poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozdział 3




-Niezły żart....



Będąc już w magazynie Bella leżała na czarnej skórzanej kanapie a każdy z chłopaków siedział na fotelach.
-Po co mnie tu wezwaliście? - Zapytała podirytowana tym wszystkim
-Po pierwsze musimy jechać załatwić sprawy, a za jakąś godzinę zjawi się tu Ron bo ma dla nas przesyłkę którą my musimy przekazać dalej. Ty zostaniesz tutaj i ją od niego weźmiesz. Po drugie musimy obgadać twoje nieodpowiedzialne zachowanie, którym narażasz nas wszystkich - Pokazując na wszystkich chłopakach w budynku Paul przyjrzał się siostrze która była mało zainteresowana tym co właśnie jej powiedział
-No właśnie - Prychnęła -To o to zawsze chodzi - Zaśmiała się bez humoru
-Co? - Zmarszczył brwi
-Zawsze chcecie tego samego i martwicie się tylko o swoje dupy. Już nawet nie chodzi o chłopaków o tutaj - Wskazała na kilkunastu kolesi współpracujących z nimi -To chodzi o was dwóch - Spojrzała na swoich braci -Czasami już nawet zapominam że jesteście moim braćmi bo jedyne czego ode mnie chcecie to, to żebym wygrywała te pieprzone wyścigi i zdobywała dla was jak najwięcej kasy. Co z tego że wczoraj darliście się na mnie że jechałam ze skręconą kostką - Prychnęła -Każdy tutaj dobrze wie że nawet jeżeli widzielibyście że jest coś nie tak z moją nogą, kazalibyście mi jechać. A zdanie które opuściłoby wasze usta to "nie możemy przegapić takiej szansy. Dasz sobie radę". Nie nie daje już rady, mam dość tego wszystkiego i tego jak każdy mnie wykorzystuje na wszelkie możliwe sposoby. W szkole jestem wyśmiewana i staje się popychadłem każdego na korytarzu w domu muszę się pilnować i ciągle kłamać gdzie wychodzę i co robię. Tutaj jestem wykorzystywana, bo tak się właśnie czuje. Może i lubię to co robię ale nie wytrzymuje psychicznie z tym wszystkim. Wy jako moi bracia powinniście to zauważyć. Ale nie - Zaśmiała się bez humoru -Zapomniałam że ja już nie mam braci. - Wstała i podeszła do Toma i Paula lekko kulejąc -Wybaczcie że zabrałam wasz cenny czas na te wszystkie pierdoły i dla was nic nie znaczące zwykłe słowa, "szefie" - Prawie wypluła te słowy a szczególnie ostatnie. Odwróciła się i szybkim krokiem udała się do pokoju. Rzucając się na łóżko westchnęła i poczuła jakby ciężar spadł z jej ramion kiedy wyrzuciła to wszystko z siebie.
####
-Wiecie że ona ma rację - Głos Johna odbił się jak echo w uszach chłopaków
-A co ty kurwa możesz wiedzieć? - Poderwał się Paul
-Może to że trochę o niej wiem i zauważyłem to jak zachowujcie się wobec niej
-Ona przesadza - Powiedział Tom przeczesując palcami włosy
-Nigdy nie narzekała a teraz nagle tyle problemów - Paul się zaśmiał
-Może dlatego że nie chciała was zawieść. Pomyśleliście o tym? Próbowała zwrócić na siebie waszą uwagę.- John westchnął
-Nie ważne - Paul machnął ręką
-Ona ciągle zachowuje się jak dziecko - Dokończył Tom i wstał
-Idziemy - Rozkazał
-Jesteś pewien że jest bezpiecznie zostawić ją sam na sam z Ronem? - Luk wsadził dłonie w kieszenie
-Chcesz to z nią zostań - Ruszyli do drzwi
-Was serio popierdoliło - Luk nie wytrzymał i wybuchł
-O co teraz tobie chodzi huh? - Tom odwrócił się zły że znów ktoś mu przerywa
-Może o to, że chcesz zostawić ją sam na sam z Ronem. Nikt nigdy nie wie co może strzelić mu do łba. Dobrze o tym wiesz  - Wyrzucił do góry ręce z frustracji
-A od kiedy ty się nią tak przejmujesz? - Prychnął
-Tak masz rację, to nie moja sprawa - Wzruszył ramionami i omijając ich, wyszedł z domu
-No widzisz. Jednak potrafisz być mądry - Zaśmiał się
