie w tali tak mocno że moja głowa przyciśnięta była do jego piersi, nie mogłam się ruszać. 
-Możesz się do mnie przytulić jeśli ci to pomoże - Mruknął
-Och, serio? Trzymasz mnie tak mocno że ledwo oddech łapię, a mam złapać ciebie?
Poluźnił tylko troszeczkę uścisk 
-Stawiaj małe kroczki do tyłu
I tak zrobiłam
Przesuwaliśmy się tak długo, aż poczułam miękką trawę pod stopami
Odetchnęłam z ulgą i oparłam się o pobliskie drzewo 
-Szliśmy prawie pół godziny - Pokręcił głową patrząc na zegarek 
Wyprostowałam się i popatrzyłam na niego
-Dziękuję - Szepnęłam 
Machnął ręką 
-Ta 
Odszedł do grupki chłopaków 
-Pokraka - Powiedziała jakaś dziewczyna 
Zaczęły się ze mnie śmiać.
Spuściłam głowę i usiadłam pod tym drzewem. Twarz schowałam w kolanach 
Nie cierpię tego do czego jestem zmuszana. 
*Justin's P.O.V*
Patrzyłem jak siedzi smutna pod drzewem a te głupie dziewczyny śmieją się z niej. 
Ona naprawdę bardzo sie bała.
Była wręcz przerażona
-Jak ci sie udało ją przekonać żeby przeszła? - Zapytał jeden z chłopaków 
Patrzyłem na nią i na to jak wsadza w uszy słuchawki 
-Jest silna - Szepnąłem
________________________________________________________
Piosenka:
Cher Lloyd - Sirens 
Przepraszam osoby które zawiodłam.