niedziela, 17 sierpnia 2014

Rozdział 2





-Nieprzyjemne spotkanie....


-Bella wstawaj! - Usłyszałam nad uchem
-Hmmm - Mruknęłam
-To że skręciłaś kostkę nie znaczy że nie idziesz dzisiaj do szkoły - Stanowczy głos mamy przerwał mi tą cudowną chwilę
-Która godzina? - Czemu mama mnie budzi?
-7.30 nie masz dużo czasu za 10 minut widzę cię na dole - Wyszła
Coś mi tu nie pasowało. Jest 7.30? A ja śpię. Jakim cudem? Przetarłam oczy i wytężyłam słuch. Cicho! Nie wierze. Szybko wstałam podpierając się łóżka i unosząc rolety nie zauważyłam już tych wszystkich maszyn, kilku ludzi kręciło się na tym podwórku i chyba sprzątali. Jak miło, mam tylko nadzieję że we wakacje będę spała spokojnie.
Z szerokim uśmiechem weszłam wolno do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Owinęłam ciało ręcznikiem i weszłam do pokoju najpierw uchyliłam okno, a cieplutkie powietrze wleciało do pokoju. Podeszłam do szafki i postawiłam na czarne rurki i białą luźną koszule na ramiączkach, na to założyłam czarną skórę i na nogi krótkie botki. Trochę ciasno było przez bandaż owinięty wokół mojej kostki ale dałam radę. Włosy tradycyjnie w kucyk i okulary na nos. Trzymając się poręczy zeszłam na dół gdzie na stole leżało śniadanie. Kulejąc dostałam się do stołu i złapałam za tosta i łyk herbaty
-Kurde zapomniałam torby - Jęknęłam i miałam wstać ale mama mnie zatrzymała
-Ja ci przyniosę - Przeszła przez kuchnię i wychodząc do przedpokoju usłyszałam jej nogi na schodach. Zjadłam jednego tosta i czekałam na torbę. Po chwili zjawiła się mama z dziwnym wyrazem twarzy. Podała mi torbę
-Dzięki - Uśmiechnęłam się niepewnie
Wstałam i chciałam iść ale mama mnie zatrzymała
-Bella co to jest? - Podniosła z podłogi zwiniętą kartkę. Zesztywniałam widząc w jej dłoni ulotkę z wyścigów, świeżo ugryziony kawałek tosta wypadł z ust Toma a oczy powiększyły się
-To Lucasa - Powiedziałam bez namysłu
-Lucas interesuje się czymś takim? - Zmarszczyła czoło
-Dał mu to jakiś chłopak i on nie miał kieszeni więc wepchnął mi - Wzruszyłam ramionami
-No dobrze. Wyrzucić czy potrzebne ci to? - Zapytała unosząc na mnie wzrok
-Oddam mu to - Wzięłam od niej i schowałam w kieszeń uśmiechając się. Odwróciłam się
-Musisz chodzić o kulach - Powiedziała mama
-Co? Przecież nie boli aż tak - Westchnęłam
-Ale w taki sposób pogorszysz sytuację - Złożyła ręce na piersi
-Obiecuje że będę mało chodziła - Jęknęłam
-Nie popieram - Zmrużyła na mnie oczy
-Proszę - Zrobiłam najsłodszą minę jaką potrafiłam
-Dobra
-Pfff kur... - Zakupił Tom
-Ty sobie uważaj i zawieź ją - Mama krzyknęła na niego
-Czemu? Niech się porusza nic jej nie zaszkodzi - Zignorował słowa mamy
-Powiedziałam. Ma skręconą kostkę - Stała przy swoim
-Dobra już tylko nie krzyczy - Wziął ze stołu klucze i wyszedł z domu
-Dzięki - Posłałam mamie spojrzenie pełne ulgi
-No idź już - Pocałowała moje czoło a ja zmarszczyłam nos i zaczęłyśmy się śmiać.
Kuśtykając doszłam do samochodu brata i nic nie mówiąc usiadłam na miejscu pasażera. Jechaliśmy w ciszy tak jak zwykle, przy szkole zatrzymując samochód patrzył w drugą stronę zły.
