sobota, 9 sierpnia 2014

Rozdział 1




-Mały wypadek....

No dobra to mamy poniedziałek. Wstałam o 6.30 chociaż zostałam obudzona o 4.40 jak zwykle obudziły mnie te głupie maszyny. Nie rozumiem tylko jednego. Dom już prawie skończony brakuje chyba tylko wyposażenia a ciągle jeżdżą tu jakieś koparki albo coś w podobie i po co? Wstałam wkurzona i weszłam do mojej łazienki, wzięłam prysznic i zrobiłam lekki makijaż składający się z tuszu i bezbarwnego błyszczyka. Wyprostowałam włosy i jak zwykle związałam w kucyk. Udając się znów do pokoju założyłam taki zestaw. Na nos wsadziłam moje okulary i wrzuciłam szybko do torby potrzebne zeszyty. Wyszłam z domu i ruszyłam do szkoły. Szybkim krokiem szłam po chodniku bo za jakieś 10 minut zaczyna się lekcja a ja nawet połowy nie przeszłam. Usłyszałam za sobą głośną muzykę z samochodu och tak byłam do tego przyzwyczajona. Przechodziłam właśnie koło dość dużej kałuży, a samochód z którego leciała ta głośna muzyka przejechał w tym czasie przez nią, a ja...byłam cała mokra i w błocie.
-Idiota!!! - Wydarłam się a z samochodu dało się słyszeć tylko śmiechy przez otwarte szyby. Stanęłam i spojrzałam na moje ubranie... Nie mogę tam tak iść. Szybko zawróciłam do domu, prawie biegiem, pokonałam drogę w ciągu 5 minut.
-Co się stało? - Zapytała mama stając w progu
-Jacyś idioci wjechali w kałuże i mnie ochlapali
-Znów się spóźnisz
-Ja ją zawiozę - Ze swojego pokoju wyszedł Paul
Szybko ubrałam to. Tak jest dość ciepło ale włosy mi się rozczochrały i czapka to najlepsze wyjście.
Szybko wskoczyłam do samochodu Paula i popędziliśmy do szkoły. Jechaliśmy jakieś 140 więc weszłam do klasy zaraz za nauczycielką. Dobrze że ona zawsze się spóźnia. Wszyscy jednak już siedzieli na swoich miejscach
-Masz szczęście że zapomniałam dziennika i jeszcze nie sprawdziłam obecności - Powiedziała nauczycielka nawet nie odwracając się w moją stronę, po prostu szła przed siebie do biurka a ja za nią do ławki.
-Siadaj - Powiedziała
Już miałam to zrobić, ale moja ławka nie była pusta. Siedział w niej chłopak. Kto to?! Przystojny. Mmm zajebiście przystojny. Szatyn z karmelowymi oczami. Patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami
-Jak ty to zrobiłaś? - Zmarszczył brwi i ja zrobiłam to samo bo nie wiedziałam o co mu chodzi.
-O co ci chodzi? - Zapytałam lekko ochrypłym głosem. Cóż poradzę już taki mam ale szczerze powiem że bardzo mi się podoba mój głos. Przełknął głośno ślinę a ja skumałam jak zmierzył wzrokiem całe moje ciało.
-To ty! - Warknęłam
-Bella siadaj! - Pani była zdenerwowana
Rozejrzałam się po klasie jedyne wolne miejsce było koło Megan tej wrednej małpy! Zawsze musi się taka znaleźć.
