niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 7


  -Kocham widzieć starach, w jej ślicznych oczkach...

-Luk proszę nie - Wskoczyłam za nim do samochodu
-Chyba nie myślisz że tak to zostawię - Odpalił silnik
Był wściekły, sama się go bałam.
-Wysłuchaj mnie - Niepewnie złapałam jego dłoń
Wciągnął głośno powietrze i odwrócił głowę w moją stronę. Mimo tego że wiedziałam jak bardzo nie lubi jak ktoś go dotyka bez jego pozwolenia, ja to zrobiłam.
-To nie Justin
-Więc kto?!
-To...t...to nowy nauczyciel - Spuściłam głowę na nasze splecione palce. Jejku jakie on ma duże dłonie....
-Nauczyciel?! - Zacisnął palce wokół mojej dłoni
-Od wf jest może w twoim wieku albo trochę starszy. Nie wiem, nie znam go. Ostatnio graliśmy mecze w piłkę nożną, najpierw na sali, a później na boisku szkolnym i ja poszłam do łazienki. Jak chciałam wyjść to...to on przyszedł - Czułam jak łzy zbierają mi się w oczach -Powiedział że jestem słaba, że nie mogę nic zrobić, uderzył mnie - Zatrzymałam się na chwilę -Kilka razy. Zaczął mnie całować a...ale wtedy wpadł Justin, uderzył go i zabrał mnie stamtąd. -Łzy płynęły po moich policzkach
-Nie płacz - Powiedział bez żadnych emocji -Nie możesz tego tak zostawić
-Czemu cię to tak interesuje? - Spojrzałam na niego zła
-Bo do cholery chciał cię zgwałcić!
-Ale tego nie zrobił
-Ale mógł! Serio jesteś taka głupia czy tylko udajesz?! Nigdy nie myślałem że to powiem, ale dzięki temu kretynowi jeszcze się jakoś trzymasz, uwierz mi nie byłabyś taka pewna siebie gdyby naprawdę cię zgwałcił!
-A skąd możesz to wiedzieć?! - Wyszarpnęłam dłoń z jego uścisku
-Wyjdź stąd! - Warknął
-Bo co?
-Bo tak powiedziałem! Wyłaź - Przybliżył twarz do mojej tak że cofnęłam swoją w stronę szyby. Bałam się go
-A co? Uderzysz mnie? - Udawałam że nie rusza mnie jego zachowanie.
Odsunął się gwałtownie. Zacisnął dłonie na kierownicy i łapał płytkie oddech
-Czy kiedykolwiek podniosłem na ciebie rękę? - Zapytał nie patrząc na mnie
-No nie ale...
-No właśnie.
-Luk - Chciałam go złapać ponownie ale odsunął się
-Po prostu wyjdź
-Przepraszam - I wyszłam
Zaraz po tym jak drzwi zatrzasnęły się, usłyszałam pisk opon i aż zakurzyło się kiedy odjechał.
Westchnęłam i ruszyłam do mojego samochodu.
°°°
Po tym jak przyjechałam, od razu poszłam do pokoju i położyłam się na łóżku. Zwijając się w kłębek myślałam o Bieberze. Powinnam była mu podziękować, Luk miał rację gdyby nie on to tamten mógłby mnie zgwałcić.
Dopiero teraz zaczęło to do mnie docierać.
Wstałam i podeszłam do okna, usiadłam na poduszkach i wlepiłam wzrok w podwórko Bieberów. Było spokojnie, jednak nie trwało to długo.
Moją uwagę przyciągnęły osoby wychodzące z wnętrza.
Justin a za nim Jazzy najpierw o czymś rozmawiali, później go przytuliła, a na koniec on pocałował jej policzek i poszła.
Moje oczy powiększyły się. Nie wyglądał na dupka tak jak w szkole, może poczuł coś do Jazzy?
Do moich uszu dotarł zduszony płacz. Co jest? Wytężyłam słuch i cholera to płacz dziecka. Przestraszona wstałam i poszłam za dźwiękiem. Pod moim łóżkiem było najgłośniej.
Jeszcze tak przestraszona to chyba nigdy nie byłam.
I nagle skumałam.
-Lalka
Szybko wygrzebałam ją i zaczęłam kołysać. Wsadziłam w jej usta końcówkę od ołówka i przyglądałam się jak zaczyna go niby ssać. Jej oczy zaczęły się zamykać a płacz ustał.
Westchnęłam i położyłam ją na fotelu.
Zeszłam na dół i zaczęłam oglądać jakiś film z rodzicami, po jakimś czasie dołączył Tom, Paula oczywiście nie było.
Leciały "wyścigi śmierci" uwielbiam ten film, zawsze ciekawiło mnie jak to jest brać udział w takich wyścigach...wszędzie jakieś przeszkody. Tylko że można szybko zginąć, no ale mimo to jestem ciekawa.
