poniedziałek, 23 lutego 2015

Rozdział 13

 


-Szkolna wojna...


Wyszłam z klasy rozbawiona między innymi tym jak nauczycielka załamała się patrząc na niektóre lalki, które były bez głów.
Obok mnie przeszedł Justin i udało mi się zauważyć chytry uśmieszek na jego twarzy.
Co ten debil kombinuje...
Przeszłam do szafek i wrzuciłam książki do swojej, poczułam dłonie na biodrach, a później ktoś szybko okręcił mnie i przycisnął do szafek
-Misiu - Pisnęłam i rzuciłam się przyjacielowi na szyję
-Chyba o mnie zapomniałaś kwiatuszku - Mocno mnie objął
-Nie mogłabym - Odsunęłam się od niego
Głaskał mnie po policzku i uśmiechał się delikatnie
-Dawno się nie widzieliśmy
-To prawda. Tęskniłam bardzo - Złapałam jego dłonie
-Ja za tobą też - Pocałował moje czoło i przytulił
-Przyjdziesz dzisiaj do mnie? - Schowałam twarz w zagłębieniu jego szyi
-A może ty do mnie
Nie chciało mi się. Tak byłam leniem i kochałam swoje łóżko które mogę się założyć że wielbiło mnie równie mocno.
-Wiesz jak moje łóżko kocha ciebie - Szepnęłam
Usłyszałam jego śmiech
-Czyli nie? No dobrze będę o 20
-Kocham cię - Uśmiechnęłam się
-Ja ciebie bardziej
Cmokałam jego policzek z szerokim uśmiechem
-Mój Lucas - Kolejny raz wtuliłam się w niego -Jak ja cię kocham - Westchnęłam głaszcząc jego plecy
Wszyscy na nas patrzyli ale nie obchodziło mnie to, dawno go nie widziałam i chciałam się nim nacieszyć.
-Idziesz na wf? - Głaskał moje włosy
-A co? - Oparłam brodę o jego klatkę piersiową i patrzyłam na niego z dołu
-Bo jak nie, to chodź ze mną na dwór
-Myślę że nie mogę opuszczać lekcji - Skrzywiłam się
-Okej więc będę czekał po wf na ciebie przed szkołą
-Dobrze kochanie - Uśmiechnęłam się
-Kocham cię misiaczku mój - Cmoknął moje usta
-Ja ciebie też - Wdychałam jego cudowny zapach z przymkniętymi oczami
-Nie powinnaś się przebrać? - Jeździł palcami po mojej szyi
-Powinnam - Mruknęłam ale nie chce cię puszczać
-Spędzimy cały wieczór
-Weź ubrania i zeszyty na jutro
-Czy ty mi coś proponujesz? - Zaśmiał się
-Może - Wsunęłam dłoń pod jego koszulkę i delikatnie smyrałam jego umięśniony brzuszek
-Wezmę te rzeczy - Przycisnął mnie bardziej do siebie -A teraz leć
Akurat zadzwonił dzwonek na lekcję
-Czekaj koło fontanny
-Oczywiście
Ostatni raz pocałował mój policzek i pobiegłam do szatni. Szybko się przebrałam i weszłam na sale.
Wszyscy stali ustawieni w szeregu więc zrobiłam to samo i spuściłam głowę kiedy poczułam wzrok wszystkich na sobie.
-Co chcecie dzisiaj robić? - Zapytał pan po sprawdzeniu obecności
-Noga - Mówili chłopcy
-Nieeee - Jęczały dziewczyny
-Siatka? - Zapytałam cicho
Nikt nawet uwagi na mnie nie zwrócił, kręciłam czubkiem trampka w podłodze i czekałam na to aż zapadnie ostateczna decyzja.
-Więc koszykówka - Jęknęłam w myśli bo nie umiem grać w kosza, nawet lubię ale nie mecze na całej sali, wole po prostu rzucać do kosza.
Nauczyciele połączyli nasza klasę z 2 innymi i tak wybrali 6 drużyn.
Zostały 3 osoby które nie były za bardzo potrzebne
-Mogę iść na siłownię? - Podeszłam do naszego pana
Patrzył na mnie przez chwilę
-Wszyscy będą grali - Powiedział
-Okej - Odsunęłam się i usiadłam na ławce.
Nie wiem czy to dobrze, czy źle ale byłam w drużynie Justina. Siedziałam koło niego na ławce i obserwowałam jak inni mykają po sali i rywalizują.
-Nie umiem grać - Spojrzałam na niego
Odwrócił wzrok od osób na sali i spojrzał na mnie
-Przecież to nie trudne
-Po prostu nie potrafię
-Dasz radę to tylko gra
-Ale jestem w twojej drużynie i to obciach gdy przeze mnie przegramy
-Wyluzuj Carter to nic takiego
-Zobaczymy jak przegramy
Zaśmiał się i wrócił do oglądania meczu.
Od kiedy to on jest taki miły?
Denerwowałam się jak cholera, nie lubiłam robić czegoś, czego nie potrafiłam, publicznie.
-Justin i drużyna na boisko - Powiedział pan
Wstałam i bardzo niepewnym krokiem szłam za moją drużyna.
Zaczęliśmy grać i ja biorąc przykład z innych dziewczyn po prostu chodziłam po sali
-Carter - Krzyknął głos z boku i kiedy się odwróciłam piłka leciała w moją stronę.
W ostatnim momencie złapałam ją i obejrzałam się
-Rzuć do kosza! - To Bieber
Czemu do cholery podał mi tą jebaną piłkę.
Rzuciłam do kosza ale jakiś chłopak nagle wyskoczył i złapał piłkę w górze.
Odwróciłam się bezradna ale nikt zbytnio nie zwracał na mnie uwagi, jedynie nauczyciele unieśli kciuki do góry i ponaglili mnie żebym grała dalej.
Biegłam cholera wie gdzie i to był mój błąd, bo byłam pod koszem tamtej drużyny a Bieber znów postanowił mnie upokorzyć i podał mi piłkę
-Biegnij Carter - Warknął do mnie
Jęknęłam z frustracji i zrobiłam co kazał, ale dosłownie przy samym koszu rzuciło się na mnie 5 osób. Nie wiedząc zbytnio co zrobić ponieważ wszyscy z mojej drużyny biegli dopiero do mnie, trzymałam piłkę przy sobie. Usłyszałam gwizdek i dopiero mnie puścili. Wyprostowałam się i poprawiłam włosy które dosłownie miałam na całej twarzy.
-Pod kosz Bella - Powiedział pan
Stanęłam w wyznaczonym miejscu i kiedy dostałam pozwolenie, rzuciłam piłkę do pierwszej dziewczyny najbliżej mnie, ta od razu rzuciła piłkę do kosza jednak spudłowała i piłka prawie wpadła w ręce przeciwniczki.
Byłam jednak szybsza i niewiele myśląc po prostu rzuciłam piłkę do kosza.... Wpadła!
Zapiszczałam wewnętrznie z radości.
Widziałam jak Justin się śmieje i kontynuuje grę.
Nie biegaliśmy długo bo była zmiana, musieliśmy usiąść z czego bardzo się cieszyłam bo nie musiała patrzeć na mnie cała sala.
-Chyba nie było tak źle - Powiedział Bieber
-Żartujesz?! Było strasznie! - Oparłam głowę o ścianę
-Dlaczego? - Spojrzał na mnie rozbawiony
-Nie przekonało mnie to - Wzruszyłam ramionami
-Nie grałaś źle
-To był fart ja dalej nie potrafię
-Mhm
Oparłam się o ścianę i rozchyliłam lekko uda bo przez trzymanie ich ściśniętych nogi mi zdrętwiały. Patrzyłam jak grają i marzyłam o tym żeby grać jak chłopcy z drużyny na boisku.
Coś od kilku minut nie dawało mi spokoju, czułam na boku kolana dziwne łaskotanie nie wiem czemu ale bałam się tam spojrzeć, miałam wrażenie że po mojej nodze chodzi pająk.
Wysunęłam dłoń pod nogawkę spodenek na lewym udzie i zjechałam na zewnętrzną stronę, szybko przesunęłam nią wzdłuż uda
-Co ty robisz? - Zapytał Justin
Dopiero teraz spojrzałam na moją nogę i zauważyłam że dotyka uda Biebera
Odetchnęłam i uspokoiłam oddech, opierając znów nogę o jego
-Masz za długie włosy - Nie były aż takie długie ale łaskotały mnie.