-To moja ławka - Warknęłam w jego stronę
-Nie widzę żeby była podpisana - Rozejrzał się
-Tutaj - Uśmiechnęłam się kopiąc i pokazałam palcem miejsce gdzie było wyryte Bella<3
Zmarszczył brwi
-Gdybym powiedział o tym nauczycielce już nie byłabyś taka cwana - Uśmiechnął się z wyższości
-Przekonajmy się więc - Zamrugałam a on zmarszczył czoło
-Bella siadaj!! - Nauczycielka była cała czerwona
-Już, już - Powiedziałam unosząc ręce w obronnym geście i siadając obok tego kretyna
Nie minęło 5 minut kiedy pani zniknęła w swoim kantorku po coś co chciała nam pokazać, a mój telefon zadzwonił. Na wyświetlaczu było zdjęcie Toma
-Halo - Powiedziałam odbierając
-Ciszej tam klaso! - Wydarła się pani z pomieszczenia obok
-Słuchaj czekam na ciebie pod szkołą musisz być zaraz za miastem
-Jak to?! Teraz?! - Wydarłam się trochę za głośno
Wszyscy się na mnie gapili włącznie z kolesiem z mojej ławki
-Tak teraz. Zbieraj się. To oni zmienili plany nie ja - Warknął chyba też zły
-Dobra idę - Rozłączyłam
Wrzuciłam do torby zeszyt i długopis i wybiegłam z klasy. Nie cierpię być w centrum uwagi, a tak właśnie było przed chwilą.
Szybko znalazłam się przed budynkiem i odnajdując wzrokiem samochód brata, pobiegła w jego kierunku. Wskoczyłam na tylne siedzenia bo z przodu siedzieli moi bracia a z tyłu Luk. Rzuciłam mu wredne spojrzenie i położyłam pomiędzy nami torbę.
-Czemu teraz? Co im znowu odwala? - Zapytałam
-Nie wiem ale jakieś eliminacje się zaczynają i musisz być - Powiedział Paul
-Od kiedy to w dzień nas tam chcą? - Zmarszczyłam brwi
-Podobno mają być w dzień ale tylko niby dzisiaj chociaż nie wierze w to bo im w każdym momencie może coś odwalić.
Nic już nie mówiłam ani o nic nie pytałam po prostu siedziałam i czekałam.
Po jakiś 10 minutach dojechaliśmy na miejsce, wyciągnęłam lusterko z torebki i chciałam sobie oprzeć o szybę ale spadło, oparcie od przedniego siedzenia...też spadło. Po kilku próbach jęknęłam z frustracji, a lusterko zostało mi wyrwane z ręki przez Luka. Trzymał je przed sobą idealnie na wprost mnie. Spojrzałam na niego niepewnie i ściągając okulary z nosa zaczęłam poprawiać kucyk bo zdążył zjechać na dół.
-I tak.... - Zaczął ale mu przerwałam
-I tak jestem brzydka i nic mi nie pomoże. Wiem. - Zabrałam lusterko z jego ręki -Dzięki - Mruknęłam i wrzucając je do torby wyszłam z samochodu. Nie chodzi o to że on mi tak mówi czy coś po prostu wiem to, że miał to na myśli. Każdy ma o mnie takie zdanie więc nic mnie już nie zdziwi.
-Ty to powiedziałaś - Mruknął nagle przechodząc obok mnie
Wzruszyłam ramionami i poszłam za nimi do namiotu gdzie czekał na nas, nasz szef.