-Dzięki -  Wyszłam szybko z samochodu i skierowałam się do szkoły. Spuściłam głowę i przekroczyłam drzwi wchodząc do zatłoczonego budynku. Jak najmniej używając mojej prawej nogi weszłam po schodach do szafek skąd wyciągnęłam zeszyt do biologii. Przeszedł koło mnie właśnie mój nauczyciel od wf on mnie wprost nie cierpi to widać jak się na mnie patrzy albo do mnie mówi, ja nie lubię go tak samo, albo nawet bardziej. Zmierzył wzrokiem moją nogę a ja odwróciłam wzrok żeby nie musieć na niego patrzeć
-Dobry - Mruknęłam
-Dzień dobry - Odpowiedział sucho i poszedł do pokoju
-Dobry - Usłyszałam przy uchu i aż się wzdrygnęłam. Odwróciłam głowę i spotkałam karmelowe tęczówki tego chłopaka z mojej klasy. Spuściłam głowę i odsunęłam się od niego (ciągle opierałam się o szafki) -Języka nie masz? Wczoraj byłaś taka wyszczekana - Przesunął się w moją stronę ze skrzyżowanymi rękami na piersi.
-Odczep się - Powiedziałam cicho i odwróciłam głowę żeby nie patrzeć na niego
-Niby czemu? - Parsknął
Nic nie powiedziałam tylko starałam się utrzymać równowagę na lewej nodze -Ej ty - Szturchnął mnie palcem przez co się zachwiałam a on wybuchł śmiechem
-Zostaw ją - Usłyszałam głos mojego przyjaciela
Szatyn powoli odwrócił się w kierunku Lucasa i zmarszczył czoło.
-Mówisz do mnie? - Zadrwił
-Tak a widzisz tutaj kogoś innego obok niej? - Powiedział Lucas podchodząc do szatyna
-Lucas proszę - Złapałam jego dłoń
-Cii Bella - Uciszył mnie
-Jaka grzeczna - Zagruchał ten dupek
-Czego od niej chcesz? Radzę ci skończyć z tym co robisz do tej pory bo.... - Nie dane mu było dokończyć bo szaty podszedł do niego tak blisko że prawie stykali się nosami
-Bo co? - Warkną w jego stronę przerywając Lucasowi w połowie zdania
-Bo możesz później tego żałować - Lucas wysyczał przez zęby
-Ty chyba nie wiesz z kim masz do czynienia - Chłopak złapał Lucasa za koszulkę przy szyi a wszyscy wokół zatrzymali się i przyglądali sytuacji
-Ty popełniasz ten sam błąd - Odepchnął szatyna tak że ten poleciał na szafki
-Ty kretynie - Warknął brązowooki i chciał wymierzyć Lucasowi cios ale musiałam przerwać to przedstawienie
-Nie! - Pisnęłam ciągnąc go za koszulkę
Wszystkich oczy skierowały się na mnie wraz z chłopakami którzy zamierzali bić się na środku korytarza
-Dyrektor idzie - Ktoś krzyknął a wszyscy zaczęli się ulatniać
-Masz szczęście gnoju - Powiedział szatyn odchodząc
-Wezmę to do siebie - Zaśmiał się Lucas
-Przestań - Pociągnęłam go za rękę i ruszyłam w stronę schodów
-Zrobił ci coś? - Zapytał z troską w głosie i zaczął oglądać moją twarz
-Nie - Zaśmiałam się
-Boli noga? - Przytulił mnie
-Trochę - Wzruszyłam ramionami
-Wskakuj na plecy - Nachylił się
-Co? - Zaśmiałam się
-No wskakuj zanim się rozmyśle - Ponaglił mnie
-Jesteś nie możliwy - Pokręciłam głową i wykonałam polecenie
Niósł mnie przez korytarz a wszyscy gapili się na nas jak na odmieńców którymi w pewnym stopniu byliśmy. Większość dziewczyn zastanawiała się dlaczego taki chłopak jak Lucas przyjaźni się z kimś takim jak ja. W oczach innych byłam zwykłym kujonem, zamkniętą w sobie dziewczyną, szarą myszką która nigdy nie miała chłopaka, a tak na prawdę nie mieli o mnie żadnego pojęcia. Nikt nie znał mnie od strony, którą znają moi znajomi.