Pociągnęłam lekko za włoski na jego nodze a on zaczął się śmiać
-I co to ma wspólnego z twoją dziwną reakcją? - Podciągnął nogawkę wyżej tak że widziałam jego bokserki
Czemu chłopcy mają dziwny nawyk podciągania nogawek od spodenek jak siedzą. Miał na sobie jakieś koszykarskie ale i tak trzymał prawą pociągniętą tak wysoko
-Myślałam że to pająk czy coś - Mruknęłam
Pokręcił głową i przestał patrzeć na mnie a jego dłoń wylądowała na moim udzie
-A teraz co czujesz? - Szepnął
-Że to nie twoje miejsce Bieber - Uderzyłam jego dłoń
-Ciekawe kogo - Dalej nie puszczał
-Zabieraj łapy dupku
-Nie mam ochoty - Mocniej je uścisnął
-Idiota - Mruknęłam i skrzyżowałam ręce na piersi
Nie zdążyliśmy zagrać już do końca lekcji, jednak w dalszym ciągu duża dłoń Justina była zaciśnięta na mojej nodze.
-Cholera. Puścisz mnie w końcu?! Noga mnie już boli - Kolejna próba ściągnięcia jego dłoni, wyszła na marne
-Przecież lubisz ból - Zsunął dłoń na wewnętrzną stronę mojego uda i ścisnął tak mocno i gwałtownie że przysunął moje ciało bliżej swojego.
-Jesteś chory - Tym razem udało mi się odepchnąć go tak że puścił mnie.
-Możecie iść do szatni - Powiedziała jedna z nauczycielek krzycząc do nas wszystkich
Jak najszybciej wstałam i weszłam do pomieszczenia pełnego dziewczyn. 
Ściągnęłam koszulkę i rzuciłam na ławkę
-Bajerowałaś Biebera - Powiedziała jedna dziewczyna
-Co? - Odwróciłam się do niej z koszulką w ręce
-Myślisz że masz szanse?
-O czym ty mówisz? - Włożyłam koszulkę
-Każdy widział jak łapiesz go za kolano - Oni widzieli jak złapałam za jego "włoski" a nie widzieli jak on trzymał mnie za udo?!
-Coś ci się pomyliło - Odwróciłam się do niej plecami
-Słyszałyście?! Ona mi zaprzecza i jeszcze odwraca się do mnie tyłem
-Popełniasz ogromny błąd zbliżając się do Justina - To już był inny głos
Przewróciłam oczami i spojrzałam przez ramie na brunetkę
-Tak a to dlaczego? - Czemu nie mogę pobawić się nimi...
-Uważaj co robisz suko
-Kto jest ten jest - Uśmiechnęłam się
-Czy ty coś właśnie zasugerowałaś?! - Jej pisk rozniósł się po całej szatni, aż przymknęłam jedno oko
Ściągnęłam spodenki i złapałam moje rurki
-Skoro tak wywnioskowałaś to ty masz problem - Wciągnęłam spodnie i zapięłam je
-Odpierdol się od Justina powtarzam po raz ostatni bo będzie z tobą źle
-Grozisz mi? - Zaśmiałam się
Teraz kiedy spakowana, wyprostowałam się dopiero przyjrzałam się jej. Och to laska z którą Justin się tak lizał
-Tak - Powiedziała pewnie
-Mam to gdzieś - Szturchnęłam ją barkiem i przeszłam obok
-Szmata - Łapałam już za klamkę ale aż się we mnie zagotowało
-Coś ty powiedziała? - Odwróciłam się
-Jesteś szmatą, dziwką, ku... - Nie dokończyła bo szybko pokonałam dzielącą nas przestrzeń i z -tak wyszło że z- zamkniętej dłoni strzeliłam jej w twarz tak mocno że upadła a reszta dziewczyn stała w szoku.
Wściekłość opanowała moje ciało i umysł tak że nie panowałam nad sobą.
Ukucnęłam obok jej ciała kiedy zwinęła się i odsunęła
-Chcesz powiedzieć coś jeszcze? - Wysyczałam
-O...on n..nigdy nie...nie będzie twój - Zaśmiałam się i pokręciłam głową
-Jesteś żałosna wiesz? - Wstałam
Spojrzałam po całej szatni i nic nie mówiąc wyszłam, dopiero kiedy zamknęłam za sobą drzwi usłyszałam wyzwiska skierowane do mojej osoby.
Mam przejebane.
I Bieber też ma przejebane.
Niech tylko znajdę chuja!
Oparłam się nagle o ścianę i westchnęłam czując jak łzy zbierają się w moich oczach.
Kogo ja oszukuje.
To tylko i wyłącznie moja wina.
To ja jestem tak beznadziejna!
Odepchnęłam się od ściany i jak najszybciej podążyłam do wyjścia ze szkoły.
Chce do Lucasa
Poszłam na tyły szkoły i zobaczyłam kilkoro ludzi ze szkoły zajmujących zieloną trawkę, gdzieś pomiędzy nimi zauważyłam mojego przyjaciela w pozycji półleżącej, opartego jedynie na jednym łokciu, patrzył gdzie leżąc lekko na boku. Szybko dotarłam do niego i upadłam na kolana, od razu wtulając się w niego tak że zdezorientowany całkowicie się położył.
-Co się stało? - Zapytał łagodnym głosem głaszcząc moje włosy
-Mam przejebane - Wymruczałam w jego brzuch
-Dlaczego? Kochanie powiedz co się stało - Złapał moją twarz w dłonie
-Uderzyłam jakąś dziewczynę - Jego mina mówiła żebym kontynuowała więc tak też zrobiłam -Powiedziała że mam się odwalić od Justina i zaczęła mnie wyzywać. Nie wytrzymałam taka złość opanowała całą mnie że zanim się zorientowałam przywaliłam jej z pięści w twarz, tak mocno że upadła. Najgorsze jest to że nie żałuję, a wręcz przeciwnie. Mam ochotę wrócić tam i obić jej paszcze tak że przez kilka tygodni nikt by jej nie rozpoznał. Czy ja jestem zła Luki? - Spojrzałam na niego niepewnie
-Wow - Uśmiechnął się -Mój mały diabełek - Przytulił mnie -Nie wierze że to zrobiłaś - Całował moje czoło -Odkąd pojawił się ten kretyn, pojawiły się same kłopoty
-Nic takiego się nie stało, po prostu rozmawialiśmy na wf, o ile można to nazwać rozmową. I ja...
-Bella - Usłyszałam za sobą
Podniosłam wzrok....
Dyrektor
Jebana suka.
Jak ją dorwę załatwię jej drugie oko
-Tak?
-Zapraszam do mojego gabinetu
-Jasne
Wstałam kiedy on w dalszym ciągu nie ruszał się jakby się bał że mu ucieknę.
Lucas wstał razem ze mną i złapał moją dłoń idąc ramie w ramie ze mną
-Nie zostawię cię kochanie - Pocałował mnie w skroń
-Dziękuje - Szepnęłam opierając głowę o jego ramie
Szliśmy podwórkiem szkolnym, później korytarzem pełnym gapiów aż w końcu znaleźliśmy przed gabinetem dyrektora, do którego od razu wszedł
-Zaczekam tutaj skarbie
-Dobrze - Pocałował mój policzek
Weszłam za dyrektorem i zamknęłam drzwi
-Siadaj - Wskazał krzesło naprzeciwko biurka a sam zajął miejsce za nim -Wiesz dlaczego cię tu wezwałem
-Domyślam się
-Co cię skłoniło do tego żeby ją uderzyć?
-Sprowokowała mnie
-Dlatego prawie ją zabiłaś?
-Słucham? Tylko raz wymierzyłam jej cios. Nie myślałam nawet że to aż tak ją zaboli czy coś. Sama wszystko zaczęła a później poleciała się poskarżyć - Parsknęłam
-Jest u higienistki przez opuchliznę ledwo widzi na oko. Ćwiczysz boks? - Zapytał nagle zmieniając temat
-Nie - Zaśmiałam się
-Masz cios, ale to pewnie po braciach chyba nigdy nie zapomnę tych chuliganów - Pokręcił głową
-Być może - Uśmiech nie schodził z mojej twarzy
-Więc wracając do tematu. W jaki sposób cię sprowokowała?
-Podeszła do mnie i zaczęła mówić że jestem szmatą, dziwką
-Isabella! - Matko moje pełne imię
-Przepraszam ale kogo by to nie zdenerwowało? Nie pozwolę żeby mnie tak nazywała
-No fakt nie postąpiła dobrze nazywając cię tak - Podrapał się lekkim zaroście
-Po prostu to była chwila. Nie poczułam się dobrze gdy tak do mnie powiedziała i obwiniała mnie w tym samym czasie o coś czego nie zrobiłam
-Co to było?