-Część szefie. Co było tak ważne że musieliśmy ściągać ją ze szkoły? - Zapytał zdenerwowany Paul
-Bardzo mi przykro że musiałem to zrobić ale wieczorem jest wyścig i musicie sprawdzić samochód
-Przecież mogliśmy to sami zrobić - Powiedział Tom marszcząc czoło
-Ale to ona jeździ nie wy, więc nie miejcie pretensji że dbam o to żeby wygrać, zgarnąć porządną kasę i wyjść z tego bez urazu - Warknął wkurzony
-Może po prostu już pójdziemy - Spojrzałam bałaganie na Luka
-Zaraz przyjdę - Powiedział
Przytaknęłam i wzięłam od niego kluczyki do mojego samochodu i ruszyłam do jakby garażu. Pewnie się zastanawiacie dlaczego poprosiłam Luka o to a nie któregoś z moich braci. Otóż to, że to właśnie Luk zajmuje się moim samochodem, naprawia go i doprowadza do jak najlepszego stanu, a w zamian za to zgrania dobrą kasę. Może się nienawidzimy ale w sprawach biznesu musimy się zgadzać żeby wszystko szło po naszej myśli. Wsiadłam do mojej bryki i odpaliłam, a ryk silnika wypełnił moje uszy. Uśmiechnęłam się na ten dźwięk i szybko nacisnęłam guzik otwierając maskę. Wyskoczyłam z samochodu i poszłam zobaczyć czy wszystko tam w porządku. Nie znam się na tym ale kilka kabelków przyciągnęło moją uwagę. Złapałam za jeden i był przecięty
-Co do cholery? - Zmarszczyłam czoło
-I co? - Usłyszałam głos Luka który szedł w moim kierunku
-Zgaś go - Powiedziałam kiedy zauważyłam kolejne przecięte kable. Nie pytając o nic zgasił silnik
-Coś nie tak? - Zapytał
-Sam zobacz - Wskazałam ręką na kable, a on zmarszczył czoło i podszedł do mnie
-Że co kurwa?! - Warknął
-Kto był przy nim ostatni? - Krzyknęłam do chłopaków i szefa tak że spojrzeli na mnie i podeszli
-Od ostatniego wyścigu nikt. Odstawiłaś go na miejsce i nikt tu nie był od tamtej pory. A coś się stało? - Zmarszczył swoje czoło
-Chyba mam wroga - Oblizałam usta
-Nie mam tych części, a bez nich dzisiaj nie pojedzie - Luk się wyprostował
-Czego potrzebujesz? - Zapytał szef
°°°
Czemu wysłali po to mnie? Zajęli się samochodem a mi kazali po to jechać, chociaż dobrze wiedzą że gówno o tym wiem, a jak przywiozę coś innego to Luk mnie zabije chociaż ja też mogę to zrobić. Puściłam głośno muzykę w samochodzie mojego brata i otworzyłam okno bo zrobiło się duszno, a do tego sklepu miałam około 45 km. Stojąc na czerwonych światłach zaczęłam stukać palcami o kierownicę w rytm muzyki.
Po chwili obok zjawił się czerwony samochód. Interesujący, ciekawe jaki ma silnik
-Zrób zdjęcie - Krzyknął chłopak wychylając się przez szybę i krzycząc do mnie. Spojrzałam na niego marszcząc brwi i zauważyłam że nie był sam. Z tyłu siedziały 3 dziewczyny a z przodu 2 chłopacy. Odwróciłam znowu głowę na drogę i czekałam aż włączy się zielone co pewnie nie nastąpi szybko bo tutaj dość długo trzeba czekać.
Chłopak w samochodzie obok zaczął gazować, powoli obróciłam głowę w jego stronę i zmarszczyłam brwi a on uśmiechnął się do mnie wyzywająco. Zaczęłam stukać palcami od zewnętrznej strony samochodu. Spojrzałam przed siebie i chciało mi się śmiać, puściłam kierownicę i oparłam się wygodnie o oparcie. Samochód nie przestawał gazować, a moja głową przekręciła się w drugą stronę, za oknem zobaczyłam w dobrze znanym mi samochodzie postać chłopaka. Opuściłam szybę i uśmiechnęłam się szeroko kiedy chłopak mnie zauważył. John pomachał mi i uśmiechnął się szeroko.
Chłopacy z boku nie dawali za wygraną, wkurzyli mnie. Mój wzrok powędrował na ulice a szczęka zacisnęła się kiedy ten idiota zaczął mocniej gazować, a wszyscy w jego samochodzie śmiali się jak idioci zmrużyłam oczy i zerknęłam na Johna. Posłał mi zadziorny uśmiech a ja już wiedziałam o co mu chodzi, pokręciłam głową a on poruszył zabawnie brwiami. Dobra tak chcą się bawić? Zgoda. Wyprostowałam się i sięgnęłam do schowka po moje okulary przeciwsłoneczne
-Hej mała pękasz? - Zapytał ten od strony pasażera
Nic nie powiedziałam tylko zamknęłam okno od strony Johna posyłając mu buziaka na co on się zaśmiał. Okno od strony tych kretynów pozostawiłam otwarte. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech kiedy pojawiło się pomarańczowe światło, a moja stopa wolno przycisnęła gaz.