-Jeszcze nie wiesz jak bardzo - Wsiadł od strony kierowcy i odpalił -A teraz pakujcie tu te dupy, albo jadę bez was
Bella
Leżałam na górze i bardzo dobrze wszystko słyszałam i teraz tylko upewniłam się co do moich słów. Nie interesowało ich to co może mi się stać. Jedyne czego jestem ciekawa to, to co zrobiliby gdyby mi się coś stało. Chociaż w głębi wiem że byliby wkurzeni na to, że muszą szukać kogoś nowego na wyścigi. Jedyne czego teraz potrzebowałam to wsparcie, a nie mogę na to liczyć od nikogo no może Lucas, ale nie che go zbytnio w to wciągać już i tak przeze mnie ma na pieńku z tym Justinem.
Bawiłam się telefonem kiedy rozbrzmiał dzwonek do drzwi, a ja niechętnie z czołgałam się z łóżka. Jęcząc z bólu w kostce w samych skarpetkach zeszłam na dół, a dzwonek bez przerwy dzwonił
-Idę już!!! - Wrzasnęłam, czy serio ten ktoś nie wie co to dzwonek że chce się nim pobawić, olewając to co przed chwilą powiedziałam 
-Jeszcze raz to naciśnij a obiecuje że... - Urwałam kiedy zobaczyłam kto to -Ron! - Uśmiechnęłam się szeroko co on oczywiście odwzajemnił -Nie masz dupku w domu dzwonka?! - Warknęłam
-Oho miłe powitanie - Pokręcił głową
-Wchodzisz? - Zapytałam żeby tego nie przedłużać
-Jasne - Wzruszył ramionami i wszedł do środka
 -Chcesz coś do picia? Albo jedzenia? - Uniosłam brwi
-Może być woda - Zaśmiał się siadając
-Okej - Poszłam nalać
-Gdzie chłopcy? - Zapytał
-Pojechali coś załatwiać - Wzruszyłam ramionami
-Dobra. Mów co się dzieje - Spojrzał na mnie kiedy przyniosłam mu szklankę z cieczą
-Co ma się dziać?- Wzruszyłam ramionami i unikając jego wzroku usiadłam na kanapie naprzeciwko niego.
-No przecież widzę. Ktoś ci coś zrobił? - Uniósł brwi
-Nie - Unikałam jego wzroku
-Taaa... Bo uwierzę - Prychnął rozkładają się na fotelu
-Denerwuje mnie już to wszystko - Westchnęłam
-Ale co dokładnie? - I te pytania....
-To życie. Chciałabym czasami... Być inna - Wzruszyłam
-W jakim sensie inna?
-Ron!
-Chce ci pomóc, albo chociaż wysłuchać - Uniósł ręce w obronnym geście
-Wiesz.. - Spojrzałam w jego oczy -Czasem myślę że może gdyby ktoś mnie porwał, ktoś by się tym zainteresował - Ciągle patrzyłam prosto w jego zabójczy wzrok (dosłownie zabójczy i nie w tym dobrym znaczeniu). Chwilę patrzył na mnie po czym zaczął się śmiać a ja zmarszczyłam nos
-No z czego się śmiejesz? - Rzuciłam w niego poduszką, którą bez problemu złapał
-Ty to masz marzenia. Nie ma co - Patrzył na mnie z rozbawieniem
-Dobra. Pij tam tylko się nie udław - Burknęłam i położyłam głowę na poduszki
-Jakaś ty miła - Prychnął
-I vice versa
-Dobra a teraz na poważnie. - Usiadł i oparł łokcie o kolana a na dłoniach głowę -Dlaczego tak myślisz. Uwierz mi że nie chcesz tego co tam masz w głowie. Powinnaś się cieszyć życiem jakie masz - Zmarszczył czoło
-Takie w którym nikt cie nie zauważa? A nie przepraszam zauważają i robią ze mnie zwykłego kujona i traktują jak szmacianą lalkę - Gapiłam się w sufit
-Ktoś się nad tobą znęca w szkole? - Spojrzał na mnie pytająco
-Nie - Może
-Więc co się dzieje? - Usiadł obok mnie
-To.... - Spojrzałam na niego -Nic -Odwróciłam wzrok
-Patrz na mnie - Obrócił moją twarz łapiąc za podbródek -Czy ktoś coś ci robi? - Jego wzrok wędrował po mojej twarzy jakby chciał z niej coś wyczytać
-Jest taki nowy chłopak i... - Złapałam powietrze -Po prostu mnie nie lubi
-Jest nowy? - Pokiwałam -Nie zna cie? - Wzruszyłam ramionami -Więc z jakiej racji cie ocenia? - Uniósł brwi
-Widocznie taki typ człowieka - Zrobiłam minę typu "nic nie poradzę"
-Mogę z nim sobie pogadać - Uśmiechnął się