°°°
Około 20.00 ubrałam bluzę i trampki po czym wyszłam z domu. Wskakując na mój rowerek wyjechałam na ulice.
Jechałam tak daleko aż nogi zaczęły mnie boleć, dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego że na końcu naszej miejscowości wybudował się domek. Nie za duży, idealny i taki ładny.
Ciekawe czy ktoś tam mieszka....
Wracając jechałam obok jeziora, nikogo nie było więc zeskoczyłam z roweru i położyłam go na trawie. Weszłam po mostku na kładkę i usiadłam na ciepłych deskach, odchyliłam twarzy do słońca i westchnęłam było tak miło.
W uszach miałam słuchawki więc nie wiedziałam co działo się wokół mnie i dopiero kiedy otworzyłam oczy zauważyłam że obok na kładce siedzi Bieber z jakimiś chłopakami. Gapili się na mnie jak jacyś pedofile, normalnie zaczynałam się ich bać. Odwróciłam głowę w drugą stronę i przyglądałam się jak ktoś pływa łódką, też bym tak chciała, ale boję się trochę wody, oczywiście nie jak jestem na brzegu czy tam gdzie mam grunt, ale tam gdzie jest głęboko to już mnie to przeraża, może też dlatego nie umiem pływać.....
Mój telefon zaczął dzwonić więc dołączyłam słuchawki i wyciągnęłam je z uszu.
-Halo
-Jest wyścig. Chcesz jechać? - Zapytał Paul
-O której?
-23
-Mama z tatą idą do pracy?
-Tak wychodzą o 22
-Dobra to będę
-Jedziesz z nami czy sama?
Jak z nimi to i pewnie z Lukiem...
-Sama
-Dobra to bądź przed 23
-Okej
Rozłączyłam się i westchnęłam
-Ej mała - Usłyszałam po prawej stronie
Zacisnęłam szczękę i udałam że nie słyszę.
-Głucha czy udaje? - Szept drugiego rozbawił mnie
-A jednak udaje - Spojrzałam na nich
-Hej laska - Jeden z nich puścił mi oko
Uniosłam brwi i spojrzałam na chłopaka który siedział obok Biebera. Gdzieś go już widziałam... Przyglądał się mi tak jak ja jemu, aż po chwili delikatnie się uśmiechnął i znów ten cholerny rumieniec.
Spuściłam głowę i próbowałam sobie przypomnieć.
-Umiesz pływać? - Usłyszałam głos za sobą
Odwróciłam głowę i zobaczyłam chłopaka, który jeszcze przed chwilą stał na kładce obok, moje mięśnie się napięły. Ukucnął obok mnie, tyłem do tych chłopaków
-Jestem Ryan, a ty?
Zacisnęłam szczękę
-Bella - Mruknęłam
-Och więc jednak masz język
-Idź stąd
-Tak? A bo co?
Odwróciłam głowę
-Justin mówił że jesteś taka zadziorna i wyszczekana. Może jak zaczniesz się odzywać to nie wrzucę cię do wody.
Mimowolnie spojrzałam na tafle wody przede mną i wzdrygnęłam się.
-Czego chcesz? - Uniosłam pytająco brwi
-Właśnie się zastanawiam
-Nie mam czasu
-Och a gdzie ci się tak spieszy?
-Gówno cię to obchodzi
-Nie ładnie - Pokręcił głową i wstał.
Podciągnął rękawy bluzki i schylił się
-C...co robisz?
-Chyba coś ci powiedziałem - Złapał mnie pod kolanami i plecami
-Zostaw mnie - Próbowałam go od siebie odsunąć ale nic nie dawało, był zdecydowanie za silny.
-Woda jest ciepła - Podrzucił mnie żeby mu było wygodniej i zaczął zbliżać się ze mną do brzegu kładki.
-Błagam nie - Złapałam się mocno jego bluzki
Usłyszałam śmiech innych chłopaków
-Za późno..
-E stary nie przesądzaj - Powiedział jeden z nich
-Nic jej nie będzie - Krzyknął -Prawda? - Te słowa skierował do mnie
Nie zdążyłam odpowiedzieć bo mój tyłek zderzył się z ciężką powierzchnią wody i już wtedy czułam że woda jest zdecydowanie za zimna. Czułam jak moje ciało powoli spada w dół, zdecydowanie za głęboko. Nie wiedziałam co mam robić, nigdy nie byłam tak głęboko pod wodą.
W płucach zaczęło brakować mi powietrza a napór wody uniemożliwił mi jakiekolwiek poruszanie się. Chciałam nauczyć się pływać, ale teraz to nawet będę się bała spojrzeć na najpłytszy basenik.
###
Chłopcy wstali i patrzyli jak ciało dziewczyny powoli spada na dół, jednak uśmiechy na ich twarzach nie były takie duże jak przed chwilą.