W końcu pojawiło się zielone, a samochód obok wydał ryk ruszając z miejsca tak jak mój. Nacisnęłam gaz do końca i wyprzedziłam tych kretynów w przeciągu sekundy, nawet nie wiedziałam że ten samochód potrafi tak szybko jeździć. Wiatr rozwiał moje włosy a ja spojrzałam w lusterek śmiejąc się z tego gdzie oni zostali.
-Nędzny silnik - Mruknęłam sama do siebie, śmiejąc się.
Skręciłam w prawo ale na moje nieszczęście zamknął się szlaban.
-Fuck - Uderzyłam dłońmi w kierownicę
Tym razem z muzyką poruszał się moje kolano. To będzie trwało dłużej niż te pieprzone światła.
Jęknęłam i odpięłam pas, otworzyłam drzwi i podeszłam do bagażnika, znalazłam w nim moją torbę, a w niej kartkę z tym co muszę im przywieźć.
Mój telefon zaczął dzwonić
-Halo?
-Dojechałaś? - Zapytał Paul
-Ta...żebym chociaż połowę przejechała
-Popsułaś coś?! - Zapytał
-Oczywiście że nie - Warknęłam
-To o co chodzi
-Światła, szlaban i znając życie coś jeszcze będzie. - Mruknęłam zamykając bagażnik
-Śpiesz się nie mamy czasu
-Masz rację. Przejadę przez szlaban prosto pod pociąg - Zaśmiałam się wrednie
-Dobra. Streszczaj się - Rozłączył
Ich w ogóle nie interesuje to że może mi się coś stać. Jestem im potrzebna tylko po to żeby zgarnąć jak najwięcej kasy za wyścigi i gdyby nie to że sprawia mi to przyjemność, nie robiłabym tego. Czasami wykorzystują mnie też do przekazywania przesyłek. Bo nie tylko wyścigami się interesują. Robią dużo gorsze, nielegalne rzeczy. Tak ja też święta nie jestem bo pod żadnym pozorem te wyścigi nie są bezpieczne i legalne, ale mam dobrego szefa który zawsze dba o moje bezpieczeństwo. Sean ma około 43 lat ale jest spoko kolesiem tak samo jak jego syn John którego mieliście okazję poznać.Wsiadłam do samochodu i zniecierpliwiona czekałam az to gówno się podniesie. Po jakiś 5 minutach w końcu nastąpiła ta wymarzona chwila i przekraczając dozwolona prędkość dotarłam na miejsce szybciej niż myślałam. Wpadłam do tego sklepu, był pusty pewnie dlatego że takie drogie rzeczy tutaj sprzedawali. Podeszłam do kolesia stojącego przy ladzie.
-Potrzebuje tego - Położyłam mu kartkę przed nosem i zaczęłam niecierpliwie stąpać z nogi na nogę
-Do jakiego samochodu?
-Chrysler ME Four-Twelve - Mruknęłam a jego czoło zmarszczyło się i wypuścił ze świstem powietrze
-Przepraszam ale spieszy mi się - Powiedziałam
-Tak, tak przepraszam. Chaz chodź tutaj! - Krzyknął a obok zjawił się chłopak
-Co jest? - Zapytał
-Przynieś to - Podał mu kartkę
Chłopak patrzył przez chwile na  to co jest tam napisane, po czym ruszył w głąb sklepu szukać tego
-Przepraszam to nie moja sprawa, ale ty jeździsz tym samochodem? - Zapytał mężczyzna za ladą
-Jaaa? Oczywiście że nie. To dla mojego kolegi - Powiedziałam szybko
-No tak myślałem. Dziewczyna w takim samochodzie.... - Pokręcił głowa a ja się uśmiechnęłam
Chaz wrócił z potrzebnymi rzeczami i umm dużo tego było
-Gdzie zanieść? - Zapytał
-Ja to wezmę - Uśmiechnęłam się nieśmiało
 -Raczej nie dasz rady spokojnie ja to wezmę - Posłał mi uspokajający uśmiech a ja kiwnęłam głową
Zapłaciłam kartą którą dał mi szef. Tak on pokrywa wszystkie koszty za to co się stanie.