-Nie będzie takiej potrzeby - Powiedziałam szybko
-Jasne - Prychnął -Boisz się że coś ci zrobi? - Oblizał usta
-On jest... Wygląda na groźnego - Skrzywiłam się
-Jak się nazywa?
-Ju... - Otworzyłam usta -Nie ważne - Szybko je zamknęłam
-No powiedz. Nic mu nie zrobię. Słowo harcerza - Przyłożył dłoń do piersi
-Ty nigdy nie byłeś harcerzem - Złączyłam brwi
-Tak się mówi - Machnął ręką
-Nie powiem ci bo wiem jaki potrafisz być, a nie chce zamieszania wokół mnie
-No przecież...
-Nie Ron!
-Dobra, spokojnie - Podniósł ręce w obronnym geście
°°°
Chłopcy zadowoleni wracali z miasta w ogóle nie spodziewając się tego co mogą zastać w domu. Z radia głośno grała muzyka a trzech chłopaków z tyłu śpiewało piosenki tak głośno że ludzie na chodnikach się za nimi oglądali.
Wjeżdżając na podjazd obok magazynu, wysiedli z samochodu i zaczęli tańczyć, zaraz podjechał drugi samochód z resztą chłopaków, którzy też byli rozbawieni.
-Ćpaliście coś? - Luk patrzył na nich jak na idiotów
W odpowiedzi otrzymał tylko śmiech. Z rozbawieniem na twarzy ruszył do magazynu, przekraczając próg rzucił kluczyki na stół gdzie stała duża paczka. Podszedł do niej i zauważył że do niej doczepiona została karteczka. Rozwijając przeczytał "wasza mała Bella jest taka naiwna"
Jego oczy się rozszerzyły
-Paul i Tom powinniście to zobaczyć - Podał im kartkę i odszedł w stronę kuchni
-Co to do kurwy? - Paul zmarszczył brwi
-Było przy paczce - Luk wzruszył ramionami i opierając łokcie o barek, patrzył na chłopaków biorąc łyka wody
-Bella - Krzyknął Tom ale odpowiedziała mu głucha cisza
-Kurwa - Paul zerwał się i pobiegł na górę
Wzrok Luka podążył za Paulem i cicho się zaśmiał
-Co cie bawi? - Warknął Tom
-O czyżbyś teraz zaczął się martwić? - Zakpił bawiąc się szklanką i uśmiechnął się pod nosem
-Nie ma jej - Powiedział Paul
-Jakie to zabawne że ja mam zawsze rację - Luk wsadził dłonie w kieszenie i z uśmiechem wyprostował się następnie oparł się plecami o blat za nim.
-Zamknij się już - Warknął Tom
Prychając pod nosem, Luk poszedł na górę i rzucił się na łóżko gdzie wcześniej leżała Bella. Złapał pilot i włączając wielką plazmę która wisiała na ścianie, zaczął skakać po kanałach.
Nagle poczuł że coś pod jego plecami wibruje, łącząc brwi razem wsadził dłoń pod plecy i wyciągnął telefon Belli a na wyświetlaczu twarz Paula
-Możecie dzwonić ile chcecie - Krzyknął do chłopaków na dole
Rzucił telefon na bok i wrócił do oglądania
-Co...? - W pokoju zjawił się Paul. Gdy zobaczył telefon na łóżku zaklął pod nosem i wrócił na dół. Odwracając wzrok Luk zobaczył na tapecie zdjęcie gdzie Bella rozbawiona przytulała Lucasa. Przyglądając się przez chwilę, złapał pilot i wyłączając telewizor położył rękę pod głową i patrzył na sufit.
-Ja pierdole - Mruknął i wkładając telefon Belli do kieszeni, zbiegł na dół
-Frajer nie odbiera - Tom warknął i rzucił telefon na kanapę
-Chcecie tam pojechać? - Zapytał Luk marszcząc czoło
-Myślisz że nie myśleliśmy o tym? Oni mogą być wszędzie! - Paul przeczesał włosy w frustracji
-Możemy spróbować - Wzruszył
°°°
-Gdzie jedziemy? - Zapytała Bella
-No nie wiem chciałaś być porwana to masz - Ron wzruszył ramionami i robił kolejne kółko w mieście
-Zaraz zwymiotuje od tych kółek - Jęknęła
-To co chcesz robić? - Zatrzymał się gdzieś na poboczu
-Chce spać - Ziewnęła
-Odwieźć cie do domu?
-A co jak będą mnie szukać?
-Wiesz to bardzo prawdopodobne - Podrapał się po karku
-Co zrobiłeś? - Spojrzała na niego zirytowana
-Powiedzmy że zostawiłem im krótką wiadomość - Powiedział niewinnie
-Och Ron - Wyrzuciła do góry ręce w frustracji -Zawsze musisz coś odwalić