Delikatnie postawił mnie pod klasą i uśmiechnął się szeroko, jednak jego radość nie trwała długo kiedy w rogu zauważył szatyna z kolegami których już sobie znalazł a wokół nich pęk dziewczyn które prawie rozbierały go wzrokiem. Niektóre chichotały głupio, robiąc do niego słodkie oczka. Na czele nich stała oczywiście Megan.
-On chodzi z tobą do klasy? - Warknął zły Lucas
-Niestety - Westchnęłam
-Kto to w ogóle jest? - Wygiął twarz w obrzydzeniu
-Nie wiem nawet. Wczoraj szybko opuściłam lekcję i nie wiem... - Wzruszyłam ramionami
-No dobrze - Westchnął a ja się uśmiechnęłam -Muszę już iść. Obiecaj że jak on coś ci zrobi albo położy na tobie swoje łapy dasz mi znać - Patrzył mi poważny w oczy
-Obiecuje - Posłałam mu uspokajający uśmiech
-Dobrze - Pocałował moje czoło -Do później
-Pa
Stałam oparta o ścianę kiedy w końcu przyszła nauczycielka i otworzyła klasę. Kiedy chcieliśmy wejść on postanowił zatrzymać nas i pokazać to jakim jest dżentelmenem
-Panie mają pierwszeństwo - Powiedział i przepuścił nauczycielkę a później wszystkie dziewczyny. Byłam gdzieś o głowę niższa od wszystkich chłopaków w naszej klasie, a biorąc pod uwagę to że stałam na samym końcu..jak zwykle z resztą, nie było mnie widać. Chłopcy zrobili krok do przodu ale znów zatrzymał ich ten dureń
-Zaraz, zaraz, a gdzie nasze brzydkie kaczątko - Mówił o mnie... A miałam nadzieję że te głupie wyzwiska już się skończyły. Nie powiem bolało kiedy ktoś cię poniża a ty jesteś w centrum uwagi całej klasy. Jednak teraz nie przejmuje się tym tak bardzo jak kiedyś. Chłopcy rozsunęli się na boki i spojrzeli na mnie. Próbując nie kuleć przeszłam obok chłopaków
-Ej - Szatyn oparty o framugę drzwi zatrzymał mnie lekkim kopnięciem w kostkę a mi aż ciemno zrobiło się przed oczami, czemu stał akurat po prawej stronie? -Powiedz swojemu koledze że jeszcze z nim nie skończyłem - Szepnął mi do ucha -No już - Powiedział głośno -Idź. Gniazdko czeka - Uśmiechnął się i czekał aż przejdę. Prawie każda dziewczyna w klasie patrzyła na mnie z szyderczym uśmiechem, a nauczycielka mając na wszystkich wywalone, siedziała i pisała coś w swoim komputerze. Jak zwykle siedziałam sama pod ścianą kiedy obok usiadł Scott. Podniosłam na niego pytająco wzrok a on kiwnął głową w stronę tego nowego typa który teraz siedział z Marco najlepszym kumplem Scotta. Jacy ludzie okazują się fałszywi. Miejsce wolne było też obok jednej przylepy Megan
-Dlaczego tutaj? Jest miejsce obok Olivii. - Szepnęłam. Nie to że nie chce żeby ze mną siedział po prostu dziwi mnie to że wybrał miejsce obok kujona.