-To chyba nie ważne skoro i tak nie jest prawdą?
-Więc mi powiedz. To nic takiego
-No bo... - Spuściłam głowę -To niedorzeczne
-Co takiego Bello?
-Że ja i Justin - Westchnęłam
-Justin Bieber? - Oparł łokcie o biurko
-Tak
-Odkąd się pojawił w tej szkole zaczęły pojawiać się same kłopoty. Kiedy tylko go zobaczyłem wiedziałem że nie będzie z nim łatwo
-Ale on tutaj nie jest niczemu winien.
-Zawrócił w głowie już nie jednej dziewczynie z tej szkoły. Ostatnio jedne tak się poszarpały że wylądowały w szpitalu z licznymi obrażeniami
-Ale mi nie. I nie wiem o co ona się czepia
-Wierze ci - Uśmiechnął się -Porozmawiam z nią i postaram się żeby taka sytuacja się więcej nie powtórzyła
-Dzwonił pan do moich rodziców?
-Nie bo nie czuje takiej potrzeby. Znam cię Bella i wiem że nie jesteś taka za jaką ona cię uważa - Wstał -Możesz wracać na lekcję. Masz teraz fizykę - Podeszłam z nim do drzwi -Przekaz panu Bieberowi żeby starał się być mniej atrakcyjny - Zaczęłam się śmiać
-Dziękuje i do widzenia
-Do widzenia i proszę cię więcej nie używaj swojej siły na innych. Po prostu staraj się rozwiązać problem inaczej
-Zapamiętam
Wyszłam i wpadłam w ramiona Lucasa
-I jak skarbeczku? - Kierował się ze mną w stronę mojej klasy
-Chyba dobrze. Dyrektor mi nic nie zrobił - Wzruszyłam ramionami
-Pokaż rączkę - Złapał moją prawą dłoń -Musisz to przemyć
-Okej - Poszliśmy do łazienki i szybko umyłam dłonie
-Teraz musisz iść na lekcję. Będę czekał na ciebie na parkingu - Pocałował moje czoło
-Dobrze - Pomachałam mu
Weszłam do klasy i ignorując spojrzenia ciekawskich usiadłam w ławce.
-Przepraszam za spóźnienie ale byłam u dyrektora
-Dobrze zapisz notatki - Nauczycielka wskazała tablice i zaczęła coś tłumaczyć.
Usłyszałam jak wszyscy zaczynają szeptać coś na temat tego że "Bella u dyrektora".
Przewróciłam oczami i zaczęłam spisywać wszystko z tablicy.
W połowie notatki podniosłam głowę do góry bo czułam na sobie natarczywe spojrzenie kogoś kogo w tym momencie miałam szczególnie dość. Bieber siedział w drugim końcu klasy w ostatniej ławce z jakimś chłopakiem i gapił się na mnie.
Przewróciłam oczami i popatrzyłam na panią której przerwały otwierające się drzwi do klasy. Wszyscy wraz z nauczycielką spojrzeli w stronę drzwi.
Stała w nich pani pedagog z uśmiechem na ustach, nigdy nie widziałam tej kobiety smutnej. Jest całkowicie pozytywną i przemiłą osobą.
-Dzień dobry - Powiedziała wchodząc kawałek do klasy -Przepraszam że przeszkadzam ale muszę zabrać Belle i Justina
Cholera...
-Oczywiście. Żaden problem - Powiedziała nauczycielka
Schowałam zeszyt i długopis do torby po czym wstałam i poszłam w kierunku pani pedagog która uśmiechała się przyjaźnie, po chwili za mną wyszedł Justin i we trójkę szliśmy korytarzem
-Mogę wiedzieć co się stało? - Zapytał Justin
Kiedy kątem oka spojrzałam na niego zauważyłam jak od tyłu mierzy ciało pani pedagog.
Och zapomniałam o tym że oprócz tego że jest przemiła, jest również bardzo zgrabna a nóg mogłaby pozazdrościć jej każda modelka. Miała jednak swoje lata, męża i dzieci. Nie mam pojęcia jak utrzymuje swoją figurę
-Zaraz się wszystkiego dowiesz - Uśmiechnęła się i położyła dłoń na jego plecach, sprawiając tym samym że przyspieszył
Doszliśmy do pomieszczenia w którym siedziała już dziewczyna
Och to ona...
Nie widziałam jednak swojego dzieła bo trzymała na jednej stronie twarzy dużą torbę z lodem.
Nie patrzyła nawet na nas tylko gdzieś w drugą stronę, Justin nie zwrócił na nią jakoś szczególnej uwagi, po prostu na wejściu spojrzał w jej kierunku a teraz usiadł i spojrzał wyczekująco na panią pedagog
-Usiądź - Pani poleciła mi
Zajęłam miejsce pomiędzy nimi i położyłam torbę na podłodze
-Dobrze to może zacznijmy od Justina - Usiadła i spojrzała na niego -Opowiedz co wydarzyło się na wychowaniu fizycznym
Od razu spojrzał na mnie a później na moje nogi i znów na twarz. Nie był zadowolony
-Graliśmy w kosza - Powiedział
-A oprócz tego?
-To znaczy? Nie rozumiem. O co chodzi?
-Czy zaszło coś pomiędzy tobą a Bellą? - Zmarszczył czoło
-Po co pani o to pyta?
-Czy Bella zrobiła coś wbrew twojej woli? - Prychnęłam i odwróciłam od nich wzrok.
Zaraz powiedzą że go zgwałciłam.
Śmiech rozniósł się po gabinecie
-Żartuje pani? - Zapytał rozbawiony -Co ona mogła mi zrobić?
-Pytam. Zaszło coś pomiędzy wami?
-Nawet jeśli, to co kogo to obchodzi? - Spoważniał
-Jeżeli opowiesz swoją wersję wszystko się wyjaśni. Po prostu powiedz co działo się pomiędzy tobą a Bellą
-Nic! - Warknął -Rozmawialiśmy i jeżeli chodzi pani o to - Położył dłoń na moim udzie
Siedział tak blisko mnie że bez problemu sięgnął ręką mojej nogi.
Mimowolnie zacisnęłam uda i spuściłam głowę
-To chyba dotykanie dziewczyny nie jest zabronione prawda?
-Ale nie denerwuj się - Powiedziała spokojnie -Czy na tym się skończyło?
-Tak nie zrobiłem nic więcej po prostu trzymałem dłoń na jej udzie, nie wiedziałem że to zbrodnia
Dobra koleś zrozumiała teraz bierz łapę. Warczałam w myślach bo w dalszym ciągu miał dłoń na mojej nodze
 -Jak to wytłumaczysz Emily? - Tym razem wszyscy przenieśliśmy wzrok na dziewczynę
-Oni kłamią! - Wstała krzycząc a worek z lodem wypadł jej z dłoni
Kurwa...
Moje oczy otworzyły się szeroko. Wyglądała jakby dopiero co zeszła z ringu, jej lewe oko było ledwo widoczne przez opuchlizne.
Szybko zasłoniła dłonią twarz i schyliła się po lód
-Nie widzicie co ta suka mi zrobiła?! - Wrzasnęła prostując się
-Słowa! - Pani jej przerwała
Wściekła usiadła na swoje miejsce
-Zrobiłaś problem z niczego Emily. Czy wiesz jaki błąd popełniasz zachowując się tak? Nie wolno tak robić.
-Ciekawe jakby pani zareagowała na takie coś
-Porozmawiamy na osobności. Zapisze ci wizyty
-Słucham?
-To obowiązkowe - Pani zaczęła coś zapisywać w swoim notatniku -Tobie Bella też zapisze kilka wizyt
-A po co? - Zmarszczyłam czoło
-Musisz panować nad agresją
-Boziu - Odchyliłam głowę do tyłu
-Pobiłyście się o mnie? - Justin przemówił nagle
-Nie? - Spojrzałam na niego -Jeszcze nie upadłam do tego stopnia żeby bić się o ciebie
-To dlaczego ona ma taką pizdę pod okiem? - Otworzyłam szeroko oczy na jego słowa.