-Przecież mówiłaś że i tak się tobą nie interesują - Wzruszył ramionami a ja rzuciłam mu ostrzegawcze spojrzenie
-Dupek - Złożyłam ręce na klatce piersiowej a on zaczął się śmiać
-To cie tam zawiozę - Odpalił
-Ale ty będziesz się tłumaczył za tą wiadomość - Burknęłam
-Dobra - Uśmiech nie z chodził z jego ust
 °°°
Ron niósł mnie na plecach do domu, a ja śmiałam się z tego jaki on jest czasami dziecinny. Złapał za klamkę, a ona ku mojemu zdziwieniu ustąpiła. Weszliśmy śmiejąc się, do pomieszczenia, a wszystkie pary oczu wylądowały na nas. Tom i Paul siedzieli z twarzą w dłoniach. Moja twarz nagle spoważniała i powoli zeszłam z pleców Rona
-Coś się stało? - Zapytałam niepewnie
-Ty się jeszcze pytasz?! - Tom krzyknął
-Zabije cię chuju! - Paul wściekły zaczął iść w naszym kierunku
-Ło ło ło spokojnie - Zatrzymałam go -O co wam chodzi?
-Ten debil zostawił nam kartkę - Rzucił mi małą karteczkę
-Wyluzuj. Przecież nic się nie stało - Westchnęłam
-Jak to się nic nie stało?! My tu od zmysłów odchodziliśmy - Krzyczał
-Dostałeś przesyłkę więc niczym innym się nie przejmuj - Przeszłam obok niego i stając przy barku, nalałam sobie soku
-Co ty w ogóle pierdolisz?! - Wyrzucił do góry ręce z frustracji
-Mówię tylko że mam gdzieś to co o mnie myślicie - Zaśmiałam się
-Co? - Zmarszczył brwi
-Jadę do domu - Ominęłam ich i podeszłam do drzwi
-Czekaj - Zatrzymał mnie głos  Luka
-Co? - Odwróciłam się znudzona
-Twój telefon - Podał mi i wrócił na wcześniej zajmowane miejsce
-Dzięki - I wyszłam
  °°°
Do domu odwiózł mnie John, za co byłam mu bardzo wdzięczna. Uwielbiam Johna i jego poczucie humoru, zawsze wie jak rozładować napięcie i obronić każdego. Wchodząc na podwórko, odwróciłam się jeszcze po to żeby mu pomachać. Weszłam zmęczona do domu i szybko wpadając do swojego pokoju, zapaliłam światło i podeszłam do szafki po inne ubrania, a raczej piżamę. Wzięłam białą koszulkę na ramiączkach i czerwone spodenki, po czym wbiegłam do łazienki żeby się umyć. Strumień wody obmywał i tym samym chłodził moje ciało, umyłam moje długie włosy i ciało. Wychodząc nawet nie zdążyłam owinąć się ręcznikiem kiedy usłyszałam melodie mojego telefony. Szybko się owinęłam i weszłam do pokoju, na wyświetlaczu była buźka Lucasa
-Hej - Odebrałam
-Hej Bella - Zagruchał mi do słuchawki
-Co się stało że dzwonisz? - Zapytałam śmiejąc się
-Chciałem zapytać co robisz - Poinformował mnie
-Myłam się - Prychnęłam
-Och więc przerwałem - Wiedziałam że szczerzy się do słuchawki
-Mniej więcej - Zachichotałam
-Znając życie stoisz w samym ręczniku w pokoju - Powiedział niepewnie
-Bingo - Zaśmiałam się
-A czy masz zasłonięte okna? - Westchnął a ja zwróciłam się w stronę odsłoniętego okna
-Och - Mruknęłam
-Skarbie, ktoś może cię zobaczyć - Powiedział powoli
-Tak, wiem - Mruknęłam i cofnęłam się do łazienki
-Będziesz miała coś przeciwko jeżeli wpadnę do ciebie?
-Jasne że nie. W sumie to jestem sama w domu. Drzwi są otwarte, a ja będę w pokoju
-Zaraz będę
-Czekam
Rozłączyłam się i wytarłam swoje ciało białym, puchatym ręcznikiem. Ubrałam na siebie białą bieliznę i wybrany strój. Zaczęłam rozczesywać poplątane kosmyki moich włosów, a ponieważ było ciepło postanowiłam że same wyschnął. Wyszłam z łazienki, gasząc w niej światło i podeszłam do okna otwierając je na roścież, a moje ciało owiał letni wiaterek. Usiadłam przy biurku na moim kręconym, skórzanym, wielkim, bardzo wygodnym krześle i wyciągnęłam z szafki mój rysownik, złapałam za pierwszy lepszy ołówek i zaczęłam coś rysować, nucąc przy tym piosenkę