-Cholera Ry a jak ona nie potrafi pływać? - Zapytał Zayn
-Albo kolejny raz udaje - Ryan złożył ręce na piersi jednak nie był pewny swoich słów. Nawet gdyby potrafiła pływać już dawno by się wynurzyła.
Zagryzł wargę i puścił wolno ręce wzdłuż tułowia. Przełykając głośno ślinę odwrócił się w stronę chłopaków
-Cholera - Warknął Chaz i szybko przeciągnął koszulkę przez głowę. Wybił się od deski na krawędzi kładki i skoczył do wody.
Nurkował coraz głębiej aż zobaczył ciało dziewczyny, szybko do niej podpłynął i obejmując w pasie pociągnął ją do góry.
Złapał chałst powietrza kiedy się wynurzył i podpłynął do kładki na której stał Ryan.
Chłopak złapał dziewczynę i wciągnął na deski. Po chwili obok był Chaz
-Hej słyszysz mnie? - Delikatnie poklepał jej policzki
Nie reagowała
Nachylił się żeby posłuchać czy oddycha
-Nie oddycha
Wszyscy stali i gapili się na poczynania chłopaka i bezwładne ciało dziewczyny
Rozpiął jej bluzę i zaczął uciskać klatkę piersiową. Zatykając jej nos i rozchylając usta, przyłożył do nich swoje i wpuścił dwa oddechy.
Znów miał zacząć uciskać jednak Ryan pociągnął go za koszulkę
-Musimy zwiewać ktoś tu jedzie
-Chcesz ją zostawić w takim stanie?
-Pomogą jej
Chłopak spojrzał ostatni raz na nią i podniósł się do biegu.
Zanim na horyzoncie pojawiło się drugie auto chłopcy zdążyli odjechać drugą stroną.
###
Bella
Obudziłam się w szpitalu. Głowa bolała mnie tak bardzo że nie mogłam nią ruszać.
Drzwi od pokoju otworzyły się a do środka weszła mama. Uśmiech pojawił się na jej ustach.
-W końcu się obudziłaś - Pocałowała moje czoło
-Ile spałam?
-Kilka godzin.
-Nie jesteś w pracy?
-No jak mogłabym cię tu zostawić?
Zaśmiałam się
-Jak się tu znalazłam?
-Kade znalazł cię na kładce i zadzwonił po pogotowie. Dziecko powiedz co się stało?
-Nic takiego
-Pewnie! Kłam dalej. Mogło ci się coś stać
-No ale się nic nie stało.
-Nie wpadłaś do wody sama. Ktoś musiał cię wrzucić lub wepchnąć.
-Byli tam jacyś chłopcy i zabawy im się zachciało
-Taka zabawa? Mogli ci coś zrobić
-Głupie dzieciaki
-Wiesz kto to był?
-Nie znam ich
Westchnęła. Po części nie kłamałam bo nie znam tych chłopaków...no oprócz Biebera...
Do sali wszedł lekarz
-Dzień dobry - Uśmiechnął się do mnie
-Dzień dobry - Podciągnęłam się na rękach i oparłam głową o poduszki
-Twoje wyniki są dobre więc wypuścimy cię jutro dziś jeszcze zostaniesz na obserwacji.
-Okej
Wyszedł.
°°°
Około 7 nad ranem kiedy się Obudziłam do sali weszli policjanci. Zmarszczyłam czoło.
-Dzień dobry
-Dzień dobry - Odpowiedziałam niepewnie
-Chcielibyśmy zadać ci kilka pytań
-Ale o co chodzi?
-O pana Quina
-Kogo?
-Pana Quina starzyste od lekcji wychowania fizycznego - Moje mięśnie się napięły
-Co ja mam z nim wspólnego?
-Dostaliśmy zgłoszenie o próbie gwałtu - Wzdrygnęłam się
-Kto to zgłosił?
-Anonimowo. Powiedz nam prawdę. Czy próbował czegoś na tobie?
-Tak
-Opowiedz
-No był mecz i postanowiłam iść do łazienki, kiedy chciałam wyjść on przyszedł, zaczął mnie całować i grozić mi, uderzył mnie kilka razy.
-I co było później?
-No przyszedł chłopak z mojej klasy i odciągnął go ode mnie.
-A ten chłopak to?
-Anonim - Odwróciłam głowę
-Bella
-Nie powiem
-Wiesz z kim rozmawiasz? - Zapytał jeden z policjantów był młody i przystojny
-Z gliniarzem
Zaśmiali się
-No dobrze. Niech będzie - Usiadł na brzegu mojego łóżka
-A jak znalazłaś się tutaj?
-To na 100% nie dotyczy pana Quina
-No ale może chce wiedzieć ktoś wrzucił cię do wody
-Ale nikt tego nie zgłosił i nie ma zamiaru więc po co panu to?