Wyszłam ze sklepu i otworzyłam bagażnik, a chłopak który trzymał rzeczy kupione przeze mnie, wsadził je do środka.
-Dzięki - Założyłam kosmyk włosów za ucho
-Drobiazg - Uśmiechnął się
°°°
 Kiedy wracałam ściągnęłam z głowy czapkę bo zrobiło się ciepło, a przez głowę przeciągnęłam bluzkę pozostając w samym podkoszulku na ramiączkach. Robiło się coraz cieplej więc otworzyłam szybę i od razu zrobiło mi się lepiej.
Dojechałam do naszego miejsca za miastem była tam specjalna droga na której odbywały się wyścigi a wokół było kilka trybun. Miejsce było opuszczone a otaczało je pustkowie dlatego zawsze wszystko się kurzyło gdy śmigaliśmy po wyznaczonym na torze.
Wysiadłam z samochodu i otwierając bagażnik wyciągnęłam potrzebne rzeczy. Kurde to serio było ciężkie. Nagle obok zjawił się mój brat
-Daj - Wziął ode mnie rzeczy i poszedł w kierunku samochodu
Poszłam za nim i oddałam kartę szefowi
-No spisałaś się - Potargał mi włosy
-Ej szefie! - Zaśmiałam się odsuwając wiedział że tego nie lubię
-No już się tak nie denerwuj smyku - Puścił mi oczko
-Smyku? - Otworzyłam szeroko oczy a chłopacy zaczęli się śmiać
-Nooo - Wzruszył ramionami
-Uch... Udam że tego nie słyszałam
-Oj no przepraszam - Objął mnie i przyciągnął do uścisku był mi jak wujek
-Zrobi go na dzisiaj? - Szepnęłam
-Tak myślę. Jest w tym dobry - Uśmiechnął się i potarł moje plecy
-Jak nie będziesz przeszkadzała - Usłyszałam głos Luka
-Palant - Burknęłam
-Słyszałem - Powiedział
-Miałeś słyszeć 
 Siedziałam na brzegu otwartej maski i przyglądałam się temu co robi Luk, próbowałam coś zrozumieć i chociaż trochę nauczyć się o tym. Szczerze przyznam że trochę ogarniałam. Nie to że nie umiem nic zrobić po prostu nie umiem zrobić niektórych rzeczy bo to bardziej zajęcie dla chłopaków.
-Zapomniałem powiedzieć że dzisiaj musisz jechać z kimś - Podszedł do nas szef
-Jak to z kimś? - Zmarszczyłam czoło
-No tak mi powiedzieli. Muszą jechać dwie osoby
-Tak Luk jedziesz z nią - Tom podszedł do nas
-Czemu ja? - Nagle Luk przestał to co robił i wyprostował się.
-Paula nie będzie, ja nie mogę i zostajesz tylko ty - Wytłumaczył Tom
-Oczekuje podwyżki - Mruknął schylając się znów do tego co robił
-Ja też - Spuściłam głowę i zaskoczyłam z maski -Muszę jechać do domu lekcję się już skończyły.
-Ja też jadę. Muszę się przebrać. - Powiedział Tom
-Za ile po ciebie przyjechać? - Zapytał Paul, Luka chociaż i tak on nie przyjedzie
-Zajmie mi to jeszcze z godzinę - Mruknął nie patrząc na nas.
-Dobra za godzinę ktoś przyjedzie
Doszliśmy do samochodu Toma i wsiadając przymknęłam ze zmęczenia oczy. Może w szkole byłoby ciekawiej. Mama mnie zabije jak dowie się że opuściłam lekcje. W szybkim tempie znaleźliśmy się na podwórku i biorąc moją torbę ruszyłam do domu.
-Dlaczego przyjechałaś z chłopakami? - Mama stała w drzwiach ze zmarszczonym czołem.