 Hey baby even though I hate ya,
I wanna love ya, I want you-u-u.
And even though I can't forgive you,
I really want ta, I want you-u-u.

Hej, kochanie, nawet pomimo tego, że Cię nienawidzę,
Chcę cię kochać, pragnę cię.
I nawet pomimo tego, że nie mogę Ci wybaczyć,
To naprawdę tego pragnę, pragnę cię.
 
Tell me, tell me baby,
Why can't you leave me?
'Cuz even though I shouldn't want it,
I gotta have it, I want you-u-u.

Powiedz mi, powiedz mi, kochanie,
Dlaczego nie możesz mnie opuścić?
Bo nawet jeśli nie powinnam tego chcieć,
To po prostu muszę to mieć, pragnę cię.

Head in the clouds got no weight on my shoulders,
I should be wiser and realize that I've got... 

 Z głową w chmurach nic mi nie ciąży na ramionach,
Powinnam być mądrzejsza i zrozumieć, że mam...

 I got one less problem without ya,
I got one less problem without ya.

O jeden problem mniej bez ciebie,
Mam o jeden problem mniej bez ciebie,
Mam o jeden problem mniej bez ciebie.

Jakoś dziwnie się poczułam kiedy dotarło do mnie o czym śpiewam, jakby to dopasowało się do sytuacji, ale przecież ja w nikim nie jestem zakochana? Dobra to było dziwne... Potrząsnęłam głową
-Siemanko!!! - Lucas wydarł się, wbiegając do mojego pokoju, na co podskoczyłam do góry
-Idioto! - Warknęłam, ale on tylko się zaśmiał
-Też miło cię widzieć słonko - Prychnął
-Co to miało być za wejście? - Położyłam ołówek na biurku i spojrzałam na niego
-Już nawet nie mogę się cieszyć że widzę moją kochaną przyjaciółkę? - Wyszczerzył zęby i mocno przycisnął usta do mojego policzka
-Aha. - Zmrużyłam oczy -Czy ty czegoś chcesz? - Serio nie rozumiałam jego zachowania
-No ty to potrafisz być miła - Mruknął a mina mu zrzedła
-Bo nigdy bez powodu się tak nie zachowujesz - Wzruszyłam ramionami
-Widzę że sąsiedzi się wprowadzili - Kiwną głową w stronę nowego domu naprzeciwko mojego
Wstałam i spojrzałam przez okno, wszystkie światła były zapalone, a trzy ogromne busy stały na ich podwórku
-Najwidoczniej - Wzruszyłam ramionami
-Jakaś ostatnio jesteś zakręcona, Czy to przez tego Justina? - Zmarszczył brwi
-Czy to nie dziwne że on chodzi ze mną do klasy, a ja nie wiem jak on ma na nazwisko? - Zignorowałam jego pytanie i zadałam mu moje
-Może trochę - Zaśmiał się
-Jestem dziwna - Rzuciłam się na łóżko
-Nie zaprzeczę - Usiadł przy biurku na moim wcześniejszym miejscu
-Jest gorąco - Mruknęłam i podeszłam do okna za którym było ciemno
-Narysuj mnie - Rzucił, przyglądając się moim rysunkom
-Chyba sobie żartujesz - Prychnęłam gapiąc się w niebo pełne gwiazd
-Mówię poważnie - Słyszałam jak przerzuca kartki
-Nie potrafię - Wzruszyłam ramionami chociaż on i tak tego nie widział bo był do mnie tyłem
-No ja właśnie widzę jak nie potrafisz - Zaśmiał się bez humoru
-Nie człowieka - Wytłumaczyłam
-A to co? - Spojrzałam na niego, przyglądał się jakiemuś rysunkowi
-Co? - Zmarszczyłam brwi
-Kto to? - Odsunął się żeby mi pokazać postać chłopaka
-Narysowałam to z jakieś 5 miesięcy temu - Przyglądałam się temu co było na kartce
-I jestes pewna że nie znałaś wtedy tego całego Justina?
-Tak jestem pewna, a co? - Westchnęłam
-Bo wygląda jak on - Popatrzył na mnie, a ja na rysunek
-Nie. To go nie przypomina - Zaprzeczyłam chociaż też się teraz zastanawiałam -To nawet nie jest skończone - Wzruszyłam
-Tak ale są kontury i bardzo go przypominają - Wyjaśnił
-Nie pamiętam nawet dlaczego to rysowałam - Zmarszczyłam czoło -Nigdy nie rysowałam ludzi, a jak już to nie w tym rysowniku
-Powinnaś zacząć - Powiedział szczerze
-Nie potrafię Lucas - Usiadłam na jego kolanach i wzięłam w dłoń węgiel w ołówku
-Co robisz? - Zapytał obejmując mnie w tali i kładąc podbródek na moim ramieniu przez co widział, co robię.
Nie odpowiedziałam tylko zaczęłam łączyć wszystkie nieskończone kontury chłopaka na kartce, zaznaczałam każdy potrzebny cień i rysy twarzy, które były zaznaczone jasnym kolorem ołówka. Zrobiłam to tylko dlatego żeby udowodnić że to jednak nie ten chłopak.  Zaczęłam rysować włosy cieniując je palcem na dole i coraz bardziej przerażało mnie to co z tego wychodzi. Przycisnęłam bardziej węgiel do kartki kiedy rysowałam grube brwi, duże oczy i długie rzęsy, które wyglądały jakby były pokryte maskarą, ale takie były wcześniej naszkicowane więc teraz tylko wszystko poprawiałam i dorysowałam więcej szczegółów. Ostatni raz przejechałam opuszkiem palca po wyraźnie zarysowanych kościach policzkowych i przełknęłam głośno ślinę