-Bo może ludzie którzy zrobili to tobie będą próbowali tego na kimś innym tak jak poprzednio.
Moje oczy otworzyły się szeroko
-Czy...czy...on..
-Tak
-Matko
-Ona też tego nie zgłosiła bo nastraszył ją
-Zrobił jej coś?
-Nie możemy ci tego powiedzieć
-Będzie uczył dalej?
-Coś ty! Cała szkoła już o tym wie
-O mnie?!
-Nie o tobie. O nim
-Boję się
-Nie masz czego - Uśmiechnął się blado
-A co jeśli będzie chciał znów to zrobić
-Najpierw będzie musiał znaleźć dobrego adwokata.
Uśmiechnęłam się
-Dobrze na dziś to tyle. - Ten drugi przerwał nam -Chętnie posłuchałbym jak dalej flirtujecie ale praca czeka - Poklepał po plecach tego na moim łóżku
Czułam jak moje policzki robią się czerwone
-Zawsze psujesz chwilę - Wstał niechętnie -Często pakujesz się w kłopoty? - Zapytał mnie
-Nie?
-Szkoda. Trzymaj się i wracaj do zdrowia
-Dzięki
Wyszli a po chwili do środka weszła mama z jedną z pielęgniarek
-Zaraz będzie wypis możesz przygotować się do wyjścia.
Kiedy pielęgniarka wyszła, mama stanęła naprzeciwko mnie i przyglądała mi się z zaciekawieniem
-Czemu mi nie powiedziałaś?
-Co?
-Próba gwałtu
Spuściłam głowę
-Jeżeli dalej będziesz tak wszystko ukrywała to zrobią z tobą co będą chcieli. Nie możesz myśleć tylko o tym że komuś może nie wyjść to na dobre. Rozumie to że nie lubisz mówić na kogoś ale w końcu ktoś zrobi bardzo poważną krzywdę tobie
-Wiem mamo. Zmienię się
-Nie obiecaj tego mi, tylko sobie
-Dobrze
-Kocham cię - Przytuliła mnie mocno
Zaśmiałam się na moc z jaką to zrobiła
-Zgnieciesz mnie
Ze śmiechem mnie puściła
°°°
Ta chwila którą czekałyśmy na wypis trwała 2 godziny. Przyjechał po nas tata i od razu pojechaliśmy do domu.
Od razu padłam na moje łóżko i wtulilam się w moją podusie, wstałam jednak po chwili i otworzyłam okna przez co w pokoju był lekki przewiew. Wzięłam z szafki krótkie materiałowe spodenki i koszulkę na ramiączkach, do tego bieliznę i ruszyłam do łazienki.
Umyta ubrałam ciuchy i rozczesałam włosy, nie susząc ich położyłam się spać.
Długo nie musiałam czekać bo już po chwili odpłynęłam.
°°°
Obudziłam się wtulona w misia. Zmarszczyłam czoło i jedyne co przyszło mi na myśl to to, że przyjechała Nocola z Alex. Jednak zbyt silne ramiona oplatały moją talie, to zdecydowanie nie były drobne kończyny mojej siostrzenicy. Odwróciłam się i zobaczyłam twarz Lucasa.
Zagryzłam warge
-Co tu robisz?
-Bella ja tak bardzo cię przepraszam - Spuścił wzrok
Nic nie mówiłam
-Zachowałem się jak ostatni kretyn, ale na myśl o tym że on wrócił coś ścisnęło mnie w środku. Nie odzywaliśmy się przez dwa dni a tak wiele się wydarzyło. Przepraszam skarbie. Proszę wybacz mi - Przesunęłam się do niego i lekko wtuliłam.
-Nie zostawiaj mnie więcej - Wyszeptałam
-Nigdy - Obiecał
Mocno mnie przytulił
-Kocham cię - Wyszeptał w moje włosy
-Ja ciebie też i dziękuje za misia
-Nie ma za co - Pocałował moje czoło
Zerknęłam na zegarek, była 22.30. Drzwi pokoju otworzyły się a do środka weszła mama
-Jak się czujesz? - Zapytała
-Dobrze - Odwróciłam się na plecy kiedy Lucas poluźnił uścisk -Trochę mnie gardło boli
-Jest ciepła - Powiedział Lucas
Mama podeszła i przyłożyła dłoń do mojego czoła
-Przyniosę termometr
Westchnęłam kiedy mama zniknęła za drzwiami.
Wróciła i zapaliła światło, usiadłam i oparłam się o poduszki. Wsadziłam termometr pod pachę i odchyliłam głowę do tyłu bo zakręciło mi się w niej.
Termometr zaczął pikać więc wyciągnęłam go spod pachy
-38 i 9 - Powiedziałam
-No to nieźle - Położyła termometr na szafce i zeszła na dół
-Będę chora? - Zmarszczyłam brwi
-Już jesteś - Lucas potarł moje plecy
-Zarazisz się
-Trudno
Uśmiechnął się i pociągnął mnie tak że oparłam głowę o jego klatkę piersiową.