-Akurat wracali to mnie zabrali
-A gdzie oni byli? - Zmrużyła na mnie oczy
-Nie wiem mamo - Westchnęłam
-Mhy - Uniosła brwi i chyba wyczuwała że skłamałam
-Mogę iść do pokoju? - Zapytałam z nadzieją
-Idź - Przepuściła mnie, a ja pobiegłam na górę do pokoju
Rzuciłam torbę pod biurko i położyłam się na łóżku. Moja głowa opadła na poduszkę a powieki zaczęły stawać się coraz cięższe.
°°°
-Bella!!! Bella wstawaj!!! - Ktoś darł się nad moim uchem
-Nie - Jęknęłam i naciągnęłam na głowę kołdrę
-Do cholery rusz tą dupę albo sam cie stąd ściągnę. - Warknął głos Toma
-Czego ty chcesz?! - Zdenerwowałam się
-Masz do kurwy wyścig - Szepnął tak żeby nikt nie usłyszał
-O w mordę - Nagle się ożywiłam
-No właśnie. Ogarnij się. Masz 30 minut
Wstałam i podeszłam do szafki żeby wybrać odpowiedni strój. W końcu zdecydowałam na coś takiego.
Biorąc ubrania pobiegłam do mojej łazienki. Szybko zrzuciłam ciuchy i weszłam pod prysznic. Dokładnie umyłam swoje ciało i nakremowałam po czym naciągnęłam na siebie bieliznę i wybrany zestaw. Włosy jak zwykle w kucyk, a na nos okulary i tak je później ściągnę bo muszę założyć kask i by przeszkadzały.
Wyszłam z pokoju i podeszłam do Toma który już na mnie czekał. Takie szczęście, że rodzice są w pracy. Zamykając drzwi weszliśmy do samochodu i wyjechaliśmy na drogę.
-Jedziemy po Luka? - Zapytałam krzywiąc się gdy wypowiadałam jego imię
-Nie on już tam jest - Skręcił w prawo
-Okej - Mruknęłam patrząc przez szybę na znikające drzewa
Już na początku drogi dało się słyszeć głośną muzykę i krzyki. Samochody był zaparkowane jeden przy drugim a i tak nie było miejsca. Pojechaliśmy boczną drogą i dojechaliśmy do garażu w którym był mój samochód, obok bez problemu zmieścił się samochód Toma. Wysiadłam i podeszłam do szefa i Luka, stali na zewnątrz i przyglądali się ustawiającym do startu samochodom. Stanęłam kawałek przed nimi i przyjrzałam się temu kto właśnie miał jechać. W jednym samochodzie siedziała Stella a w drugim Jacob
-Dzisiaj jedziemy przeciwko chłopakom? - Zapytałam odwracając się w stronę chłopaków
-Tak - Przytaknął szef
-Czemu mi nie powiedziałeś? - Spojrzałam wyczekująco na brata
-A co lepiej byś się przygotowała? - Zakpił Luk
-Sam się dowiedziałem wszystkiego tak jak ty, nic nie wiedziałem o tym wyścigu - Tom powiedział szybko zanim ja zdążyłam otworzyć usta.
Rzuciłam ostatnie spojrzenie temu dupkowi i odwróciłam się żeby patrzeć jak Jacob wyprzedza Stelle.
 °°°
Szłam z kaskiem w stronę garażu kiedy z jednej z półek spadła skrzynka z narzędziami a dużych rozmiarów klucz, upadł mi na nogę.