-To się przesiądę - Chciał wstać ale go zatrzymałam
-Nie chodzi mi o to. Dlaczego wybrałeś miejsce obok dziwoląga skoro jest wolne obok księżniczki? - Szepnęłam a on oparł się o krzesło patrząc na mnie
 -Żartujesz? - Zmarszczył brwi czym wprowadził mnie w zakłopotanie -W stu procentach bardziej wole ciebie. I nie jesteś dziwolągiem - Pokręcił głową
-Aha - Odwróciłam głowę do mojego notesu i postanowiłam coś narysować
-Popatrz. - Powiedział -To że ktoś jest narcyzem i cwaniakiem nie znaczy że ktoś inny też taki musi być - Wzruszył ramionami
-Nie powiedziałam że taki jesteś - Spuściłam głowę
-Ale tak myślałaś, a są też tacy ludzie jak ty...- Wciągnął powietrze kiedy zrozumiał co powiedział. Podniosłam na niego wzrok i zmarszczyłam brwi
-Jak ja... - Zakpiłam i wróciłam do zeszytu
-Chodzi mi o to że są też ludzie tacy jak ty...udający kogoś innego - Patrzył na mnie
-Nikogo nie udaje - Skupiłam moją uwagę na nim
-Może wcale o tym nie wiesz? Nigdy nie pokazałaś nam swojej prawdziwej strony. - Jego oczy patrzyły prosto w moje, a ja przełknęłam głośno ślinę
-O czym ty mówisz - Zaśmiałam się nerwowo
-Czemu nie jesteś taka jak wieczorem? - Zapytał kierując mój podbródek tak żebym patrzyła na niego
-Nie wiem o czym mówisz - Spuściłam wzrok lekko zaczynając się denerwować
-Widziałem co zrobiłaś wczoraj wieczorem - Moje ciało zesztywniało
-C...co? - Zamrugałam kilka razy
-Pokazałaś że też możesz być numerem jeden i nawet chłopak nie da ci rady - Uśmiechnął się
-Nie mów nikomu - Powiedziałam szybko a on się zaśmiał
-Czemu miałbym to zrobić? - Uśmiechnął się a ja wzruszyłam ramionami.
-Nie chce żeby ktoś wiedział - Spuściłam głowę
-Nie mam powodu żeby komuś mówić. - Oparł się wygodnie z lekkim uśmiechem na ustach i wlepił wzrok w pustą tablice -Jeszcze - Moje oczy powiększyły się kilkakrotnie i szybko spojrzałam na niego
-Co masz na myśli mówiąc że.... - Przerwał mi dzwonek na przerwę a Scott zaczął się śmiać
Moje serce biło tak szybko że myślałam że zaraz mi rezerwie pierś.
Scott wstał i złapał plecak kiedy miał już odchodzić wrócił jeszcze do dalej siedzącej i oszołomionej mnie
-Przez cały czas próbowałem uświadomić tobie że nie jestem jak ten cały Justin i reszta poniżających cię ludzi. Możesz mi zaufać. Nikomu nic nie powiem - Westchnął i odwrócił się. Odszedł w stronę drzwi
-Dziękuje - Powiedziałam podchodząc do niego szybkim krokiem pomimo bólu w kostce.
-Nie śpiesz się wiem że masz skręconą kostkę
-Już chyba wiesz o mnie wszystko - Zaśmiałam się
-No bez przesady - Wsadził dłonie w kieszenie spodni
-Dziękuje - Powtórzyłam i spuściłam głowę -To naprawdę ważne dla mnie
-No już spoko - Poklepał mnie po plecach...jak kumpla -Och pieprzyć to - Przewrócił oczami i nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, przyciągnął mnie i przytulił. Otworzyłam szeroko oczy ze zdezorientowania i lekko zesztywniałam ale objęłam go niepewnie i poklepałam po plecach.
Odsunął się i uśmiechnął szeroko
-Lubie cię Wilson - Poczochrał mi włosy i poszedł pod inną klasę. Stałam oszołomiona i przyglądałam się jego znikającej sylwetce
-Dlaczego właśnie Scott Brown przytulał cię? - Lucas wyrwał mnie z rozmyśleń
-Eee - Wydukałam dalej patrząc przed siebie, a po chwili pokręciłam głową. -Ma na imię Justin
-E, e. Jestem pewien że to był Scott - Lucas złożył ręce na klatce piersiowej
-Nie on głupku - Złapałam jego dłoń i pociągnęłam w stronę szafek -Mówię o tym nowym - Mruknęłam a dłoń Lucasa mocniej ścisnęła moją. Zatrzymał się tak że ja też musiałam
-Czy on znów się coś czepiał? - Złączył brwi
-Nie - Uniosłam trochę nogę do góry bo zaczynała boleć
-Kłamiesz mnie Bello - Oho włączył się nadopiekuńczy Lucas
-Gdzież bym śmiała - Też próbowałam być poważna
-Nikt nie zna cię lepiej niż ja - Miał rację on wie o mnie wszystko nawet to kiedy miałam pierwszą miesiączkę. Nawet ja tego nie pamiętam ale powiedziałam mu wtedy a on to zapamiętał. Czy to normalne?