Znów przyszła mama tym razem z lekami
-Połknij to powinno zbić gorączkę
Posłusznie połknęłam tabletki
-Idź spać i nie rób przeciągu bo jeszcze gorzej na tym wyjdziesz. Zamknęła okna i wyszła z pokoju
-Chcesz obejrzeć film? - Zapytałam chłopaka
-Och. Jasne - Wstał i wziął mój laptop -Co chcesz oglądać?
-Ty wybierz - Ułożyłam się wygodnie i czekałam aż Lucas znajdzie coś odpowiedniego.
W końcu włączył jakiś film i ułożył laptop na kolanach, a sam położył się na poduszkach.
Nie obejrzałam zbyt wiele bo zasnęłam
###
Chłopak postanowił wyłączyć film kiedy zauważył że dziewczyna usnęła, sam niezbyt był zainteresowany filmem więc nie było sensu oglądać go dalej.
Zamknął laptop i przytulił do siebie drobne ciało brunetki.
Ciągle nie mógł uwierzyć że przez te dwa dni tak wiele przeszła. Był wściekły na siebie za to że ją zostawił, ale jeszcze bardzie był zły na kolesi którzy doprowadzili ją do tego stanu.
Jedyne co sobie obiecał to być przy niej już zawsze i nie opuszczać jej. Była najbliższą mu osobą, jego przyjaciółka którą kochał tak bardzo że nie wyobrażał sobie życia bez niej, oczywiście miłość którą darzył dziewczynę była jak pomiędzy rodzeństwem.
Jednak czy rodzeństwo potrafi kochać się tak bardzo?
Patrzył na niewinną twarz dziewczyny, oświetlał ją jedynie księżyc ale było widać tego anioła który w niej był. Pocałował jej rozpalone czółko i przymknął oczy.
Ze snu wzbudziła go dziewczyna którą wierciła się na wszystkie strony.
Otworzył oczy i zapalił lampkę na szafce nocnej.
-Bella - Szturchnął jej ramie
Była cała mokra, a twarz dosłownie płonęła
-Kochanie obudź się - Powiedział głośniej i wstrząsnął nią bardziej stanowczo
Jęk wyrwał się z jej ust, nogami skopała kołdrę aż na podłogę i wcisnęła twarz w poduszkę
-Bella! - Lucas złapał ją za ramiona i mocno potrząsnął
Otworzyła oczy, były czerwone jakby wszystkie rzyłki popękały. Usta miała suche, policzki purpurowe i była dosłownie bezwładna.
-Nie zasypiaj kochanie - Pocałował jej czoło.
Wziął ją na ręce i wychodząc przez drzwi zbiegł z nią po schodach na dół. Jej rodzice spali.
Dobrze że mieli wolne...
Lucas położył ją na kanapie i zapalił światło co obudziło rodziców Belli.
Jej mama wyszła z sypialni zaspana jednak kiedy zobaczyła w jakim stanie jest jej córka, od razu się rozbudziła.
-Cholera - Dotknęła czoła córki i zawołała męża, który po chwili stał przy nich
-Co się stało?! - Spojrzał w szoku na Belle
-Miała wieczorem gorączkę, dałam jej tabletki jednak nie pomogły. Dzwoń na pogotowie!
Kiedy tato Belli rozmawiał z sanitariuszami, jej mama zrobiła lodowaty okładk który położyła na jej czole.
Po jakiś 15 minutach rozbrzmiał charakterystyczny dźwięk i światła od karetki zaczęły migać po oknach.
Pan Carter wprowadził do domu dwóch sanitariuszy, którzy bez żadnego wywiadu pobiegli po nosze.
###
Znowu obudziłam się w szpitalu. Pierwsze co to długi jęk wydobył się z moich ust. Usłyszałam śmiech
-Widzę ze kochasz szpitale - Mężczyzna w białym fartuchu podszedł do mnie
-Tym bardziej że budzę się tutaj już drugi dzień pod rząd - Burknęłam
-Widzę że gorączka ci spadła
-A leży na podłodze?
Zachrypnięty śmiech wypełnił moje bębenki
-Dowcipnisia - Powiedział ze śmiechem i zaczął coś wciskać w maszynie przy mnie
-Co to? - Zapytałam
-Och to bada twój puls
-Aa
-Posłuchaj muszę z tobą porozmawiać
-A czy nie to właśnie robimy?
-Ale teraz tak na poważnie - Usiadł na krzesełku obok łóżka
-Zamieniam się w słuch
-Twój organizm jest bardzo słaby i myślę że zdajesz sobie sprawę z tego...
-Czemu pan tak uważa?