-To nie możliwe - Wstałam szybko z kolan Lucasa i podeszłam do okna, przeczesując jeszcze mokre włosy palcami
-Wiesz - Zaciął się na chwilę -Skoro go nie znałaś, to dziwne - Przyglądał się rysunkowi
-Nie rozumiem tego - Trzęsłam się nawet nie wiem dlaczego
-Spróbuj przypomnieć sobie - Wstał i podszedł do mnie
-Nie mam pojęcia - Spojrzałam na niego pustym wzrokiem
-Na pewno był jakiś powód - Przytulił mnie i uspokajająco głaskał po plecach
-Będę próbowała...przypomnieć sobie - Przymknęłam oczy
-Wiesz że to kolejny dowód na to że jednak potrafisz rysować ludzi - Mruknął mi we włosy
-Po prostu myślę że ty mi nie wyjdziesz, a nie chcę narysować cię brzydkiego - Westchnęłam
-Och. Więc uważasz że jestem ładny? Albo raczej przystojny - Uśmiechnął się szeroko
-Tak i ty już dobrze o tym wiesz - Poklepałam go po plecach i poszłam do łazienki żeby umyć dłonie
-Masz rację. Ale to tylko dlatego że często mi to mówisz - Usłyszałam jego głos i się zaśmiałam
-To dzisiaj słyszałeś to ostatni raz - Krzyknęłam
-Nieeee - Zjawił się w drzwiach łazienki, kiedy ja już wychodziłam
-Taaaak - Wytkałam mu język
-Ale ja kocham jak mi to mówisz - Zrobił minę zbitego pieska
-Cóż...wszystko kiedyś się kończy - Usiadłam na moim ogromnym parapecie i opierając się o poduchy, gapiłam się w niebo
-Nie chcę żeby się kończyło - Rzucił się na mnie tym samym zasłaniając mi widok gwiazd
-To co wybrzydzasz? - Wytkałam mu język
-Nie wybrzydzam, jest mi smutno że nie chcesz mnie narysować - Zrobił minę szczeniaczka
-Zobaczę co da się zrobić - Przewróciłam oczami samej sobie się dziwiąc że tak szybko się poddaję
-W końcu - Klasnął w dłonie i pocałował mój nos
-Głupek - Zaśmiałam się
Położył się za mną i przytulił mnie
-Ciekawe kto tu będzie mieszkał - Mruknął do mojego ucha
-Co ty tak ciągle o tym myślisz?
-Bo ciągle mam nadzieję że będzie tu jakaś dziewczyna - Jęknął
-Jesteś głupi - Zaśmiałam się
-Jestem chłopakiem - Poprawił mnie
-Och. Czyżby? - Zaśmiałam się a on zaczął mnie łaskotać.
-Wątpisz w to? - Zapytał nie przerywając tego co robił
-P....p...przestań - Nie mogłam zahamować  śmiechu
-Powiedz że jestem w stu procentach, najgorętszym facetem na tej planecie
-N...nie - Wybuchłam kolejną falą śmiechu
-Zła odpowiedź - Wzmocnił nacisk, aż łzy płynęły z moich oczu
-D..d..dobrze!!! - Krzyknęłam a on przestał na co złapałam głęboki wdech
-No więc? - Nadstawił ucho
-Jesteś boski - Zaśmiałam się
-No niech będzie, to i tak nie jest to co chciałem usłyszeć, ale nie będę zaprzeczał - Przeczesał włosy, próbując być przy tym seksownym
-Przypomnij mi dlaczego ja się z tobą zadaję? - Zmarszczyłam brwi na niego
-Bo mnie kochasz, skarbie - Uśmiechnął się zwycięsko a ja przewróciłam oczami
-Ach, to - Westchnęłam
-Małpa - Burknął i ze mnie zszedł
-I kto to mówi - Usiadłam prostując moją koszulkę
-Jesteś moim małpiszonem - Wyszczerzył zęby a ja zmrużyłam na niego oczy
-Małpiszonem? Serio? - Prychnęłam
-Tak - Uśmiechnął się z do siebie wyraźnie zadowolony
-A mówiłeś że jestem ładna. Kłamca! - Złożyłam ręce na piersi
-Nie jesteś ładna - Skrzywił się
-Auć? - Wstałam podchodząc do biurka i przyglądając się rysunkowej wersji Justina
-Jesteś piękna - Przytulił mnie od tyłu, oplatając ręce wokół mojej tali
-Mhm - Nie zwracałam na niego uwagi
-Śliczna - Wyszeptał do mojego ucha
-Ta - Przewróciłam oczami próbując przypomnieć sobie
-Moja - Pocałował moja szyję
-Od kiedy? - Spojrzałam na niego
-Od zawsze - Wzruszył ramionami
-Nie przypominam sobie żebym coś podpisywała...czy coś - Zamrugałam 
-Nie musiałaś podpisywać - Przytulał mnie i kołysał się na boki
-Jasne - Zaśmiałam się i wróciłam wzrokiem do kartki
-O czym myślisz? - Zapytał
-Próbuję sobie przypomnieć - Westchnęłam
-Pomyślisz później - Pocałował moją skroń
-Na pewno - Uśmiechnęłam się i kładąc dłonie na jego splecionych na moim brzuchu, oparłam głowę o jego policzek
-Musze już iść - Powiedział
-Dlaczego? - Jęknęłam. Uwielbiam jego towarzystwo
-Jest już po pierwszej, zaraz wrócą twoi rodzice, a jutro jest szkoła - Przytulił mnie mocniej
-Zapomniałam - Skrzywiłam się
-Musisz się wyspać - Okręcił mnie tak że stałam przodem do niego
-Ty też - Szturchnęłam moim nosem o jego
-Musze być gotowy na kolejne starcie z tym frajerem - Kiwną głową w stronę rysunku
-Nie Lucas - Upomniałam go -Nie będzie już takiej potrzeby. Wczoraj go Luk przegonił...tak myślę - Wzruszyłam ramionami
-Och. Obronił cię - Zaśmiał się