Pani ani Emily chyba tego nie usłyszał bo dalej robiły to co wcześniej
-Wyzywała mnie przez ciebie. Ona myśli że ja chce cię jej odbić - Parsknęłam dość głośno
-Wyjaśnijmy sobie jedno - Justin wstał -Nie należę do nikogo więc nie zachowuj się jakbym był twój - Warknął w stronę Emily -A ty - Wskazał na mnie palcem -Nie próbuj mnie podrywać - Był wściekły ale kiedy wypowiedział ostatnie słowo wiedział, że podniesie mi ciśnienie
-Nie prowokuj mnie Bieber! - Też wstałam
-Czy wy dwoje uspokoicie się? Myślę że takie sprawy można załatwić inaczej - Uśmiechnęła się pani -Młodzieży w waszym wieku hormony bardzo szaleją dlatego też zachowajcie się w taki, a nie inny sposób
-Albo po prostu się nienawidzimy - Uśmiechnęłam się zbliżając do drzwi -Mogę już iść
Pedagog westchnęła
-Tak na dziś to wszystko - Wstała -Proszę zgłoś się w wyznaczonym dniu - Podała mi kartkę -I ty też kochanie - Podała również kartkę Emily -Mam nadzieję że następnym razem spotkamy się w przyjaźniejszych warunkach
-Mhm - Wróciłam po torbę i wyszłam zaraz za Justinem i Emily
###
-Lucas przyjdzie na noc - Poinformowałam mamę
-Dzisiaj? - Zmarszczyła czoło
-Tak a co? - Zapytałam niepewnie
-Jutro do szkoły - Wzruszyła ramionami
-Weźmie rzeczy do mnie i jutro pojedziemy razem - Uśmiechnęłam się
-No dobrze tylko długo nie siedźcie
-Jasne. I tak jestem zmęczona i już chętnie poszła bym spać.
Zjadłam obiad i poszłam na górę żeby odrobić zadania domowe które okazało się być bardzoooo długie. Oparłam się zmęczona o fotel i przymknęłam oczy wzdychając.
-Hej mysio - Podskoczyłam przestraszona i odwróciłam wzrok na Lucasa który zamykał za sobą drzwi
-Cześć - Wstałam uśmiechnięta
-Jesteś zmęczona - Stwierdził łapiąc moją twarz w dłonie
-Trochę - Objęłam go w pasie rękoma
-Masz ochotę na film? - Poruszył zabawnie brwiami i pocałował moje czoło
-Tak - Wyszczerzyłam zęby -Co oglądamy? - Tak mocno go ścisnęłam że wygiął się lekko
-Ktoś tutaj bardzo tęsknił - Pogłaskał mnie po głowie
-Tak bardzo - Wymamrotałam w jego brzuszek
Złapał moje uda i podniósł do góry tak, że objęłam jego kark i ułożyłam twarz w zgięciu jego szyi. Przeniósł mnie w stronę łóżka i położył na nim
-Zaraz wracam - Uśmiechnął się
Podkuliłam nogi i wtuliłam głowę w poduszki, przyglądając się w tym samym czasie Lucasowi który podłączył laptopa do telewizora i włączył jakiś film, wstał zasunął rolety, zgasił światło i wziął jakąś torbę z podłogi po czym wgramolił się na łózko obok mnie i wysypał na łóżko zawartość torby, okazało się że to bardzo niezdrowe jedzenie
-Kocham cię - Jęknęłam i złapałam popcorn
-Wiem - Wyszczerzył zęby i objął mnie
Ułożyłam głowę na jego piersi i wlepiłam wzrok w ekran.
Zjedliśmy połowę tych niezdrowych rzeczy i czułam się już dosłownie pełniutka, w tym samym czasie film dobiegł końca
-Pójdę się umyć i możemy obejrzeć coś jeszcze - Uklęknęłam zbierając śmieci do reklamówki
-Jasne - Klepnął mnie lekko w pośladek kiedy schylałam się po jakiś woreczek na podłodze
-Ej - Pisnęłam
-Pospiesz się - Puścił mi buziaczka
Ze śmiechem podeszłam do szafki i zabrałam z niej majtki i koszulkę.
Weszłam do łazienki i szybko pozbyłam się ciuchów, weszłam pod prysznic i wyszorowałam swoje ciało.
Wysuszona ręcznikiem ubrałam majtki i koszulkę, umyłam twarz i wyszłam z łazienki
-Twoja kolej morusie - Wytkałam język w stronę Lucasa który oglądał cos już
-Mów za siebie - Po raz drugi klepnął mój pośladek ale tym razem oddałam mu
Rozbawiony zniknął za drzwiami łazienki, a ja otworzyłam okno i usiadłam na parapecie.
Ciemność opanowała nasze miasteczko a jedyne źródło światła na dworze to lampy i jak zauważyłam światło z pokoju Justina.
Gapiłam się w jego okno co nie było zbyt przyzwoite, ale coś sprawiło że nie mogłam odwrócić wzroku. Postać chłopaka pojawiła się na samym środku okna, jednak obraz był niewyraźny bo stał za firanką.
Patrzyłam w jego stronę przez kilka minut a on nawet o centymetr nie poruszył się.
Cholera on jest dziwny...
Schowałam się za zamkniętym oknem i po chwili wychyliłam głowę, jednak światło było zgaszone i żadnej żywej duszy.
Przełknęłam ślinę i zamknęłam czym prędzej okno.
-Do łóżka misiu - Lucas objął mnie od tyłu
Moje serce ze strachu podskoczyło aż do gardła
-Co się stało? - Zapytał
-Nic - Wstałam
Pociągnęłam go za rękę w stronę łózka
-Nie chce mi się już oglądać - Wyłączyłam laptop i telewizor
Wróciłam do Lucasa i położyłam się na brzuchu, pomiędzy jego nogami
Miał na sobie tylko bokserki. 
Głaskał moje włosy i plecy do momentu aż moje oczy zaczęły powoli się zamykać, słyszałam już miarowy oddech Lucasa i kiedy ja już jedną nogą byłam w krainie morfeusza mój telefon mignął powiadamiając o wiadomości
Wzięłam go do ręki i odblokowałam

*Od nieznajomy 
 Zabawę czas zacząć ;D

 Zmarszczyłam czoło i myśląc że ktoś się pomylił zablokowałam telefon i odłożyłam. Jednak on po chwili znów zaświecił

*Od nieznajomy 
-Co gdyby moja ręka znalazła się w twoich majteczkach? 
___________________________________________________________-
Witam!!! :D
Przepraszam za błędy kochani :(
Słuchajcie jest sprawa
Mianowicie. Dużo osób pisze mi czy mogłabym Was informować o nowych rozdziałach i ponieważ sama sie już pogubiłam w tym kogo mam informować, zrobiłam zakładkę INFORMOWANI podawajcie w komentarzach tam kontakt do siebie jeżeli chcecie dostawać informacje o nowych rozdziałach  :) 

wtorek, 10 lutego 2015

Rozdział 12



 -Frajer...


Przełknęłam gule która formowała się w moim gardle
-Umm... Nie wiem o czy mówisz
-A jak myślisz? - Przechylił się do przodu i oparł łokcie o stół
-Myślę że normalni ludzie śpią o tej godzinie
-My nigdy nie byliśmy normalni - Zaśmiał się
-Ty z pewnością - Mruknęłam -Przyszłam się tylko napić - Odwróciłam się i tym razem pociągnęłam łyk wody.
Od razu po moim ciele przeszły przyjemne ciarki, wywołane chłodem przepływającym przez moje ciało.
Odstawiłam szklankę do zlewu i zmarszczyłam brwi czując jak coś przylega do moich pleców.
Spojrzałam w dół. Ręce Justina znajdowały się po moich bokach oparte o brzeg blatu, zamykając mnie w tak zwanej klatce.
-Co ty myślisz że robisz Bieber? - Warknęłam
-Stoję - Powiedział do mojego ucha
Odwróciłam się przodem do niego
-Mógłbyś stać gdzieś indziej? Chce wracać do pokoju
-Mój jest bliżej - Mruknął będąc tak blisko że wstrzymałam na chwilę oddech
-Krok w tą czy w tą nie robi mi różnicy
-U mnie byś się nie nudziła - Odgarnął mi kosmyk włosów za ucho
-Och z pewnością - Zaśmiałam się -Bo spałabym tak samo jak w łóżku Jazzy
-Ja bym na to nie pozwolił - Dosłownie przygniótł moje ciało swoim do blatu za moimi plecami.
-Nie wiem w co grasz Bieber ale już mi się to nie podoba
-Ja w nic nie gram - Przesunął się lekko i poczułam coś czego czuć nie powinnam.
Odepchnęłam go od siebie
-Czy ty kiedyś dasz mi spokój? - Odeszłam kilka kroków.