-Czyżbyś myślała o tym że wiem kiedy - Przybliżył się do mnie -Pierwszy raz zaczęłaś krwawić? - Zrobiłam się cała czerwona
-Przerażasz mnie - Zakryłam twarz dłońmi
-Pamiętam też twój pierwszy raz... - Zaczął wyliczać
-Cicho - Zakryłam mu usta -Był z tobą więc pamiętasz - Zmrużyłam oczy a on zaczął się śmiać
-Jesteś taka słodka - Wziął mnie na ręce i to nie jest odpowiednie zachowanie w szkole ale cóż czasami dzieją się tu gorsze rzeczy. Poszedł ze mną na ławkę obok szafek i posadził mnie na niej, a sam ukucnął między moimi nogami. Złapał moje dłonie i pocałował knykcie
-A teraz powiedz mi prawdę - Widziałam troskę w jego oczach
-Nic takiego się nie stało. Możesz być spokojny. Nie zrobił mi nic tylko powiedział kilka słów - Złapałam jego twarz w dłonie i pogłaskałam policzek
-Co powiedział? - Oparł twarz na mojej dłoni
-Że...umm. Że jeszcze z tobą nie skończył. - Westchnęłam
-Dureń - Lucas zacisnął szczękę
-Popatrz na mnie - Podniósł głowę -Nie chce żebyś przez jakiegoś cwaniaczka staczał się i wdawał w bójki. On nie jest tego wart. Nie chce też patrzeć później na to jak twoja buźka będzie krwawiła. Rozumiesz? - Ścisnęłam jego policzki na co z ust zrobił się dzióbek. Uśmiechnął się a ja złożyłam na jego czole miękki pocałunek i puściłam go
-Kocham cię - Przyciągną mnie i Przytulił
-Ja ciebie też - Mocno go ścisnęłam
-Moja mała siostrzyczka - Głaskał mnie po plecach
-Jestem tylko 2 minuty młodsza - Odsunęłam się od niego z grymasem na twarzy
-Gdybyśmy byli prawdziwym rodzeństwem to bylibyśmy bliźniakami - Szczerzył zęby
-Ciekawe jakby to było - Zmarszczyłam brwi
-Ale cieszę się że nie jesteś moją prawdziwą siostrą - Uśmiechnął się
-Dlaczego?
-Bo nie wypadałoby zrobić tak - Złapał za mój pośladek i ścisnął go
-Lucas - Pisnęłam i odepchnęłam go a on zwijał się ze śmiechu
-Żałuj że nie widziałaś swojej miny - Znów się zaśmiał. 
-Widzimy się na lunchu Bradley - Odwróciłam się i poszłam do swojej szafki. Noga już aż tak nie bolała po ostatnim kopniaku o tego całego Justina.
-Dasz radę sama dojść pod klasę Carter? - Odgryzł mi się
-Tak. Nie masz się o co martwić
-To idę - Podszedł jeszcze do mnie i gwałtownie pociągnął żeby dać buziaka w policzek.
-Pa - Zaśmiałam się a on to odwzajemnił i poszedł
Zerknęłam na plan i miałam teraz wf. Wrzuciłam wszystko do szafki i wyciągając zwolnienie, poszłam na sam dół aż do piwnicy. Wszyscy stali na korytarzu już przebrani i czekali na nauczyciela. Po jakiś 5 minutach wyszedł nasz nauczyciel i chłopaków. Weszliśmy na sale i ustawiliśmy się w szeregu do sprawdzenia obecności.