-Ah - Syknęłam łapiąc się za kostkę. Wstałam szybko żeby nikt nie zauważył co przed chwilą się stało
-Co się stało? - Cholera. Szef stanął obok mnie
-Ktoś źle skrzynkę postawił - Mruknęłam jakby nigdy nic i wzruszyłam ramionami
-Dobra ja to pozbieram a ty jedź - Rozkazał i wyszedł. Otworzyłam drzwi i wsiadając założyłam kask, moja prawa noga zetknęła się z gazem. Tak bolało, że nie mam pojęcia jak pojadę. Próbując zapomnieć o bólu, wolno wyjechałam z garażu i podjechałam po Luka. Wskoczył na miejsce pasażera i ruszyliśmy do linii startu. Zapięłam pasy i czekałam na zielone światło, próbując za wszelką cenę nie myśleć o bólu. Obok pojawił si samochód, a ja nawet nie spojrzałam żeby zobaczyć kto to. Kolejno zaczęły zaświecać się światła czerwony.....pomarańczowy.....zielony. Zebrałam w sobie całą siłę i docisnęłam pedał gazu, jęknęłam cicho kiedy ból przeszedł całe moje ciało. Samochód obok co trochę zrównywał się z moim co dało mi więcej siły na to żeby wygrać. Trochę zwolniłam kiedy pojawił się zakręt, a później znowu nacisnęłam gaz. Zobaczyłam szeroką białą linę na drodze i przyspieszyłam przejeżdżając przez nią. Zwolniłam po czym zatrzymałam samochód i ściągając z głowy kask zamknęłam oczy, odchylając głowę w tył.
-Wygrałaś - Usłyszałam głos z boku
-Mhy - Mruknęłam otwierając oczy
-Co jest? Nie cieszysz się? - Zapytał
-Ciesze - Coraz bardziej bolało a ja nie obdarzyłam Luka nawet jednym spojrzeniem
-Co ci jest? - Warknął podirytowany
-Nic - Ściągnęłam moją prawą nogę z gazu i -Kurwa - Sapnęłam znów przymykając oczy
Luk rzucił kask pod swoje nogi i odpinając pas wyszedł z samochodu, otworzył drzwi od mojej strony i pochylił się żeby odpiąć mój pas.
-A teraz powiedz co się stało - Westchnął i ukucnął
-Noga - Mruknęłam
Nic nie mówiąc wsadził dłoń pod moje uda a drugą łapiąc za plecy okręcił mnie tak że nogi wystawały mi z samochodu a ja byłam naprzeciw niego. Położyłam głowę na siedzeniu pasażera i westchnęłam.
-Prawa? - Zapytał
-Tak
Wolno ściągnął mi buta...uch nie cierpię jak ktoś dotyka moich stóp.
-Nie wygląda dobrze - Mruknął -Dasz rade wstać?
Złapałam za oparcie i podniosłam się do siadu. Skierowałam wzrok na stopę była spuchnięta i było to widać przez skarpetkę.
-Chodź - Złapał mnie w tali a ja oparłam dłonie na jego ramionach. Wziął mnie na ręce
-Dałabym rade - Mruknęłam zażenowana
-Nie marudź - Otworzył drzwi pasażera i posadził mnie tam
Zajął miejsce kierowcy i ruszył drogą powrotną. Jego wzrok skupiony był na drodze, a kiedy dojechaliśmy wszyscy zaczęli krzyczeć i klaskać...Zapomniałam, że wygra łam...
-Czemu tak długo was nie  było - Podbiegli do nas Tom i szef
-On ma chyba skręconą kostkę - Powiedział Luk wysiadając
-To przez te klucze? - Zapytał szef
-Tak - Jęknęłam
-Jechałaś ze skręconą kostką?! - Wydarli się wszyscy trzej
-Nooo....? - Uśmiechnęłam się niewinnie 
----------------------------------------------------------------------------
No i jest 1
Piszcie co myślicie!  

KOMENTUJCIE!!!

(odpowiadam chętnie na wszystkie pytania)
Mój ask: http://ask.fm/aneczka2735  
Gg: 47012274
Pierwszy blog : http://holidayloveandmore.blogspot.com/

4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z tobą. Ona jest niesamowita! Potrafi rozśmieszyć mnie w smutny i pochmurny dzień. Uwielbiam ją, a jeszcze bardziej jej opowiadania!!!

      Usuń
  2. strasznie piszesz chaotycznie, trochę za duza czcionka, a poza tym jest okej

    OdpowiedzUsuń
  3. uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam!!!
    dziewczyno, szacun za wyobraźnie ;)

    OdpowiedzUsuń