Przez chwilę trwaliśmy w ciszy, aż on zdecydował i podszedł do mnie. Złapał mój policzek
-Przecież nic od ciebie nie chce - Przejechał kciukiem po mojej dolnej wardze
-To czemu się tak zachowujesz? - Znów zaczął ją pocierać tylko tym razem przejechał w dół przez co moje usta lekko się rozchyliły
-A.... - Położył dłoń na moim tyłku i przyciągnął tak blisko że znów poczułam -Nie czujesz? - Moje oczy się rozszerzyły
Rozchyliłam usta a jego palec wsunął się pomiędzy moje wargi.
Mruknęłam zadowolona i kiedy zbliżył swoją twarz do mojej, ugryzłam go z całej siły tylko bez przesady bo odgryzłabym mu palec.
Syknął i odsunął się gwałtownie
-Świnia - Warknęłam w jego stronę i wyszłam z kuchni zostawiając go zdezorientowanego.
Szybko weszłam po schodach i jak najciszej się dało zniknęłam za drzwiami pokoju Jazzy.
Nie wiem jak ona to robi ale ciągle trwa w tej samej pozycji odkąd usnęła, ja nie mam zamiaru spać bo kto wie co temu psycholowi wpadnie do głowy.
Położyłam się i odbijałam palce od pościeli.
Nagle drzwi się otworzyły i stanął w nich nie kto inny jak Justin
-Czuwasz? - Parsknął
Przykryłam się bardziej
-Chciałem ci tylko powiedzieć że popełniłaś wielki błąd odmawiając mi. Bo mi się kurwa nie odmawia - Powiedział zbyt głośno bo Jazzy zaczęła się wiercić a on wyszedł.
-Co się dzieje? - Zapytała zaspana i usiadła
-Um... Nic - Uśmiechnęłam się
-Justin tu był? - Położyła głowę znów na poduszki
-Nie. Wydawało ci się. Śpij dalej - Chociaż wiem że tego nie widziała to uśmiechnęłam się do niej.
Pokiwała głową i zasnęła, że ona tak potrafi.
###
Obudziłam się o 10 bo mój telefon nie dawał spokoju. Przymrużyłam oczy i złapałam za komórkę
-Halo - Opadłam znów na poduszke obok już nie śpiącej Jazzy
-Jest wyścig. Mamy godzinę zbieraj się - Wstałam i wyszłam z pokoju Jazzy
-O czym ty mówisz?! Kto powiedział że się zgadzam? - Szeptałam zła
-No weź przecież to potrwa z godzinę
-Dobra to znaczy że - W tym samym czasie Justin wyszedł z łazienki tylko w ręczniku przewiązanym wokół bioder.
Odwróciłam wzrok i oparłam się o ścianę -To teraz? - Dokończyłam
-Tak. Teraz Bells
-Dobra
Szybko wróciłam do pokoju Jazz
-Coś się stało? - Zapytała odsuwając rolety
-Muszę już iść
-Nie zostaniesz na śniadaniu? - Jęknęła
-Nie mogę. Przepraszam Jazzy
-Spoko - Mruknęła z uśmiechem -Idę do kuchni możesz się ubrać
-Okej
Wyszła a ja wyciągnęłam z torby ubrania i szybko się rozebrałam.
Ubrałam koszulkę i spodenki szybko poprawiłam włosy.
Spakowałam piżame i telefon do torebki, po czym zeszłam na dół. Stanęłam przez progiem kuchni, Jazzy chyba robiła kanapki bo ciszy kroiła
-Naprawdę nie możesz zostać? - Spytała Jazz odwracając się w moją stronę
-Niestety ale nie
Spuściła głowę
-Możemy się wybrać dzisiaj na zakupy - Uśmiechnęłam się
-Serio?
-Tak potrzebuje coś na lato
-Och w sumie ja też. Muszę kupić strój kąpielowy! Dobrze że sobie przypomniałam. Jak bym zapomniała to proszę przypomnij mi
-Jasne - Zaśmiałam się -Ja muszę kupić jakąś bieliznę
Jazzy spojrzała lekko w bok i cicho się zaśmiała
-Czemu się śmiejesz? - Zapytałam rozbawiona -Wszystko nagle jakieś małe się zrobiło - Szepnęłam
Cofnęłam się i wciągnęłam na nogi trampki, zauważyłam że Jazzy próbuje powstrzymać się od śmiechu.
Wyprostowałam się i kiedy chciałam się pożegnać z za ściany kuchni, tam gdzie jest stół i siedzenia, wyszedł Justin. Moje oczy się powiększyły
Matko on to słyszał...
Z widocznym rozbawieniem na twarzy przeszedł obok mnie i pobiegł na górę.
Stałam z otwartymi ustami
-Ty małpo czemu nie mówiłaś że on tam jest - Zasłoniłam twarz rękoma i czułam jak robię się cała czerwona
-Przepraszam ale to było zabawne - Zaczęła się śmiać
-Nie wierze - Pisnęłam i wzięłam torbę -Pa
-Pa pa - Ciągle się śmiała
Wyszłam zażenowana z jej domu i poszłam w stronę mojego podwórka, do mojej nogi od razu podbiegł mój kochany piesek i zaczął na mnie skakać
-Hej malutki - Zaczęłam go głaskać
Od razu położył się na plecach i wyciągnął się zachwycony -Zmykaj już - Zaśmiałam się
Weszłam do domu i położyłam torbę w korytarzu a sama weszłam do kuchni, szybko umyłam ręce i wyciągnęłam z lodówki jogurt truskawkowy i wlałam go do miski zasypując go musli. Wymieszałam i zjadłam w między czasie czytając jakiś artykuł w gazecie
-Już? - Zapytał Paul wchodząc do kuchni
-Tak - Umyłam miskę i wyszłam na dwór, zamykając za sobą drzwi
Jechaliśmy z otwartymi oknami i muzyką puszczoną na całą parę śmiejąc się z min przechodniów.
-Dzisiaj mama z tatą przyjeżdżają - Powiedziałam
-Wiemy
-Jadę dziś na zakupy więc moglibyście trochę chatę ogarnąć - Zaczęli się śmiać -Ja nie żartuje
-Mhm
###
W końcu mogłam jechać swoim kochanym autkiem, bez żadnych nowych niespodzianek na drodze. Trasę znałam na pamięć i nie musiałam się bać o to że przede mną nagle pojawi się las czy jakiś inny samochód. Założyłam kask i wskoczyłam do samochodu, zapięłam pasy i pojechałam.
Na szczęście miałam tylko jeden wyścig który miałam nadzieję że minie jak najszybciej.
###
Po wyścigu stałam w naszym garażu i myślałam o tym co powinnam sobie kupić. Uwielbiam zakupy dlatego się tak cieszę.
Chłopcy gadali o czymś z szefem, a ja siedziałam na masce mojego samochodu. Drzwi się otworzyły i do środka wszedł John, uśmiechnęłam się szeroko i zeskoczyłam z maski żeby do niego podbiec i rzucić się mu na szyję
-Jak ja cie dawno nie widziałam - Pisnęłam mu do ucha
-Ja ciebie też maluchu - Objął mnie i uniósł tak że oplotłam go nogami w pasie
-Nie jestem maluchem - Przejechałam palcami po jego gęstych włosach -Wyprzystojniałeś - Zaśmiałam się i pstryknęłam go w nos
-Czyżby? - Wyszczerzył zęby -Tak uważasz? - Ruszył ze mną do przodu 
-Tak właśnie uważam - Złapałam jego policzki i ścisnęłam je
-A tobie chyba cycuszki urosły - Szepnął przy mojej twarzy i bezczelnie spojrzał w mój dekolt
-Matko John - Zakryłam twarz dłońmi - Nie wierze że to powiedziałeś
-Powiedziałem - Zacmokał i położył mnie na masce a sam ułożył dłonie po moich bokach tak że nie mogłam się ruszyć -Podobają mi się - Przybliżył twarz do mojej a grzywka opadła mu lekko na oczy
-Zboczeniec - Wybuchłam śmiechem i lekko pacnęłam go w tył głowy
Sam też zaczął się śmiać i delikatnie się uniósł
-Ale serio są większe - Nacisnął na moją prawą pierś palcem
-John! - Pisnęłam a on zaczął się śmiać jeszcze głośniej -Jesteś głupi - Zasłoniłam piersi dłońmi i po raz kolejny oblałam się rumieńcem
-Jesteś taka słodka - Znów mnie przytulił
-A ja nie wiedziałam że jesteś taki zboczony - Uszczypnęłam jego pośladek i oparłam głowę o ramię
-Oj wiesz że się drocze - Pocałował mój policzek
Zaśmiałam się i odsunęłam od niego, w tym samym czasie do pomieszczenia weszli chłopcy i szef.