 -Choćby dlatego. - Przerwał -Doszły mnie słuchy że ostatnio trafiłaś do szpitala przez utonięcie
-Mhm
-Nikt nie próbował cię utopić?
-Nie - Westchnęłam
-Więc dlaczego się jakoś nie broniłaś? - Wsadził jak sądzę moją kartę pod pachę a długopis do kieszonki na piersi
-Nie potrafię pływać - Wzruszyłam ramionami
-Nie - Pokręcił głową i lekko się uśmiechnął -To nie na tym to polega
Zmarszczyłam czoło
-Do czego pan zmierza?
-Chciałaś się wydostać na powierzchnie?
-Tak
-Więc dlaczego nie próbowałaś?
Momentalnie przypomniał mi się ból mięśni i to jak słabe miałam ręce
-Opór wody uniemożliwił mi uniesienie rąk
-To nie woda
-Więc co?
-Twoje mięśnie
-Co to znaczy?
-Powiedz mi co odczuwałaś tam pod wodą
-No bardzo chciałam wypłynąć ale po pierwsze nie umiem a po drugie bolały mnie mięśnie i nie miałam siły w jakikolwiek sposób poruszyć rękoma.
-A wiesz czym to jest spowodowane?
-No nie wiem może np.  tym że miałam treningi i dużo wysiłku.
-Och oczywiście to też, ale głównie przyczynia się do tego twoja niedowaga.
-Przecież wcale nie jestem chuda
-Jesteś! Aż za bardzo. Dlatego dietetyk właśnie rozmawia z twoją mamą i będziesz miała specjalną dietę, której będziesz musiała przestrzegać. Skąd będziemy wiedzieli że to robisz? To proste. Od tej pory jesteś pod stałą opieką lekarzy
-Że co?! - Pisnęłam
-To co słyszałaś. Nie ma wykrętów
-Będę tutaj częściej?
-Tylko na wizytach
Opadłam zrezygnowana na poduszki. Nie chce tej cholernej diety i nie chce być pod opieką lekarzy.
°°°
Wróciłam do domu szybciej niż mi się wydawało, przepisali mi jakieś leki i już.
Jak na razie to muszę leżeć i się grzać, tak za oknem z 25° a ja się grzeje bo raz mi zimno a raz gorąco. Lucas nie opuścił mnie nawet na chwilę, to kochane że znów przy mnie jest.
Jego telefon zadzwonił i z jakieś 5 minut rozmawiał jak się nie mylę ze swoją mamą.
-Mama dzwoniła - Przewrócił oczami
Zachichotałam
-Musisz wracać do domu. Prawda? - Zaśmiałam się kiedy przytulił się do mnie
-Mhm - Jęknął w moje włosy
Mocno go objęłam
-Dziękuje że przy mnie byłeś
-To ja dziękuje że mi wybaczyłaś
-Już. Zapomnijmy o tym
-Kocham cię
-Ja ciebie też
Pocałował moje czoło i wyszedł.
Leżałam i gapiłam się w sufit, nudziło mi się.
Drzwi pokoju się otworzyły a do środka weszła mama z szerokim uśmiechem na ustach.
-Justin zaraz przyniesie ci notatki ze szkoły - Moje oczy otworzyły się szeroko
-K...k...kto?
-No Justin
-Justin...
-Bieber, Bella chyba nie tracisz pamięci. - Powiedziała sarkastycznie
-Go się nie da zapomnieć... - Mruknęłam
-Co?
-Nic. Dlaczego on?
-Rozmawiałam z Pattie i powiedziała że dla Justina to nie problem i napewno chętnie przyniesie ci notatki
-Ta jasne...na pewno zrobi to z przyjemnością
-Nie lubisz go?
-Noego jest zbyt sympatyczny
-A to dlaczego?
-Po prostu
-Och Bella czasami za szybko kogoś oceniasz
-I zwykle mam rację
-Myślę że teraz się mylisz
-Zobaczymy
W sumie to trochę mi ulżyło bo nie jest pewne że przyjdzie, a jak Pattie powie mu że to dla mnie na 100% nie przyjdzie.
Mama wyszła a ja postanowiłam coś narysować. Wygramoliłam się z mojego ogromnego łóżka i wzięłam z szafki blok, tekture żeby czymś usztywnić kartkę i przybory do rysowania.
Ułożyłam wygodnie poduszki i opierając się o nie przykryłam kołdrą moje gołe nogi.
Ułożyła wszystko na swoim miejscu i zaczęłam coś rysować, jednak po chwili przerwałam i przewróciłam kartki, spojrzałam na twarz Justina na kartce. Gdyby w rzeczywistości był milszy....
I w tym momencie wpadłam na genialny pomysł.
Szybko znalazłam pustą stronę i zaczęłam rysować Justina.
Nie był zbyt łatwy do narysowania tym bardziej że rysowałam z pamięci i nie był prawdziwym Justinem.