-Coś w tym stylu - Zmarszczyłam nos
-Może w końcu zakopiecie topór - Przewrócił oczami
-Co to, to nie - Odsunęłam się od niego
-Nie rozumiem, za co się tak nienawidzicie? - Uniósł ręce w rezygnacji
-Za wszystko. Nie broń go, on jest głupi - Uśmiechnęłam się
-Ale staje w twojej obronie i pewnie gdyby była taka potrzeba, ty stanęłabyś w obronie jego - Wskazał w moim kierunku, jakby ostrzegawczo....?
-Nie prawda - Złożyłam ręce na klatce piersiowej
-Jasne - Mrugnął do mnie i podszedł bliżej -Śpij słońce i już tyle się nie martw wszystko się ułoży, oni cię kochają - Och jak zwykle. Nic mu nie powiedziałam, a on wie że ciągle nachodzą mnie myśli o moich...braciach
-Dziękuję - Przytuliłam go mocno
-Przecież wiesz że do mnie możesz zawsze ze wszystkim przyjść
-Wiem, po prostu to już się robi nudne
-Rozumiem
-Kocham cię Lucas - Złapałam jego policzki
-Ja ciebie też - Pocałował moje czoło i ruszył do drzwi
Nie zdążył złapać za klamkę kiedy się otworzyły, a do środka wszedł Paul....OHO!!!
-Siema - Przybił piątkę z Lucasem
-Siema - Odpowiedział mu i odwrócił się do mnie -Pa - Posłał mi ciepłe spojrzenie i zbiegł po schodach
-Więc. - Mruknęłam niezręcznie -Co tu robisz, miałam iść właśnie spać
-Bella - Westchnął i usiadł na rogu łóżka, klepiąc miejsce obok siebie -Musimy coś sobie wyjaśnić - Usiadłam obok niego i przełknęłam ślinę
-Co takiego? - Bawiłam się palcami, zakłopotana tą sytuacją
-To co dzisiaj się wydarzyło.... - Przerwał jakby szukając odpowiedniego słowa -Myśleliśmy że naprawdę on ci coś zrobił - Przyznał -Byliśmy cholernie wystraszeni
-Och? - Wyrwało mi się i w duchu skarciłam siebie za bycie taką bezmyślną
-Tak - Zaśmiał się bez humoru -Kochamy cię i nigdy nie pozwolilibyśmy by coś ci się stało, po prostu ostatnie dni były bardzo ciężkie i już nie dawaliśmy z tym rady. Wszystko zwaliło się nam na głowę, te wyścigi, przesyłki, spotkania z innymi, praca, twoja szkoła - Potarł twarz dłońmi -Przepraszam za to że czułaś się tak....jak sie czułaś
-W porządku - Westchnęłam
-Nie jest w porządku - Pokręcił głową -Mogło ci się coś stać, tylko przez naszą głupotę - Ciągnął za włosy w frustracji 
-Nic mi się nie stało - Powiedziałam cicho
-Powinniśmy słuchać Luka - Mruknął
-Czemu? - Zmarszczyłam brwi
-Bo mówił że nie powinniśmy zostawiać cie sam na sam z tym psycholem, przez chwile nawet on chciał zostać, ale nie chcieliśmy...
-Słyszałam to
-Co?
-Byłam wtedy na górze, a tam wszystko słychać - Wzruszyłam ramionami
-Jesteśmy totalnymi idiotami i dobrze o tym wiemy. Obiecuję że to wszystko sie już nie powtórzy - Wstał
-Ufam wam - Również wstałam 
-Chociaż Tom tu nie przyszedł to myśli to samo, wiem bo gadaliśmy wcześniej, ale znasz go - Wzruszył ramionami i przewrócił oczami
-Jasne - Zaśmiałam się
-Kocham cie siostra - Objął ręką moją szyje i przytulił na co zachichotałam
-Ja ciebie też - Przytuliłam go
-No! - Usłyszałam za drzwiami głos Toma który odchrząknął zaraz po tym co zdołał powiedzieć
-Boszzz - Powiedziałam tak żeby usłyszał
Z Tomem nie da się wyrażać uczuć, ktoś mu może powiedzieć że go kocha ale on wtedy zacznie gadać coś typu 'dobra weź', 'ja pierdole' nawet do rodziców tak mówi, ale cóż taki już jest i my tego nie zmienimy.
-Kto to? - Paul miał juz wyjść ale zatrzymał się, patrząc na rysunek
-Nikt
-Jak to?
-Narysowałam kiedyś. Nawet nie wiem dlaczego - Powiedziałam prawdę
-Wygląda znajomo - Wzruszył ramionami i wyszedł. Czekaj...Co?
 Zamknął się w pokoju więc nie zdążyłam zapytać dlaczego znajomo. Zgasiłam światło, zamknęłam okno zostawiając uchylone tylko jedno. Kiedy miałam zasnąć do mojej głowy uderzył tok myśli
-Śnił mi się - Szepnęłam sama do siebie -I to mnie przeraża - Bo dlaczego chłopak którego wcześniej nie znałam, o którym nie mam pojęcia... Śni mi się....
------------------------------------------------------------------------------------------
Piosenka:  Problem - Ariana Grande ft. Iggy Azalea
Wiem, że nudny ten rozdział, dlatego w następnych akcja się już rozkręca. Wiem to bo mam kilka rozdziałów do przodu. Mam jednak nadzieję, że ten jeden was nie zniechęci i dalej będziecie chętnie czytać. :)
 Bardzo wam dziękuję za te miłe komentarze. 
Nie chcę was ograniczać do ilości komentarzy, którą ja bym chciała. Wiecie co macie robić i wiecie, że to od was zależy czy kolejny rozdział się pojawi, czy też nie... 
Liczę na szczerą opinie!!! :D
KOMENTUJCIE!!!
(odpowiadam chętnie na wszystkie pytania)