-Jesteś coraz lepsza - Mężczyzna objął mnie ramieniem
-Tak? - Uśmiechnęłam się
-Tak i jestem z ciebie bardzo dumny - Spojrzałam na niego nie wiedząc o czym mówi -Wiem co wyprawiałaś w Meksyku - Poczochrał mi włosy tak jak miał w zwyczaju i uśmiechnął się
-To była masakra - Westchnęłam
-Ale poradziłaś sobie świetnie
-No bez przesady - Czułam jak się rumienię
Uwielbiałam naszego szefa to super człowiek.
-Co robiłaś z moim synem zanim tu wszedłem? Hm? - Mocniej mnie przytulił a ja oblałam się rumieńcem i spojrzałam na Johna
-Próbowałam go poderwać - Zaśmiałam się
-Udało się?
-Jest zbyt nieśmiały - Szepnęłam ale dobrze wiedziałam że John to słyszy
Zaczęliśmy się śmiać.
-Ma to po ojcu - Szef zatrzepotał rzęsami co rozbawiło mnie jeszcze bardziej.
-Tak bardzo skromny - Mrugnęłam
-Właśnie - John klasnął w dłonie
###
Wróciliśmy do domu i od razu poszłam się przyszykować na zakupy. 
Napuściłam do wanny wody i po zrzuceniu z siebie ubrań, zanurzyłam się w chłodnej cieczy.
Dokładnie się umyłam i ogoliłam po czym wyszłam i od razu wytarłam, wciągnęłam ulubiony czarny stanik i białe majtki. Na dworze było bardzo gorąco więc wybrałam rurki, bluzeczkę która sięgała mi do pępka, stopki i białe trampki. Włosy związałam w wysoki kucyk, na nos wsunęłam moje okulary i weszłam do pokoju z uśmiechem pusciłam sobie muzykę i siadając przy biurku wzięłam jedną z wypożyczonych książek i zaczęłam ją czytać.
Po jakiś 20 minutach ktoś zapukał do drzwi
-Proszę - Odłożyłam książkę i wstałam z fotela
-Hej - Jazzy weszła do mojego pokoju wachlując sobie
-Część - Uśmiechnęłam się -Gorąco? - Zapytałam i otworzyłam okno
-Pewnie! Komu by nie było! Co to za przystaniak otworzył mi drzwi? - Dosłownie płonęła w oczach
-Pewnie któryś z moich braci - Wzruszyłam ramionami i usiadłam na parapecie
-Czy wokół ciebie kręcą się same takie ciasteczka? - Otworzyła szeroko oczy
Zaczęłam się śmiać i wzruszyłam ramionami
-Nie przesadzaj Jazz
-Przesadzaj? - Pokręciła głową i położyła się na moim łóżku -Świetnie wyglądasz - Zmierzyła mnie wzrokiem
-Dziękuje ty też - Wyszczerzyłam zęby
-Dzięki - Zaśmiała się -Jedziemy już? - Spakowałam do torebki portfel, telefon i wzięłam do ręki kluczyki
-To ci nie będzie potrzebne - Powiedziała
-Jak to? Chcesz iść na pieszo? - Zmarszczyłam brwi -To kilkadziesiąt kilometrów
-Wiem - Usiadła -Justin zaproponował że nas zawiezie i w sumie to nie możemy się wycofać - Uśmiechnęła się niewinnie
-No cóż - Odłożyłam kluczyki -Nie będę się sprzeciwiała - Uśmiechnęłam się
Wyszłyśmy z mojego domu i przechodząc przez ulice i malutki 'park' weszłyśmy z Jazzy na jej podwórko i poczekałam na zewnątrz kiedy ona poszła do środka po potrzebne rzeczy.
Stałam na środku przejazdu przed otwartą bramą na ich podwórku i widziałam jak z za domu, z garażu wyjeżdża Justin swoją panterką i podjechał tak blisko mnie że zderzakiem dotknął moich kolan. Nie wiem czemu nie zeszłam z drogi, po prostu stałam tam przyglądając się idealnie gładkiej masce, na tym samochodzie nie było widać nawet najmniejszej ryski.
Stanęłam tyłem do samochodu i lekko oparłam pupe o maske.
-Nie za wygodnie ci? - Justin wysiadł z za kierownicy i pozostawiając włączony silnik i otwarte drzwi, zbliżył się do mnie
-Jest idealnie - Uśmiechnęłam się sztucznie w jego kierunku i zmierzyłam go wzrokiem.
Miał na sobie białą obcisłą koszulkę, czarne rurki opuszczone w kroku i czarne vansy.
Oparł się o maske obok mnie i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
Zauważyłam że pod jego bramę podjeżdża czarne bmw x6 o ile się nie mylę. Bezproblemowo auto zaparkowało pod bramą tak żeby nie zastawić przejazdu i z środka wyszedł
Nie. Tylko nie on...
Ryan
Spuściłam głowę
-Siema - Usłyszałam jak się witają a później charakterystyczny dźwięk przybijanej piątki -Kogo my tu mamy - Czułam jak ramieniem ociera się o mnie kiedy oparł się o samochód pomiędzy mną a Justinem.
Odsunęłam się i jeszcze bardziej spuściłam wzrok i głowę -Języka zapomniałaś? - Szturchnął mnie łokciem.
Justin tylko cicho się podśmiewywał
-Bella przyjdziesz na chwilę? - Usłyszałam krzyk Jazzy która okno z pokoju miała akurat na podwórko, a dokładnie tu gdzie staliśmy.
Szybko ominęłam chłopaków i wbiegłam do ich domu.
Weszłam po schodach i przeszłam do jej pokoju
-Coś się stało? - Zapytałam
-Co on tu robi? - Zapytała szeptem i zajrzała przez firankę
-Nie wiem - Wzruszyłam ramionami
-Oby wpadł tylko na chwilę...
-Dlaczego?
-Bo nie wytrzymam z nim kilku godzin
-Aż tak źle?
-Nie wyobrażam sobie tego - Zakryła twarz dłońmi i usiadła na brzegu łóżka
-Hej - Podeszłam do niej -Wszystko będzie okej - Pogłaskałam ją po włosach -Chodź już
Wstała i zarzuciła na ramie torebkę, zbiegłyśmy po schodach na dół i wychodząc na dwór zamknęła drzwi.
Jazzy przeszła obok Ryana i usiadła na tylnych siedzeniach więc zajęłam miejsce obok niej. Ryan zajął miejsce pasażera a Justin kierowcy i wyjechaliśmy nie zamykając za sobą bramy.
Justin puścił bardzo głośno muzykę i otworzył okna bo było mega gorąco, rozmawiałyśmy z Jazzy totalnie ignorując głośną rozmowę chłopaków i ich śmiech.
Czasami przyłapałam wzrok Justina który zerkał w lusterko i za każdym razem nasze spojrzenia krzyżowały się.
Kiedy Jazzy zaczęła śpiewać jakąś piosenkę, spuściłam głowę i schowałam twarz w dłoniach śmiejąc się cicho z niej. Stanęliśmy na przejściu dla pieszych i czekaliśmy aż wszyscy przejdą, przez otwartą szybę zauważyłam kilka dziewczyn które gapiły się na nasz samochód.
Oparłam łokieć o otwarte okno i na dłoni położyłam policzek
-Suka - Jedna dziewczyna powiedziała na tyle głośno że to usłyszałam
Spojrzałam na nie tak jak wszyscy w samochodzie. Podśmiewując się gadały na mój temat, pierwszy raz je widziałam i nie mam pojęcia o co im chodzi
-Jakaś dziwka - Patrzyły bezczelnie
-Popatrz na siebie suko - Krzyknęła Jazzy i wychyliła się przez moje ciało
-Nie warto Jazz - Popchnęłam ją lekko tak żeby usiadła i odwróciłam wzrok od dziewczyn.
Nie wiem czego oni wszyscy ode mnie chcą. Co ja im zrobiłam? Oparłam głowę o oparcie i patrzyłam na drugą stronę drogi.
-Ciekawe czy widziały się dzisiaj w lustrze - Mruknął Justin
-Zacznijmy od tego czy wiedzą co to lustro - Odpowiedział mu Ryan
Zaczęli się śmiać i ruszyliśmy, zmarszczyłam czoło i wzruszyłam ramionami na pytający wzrok Jazz.