-Carter! - Krzyknął
Podeszłam i dałam mu zwolnienie nic nie powiedział tylko przeczytał i wpisał coś w swoim dzienniczku. Najbardziej zdziwił mnie fakt że jako jedyna nie ćwiczyłam, zawsze prawie połowa z tych dziewczyn nie ćwiczy bo się boją o tipsy. Kazał mi usiąść na parapecie co też uczyniłam i przyglądałam się jak każdy zaczyna się rozgrzewać. Chłopcy jak zwykle ćwiczyli wszyscy nawet ten nowy. Zmierzyłam go wzrokiem i spuściłam głowę z zażenowania kiedy spojrzał w moim kierunku. Podłączyłam słuchawki do telefonu i puściłam sobie muzykę i odleciałam. Zawsze gdy słucham muzyki myślę o tym jak by było gdyby... Fajnie jest sobie od czasu do czasu pomarzyć. Myślałam o tym że naprawdę jestem dziwolągiem bo gdyby nie Lucas nie miałabym do czynienia z innymi chłopakami, no może oprócz tych z którymi pracuje, ale z nimi łączą mnie tylko interesy, nawet z moimi braćmi. Jest jeszcze John on też jest jak przyjaciel, ufam mu, ale nie jest mi aż tak bliski jak Lucas.
Myślałam nad tym jak byłabym super laską i chłopcy latali by za mną. Ale czy ja chce takiego życia? Nie wiem chciałbym mieć jedną osobę, a nie życie jak księżniczka może to by było wygodne, ba to by było wprost życie idealne, ale ja nie chce takiego życia, chce iść do przodu a jak bez chłopaka to trudno nic nie poradzę może właśnie tak musi być. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos nauczyciela chłopaków i naszego. Otworzyłam oczy, nawet nie wiem kiedy je zamknęłam i spojrzałam na wszystkich stali wokół kogoś i krzyczeli. Niektóre dziewczyny zaczęły płakać, a ja zmarszczyłam brwi zdezorientowana.
-Dzwoń po pogotowie - Krzyknął mój nauczyciel do drugiego nauczyciela. Zrobił to co kazał i wybiegł z sali, po chwili wrócił ze specjalną podkładką żeby usztywnić tym nogę.
-Odsuńcie się - Krzyknął nauczyciel a mi zrobiło się słabo gdy zobaczyłam nogę chłopaka leżącego na podłodze. Jego stopa wisiała dosłownie na samej skórze jakby nie miał tam kości, on w szoku leżał nic nie robiąc patrzył tylko tempo w sufit.
-Idźcie już - Rozkazał pan a wszyscy oglądając się za siebie wyszli z sali. Moje nogi były jak z waty, a wszystko w środku mi się trzęsło. Pierwszy raz widziałam coś takiego na własne oczy.
Ten chłopak nie był z mojej klasy i nie pamiętam jego imienia, ale w tym momencie było mi go tak szkoda że aż źle było mi z tym, że nie mogłam nic zrobić.       
-Co mu się stało? - Zapytałam Scotta który wyszedł właśnie z szatni
-Graliśmy w nogę i Roger za mocno w piłkę kopnął, która była akurat przy nodze Seta - Wzruszył ramionami
-Szkoda mi go - Szliśmy w stronę szafek
-No teraz już raczej nie zagra - Wykrzywił usta
-Oby tylko szybko doszedł do siebie - Nagle do szkoły z noszami wpadli ratownicy pogotowia i krzycząc żeby wszyscy się odsunęli
 W klasie zamiast prowadzić lekcję wszyscy z przejęciem dyskutowali o zajściu na sali. Ja pozostałam cicho przy ścianie rysując coś na wewnętrznej stronie okładki od zeszytu.
°°°
Ostatnia lekcja minęła oczywiście na opowiadaniu dzisiejszego wydarzenia i oczywiście każdy mówił coś innego, tyle wersji co obyło mi się dzisiaj o uszy to nie do pomyślenia jaką ludzie potrafią mieć wyobraźnię.