Uśmiechnęłam się na to jak niewinnie wyglądał, byłam ciekawa tego jak to by było gdyby był taki naprawdę.
Nie mogłam oprzeć się przed tym żeby narysować go bez koszulki. Nie wiem co mnie wzięło ale chciałam żeby był równie seksowny co niewinny.
Jego nogi opinały białe rurki, opuszczone w kroku, nie za nisko ale jednak...
Na stopach miał vansy również białe jednak jego góra była naga, klatka piersiowa była napięta i idealnie uwydatniała jego mięśnie, ręce miał skrzyżowane na klatce piersiowej, jego przenikliwy, czekoladowy wzrok patrzył prosto na mnie, włosy nie były idealnie ułożone co robiło z niego bardziej uroczego jednak najważniejsze w rysunku były....skrzydła...tak skrzydła ogromne wyłaniające się zza jego pleców. Gdyby jego charakter był taki jak wygląda na obrazku...
Moje rozmyślania przerwały ciężkie kroki na schodach, moje oczy szeroko się otworzyły i spanikowana z impetem odrzuciłam rysownik na prawo przez co uderzył w ścianę a kartki odchyliły się, ukazując twarz Justina tą którą widnieje na całej kartce. Szybko zerwałam się z łóżka jednak przez nogi zaplątane w kołdrze rąbłam jak długa na podłogę a metalowa temperówka wbiła mi się w kolano. Syknęłam i szybko przewróciłam kartki. Drzwi się otworzyły a ja schyliłam głowę.
Nie nauczyli go pukać?!...
-Eee Bella ? - Usłyszałam jego głos
Zacisnęłam usta w cienką linie i wyjrzałam lekko. Akurat patrzył gdzieś w bok więc szybko wykorzystałam moment i zeskoczyłam do łóżka, przykryłam się pod samą szyję.
Odwrócił się w moją stronę i lekko podskoczył
-Jak..ty... - Wyjąkał
Nie byłam jednak skupiona na nim...sięgnęłam dłonią do kolana i złapałam temperówkę którą nie odczepiła się sama. Ściągnęłam ją i zacisnęłam zęby
-Wszystko dobrze? - Zmarszczył czoło.
Jak on się na luzie zachowuje, jakbyśmy nigdy się nienawidzili
Przytaknęłam. Cholera wyglądam jak potwór taka nieogarnieta...miałam nadzieję i byłam przekonana że on jednak nie przyjdzie.
-To zeszyty - Położył je na szafce nocnej, przez co był bliżej.
-Dzięki - Mruknęłam zachrypniętym głosem no cóż tak to jest jak jest się chorym i cholernie boli gardło.
-Jak się czujesz? - Wsadził dłonie do kieszeni.
Poważnie?!
Zrobiło się cholernie niezręcznie
-Umm jest okej
-To przez to przedwczoraj?
Wzruszyłam ramionami i spuściłam głowę.
-Wiesz Ryan...
-Nie ważne - Przerwałam mu
Przeszedł przez pokój i zatrzymał się przy oknie
-Masz idealny widok na mój pokój...
-Jest za daleko
-Tak samo jak ja na twój - Dokończył
-Nic nie widać
-Wieczorem widać - Oblizał usta i spojrzał na mnie
Cholera przeraziłam się, co on chciał przez to powiedzieć?
Jego wzrok przeskanował mój pokój aż zatrzymał się na rysowniku koło łóżka.
Mój puls przyspieszył.
Błagam niech on stąd idzie.
Przechylił głowę na bok.
-Myślę - Przejechał palcami po brzegu mojego fotela. Znów spojrzał na mnie a później na rysownik. Zaczął podchodzić coraz bliżej.
Wyglądał teraz jak jakiś pedofil.
-Lubisz wieczorne spacery? - Podniósł z podłogi ołówek i zaczął kręcić nim pomiędzy palcami.
-C..co?
-Bo ja lubię - Uśmiechnął się lekko i włożył ołówek do specjalnego piórnika. Zaczął go przekręcać aż w końcu dopasował tak jak mu pasowało i przesunął po nim palcem. -Dużo się teraz mówi o uprowadzonych dziewczynach - Westchnął
Przypomniało mi się jak na plaży mój pies szczekał...nie byłam wtedy sama. On tam był
-Ciekawe co czują rodziny tych biednych, niewinnych dziewczyn... - Zjechał wzrokiem po moim zakrytym ciele -Zastanawiałaś się czasami jakby twoi rodzice zareagowali na takie coś?
Dosłownie trzęsłam się jak galareta, ale nie spuszczałam z niego wzroku, ciągle wpatrzona byłam w jego karmelowe tęczówki. 
-Po co mam się nad tym zastanawiać? 