Uśmiechnęła się
-Co kupujesz oprócz bielizny? - Zapytała dość głośno a chłopacy akurat nie rozmawiali więc pewnie wszystko słyszeli
Oblałam się rumieńcem i pokręciłam z niedowierzaniem głową
-Zależy co fajnego znajdziemy - Przewróciłam oczami
-Nie widziałam cię nigdy w sukience
-Nie lubie sukienek
-Dlaczego?
-Mam brzydkie ciało i nie lubie go tak pokazywać - Powiedziałam ciszej
-Brzydkie ciało? - Prychnęła -Widziałam twoje nogi, nie jedna modelka by ci pozazdrościła
-Oj Jazzy - Zaśmiałam się i musiałam prosto
Mój wzrok powędrował do tego lustereczka a oczy Justina wpatrzone były we mnie.
Odwróciłam głowę i przez szybę patrzyłam na ulice, o dziwo Justin jeździł naprawdę bardzo dobrze. Nie popisywał się jak inni chłopcy, a prędkość była zgodna z przepisami, płynnie omijał inne samochody i nie łamał przepisów.
Minęło jakieś pół godziny, a jedzie się tam około godziny.
Zaczęłam rozmowę z Jazzy o jakiś głupotach i tak zleciła nam reszta drogi.
Wjechaliśmy do podziemnego parkingu i po znalezieniu miejsca, wyszliśmy z samochodu i udaliśmy się do windy.
-Ile potrzebujecie czasu? - Zapytał Justin zerkając na swój zegarek który zdobił jego nadgarstek
-Kilka godzin - Powiedziała Jazz
-Do 20? - Spojrzał na nią tak jak Ryan który stał obok niego
-Myślę że się wyrobimy - Wyszczerzyła zęby
-To o 20 koło fontanny - Drzwi windy się rozsunęły i wyszliśmy z środka
-To na razie - Krzyknęła do nich i energicznym krokiem pociągnęła mnie w stronę ruchomych schodów.
Zjechałyśmy na sam dół i zaczęłyśmy od pierwszego sklepu, od razu zaczęłyśmy przeglądać wieszaki.
Po jakiś 20 minutach wyszłyśmy ze sklepu z kilkoma torbami
-Jazzy to dopiero pierwszy sklep. Jak tak dalej pójdzie nie zabierzemy się już po 3
-To zadzwonimy do Justina i zaniosą z Ryanem nasze torby do samochodu - Uśmiechnęła się i wzruszyła ramionami
-Nie zmieścimy tego a ja zbankrutuje - Zaczęłam się śmiać i weszłyśmy do następnego
Tutaj wybrałam kilka par spodni i nawet spodenek dość krótkich, ale Jazzy tak błagała żebym je kupiła bo jak to ona sądzi "twój tyłek jest w nich jeszcze bardziej seksowny".
W ostateczności wzięłam kilka całkiem znośnych par jeansowych i jakiś luźnych które posłużą mi za piżamę.
W następnych sklepach było to samo, bluzki, bluzy, trampki, spodnie, spodenki, legginsy.
Nagle znalazłyśmy się w sklepie który wypchany po brzegi był braletami. Nie wiedziałam gdzie mam się patrzec bo było tu tak kolorowo że zachwyt przejął moje ciało, a ja wręcz zapragnęłam mieć choć jeden. Nigdy nie nosiłam czegoś takiego ale w sumie gdy są takie upały to nic mi się nie stanie jak będę taki miała 'na wszelki wypadek'.
Wybrałam kilka z ramiączkami i kilka bez, do tego jak zapewniła Jazzy idealnie będą pasowały spodenki które pomagała mi wybrać.
-Musimy poszukać sukienek i spódniczek! Zrobimy z ciebie seks bombę! - Popchnęła mnie w stronę jakiś sklepów i po chwili otaczała mnie ta część garderoby za którą nie bardzo przepadam.
-Nie chce Jazz - Jęknęłam
-Chcesz Bells - Położyła na podłodze wszystkie torby które ledwo mieściły się jej w dłoniach.
Nie miałam nawet ochoty przeglądać tych wieszaków, naprawdę nie lubie sukienek!
-Właź do przymierzalni! - Rozkazała mi a ja posłusznie wykonałam jej polecenie.
Puściłam na podłogę torby a na moich dłoniach zostały odbite czerwone paski. Było zbyt dużo tych toreb jak na kilka sklepów które odwiedziłyśmy. Obawiałam się czy zmieścimy wszystko do samochodu, jeżeli dalej tak pójdzie.
-Przymierzaj a ja jeszcze coś poszukam - Wręczyła mi z 15 sukienek i kilka spódniczek po czym zasunęła zasłonę i zniknęła.
 Westchnęłam i rozebrałam się, szybko wskoczyłam w pierwszą sukienkę i wykrzywiłam usta w grymasie. Sukienka była śliczna ale całkiem nie w moim stylu
-Pięknie - Usłyszałam westchnienie za sobą
-Nie prawda - Mruknęłam
-Kiedy w końcu rozumiesz że jesteś śliczną dziewczyną i wyglądasz w sukienkach jak księżniczka?
-Nigdy
-Matko! Przestań! A tą sukienkę musisz mieć!
-Okej?
-No i to rozumiem - Wyszczerzyła się -Ubieraj dalej będę przed kabiną
-Dobrze
I tak minęło kolejne pół godziny, a wychodząc z tego sklepu, moja garderoba wzbogaciła się o kilka sukienek i spódniczek.
Nie bardzo byłam do nich przekonana, ale może w końcu pora coś zmienić? Złamać swój strach?
I nagle wróciły myśli o tym że jestem brzydka nawet w spodniach i bluzie, a co dopiero w sukienkach, spódniczkach i braletach które odsłaniają więcej niż zasłaniają.
Żałowałam że straciłam pieniądze na coś czego nie zamierzam ubrać.
-Żałujesz? - Zapytała Jazz kiedy przechadzałyśmy się pomiędzy innymi sklepami
-Może - Wzruszyłam ramionami -Nie czuje się dobrze w czymś takim. To do mnie nie pasuje
-Mylisz się. Uważasz tak tylko dlatego że inne dziewczyny cię wyśmiewają. A wiesz dlaczego to robią?
-Bo jestem brzydka - Cóż pogodziłam się z tym
-Bo ci zazdroszczą! Nie wiem nawet co przyszło ci do głowy gdy myślałaś o tym że jesteś brzydka!
-Może chodźmy już do innego sklepu - Zmieniłam temat i weszłam do pomieszczenia w którym był mój cel
Bielizna!
Z uśmiechem wybierałam komplety o rozmiar większe od tych które nosiłam dotychczas i powędrowałam do przymierzalni żeby sprawdzić staniki były za małe. Poprosiłam Jazzy żeby przyniosła mi o rozmiar większe i te były idealne.
Z uśmiechem kupiłam kilka kompletów i teraz miałam wszystko czego potrzebowałam.
-Teraz po stroje kąpielowe
-Okej - Uśmiechnęłam się i jakoś zabrałam moje torby
Chyba nigdy nie kupiłam tylu rzeczy i obawiam się że to nie koniec.
Oglądałyśmy bikini i tym razem Jazzy wybrała kilka par, zabrała je do przymierzalni i zaczęła przymierzać, ja czekałam przed kabiną
-I jak? - Zapytała wychodząc
-Świetnie - Uśmiechnęłam się
Miała na sobie czerwony seksowny strój który podkreślał jej kształty
-Myślisz?
-Tak nawet się nie zastanawiaj tylko bierz!
-Okej - Wyszczerzyła się
Przymierzyła jeszcze kilka i kupiła 3 pary
-Ty nie kupujesz?
-Nie nie. Niedawno kupiłam nowy - W sumie to nie kłamałam bo kupiłam ale jakoś nie miałam okazji go ubrać.
Wybrałyśmy się po kawę ponieważ zostało nam jeszcze 20 minut a miałyśmy wszystko czego potrzebowałyśmy.
Odetchnęłam kiedy opadłam na krzesło barowe i z przyjemnością pociągnęłam łyk pysznej mrożonej kawy.
 -Czemu nawet cześć nie powiedziałaś Ryanowi? - Zapytałam 
-Nie wiem - Wzruszyła ramionami -Drażni mnie 
-Powinnaś z nim porozmawiać 
-O czym?