Przez chodzenie po tych głupich schodach noga zaczynała mnie coraz bardziej boleć, jakimś cudem dostałam się do szafki i wrzuciłam do niej zeszyty. Biorąc moją torbę, zamknęłam szafkę i udałam się w stronę drzwi. Muszę iść do domu na pieszo, zwykle nie mam z tym problemu ale teraz gdy moja kostka nie chce przestać boleć, to trochę jak wyzwanie. Wyszłam przed szkołę i przechodząc przez podwórko szkolne, znalazłam się na chodniku. Kiedy miałam ruszyć w lewą stronę ktoś pociągnął mnie za ramię
-Co jest... - Urwałam w połowie zdania kiedy zorientowałam się że to ten cały Justin
-Gdzie twój mały przyjaciel? Nie pilnuje cię? - Zaśmiał się stojąc tak blisko że czułam jego oddech na czole.
-Daj mi spokój - Chciałam odejść ale chwycił mnie mocno za ramię
-Nie ignoruj mnie kiedy do ciebie mówię - Szarpnął mną tak że moja torbą upadła na chodnik
-Zostaw mnie - Chciałam się mu wyrwać ale on tylko się zaśmiał. Stałam ze spuszczoną głową.
-Kiedy mówię że ma... - Nie dokończył bo przerwał mu głos za mną
-Przeszkadzam? - Usłyszałam głos który teraz wręcz uwielbiałam
-Nie rozmawiam z tobą więc możesz spokojnie iść dalej - Justin zaśmiał się
-Nie wygląda mi to na rozmowę - Odpowiedział spokojnie
-A kim ty jesteś do cholery żeby stawać tu i bronić tej su...
-Uważaj na słowa gnoju - Znów mu przerwał -A teraz mnie posłuchaj. Nie wiem kim jesteś i co do cholery chcesz od Belli ale radzę ci się od niej odczepić i trzymać jak najdalej a jak dowiem się że zrobiłeś jej coś to...
-To co?! - Tym razem z irytacją w głosie przerwał mu
-To kurwa...
-Luk wystarczy, on nie jest tego wart - Odsunęłam się o krok do tyłu tym samym będąc bliżej Luka
-Zapamiętaj sobie - Luk zagroził mu palcem, a on wybuchł śmiechem i omijając nas, poszedł przed siebie
-Zrobił ci coś? - Zapytał 
-Nie - Spuściłam głowę
-Powinniśmy już iść - Podniósł moją torbę i podał mi ją 
-Dlaczego tutaj jesteś? - Zapytałam 
-Chłopacy kazali cię przywieźć są w fabryce i chcą się spotkać - Ruszyliśmy w stronę jego samochodu
-Och - Mruknęłam -Okej
Kiedy doszliśmy do samochodu, Luk miał już złapać za klamkę ale go zatrzymałam
-Hej Luk - Spojrzał na mnie
-Hm? - Przyglądał mi się
-Dziękuje - Spuściłam głowę i czułam jak moje policzki palą. Przez dłuższy czas nic nie mówił 
-W porządku - W końcu się odezwał i odblokowując samochód, weszliśmy do środka.
--------------------------------------------------------------------------------------
Chyba na tym zakończę, bo nikt nie chce komentować.
I sądząc po  tym nikogo ten blog nie interesuję. 
Jeżeli chcecie kolejne to komentujcie.
Wchodźcie w zakładkę SPOJLERY tam umieszczam kawałek następnego rozdziału. 
Proszę was skomentujcie bo to będzie ostateczna decyzja. 

KOMENTUJCIE!!!
 (odpowiadam chętnie na wszystkie pytania)
Mój ask:http://ask.fm/biebsie94
TT: https://twitter.com/Ania86972230
Pierwszy blog : http://holidayloveandmore.blogspot.com/

9 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :) jesteś niesamowita <3

    OdpowiedzUsuń
  2. O ja pierdole jakie to zajebiste. Czekam na next no i czego tu więcej życzyć jak nie weny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebisty! Czekam na następny / Anonim :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale cudowny ten blog! Czekam na następny! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. NIE KOŃCZ TEGO BLOGA PISZ DALEJ

    OdpowiedzUsuń
  6. Tylko nie ostatni to jest świetne proszę pisz dalej !! ;)
    Jesteś świetna :) czekam na następny mam nadzieje że niedługo się pojawi ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. aaaaaa! koocham tego bloga ♡♡

    OdpowiedzUsuń