Mój ask:http://ask.fm/biebsie94
TT: https://twitter.com/Ania86972230
Pierwszy blog : http://holidayloveandmore.blogspot.com/

8 komentarzy:

  1. Zajebisty rozdział. Fajnie się go czytało. Juz nie mogę się doczekać kolejnego, weny życzę no i miłego tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziewczyno *.* Co ty robisz, że tak bosko piszesz? *o* Czekam z niecierpliwością na następny! ;) ^.^

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczere mówiąc myślałam, że po przeczytaniu tamtego opowiadania już żaden mi się tak nie spodoba.. jednak się myliłam! Uwielbiam ten blog! Weny życzę:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham to opowiadanie czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na następny!:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pierwsza myśl podczas rozmowy Lucasa z Bellą- "OMG czy ja się przeniosłam do 'Zawsze ty'?" Strasznie zazdroszczę Belli takiego przyjaciela. Najchętniej to wyciągnęłabym go z tego opowiadania i postawiła przed sobą. Naprawdę!
    Blog jest święty! Wygrzebałam go przed jakąś godziną już go uwielbiam. Dziewczyno, masz naprawdę wielki talent!

    OdpowiedzUsuń
  8. Hey :3 Twoje opowiadanie czytam chyba po raz setny. Każda część z tej serii mi się podoba!☺ Uwielbiam to, jak prawdziwe i życiowe są twoje opowieści. Nie przestawał pisać, bo masz do tego talent.
    ~MaryMargot

    OdpowiedzUsuń