-Nie wiem może lubisz myśleć. Ja lubię. Położyć się i marzyć 
-Marzenia się spełniają 
-Wiem - Spoważniał 
-Twoje już się spełniło? - Byłam coraz bardziej śmielsza
-Nie do końca, ale od pewnej nocy zaczyna się spełniać 
-No to gratuluję - Przełknęłam ślinę
Noc na plaży....
-A twoje marzenia się spełniają?
Gdyby się spełniały już dawno by cię tu nie było! 
-Myślę że jestem na dobrej drodze 
Wpatrywał się we mnie przez dłuższą chwilę, ale zaraz odwrócił sie i znów stanął przy parapecie
-Lubię twoje okna - Złapał za klamkę i otworzył jedno z nich
-Też je lubię - Z całych sił starałam się żeby mój głos był normalny 
-Są takie duże i delikatnie się otwierają - Usiadł na moich poduszkach i wychylił się -Nie boisz się że spadniesz?
-Jestem ostrożna 
-A gdyby ktoś cię popchnął?
Zacisnęłam szczękę 
-Z pewnością bym tego nie przeżyła 
Jego wzrok spoczął na mnie 
-Nie boisz się śmierci. - Bardziej stwierdził niż zapytał 
-Nie boję się życia - Zaciskałam dłoń na temperówce 
-Więc po co umierać bez męczenia się?
-Słucham?
-Śmierć nie musi być szybka
-Wiem 
-Chciałbyś umierać po woli? 
Wyjdź stąd!!!!
-Nie wiem 
-Nigdy nie myślałaś jakby to było? 
Nie do cholery!
-Po co te wszystkie pytania? 
-Tak z ciekawości 
-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła
-A może ostatni? 
-Może - Mruknęłam 
Zamknął okno i usiadł na brzegu mojego łóżka. 
Znów się schylił i podniósł kolejny ołówek. 
Cholera chyba wszystkie zrzuciłam na podłogę
-Pamiętasz jak wbiłaś sobie ołówek w dłoń? - Zapytał 
-Nom 
-Zostały ci blizny? 
Nawet nie wiem...
Wzruszyłam ramionami 
-Pokażesz? 
Przełknęłam ślinę i wypuściłam z dłoni temperówkę, którą ciągle ściskałam pod kołdrą. 
Wyciągnął dłoń w moją stronę więc ja wyciągnęłam swoją i otworzyłam.
Moje oczy powiększyły się kiedy zobaczyłam że była we krwi.
-Lubisz ból - Jego oczy pociemniały 
-Ja...
-Przyznaj się 
-Nie ja...
Odsunął kołdrę i wyciągnął spod niej temperówkę umazaną krwią.
-Zawsze w dłoni - Mruknął 
-Nie rozumiesz 
-Samo okaleczanie nie jest ładne 
Moje oczy otworzyły się szeroko. 
Ja się nie okaleczam!
Rzucił temperówkę na szafkę nocną i podał mi ołówek trzymany w dłoni. Wzięłam go i zmarszczyłam czoło
-Wbij go w moją dłoń 
-Co? 
-No wbij. Tak jak robisz to sobie 
-Nie robię tego sobie 
-Kłamiesz 
-Odczep się
-Po prostu to wbij 
-Nie zrobię tego 
-I tak mnie nienawidzisz więc co ci szkodzi?
-Gówno. Daj mi spokój 
Wyrwał mi z dłoni ołówek i rzucił go w kąt. Sięgnął do swojej kieszeni i wyciągnął scyzoryk 
-Co ty robisz? - Zapytałam spanikowana 
Nie odpowiedział. 
Wbił końcówkę noża we wnętrze swojej dłoni i przejechał. 
To było straszne
-Przestań - Czułam jak łzy zbierają mi sie pod powiekami 
-Nie fajny widok? - Zapytał 
-Jesteś chory 
Wyciągnął ostrze i chciał wbić jeszcze raz ale przykryłam jego dłoń swoją a nóż przebił moja skórę. Syknęłam z bólu 
-Cholera 
Wyciągnął i schował go do kieszeni. 
-Dlaczego to zrobiłaś?
-Bo ty zrobiłbyś to po raz drugi 
-No i co z tego? 
-Dużo! 
-Bella - Powiedział poważnie 
-Co?
-Nie okaleczaj się więcej
-Nie robię tego - Po woli traciłam cierpliwość 
-Ktoś może tez przez to cierpieć
----------------------------------------------------------------------------------
No to w koncu 7!!!
Dziękuję za wszystkie komentarze <3 
Mam nadzieję że rozdział się podoba! :) 
Głosujcie w ankiecie i zaglądajcie do zakładki SPOJLERY !!!!
KOMENTUJCIE!!!
(odpowiadam chętnie na wszystkie pytania)

Mój ask:http://ask.fm/biebsie94
TT: https://twitter.com/Ania86972230
Pierwszy blog : http://holidayloveandmore.blogspot.com/