-O was
-Nie ma nas - Spuściła głowę 
-Tylko później nie żałuj - Powiedziałam spokojnie 
-Pewnie i tak będę - Oparła czoło o blat 
-Trzeba próbować - Uśmiechnęłam się 
-No wiem - Westchnęła
-Ten chłopak za ladą ciągle na ciebie patrzy - Odwróciłam wzrok żeby nie skapnął się że o nim mówię
Jazzy dyskretnie spojrzała w jego kierunku 
-Puścił mi oczko - Zapiszczała i widziałam jak rumieniec wpływa na jej policzki 
-Przystojny - Skomentowałam 
Zagryzła wargę i znów spojrzała w jego stronę, tym razem uśmiechnął się szeroko
-Podobasz mu się - Uśmiechnęłam się 
-Chciałabym 
-Co gdyby zaprosił cię gdzieś?
-Zgodziłabym się 
-Jesteś pewna?
-Tak muszę wyleczyć się z tego mega przystojnego dupka Ryana - Rozmarzyła się 
-Jazz
-Przepraszam - Oblała się rumieńcem 
Zaśmiałam sie 
-Powinnyśmy już iść - Spojrzałam na nadgarstek -Mamy pięć minut
-To ja pójdę zapłacić a ty idź - Wyszczerzyła się 
-Okej - Wzięłam jakoś nasze torby -Powodzenia - Puściłam jej oczko 
Poszłam w stronę fontanny, chłopcy już tam byli a na mój widok usta Justina rozchyliły się a Ryan ściągnął z nosa okulary. Położyłam na podłodze torby 
-Ja pierdole. Więcej się nie dało? - Powiedział Justin 
Pokręciłam głową i spojrzałam w stronę z której wracała Jazz z czerwonymi policzkami i za wszelką cenę próbowała ukryć uśmiech. 
Nie wychodziło jej 
Uśmiechnęłam się kiedy podeszła do nas
-Dał mi swój numer i nazwał śliczną - Zaczęła piszczeć a ja się zaśmiałam 
-Gratulacje - Puściłam jej oczko
-O kim mówisz? - Zapytał Justin
-O cudownym barmanie - Wzniosła oczy do nieba -Miał czarne oczy - Zwróciła się do mnie
Kątem oka spojrzałam na Ryana który założył ręce na piersi i odwrócił się do nas plecami. 
Dupek
-Jedziemy do domu Jazz - Powiedział Justin 
-Zaczekaj zaraz wrócę - Pobiegła na górę a Justin westchnął 
Patrzyłam jak ciało Jazzy znika w tłumie ludzi na schodach. 
Zauważyłam że w moją stronę biegnie malutka dziewczynka a z drugiej strony na deskorolce jedzie jakiś chłopak, tak rozpędzony że chyba nic nie było w stanie go zatrzymać, dodatkowo na uszach miał duże słuchawki.
W ostatnim momencie złapałam małą dziewczynkę a on chyba teraz zorientował się co się dzieje, bo zeskoczył z deskorolki i poleciał prosto na mnie. 
Już myślałam że rąbnę głową o twardą podłogę ale coś uniemożliwiło mi to. 
-Przepraszam - Powiedział chłopak podnosząc się 
-Nic ci sie nie stało? - Zapytałam malutkiej slicznotki którą trzymałam na rękach
Przestraszona pokręciła główką 
-Chcę do mamusi - Powiedziała a warga jej zadrżała 
Kobieta z mężczyzną podbiegli do nas i szybko wzięli malutka na ręce 
-Matko. Dziękuję - Powiedziała kobieta patrząc na mnie i przytulając złotowłosą do siebie 
Uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową, odwróciłam się i napotkałam zdezorientowaną twarz Justina, który w dalszym ciągu obejmował mnie w tali
Przełknęłam ślinę i powoli wyprostowałam się a on mnie puścił. 
Poprawiłam bluzkę i wymamrotałam ciche 
-Przepraszam 
-Co tu się działo? - Nagle obok pojawiła się Jazzy 
-Nic 
###
W szkole jedynym tematem który opanował całą szkołę było zakończenie projektu z naszymi niby ''dziećmi'' 
Musiałam w porze lunchu jechać po tą głupią lalkę do domu.
Leżała na strychu, zakopana w jakieś stare ciuchy, a schował ją tam Tom który wręcz szalał na dźwięk jej płaczu. 
Napisałam również coś w zeszycie żeby nie było ze nic nie mam i wróciłam do szkoły kilka minut przed dzwonkiem na lekcje. 
Nauczycielka wpuściła nas do klasy i od razu poprosiła pierwszą parę na środek. 
Wydawało mi sie że te zajęcia połączyły jakoś niektórych, bo naprawdę wciągnęli się w swoje role, inni za to chyba jeszcze bardziej się znienawidzili a po ich lalkach mało co zostało. 
-Carter i Bieber - Nauczycielka wywołała nas na środek 
Wyciągnęłam lalkę z torebki, wzięłam zeszyt i poszłam za Justinem 
-Co wywnioskowałaś po tym miesiącu?  - Zapytała 
Zaczęłam czytać z zeszytu to jak cudownie spędzało się czas we troje, jednak że było to bardzo męczące, te nieprzespane noce i krzyki. 
-A ty Bieber? 
-Ja? - Podrapał się po głowie
-Tak ty
-Ja....zostawiłem swoje notatki u Belli - Udał cos w rodzaju jakby mu się przypomniało 
-Naprawdę? - Zapytała ironicznie 
-Niestety, bardzo mi przykro. Tak sie w to wkręciłem ze zapominałem wielu rzeczy przez ten czas 
-Doprawdy?
-Nie wierzy mi pani? - Złapał się za serce -Powiedz Bella - Spojrzał na mnie -Prawda że moje notatki zostały u ciebie
Patrzyłam przez chwilę w jego oczy 
-To prawda - Powiedziałam -W sumie - Spojrzałam na zegarek, zostało nam 15 minut -Za pięć minut przyniosę pani zeszyt 
-Przeciez został w twoim domu. Co wy kręcicie? 
-Nic - Uśmiechnęłam się -5 minut mi wystarczy - Zaczęłam iść w stronę drzwi 
-Nie Bel...
Nie słuchałam, ze śmiechem zaczęłam biec w stronę drzwi wyjściowych, przez podwórko szkolne na parking i szybko wskoczyłam do samochodu. Odpaliłam silnik i poprułam do domu
Całe szczęście nie było korków, więc bez problemu dojechałam pod dom i pobiegłam po zeszyt w którym miałam takie notatki na wszelki wypadek.
Wracając patrzyłam ciągle na zegarek i kiedy wbiegłam do klasy zdyszana, minęło 7 minut
-Proszę - Wręczyłam Justinowi zeszyt 
Patrzył na mnie nieufnym wzrokiem
-Czytaj Bieber a ty Carter więcej tak sobie nie wychodź 
-Wiem przepraszam 
-Tak w ogóle jak to zrobiłaś? Wiem mniej więcej gdzie mieszkasz i w 5 minut byś tam nawet nie dojechała
Pomyłka!!! Bo zrobiłam to 
-Brat mi podrzucił 
-Mhm - Mruknęła -Czytaj!
Justin otworzył zeszyt i zaczął czytać 
-Ten miesiąc który spędziłem z tak cudownym dzieckiem jakim jest Charli - Ciche śmiechy rozniosły się po klasie a Justin spojrzał na mnie 
-Przestańcie! Czytaj dalej - Ponagliła go 
-Uświadomiły mi jak bardzo chciałbym zostać tatusiem i chociaż czasami jestem chujem - Przestał czytać i studiował kartkę wzrokiem 
-Dość Bieber! Co to ma być? - Pani wstała 
-Ja tego nie napisałem 
-Tak? Więc kto?
-Ona - Warknął w moją stronę 
-Tak bo ja nie mam nic innego do roboty tylko pisanie jakim to jesteś cudownym tatusiem - Prychnęłam 
-Może tak spodobało ci się życie ze mną w roli ojca twojego dziecka - Syknął mi w twarz 
-Siadać! - Krzyknęła przerywając nasz krótki dialog -Dostaniecie po 3 bo dziecko jakoś wygląda 
Siedzieliśmy w ciszy kiedy na środek wyszła następna para
*Justin's P.O.V*
Położyłem dłoń na jej udzie, pod ławką
-Tym razem od tego nie uciekniesz - Szepnąłem jej do ucha  
___________________________________________________________________
Dziękuję bardzo za wszystkie komentarze. To naprawdę cudowne co piszecie :)
Przepraszam że tak nudny rozdział.
Wczoraj jak go pisałam to wydawał się ciekawszy -,-
Przepraszam 
Ask: biebsie94